zaloguj się

Pokaż pełną wersje : Rok szkolny


Stron : 1 2 3 4 5 6 [7] 8

CytrynowySorbet
03-12-2009, 20:59
Miałem ze 2 takie przypadki u siebie w klasie w szkole średniej zanim ukończyłem te 18 lat. (nie moje).

O czym ty mówisz, przecież ty jeszcze w podstawówce siedzisz i uczyć się pisać A.

Mazur199
03-12-2009, 21:00
Słabo, gdbys miał 100% to mogłbys sie chwalic ;-)

3 pkt poleciały mi na słuchaniach, w pierwszym wg mnie gość strasznie niewyraźnie gadał i straciłem tu chyba 1 pkt a do reszty moge mieć pretensje tylko do siebie : P

CytrynowySorbet
04-12-2009, 13:12
Powiedz mi ktoś, jak szybko i efektywnie nauczyć się rekcji czasownika (niemiecki), bo inaczej zagrożenie będzie....

eerion
04-12-2009, 13:42
szybko i efektywnie
Sam sobie odpowiedziałeś :P

A tak na serio -nie wiem czy się przyda, ale spróbować warto.
Ja jak mam problem z jakąkolwiek formą gramatyczną/zasadami/czymś podobnym wchodzę głębiej w temat. Staram się go rozłożyć na części, przeanalizować i douczyć. Bardzo przydatne, gdyż jak sam rozgryziesz formułę to nie ma mowy, żeby jej zapomnieć :P

CytrynowySorbet
04-12-2009, 13:46
Sam sobie odpowiedziałeś :P

A tak na serio -nie wiem czy się przyda, ale spróbować warto.
Ja jak mam problem z jakąkolwiek formą gramatyczną/zasadami/czymś podobnym wchodzę głębiej w temat. Staram się go rozłożyć na części, przeanalizować i douczyć. Bardzo przydatne, gdyż jak sam rozgryziesz formułę to nie ma mowy, żeby jej zapomnieć :P

Właśnie chodzi o to że tu nie ma żadnej formułki, tylko czyste kucie na blachę. Przykład:

glauben an - wierzyć w.
denken an - mysleć o.

Nie wiem, nie ma jakichś dobrych sposobów na zapamiętywanie? Albo chociaż na koncentrację... kiedy siadam do książek to od razu ziewam, a po kilku minutach jestem tak znudzony że się dekoncentruję...

Litawor
04-12-2009, 18:01
Czy ktoś ma ochotę pomóc mi znaleźć granicę ciągu o wzorze ogólnym:

1
------------------------
sqrt(4n^2 +7n) - 2n

(napisałem tak dla większej czytelności, żeby nie było za dużo nawiasów)?

Bo nijak nie mogę tego przekształcić tak, żeby w mianowniku nie było zera.

Ewentualnie wychodzi, jak powinno wyjść, ale wtedy muszę postąpić niezgodnie z tym, czego nas uczono - że licznik mianownik dzieli się przez najwyższą potęgę n w mianowniku.

sphinx123
04-12-2009, 19:56
Też tak macie na szmatematyce, że rozumiecie wszystko na lekcji, robicie zadania domowe bez problemu, a z pracy klasowej czy innej formy oceniania dostajecie jedynki? <3 To witajcie w klubie.

Liper
04-12-2009, 20:37
Boooże! Mam tak głupi problem, że aż mi wstyd. Nie mogę przekształcić wzoru:

1/x + 1/y = 1/f

Mam wyliczyć y.

Super, wychodzą mi głupoty jak np.:

f + fy/x = y

(1/x)y + 1/(1/f) = y <- tu się nawet męczyłem jak to na forum napisać...

Boże, dlaczego? : ( Przecież to łatwe zadanie, nawet bardzo, jakim cudem może mi się aż tak w głowie mieszać?! : ( POMOCY!

@Down

NOM, MASAKRA!!11111111

Szczególnie, że napisałeś "uczoł", a z tego co rozumiem, niedawno się przeprowadziłeś, więc na to nie zwalisz. Gimnazjaliście jednak nie wypada robić aż tak rażących błędów.


Klikam w zakładkę forum.tibia.pl myślę będzie śmiesznie wbijam na pierwszy byle jaki temat czytam twój post, po chwile stwierdzam, że jesteś mistrzem ironi albo porytym gościem .

AnonimowyPowrot
04-12-2009, 20:50
Klikam w zakładkę forum.tibia.pl myślę będzie śmiesznie wbijam na pierwszy byle jaki temat czytam twój post, po chwile stwierdzam, że jesteś mistrzem ironi albo porytym gościem .

