zaloguj się

Pokaż pełną wersje : Wypadki ^^


Kin
31-05-2005, 19:59
W tym temacie możemy wspominać o naszych wypadkach zarówno smochodowaych jak rowerowych itp. Ja przed chwilą byłem na rowerze… no ok. jadę z 55 h… patrze naprzeciwko mnie nadjeżdża rozpędzony mercedes… no to ja chcę skręcić ominąc go i wjechałem na fiat 126 p -.- przeleciałem przez niego i mam potłuczone tamie zzdarte kolana (auć mamo:() no i krew mi leci z czoła, ale to nie boli (albo jestem w szoku). Czeka m na wasze WYPADKI;).

Iron
31-05-2005, 20:01
No jak narazie niemiałem żadnego poważnego wypadku i z tego się ciesze życze szybkiego powrotu do pełnego zdrowia no i żebyś jak najszybciej zapomniał o tym to jest najważniejsze

she_devil
31-05-2005, 20:03
55 godizn jechałes? łał -.-

Kin
31-05-2005, 20:04
@UP

Ta na km na godzine ^^.

Tasior
31-05-2005, 20:06
Maly bylem. Nauka jazdy na rowerku. Puste bosiko do siatki. Maly Dawidek wjechal na slup, na którym sie siatke zawiasza. Leży i kwiczy

<szybszy byl>

Rendarn
31-05-2005, 20:07
@UP

Ta na km na godzine ^^.

To naprawdę sporo, jesteś pewien co do tej prędkości? Masz może licznik z pomiarem prędkości?
@topic
narazie odpukać <odpukuje> nie miałem żadnego wypadku samochodowego/rowerowgo,chociaż kilku moich kolegów miało wypadki i to całkiem niemiłe.

Kin
31-05-2005, 20:08
Tak na liczniku miałem 55km...

Bucik
31-05-2005, 20:11
No to ja jako zawodowiec (lol :D) uwielbiam jazde na rowerze i jeżdże na nim bardzo często... w ostatnim roku miałem 2 wypadki
1. Jechałem rozpędzony i zza zakrętu zobaczyłem hopke... nie było szans na hamowanie no i fru tu i tam no jakieś 5 metrów leciałem. Szczęście że puściłem rower w powietrzu.
2. Jechałem po ulicy no i gościu wymusił pierwszeństwo no i jak pisną po hamulcach to ja zjechałem na bok i o taki słupek co stoi koło drogi co 100 metrów i gleba do rowu :D

PS: Nie jestem takim słabym kierowcą... wkońcu to jazda ekstremalna.

Bzik
31-05-2005, 20:11
To patrz przed siebie od samego początku a nie w ostatniej chwili :)

Pramus
31-05-2005, 20:21
Tak na liczniku miałem 55km...

Bardzo możliwe, że masz ustawione w liczniku, że masz mniejsze koło niz w rzeczywistości. Wtedy pokazuje, że jedziesz szybciej niż jest na prawdę, bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że jechałeś 55 km/h.

@TOPIC
Ja niedawno cisne do kolegi, patrzę nie ma nic na ulicy... ale nagle wyjeżdża samochód.... Okazało się, że jak patrzyłem był on zakryty jakimś dużym samochodem, bo ten co mnie PRAWIE potrącił, bo był dosyć niski. No i jak już mówiłem nic się nie stało, ale przez cała drogę do kolegi serce mi nieźle waliło. Warto też dodac, że ten gostek skręcił w boczną uliczkę i chyba chciał mnie ochrzanić ale na szczęście szedłem między blokami i gdy się zorientowałem pobiegłem :D. Kumpel mojego brata raz jechał rowerem na taką małą wyskocznie z wykrzywionego betonu na bocznej uliczce i po wyskoku zachamował przednim hamulcem uuuuu. Był trochę poobijany i prawie rękę sobie złamał.

