Panowie z Siejnik czy cholera wie z czego... probowali dzisiaj sobie popekowac... niestety, ich niezwykle dokladnie obmyslana strategia walki spalila na panewce...

nie spodziewali sie ze natkna sie na inteligetnych graczy ktorymi niewatpliwie jestem ja i reszta bioraca udzial w "bitwie" po stronie dobra...

Otoz, zostalismy zaatakowani bez zadnego powodu przez tych oto nieudacznikow

od samego poczatku bylo jasne ze jeszeli pojdziemy za noobem (12 lvl) to domku kolo depo... to wpadniemy w trapa z ktorego taczej bysmy nie wyszli calo...

pekerzy nie wytrzymali psychicznie ruszajac w poscig za ofiara...

2 min pozniej znalezli sie w tragicznej wrecz sytuacji, pomoc przybyla z kazdej strony... padali jeden po drugim sekunda po sekundzie... az do ostatniego... w momencie kiedy zobaczyli mnie ( a przeciez nie jestem zadnym jakims strasznym pogromca pekerow, to byla moja pierwsza akcja w obronie uczciwych graczy) rzucili sie do ucieczki, ktora zakonczyla sie natychmiastowym teleportem do swiatyni...
z pola bitwy w Thais relacjonowal dla panstwa Triffek...

( jestem matematykiem nie polonista wiec z gory za bledy, przepraszam

)