Sam wyraz "fizyka" powoduje u mnie zanik jakiejkolwiek wiedzy, niczego nie udawałem, po prostu nie umiałem zrobić tak banalnej rzeczy, że aż mi wstyd :(

Jeśli używam polskich znaków i kropek - post jest w 100% poważny. Jeśli ich brakuje - czasem nie warto ich czytać :D Chociaż nie sprawdza się to zawsze. W obu przypadkach.

Litawor
05-12-2009, 01:09
Nikt mi nie pomógł :/ A jutro (dzisiaj) mam kolokwium i przeczuwam katastrofę, po tym jak zobaczyłem zadania sprzed dwóch lat.

CytrynowySorbet
05-12-2009, 10:29
Nikt mi nie pomógł :/ A jutro (dzisiaj) mam kolokwium i przeczuwam katastrofę, po tym jak zobaczyłem zadania sprzed dwóch lat.

Niewielu forumowiczów uczęszcza na studia. Większość to, niestety, gimnazjum.

Rothes
05-12-2009, 11:06
Prosty przykładzik.

http://img402.imageshack.us/img402/372/2db35f01d5dbb1b3df6e0ff.png

Jedyne co trzeba wiedzieć to to, że gdy "wchodzi się pod pierwiastek (drugiego stopnia)" to zamiast przez n, dzieli się przez n^2.

P.S. Do zapisywania formuł matematycznych polecam TeX (http://pl.wikipedia.org/wiki/Te%CE%A7)-a, zaś do sprawdzania poprawności wyznaczonych granic (lub generalnie do rysowania wykresów funkcji, bądź ciągów) - WZGrapher (http://www.walterzorn.com/grapher/grapher_app.htm).

Hovvner
05-12-2009, 12:20
Niewielu forumowiczów uczęszcza na studia. Większość to, niestety, gimnazjum.

Liceum :)

Wiadomość, którą wprowadziłeś, jest za krótka. Aby uniknąć bezsensownych komentarzy wprowadziliśmy ograniczenie minimalnej długości woadomości do 10 znaków. Jeśli nie masz nic ciekawego do napisania, to lepiej nie pisz nic.

nemelza3
05-12-2009, 12:43
Kiedy ja chodziłem do szkoły, to co rok był czerwony pasek. :) Miło powspominać, teraz młodzież degeneruję się "kawałami' z taczką. Żałosne.

sphinx123
05-12-2009, 12:58
Kiedy ja chodziłem do szkoły, to co rok był czerwony pasek. :) Miło powspominać, teraz młodzież degeneruję się "kawałami' z taczką. Żałosne.

No cóż, gdybym uczył się za czasów pre-Internetowych to też miałbym co roku czerwony pasek ;C

Smoly
05-12-2009, 13:20
A ja, ucząc się w liceum, w którym według uczniów innych liceów jest zap*erdol i wyścig szczórów, oprócz matmy i fizy na każdej lekcji robię swoje. Olewam wszystkie przedmioty i mam 2-7h fizyki dziennie, bez nauki w domu.

Dla jasności - także klasa maturalna. III LO w Opolu, według ostatniego rankingu jaki widziałem 14. w Polsce.

Moje liceum według rankingu jest 6 w Polsce i mam większy zap*erdol niż ty na profilu biol-chem-fiz.I nie muszę się chwalić publicznie jaki to ja pro

Litawor
05-12-2009, 13:42
@Rothes
Dzięki, przyda się. Jestem już po kolokwium i są szanse, że zaliczę. Ale pewności nie mam.

Ja przez całe liceum byłem w klasie humanistycznej i matematyki prawie w ogóle nie miałem, więc teraz opornie idą mi nawet proste przekształcenia, które ludzie po mat-fizach robią bez zastanowienia. No ale właściwie dlatego się na ten kurs z matematyki zdecydowałem - żeby nabrać wprawy.

Jeszcze teraz równocześnie z nauką na studiach czytam podręczniki z matematyki do liceum. Pierwsza klasa już przerobiona :), chociaż tylko w teorii, bo zadań nie robię.

Argen
05-12-2009, 13:48
No cóż, gdybym uczył się za czasów pre-Internetowych to też miałbym co roku czerwony pasek ;C

Skomentuje to prostym Sphinx 1 : 0 Nemelza

CytrynowySorbet
05-12-2009, 14:21
No cóż, gdybym uczył się za czasów pre-Internetowych to też miałbym co roku czerwony pasek ;C

Co tam internet, czy wtedy były chociaż telewizory (w Polsce)?