Birmil
31-05-2005, 20:24
W tym temacie możemy wspominać o naszych wypadkach zarówno smochodowaych jak rowerowych itp. Ja przed chwilą byłem na rowerze… no ok. jadę z 55 h… patrze naprzeciwko mnie nadjeżdża rozpędzony mercedes… no to ja chcę skręcić ominąc go i wjechałem na fiat 126 p -.- przeleciałem przez niego i mam potłuczone tamie zzdarte kolana (auć mamo:() no i krew mi leci z czoła, ale to nie boli (albo jestem w szoku). Czeka m na wasze WYPADKI;).

/a [wersja dla praworecznych]

1. idz do kuchni
2. poszukaj duzej patelni
3. wez ja do prawej reki
4. zlap ja bardzo mocno
5. ***nij sie nia z calej sily w glowe

/b [wersja dla leworecznych]

1. idz do kuchni
2. wez ta sama patelnie
4. wez ja do LEWEJ reki
5. ***nij sie nia z calej sily w glowe


prosciej mowiac:
Jakbys z taka predkoscia wjechal w samochod to lezalbys teraz na 100% w szpitalu ze wstrzasem mozgu albo innym urazem... w gorszym wypadku lezalbys teraz dwa metry pod ziemia :)


WY*******AJ, najlepiej do szkoly... [ poucz sie fizyki ]



BrL

Kin
31-05-2005, 20:27
ooo ale ty Kozaczysz heh no cóż nei dostałeśpo mordzie nigdy i kozaczysz life is brutal a jak wiesz (może masz z fizy 1-) zahamowałem do chyba czekaj... do chyba...32km i walnołem tylnim kołem robiąc obrót o 720 stopni czy tam więcej i na mnie upadł rower kapujesz?!

sceptile
31-05-2005, 20:30
ja tam zadnych wypadków nie miałem, ale widziałem jak koleś jechał na rowerze, i tu nagle pies goniący kota pojawia się z nikąd i kolo ***!!!! i se rower rozwalił, i dobrze mu tak bo mi i moim kumplom ciągle dokucz :evul:

By$iu
31-05-2005, 20:35
Dostalem rozbita szybą w leb -.-

Birmil
31-05-2005, 20:38
ooo ale ty Kozaczysz heh no cóż nei dostałeśpo mordzie nigdy i kozaczysz life is brutal a jak wiesz (może masz z fizy 1-) zahamowałem do chyba czekaj... do chyba...32km i walnołem tylnim kołem robiąc obrót o 720 stopni czy tam więcej i na mnie upadł rower kapujesz?!

morde to masz ty i twoi rodzice... do mnie z szacunkiem prosze... okazuje sie ze nie raz dostalem.. ale zle sie to konczylo pozniej dla tych co to zrobili.... nie ma to jak sie w zyciu ustawic... coz. ty masz tylko bujna wyobraznie... powiedz kiedy jeszcze raz ci sie cos przysni

Slajt
31-05-2005, 20:40
Więc Kin przyznal się, że walnąl w samochód z prędkością 30 km/h ... eh !Jeżeli jechal bys nawet z prędkością 20 km/h leżal bys w szpitalu. No i warto dodać, że geometria też u pana slabo stoi. 720 stopni? Nie powinni cie przypadkiem w tym momencie zdrapywac z asfaltu? Aha, uderzyleś tylnim kolem? To jak, jeździsz tylem?
Jeżeli chcesz zalożyć temat, w którym sensownie rozmawialo by się o wypadkach, to chociaż wymyśl jakiś sensowny wypadek. Szybciej uwierzyl bym, ze potrącil cię lotniskowiec kiedy plywales po jeziorze! Klam z sensem!
---
Ostatnio przejechalem bokiem po asfalcie - graliśmy w pilkę. Wstalem, otrzepalem się, a wszyscy się na mnie gapią. Nie wiedzialem o co chodzi - dopiero po kilku sekundach uświadomilem sobie, ze z lekka ociekam krwią. Nie wiem czemu. W ogóle to mnie nie bolalo, a jestem pewien ze niektórzy jęczeli by z bólu. To takie dziwne, bo zwykle kiedy się "przejadę" to boli nieziemsko. Łaska boża?

