Krótki reportaż
Event na Refugii był dziś stosunkowo epicki, szczególnie dla ludzi którzy walczyli na Foldzie.
Leader daje znak - wchodzimy w teleport. Na dobry początek wszyscy DEBUG. Kick. Z drżącymi rękami próbuję się zalogować. Udało się. Yellow HP, Red HP. Potion. Potion. Uff. Rozglądam się, wokół leżą ciała, ale większość osób, w tym bloker, dała radę relognąć i wyprowadzić sytuację na prostą. Bijemy bossa do red HP, wybiegamy z teleportu, czekamy na sygnał od innych ekip, z drżącym sercem wchodzimy ponownie (tym razem bez kicków) i dobijamy wroga. Pokazują się białe komunikaty, czyli jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem.
Drużyna na Vengoth szybko spełnia swoje zadanie, czyli znów kolej na nas - zabić bossy po raz drugi. Ekipy na POH, Ghostlandsach szybko biorą się do dzieła, tylko u nas pojawia się mały problem. "Blocker", "Gdzie bloker do kurwy", "Blocker is gone", "Rico where are you" - rozlegają się bezradne głosy. Po dłuższej chwili bloker przybiega, ale (żeby było zabawniej) na innej postaci, jako Elder Druid. WTF? Spośród pozostałych rycerzy żaden nie ma premium i exety. Szykuje się dobra zabawa.
Wpadamy w teleport i nabiegłym krwią wzrokiem zaczynamy szukać przeciwnika. A tu niespodzianka, bossa nigdzie nie ma. Nie zrespił się??? Czy cały event udupiony i musimy czekać do następnego dnia? Ludzie z Game Chatu zaczynają obrzucać nas niepochlebnymi komentarzami. Wychodzimy z teleportu, radząc, co robić dalej. Czas mija. Bloker wraz z ED wchodzą do środka poszukać Teneshpara. Wygląda na to, że udaje im się znaleźć bossa, bo po chwili widzimy komunikat, że bloker opuścił party... Na szczęście knightów u nas dostatek. Wbiegamy ponownie mając świadomość czasu, który bezlitośnie upływa, zbijamy przeciwnika do red HP. Uciekamy, a po chwili poświęconej na skoordynowanie się z resztą drużyn wracamy aby wykończyć bossa. Ponieważ brak blokera z exetą, potwór biega po całej jaskini losowo atakując wszystkich członków drużyny. Panika, wszyscy cofają się w kierunku teleportu, przeciwnik ma red HP, już prawie pada, wtem znów DEBUG! i kick. Kilka trupów dołączyło do poprzednich, ale być może nie mój. W pośpiechu próbuję zalogować się ponownie, a gdy to mi się w końcu udaje - widać, że wróg jest już martwy. Kulminacyjny moment mnie ominął :-/
Już dawno w Tibii nie przeżyłem tak emocjonujących chwil :-)
|