Leczekompleksy
05-12-2009, 20:32
Prosty przykładzik.

http://img402.imageshack.us/img402/372/2db35f01d5dbb1b3df6e0ff.png

Jedyne co trzeba wiedzieć to to, że gdy "wchodzi się pod pierwiastek (drugiego stopnia)" to zamiast przez n, dzieli się przez n^2.

P.S. Do zapisywania formuł matematycznych polecam TeX (http://pl.wikipedia.org/wiki/Te%CE%A7)-a, zaś do sprawdzania poprawności wyznaczonych granic (lub generalnie do rysowania wykresów funkcji, bądź ciągów) - WZGrapher (http://www.walterzorn.com/grapher/grapher_app.htm).

Mam pytanie: po co taki coś na studiach? W jakim zawodzie będzie to potrzebne?

Kiedy ja chodziłem do szkoły, to co rok był czerwony pasek. Miło powspominać, teraz młodzież degeneruję się "kawałami' z taczką. Żałosne.
I co ci daly te paski, procz tego ze marnowales czas przy ksiazkach?

Nari
05-12-2009, 20:47
Mam pytanie: po co taki coś na studiach? W jakim zawodzie będzie to potrzebne?


I co ci daly te paski, procz tego ze marnowales czas przy ksiazkach?
1. Nie każdy będzie robotnikiem, który potrzebuje wiedzieć tylko tyle, jak zrobić cement, czy gdzie przenieść pustak.
2. Niektórzy posiadają czerwony pasek bez nauki. Część wie jak się uczyć szybko. Reszta wkuwa i najwidoczniej im to odpowiada.

Sidoos
05-12-2009, 20:56
2. Niektórzy posiadają czerwony pasek bez nauki. Część wie jak się uczyć szybko. Reszta wkuwa i najwidoczniej im to odpowiada.

Dokładnie, nie wiem dlaczego niektórzy uważają, że dobre oceny = kujon. Mam w klasie kumpla, który nic się nie uczy, w dodatku pije jak *, a oceny ma najlepsze w klasie (1 tech.).

Rothes
05-12-2009, 21:07
Mam pytanie: po co taki coś na studiach? W jakim zawodzie będzie to potrzebne?Zasadniczo to we wszystkich zawodach, dzięki którym nie żyjemy dalej w jaskiniach.

Analiza matematyczna jest jedynie narzędziem - czymś na wzór języka dla matematyków. Nie sądzę aby wiele wynikało z jej samej, ale przy jej pomocy opisuje się skomplikowane zagadnienia.

Nie oczekuję jednak po kimś, kto nie miał styczności z matematyką akademicką zrozumienia tego "do czego przydaje się to coś, czego NIGDY nie użyję w zawodzie" - sam pewnie kilka lat temu też bym nie rozumiał.

Litawor
05-12-2009, 22:04
Mam pytanie: po co taki coś na studiach? W jakim zawodzie będzie to potrzebne?

Studia to nie zawodówka - poza kierunkiem lekarskim i pielęgniarstwem to nie jest przygotowanie do zawodu. To ogólna uwaga, niekoniecznie związana z matematyką, bo wiele osób zdaje się tego nie rozumieć.

Vil
06-12-2009, 00:27
Mam pytanie: po co taki coś na studiach? W jakim zawodzie będzie to potrzebne?

Moze nie akurat to, ale wiedza matematyczna na poziomie takim lub wyzszym jest potrzebna w wiekszosci zawodow, chyba ze ktos mysli o wykonywaniu cale zycie pracy wyrobnika.

Przyklady juz w tym temacie podawalem, nowych nie chce mi sie wymyslac.

xoz
06-12-2009, 22:52
Pierwsza klasa już przerobiona :), chociaż tylko w teorii, bo zadań nie robię.

teorie mozna sobie napisac na karteczce i dupe podetrzec. nie robisz zadan = nie umiesz. chyba ze kazdy typ uczysz sie na pamiec jak rozwiazac a to wtedy powinszuje

Lasooch
06-12-2009, 22:54
Moje liceum według rankingu jest 6 w Polsce i mam większy zap*erdol niż ty na profilu biol-chem-fiz.I nie muszę się chwalić publicznie jaki to ja pro

Nie chwalę się jaki jestem pro, bo nie o to chodziło - chodziło o to, że w dobrej szkole nie musi być zap*erdolu.