Birmil
31-05-2005, 20:55
Więc Kin przyznal się, że walnąl w samochód z prędkością 30 km/h ... eh !Jeżeli jechal bys nawet z prędkością 20 km/h leżal bys w szpitalu. No i warto dodać, że geometria też u pana slabo stoi. 720 stopni? Nie powinni cie przypadkiem w tym momencie zdrapywac z asfaltu? Aha, uderzyleś tylnim kolem? To jak, jeździsz tylem?
Jeżeli chcesz zalożyć temat, w którym sensownie rozmawialo by się o wypadkach, to chociaż wymyśl jakiś sensowny wypadek. Szybciej uwierzyl bym, ze potrącil cię lotniskowiec kiedy plywales po jeziorze! Klam z sensem!


nie czepiaj sie :D pewnie chodzi o to ze podwojne salto zrobil... chlopak ma talent, do cyrku sie nadaje

EDIT:

Niech wykreci jeszcze 900 to drugi Tony Hawk bedzie [on coprawda zrobil to w innej plaszczyznie, ale co tam :)

joey
31-05-2005, 21:05
na rowerze zapiżałem z parku traugutta z maxymalną szybkością... przejechałem przez plac pomnika jakiegośtam (tam gdzie skejci się spełniają) przejechałem przez tory tramwajowe i przed kinem dawnym "syrena" był taki piasek po zimie... zapragnełem zrobić obrót o 360stopni (KRETYN) i zrobiłem jakieś 180 + troche i za***ałem na chodnik 3 metry od roweru... -.- i od tej pory mam coś nietak...

Elesear
31-05-2005, 21:11
No to ja sie wywalilem ale na nartach...dosyc powaznie...
Jade sobie w austrii z jakiejs scianki i nagle przepasc byla... no i kurde nie wykrecilem i sie zawiesilem jedna narta na jakiejsc lince...kumpel przyjechal i mnie wyciagnal, nic mi sie nie stalo ale jakbym spadl to moglby byc ded...

Shanhaevel
31-05-2005, 21:23
W czasie gdy mój tata parkował to potrącił nas... Rozbita szyba... Niby nic nie czuję... Dotykam czoła... Cała ręka we krwi... Trzeba było szyć. Ale to cud, że nie trafiło milimetr w prawo. Jużbym nie miał oka. :o

Rybzor
31-05-2005, 21:23
Jade sobie jade na rowerze, z gorki, dosyc szybko i zagapilem sie i walnalem bokiem kierownicy o samochod zaparkowany oboj, zachamowalem łokciem:P troche sie zadrachalem, oprocz tego spadlem s drzewa, zlamalem se reke, i kilka drobnyh wypadkow, w sumie malo mialem wypadkow :]

Birmil
31-05-2005, 21:32
dobra... udowodnilem juz ałtorowi tęmatu rze jezd gópi... to teraz moge cos napisac, wypadek nie moj lecz kolegi... jakis pol roku temu, siedzimy na miejscowce [niedaleko torow kolejowych], pijemy piwko, skonczylismy lolka... i slysze nagle pisk panienki... wyskoczylem od razu, i zemdlalem... kumpel wpadl pod pociag :/ po butach go poznali

Shanhaevel
31-05-2005, 22:46
@up
Nie przeżył? A ty serio zemdlałeś, czy taka przenośnia?

Matiz
31-05-2005, 23:06
Ja nie miałem dużo wypadków, a jak już to takie słabe. Jadę na rowerze nagle gleba i klatą w róg (do dzisiaj mam tam kółko) ;)
Drugi to już totalnie słaby ale pokazuje moją głupotę :)
Jadę trzymam kierownicę jedną ręka i chce skręcić tak mocno nacisnąłem na kierownicę że się o 180 stopni obróciła i glaba na asfalt.

