Ryłek
27-08-2006, 00:51
Jako, że w zeszłym roku powstał temat o Jeanie, teraz nie może zabraknąć wątku poświęconego "głosowi i gitarze Floydów"...
Ach, topic sponsorują literki Ż.E.N.A.D.A.
1. Nie wiem kto odpowiadał za nagłośnienie, ale powinni go chyba powiesić przed publicznością (tą samą, z którą mi się udało porozmawiać podczas przerwy). Koncert był cholernie cichy, nie słychać było nic nawet z blisko sceny.
2. Basista - nie wiem, on chyba próbował udawać Flea z RHCP... nie wyszło. Rozumiem, Watersa się trudno naśladuje, ale po chvja próbował naśladować kogoś równie dobrego technicznie?
3. Perkusista - pan chyba grał do kotleta a ten koncert potraktował jako kolejną robotę.
4. Gitara rytmiczny - w ogóle nie z tej bajki
5. Po cholere wykonywano tam całe On An Island? Przecież ta płyta ma dwa dobre, nadające się na koncerty kawałki... Ach, orkiestra była fajna, bo jej słychać nie było.
6,7...999 - Gilmour - proszę pana, jeżeli ma pan problemy z głosem to chyba nie powinno się śpiewać takich arcydzieł jak Shine on You Crazy Diamond. To co on zrobił z tym utworem to jest kompletne żenua, najlepsze wstawki... wydukał...
Teraz wiadomo po której stronie jest duch Floydów. W końcu to Waters nagrał świetne Amused to Death a po tym koncercie śp. Barret się w świeżym grobie przewraca.
Shame on you crazy bastard, mr. (oh, pardon - sir) Gilmour...
Ach, topic sponsorują literki Ż.E.N.A.D.A.
1. Nie wiem kto odpowiadał za nagłośnienie, ale powinni go chyba powiesić przed publicznością (tą samą, z którą mi się udało porozmawiać podczas przerwy). Koncert był cholernie cichy, nie słychać było nic nawet z blisko sceny.
2. Basista - nie wiem, on chyba próbował udawać Flea z RHCP... nie wyszło. Rozumiem, Watersa się trudno naśladuje, ale po chvja próbował naśladować kogoś równie dobrego technicznie?
3. Perkusista - pan chyba grał do kotleta a ten koncert potraktował jako kolejną robotę.
4. Gitara rytmiczny - w ogóle nie z tej bajki
5. Po cholere wykonywano tam całe On An Island? Przecież ta płyta ma dwa dobre, nadające się na koncerty kawałki... Ach, orkiestra była fajna, bo jej słychać nie było.
6,7...999 - Gilmour - proszę pana, jeżeli ma pan problemy z głosem to chyba nie powinno się śpiewać takich arcydzieł jak Shine on You Crazy Diamond. To co on zrobił z tym utworem to jest kompletne żenua, najlepsze wstawki... wydukał...
Teraz wiadomo po której stronie jest duch Floydów. W końcu to Waters nagrał świetne Amused to Death a po tym koncercie śp. Barret się w świeżym grobie przewraca.
Shame on you crazy bastard, mr. (oh, pardon - sir) Gilmour...