PalAnonim
01-06-2005, 10:26
Raz spadlem z drzewa i zachaczylem reka, to byla do szycia, kilka stluczek samochodowych (czemu zawsze jak ojciec byl za kierownica??), pare rowerowych, raz brat moja głową stłukł lustro. Raz dostalem chustawka w pale, to znalazlem sie 2 metry dalej od miejsca zdazenia, kilka razy moja glowa zachaczyla o drzwi.

Birmil
01-06-2005, 13:55
@up
Nie przeżył? A ty serio zemdlałeś, czy taka przenośnia?

jest ktos kto przezyl zderzenie z setkami ton jadacych z predkoscia kolo 100 km/h ? tez bys zemdlal jakbys to zobaczyl

Berburio
01-06-2005, 16:05
Ja nie miałem żadnych poważnych wypadków


Jedyne co to złamanie lewej ręki na rolkach podczas przejeżdzania przez ulice jak już migało zielone światło ;/ jechałem w miare szybko i straciłem równowage i gleba:(

Niewiem czy to wypadek ale wywaliłem na rowerze kierownicą o lustro (lewe) sąsiada i zaliczenie fikołka przez kierownice... efekt?? bolące plecy bo rower nie trafił we mnie ^^

Thero
01-06-2005, 16:24
Tak na liczniku miałem 55km...
To zmień, na pewno masz mniejsze koła niż rozmiar, który ustawiłeś, zabiłbyś się jakbyś rozpędzony 55 km/h przywlaił w jadący samochód... :|.

@Topic
1.Miałem wiele wypadków bez roweru, ale jeśli już musimy mówić... na boisku szkolnym rozpędziłem się do ok. 40 km/h (mam licznik, nie pamiętam dokłandie ile) i przywaliłem w taki betonowy murek wyskości troszkę poniżej kół mojego roweru, nic ciężkiego mi się nie stało, ale mój rower przykro to wpsomina (ciekawe ile leciałem :P)
2. Jechaliśmy do braciaka 20 km na rowerach, mocno rozpędzeni jechaliśmy bliski "barierki" odgradzającej nas od duuużej ulicy, nagle mój brat z tyłu zaczął krzyczeć "UUWAAAGA!!!11111oneone". Nerwowo kolega jadący obok mnie skręcił na mnie... przy prędkości około 35 km/h przejechałem się kilka metrów po ostrej barierce, zósemkowane koła : P.

gorgi
01-06-2005, 17:25
mam powiedzieć wszystkie wypadki? uznacie mnie za pechowca na ale cóż:
5 lat: dwa razy w szpitalu dziecięcym piewszy to rozcięcie (na bujawkach) drugi to wstrząc błędnika lewego
9lat: złamanie lewej reki oraz coś tam z okiem
11 lat: złamanie lewej nogi (drugi raz) i obojczyka
13 lat: wstrząs błonnika prawego oraz prawej ręki
14 lat: na początku roku zrobiłem se cos z kregoslupem (2 tygodnie w szpitalu)

jak narazie nic mi nie jest i czuje sie dobrze le najgorzej gdy zmienia sie pogoda

Elmer
01-06-2005, 17:41
Człoiwieku jak ty byś walną z prędkością 55 km/h czołówe w malucha zrobił obrót 720, przeleciałbyś malucha i rower spadłby na ciebie to by cię tu nie było. Pozatym jak mogłeś zobaczyć do ilu km/h zachamowałeś ?

Bzik
01-06-2005, 17:52
Niech wykreci jeszcze 900 to drugi Tony Hawk bedzie [on coprawda zrobil to w innej plaszczyznie, ale co tam :)

Tony hawk to na desce:P

Bucik
01-06-2005, 17:59
nie ważne

kasacja

Galarion
01-06-2005, 18:43
Kiedys, niedaleko basenu, bylo pole do minigolfa. Poszlismy tam razem z kolega, poniewaz po raz pierwszy mielismy okazje w to zagrac. Wszystko fajnie, gralismy z raczej mizernym skutkiem punktowym, ale zabawa byla przednia. W koncu doszlismy do ostatniego dolka(niektore omijajac, bo byly za trudne :P) i przez jakis czas meczylismy sie nie mogac trafic. Pilka aby trafic do dolka musiala wskoczyc na rampe, wleciec do siatki, i dopiero do dziury. Po wielu nieudanych probach powiedzialem koledze, zeby przypierdzielil z calej sily to moze pilka doleci... Jako niedoswiadczony golfista stalem 0,5 metra po jego lewej stronie. Kumpel, oczywiscie sie napalil i trawil mnie kijem(metalowym) w glowe. Przez pierwsze kilka sekund mnie bolalo, lecz pozniej nie. Gosc patrzyl na mnie z wielkim zdziwieniem. Dotknelem lekko twarzy rekoma i byly cale we krwi, pozniej krew zaczela cieknac mi na koszulke i na ziemie, ktos zawolal ratownika i tam jakos mnie opatrzyli. Mialem tylko taka mala dziurke ok. 5mm x 5mm a krwi bylo tyle, jakby mi ktos conajmniej fatality z Mortala zrobil. Mialem szczescie, ze to nie w oko. BTW kolega trafil za pierwszym razem...

Duzo pozniej, na obozie z gralem z innym kolega i przypier... mu z calej sily kijem w brzuch, przy podobnym, wymagajacymn duzej sily uderzenia strzale. Przez jakis czas nie mogl oddychac i musialo to baardzo bolec.

Jeszcze raz mi ktos powie, ze mini golf to bezpieczny sport, to go wysmieje :P.

To nie byl wypadek rowerowo-drogowy, ale ciekawszy chyba od moich innych. Mam niezle szczescie bo nigdy sobie niczego nie zlamalem ani nie skrecilem. BTW gratz dla autora tematu, ze jechal 55 km/h, jesli to prawda, ja jak jechalem ok. 43 to musialem zwolnic, bo rower (goral) mi sie wyrywal spod kontroli, a ped powietrza uniemozliwial widzenie ;).

Masmix
01-06-2005, 19:13
:) Miałem w życiu 2 wypadki i to dosyć poważne :(

1) Spadając z drzewa (było mokre i sie poślizgnąłem) rozciąłem nogę. Założyli w wtedy 4 szwy ( 1998r.)

2) Grałem w piłkę nożną z kumplem i moim psem (rasa - pitbull). Kolega kopnął piłke górą w moją strone, ja podbiłem sobie i gdy miałem uderzać z główki wyskoczył pies i wbił mi wtedy zęba w głowę. <niemiłe uczucie> :( . W szpitalu lekarz nakleił mi jakieś plasterki na czoło i musiałem w tym chodzić 3 tygodnie. -.- (w wakacje -.-)

Gokufan
01-06-2005, 20:38
Jaki Duuzy znak - oo fajna miejscowa na deske ,idziemy? poszlem z kumplem , jade jade a tam koniec drogi , zatrzymuje sie , odwracam a tu z duza predkoscia pedzi na mnie kumpel - kto wierzy niech wierzy kto nie , nie pisac mi ze klamie czy cos w tym stylu- spadlismy z wysokosci 3-5 metrow, ja spadlem na nogi , dwie nogi polamane ,kumpel spadl na mnie i nic mu sie nie stalo po za malymi obdarciami -.-

sesaj
01-06-2005, 21:13
Hmm...w 98 roku felernie spadlem z dwoch schodow, stracilem przytomnosc, robili mi nawet usta-usta bo nie oddychalem.
Skonczylo sie w szpitalu, okazalo sie, ze cos nie tak z siodmym kregiem i ze musze lezec miesiac w szpitalu(nie moglem wstawac z lozka, tylko ciagle lezec). Po miesiacu tego lezakowanie ;) nastepny miesiac siedzenia w domu. No i tak to wygladalo :)

Kajulec
01-06-2005, 22:08
@Masmix:

Dziwne? Mialem BARDZO podobny wypadek.. spadlem z drzewa i sie nabilem noga na siatke.. noga (stopa wlasciwie) przebita prawie na wylot, 4 szwy.. ;] Mialem szczescie, bo pare cm w inna strone, a moglbym miec przebity brzuch, albo glowe.. ;/ Dodatkowo spadajac (glowa w dol) podparlem sie na rekach o ziemie, co bardzo mi pomoglo (jakbym tego nie zrobil, mogloby mi rozszarpac stope oraz uderzylbym glowa o ziemie.. :D)

Ogolnie nie mialem zadnych powazniejszych wypadkow, jestem z osob, ktore maja szczescie w zyciu jesli chodzi o te sprawy.. ;) Oczywiscie zdarzaly sie rozne wypadki, ale to nie bylo zbyt niebezpiecznie.. ;)

ro0t
02-06-2005, 06:38
Bodajże miałem 3 lata - już nie pamietam jak mi mama to opowiadala.
Więc tak... tata mnie niósł, potknoł się o szelki łóżeczka i no było ***ut. Jakieś 3cm w drugą strone i byłbym bez oka. Została mi blizna która się ciągle powieksza, ale mi nie przeszkadza :)

Arthus Drag'Tail
02-06-2005, 09:29
Ogolnie tez troche przezylem, ale to co tu czytam to jest przewaznie powazniejsze...

1. Mialem cos kolo 9 lat i jechalem sobie na rowerkach z kolegami... Nagle jeden zajechal mi droge i zachaczylem swoim przednim kolem o jego tylnie (nie wiem jak to bylo, ale jakos tak:P). Jechalem dosc szybko... on skrecil w bok, a ja gleba... gorna warge i brode sobie na asfalcie zjechalem... Do dzis na tamtym rowerze mam slady z krwi :P Przez jakies 2 tygodnie musialem pic przez slomke i jesc malutkimi kawalkami, bo jak dotknalem tej wargi, to mnie "lekko" bolalo.

To chyba jedyny z takich powazniejszych moich wypadkow. W zyciu jestem ostrozny dosc i nigdy nie mialem zadnej konczyny zlamanej itp.

A to juz historia w ktorej nie ja ucierpialem:
Postanowilismy sie wybrac z kumplami na rowerach na zjazd po drugiej stronie miasta (45 tys ludzi mniejwiecej). Dojechalismy... zjechalismy pare razy i moj kumpel stwierdzil ze sobie skoczy... Stanelismy kolo skoczni, a on zjezdza. Jedzie, dojezdza do skoczni, wybicie.... PIERDUT... Zachaczyl przednim kolem o "krawedz" takiego malego dolka wykopanego za skocznia. W locie zrobile pelny obrot a rower na niego spadl... Musielismy odpiac przedni hamulec, bo kolo bylo tak skrzywione, ze nie przechodzilo... Ja prowadzilem jego rower, a kumpel prowadzil "rannego" przez jakies 45 minut do domu wracalismy... Kumplowi na szczescie nic takiego sie nie stalo.. Na poczatku myslelismy ze ma reke zlamana, ale mial tylko obtluczona cala...

Silvianas
02-06-2005, 10:17
Ja kiedys jechalem na rowerku i sluchalem akurat Metallice :)
Jade sobie jade.... i z za rogu spożywczaka wyskoczyl pudelek od sasiadki -.-'
sprytnie go ominolem i przy***alem w kraweznik. Przewrowcilem sie i uderzylem twarza w ulice i mi krew z nosa i z lokcia leciala :(

Malumiasta
02-06-2005, 10:27
Hmmm...
1) Dwa lata temu w październiku. Goniłam się z kumpelą [nie pamiętam o co poszło], mój ukochany asfalt był mokry [ah te jesienne deszcze] tak więc szybko się wywaliłam... nie było aż tak źle - 'tylko' wystawiłam sobie bark ;) prawą ręką nie mogłam ruszać dopóki mi jej nastawili [głupi jasio rulahhh...] a potem zapieprzałam ponad miesiąc w usztywniaczu na całą klatę... mniam

2) Rok temu, również w październiku! Tym razem na treningu, na które miałam zakaz od pierwszego wystawienia barku... wpierw z dwie godziny strzelania z łuku, potem wzięłam się za walkę... do dziś pamiętam panikę kumpla, jak z nim walczyłam i nagle, jak brałam zamach mieczem padłam na ziemię z ręką pod dziwnym kątem :] od tego czasu nabawiłam się nawykowego zwichnięcia barku, o walce na miecze musiałam zapomnieć - i dlatego też w avatarze widnieje moja łapka z metalową jedynką... ;(

3) Z góry przepraszam, jeśli na forum są też przedstawiciele tejże, hm, interesującej grupy społecznej, ale od tego wypadku po prostu do dresów jestem uprzedona. Było to tydzień temu, w dzień matki. Wracałam wieczorem z dwoma kumplami, jakiś koleś zapieprzał za nami na rowerze. Nie wiedziałam, że jedzie, tak więc wydarł się na mnie dopiero ok pół metra za mną. Zdąrzyłam się tylko do niego odwrócić, a ten wpadł na mnie z całą prędkością :] poleciałam głową na mój ukochany asfalt, jechałam po nim łbem i łokciami. Kumple i jacyś obcy ludzie zaczęli mnie zbierać z ziemi, podczas gdy pan dres wstał, opieprzył mnie, że ma kierownicę skrzywioną i szybciutko odjechał... starta skóra na głowie wcale nie jest przyjemna :/

pzdr

Snicckers
02-06-2005, 10:46
Dobry temat :D

A co do topicu to nie wiem czy to był wypadek czy raczej głupota ale bolało :D . Tak więc po ukochanej lekcji Bioli dorwała nas na przerwie nauczycielka (mnie i kumpla) powiedziała że syf w sali zrobilismy i dała nam klucz żebyśmy posprzątali ... w sali znaleźliśmy tone papierków (normalka:D) więc wzieliśmy miotłe i lecim.. aż nagle POMYSŁ gramy w baseballa :D ja mu żucałem gąbke a on odbija szczotką OK ja żuciłem ten sie zamachnąl i sie szczotka od trzonka odczepiła i mi prosto w czerep :D

Od teraz dbamy o porządek w sali :D

Darky
02-06-2005, 11:20
2 lata temu pierwszy dzień wakacji wziełem rower i w droge poszlifowac z kumplami. Była wtedy pewna stroma góra na ktorej robili jezdnie zjezdalismy z niej była bardzo stroma i długa... Jechałem strasznie rospedzony... Najechałem na beczke podskoczyłem lekko do góry i najechalem na jakis kamien dalem kozla za rame roweru na twarz... Śmiali sie ze mnie bo jak wstalem rozejrzalem sie zaczelem z bólu mowic umieram :P Miałem fuksa po polewej mance gory była przepasc a ja poleciałem na prawo manke... Fajnie sie wakacje zaczeły :P

Kriso Da Hunta
29-11-2006, 17:28
Ja we Włoszech na nartach chciałem się sprawdzić w tzw. próbie prędkości (kto był np. w Ortisei to wie o czym mówię) Kolega pojechał...68 km/h Tata pojechał 87 km/h,a ja ostani...była mała muldka o której nie wiedziałem...inni ją omijali...a ja na dodatek chciałem przed kolegą pokazać jaki dobry jestem.Narta wbiła mi się w tą mulde przy prędkości ponad 50km/h.Oczywiście się wypieła,ale tak bolało...no i 2 tygodnie zamiast jeździć siedziałem w hotelu.Podejrzewano wstrząśnienie mózgu,ale tylko podejrzewano :D