Litawor
06-12-2009, 23:04
teorie mozna sobie napisac na karteczce i dupe podetrzec. nie robisz zadan = nie umiesz. chyba ze kazdy typ uczysz sie na pamiec jak rozwiazac a to wtedy powinszuje
Ale mi nie zależy jakoś szczególnie, żeby umieć "trzaskać zadanka" każdego typu. Matury już zdawać nie będę.

domin3x
06-12-2009, 23:30
Mam pytanie: po co taki coś na studiach? W jakim zawodzie będzie to potrzebne?



żeby takie rzeczy tylko na studiach występowały...;s

Albertus
07-12-2009, 22:15
AHAHHAHAAH , nie wiedziałem gdzie to wsadzić to daje tu ;D ale się uśmiałem

http://demotywatory.pl/324443/Tibia.pl

CytrynowySorbet
07-12-2009, 22:22
AHAHHAHAAH , nie wiedziałem gdzie to wsadzić to daje tu ;D ale się uśmiałem

http://demotywatory.pl/324443/Tibia.pl

Ale żeś powód do dumy sobie znalazł ;D Pewnie to lepsze niż pobić w 10 jednego mięczaka, co nie? ;D

Albertus
07-12-2009, 22:23
Ale żeś powód do dumy sobie znalazł ;D Pewnie to lepsze niż pobić w 10 jednego mięczaka, co nie? ;D

nie bije w 10 jednego mięczaka.

A to mnie naprawdę śmieszy ;D i jestem dumny ze jestem na demotach ;D hahahah

CytrynowySorbet
07-12-2009, 22:29
nie bije w 10 jednego mięczaka.

A to mnie naprawdę śmieszy ;D i jestem dumny ze jestem na demotach ;D hahahah

Biorąc pod uwagę, że poczucie humoru na tamtej stronie w ciągu ostatnich 2-3 miesięcy spadło masakrycznie... Nie, nie ma z czego być dumnym.

Aaa żeby nie było offtopa. Ang podstawa próbna na 100% :cup: Ciekawe jak rozszerzenie...

Albertus
07-12-2009, 22:50
odnośnie tych demotywatorow , zobaczylem fajny pomysl ;D i planuje to zrobic u nas , z kolega bedziemy drukowac ogloszenia z numerami gg , ze szukamy kogos na hunta ;D i porozwieszamy w szkolach/urzedach ;D hahaha beda jaja.


jak o tym humorze to odrazu powiem jakie jaja dzisiaj.

Siedzi mama oglada tv i mowi do mnie nagle

" a ty wbiles dzisiaj level Albert? "

normalnie padlem ze smiechu ;D

Litawor
07-12-2009, 23:03
Czasem mi wstyd, że ja tu w ogóle zaglądam.

Erhion
08-12-2009, 19:27
Czasem mi wstyd, że ja tu w ogóle zaglądam.

Mi też.

i jestem dumny ze jestem na demotach ;D hahahah

Nie ma z czego. To Cię ośmiesza, ale co tam.

Hovvner
08-12-2009, 23:39
So far sprawdzone u mnie z opejronu:

70% polski podstawa (could be better :/)
96% matma podstawa (pieprzone rozwiąż graficznie, gdzie oczywiście musiałem skreślić poprawne rozw. w prost. ukł. współrzędnych)
98% ang podstawa ('nigga stole my bike' o/)
51% fiz rozszerzenie (więcej niż się spodziewałem o.O)

Wychowawczyni jeszcze nie oddała matmy rozszerzonej, a z przedmiotów maturalnych u mnie w szkole nie było ang rozszerzonego ;| sux, wypadałoby się sprawdzić choć pewnie poziom to coś między fce a cae :p

hoomik
09-12-2009, 00:14
choć pewnie poziom to coś między fce a cae
ehe, chyba dekade temu, jak jeszcze nie bylo praktyk "ukladamy matury tak, zeby wszyscy zdali"...

Hovvner
09-12-2009, 22:33
ehe, chyba dekade temu, jak jeszcze nie bylo praktyk "ukladamy matury tak, zeby wszyscy zdali"...

Sugerujesz, że poziom jest wyższy?

CytrynowySorbet
09-12-2009, 22:46
ehe, chyba dekade temu, jak jeszcze nie bylo praktyk "ukladamy matury tak, zeby wszyscy zdali"...

Gwoli ścisłości, to nie jest CKE, tylko OPERON. Próbne operonu są trudniejsze od normalnych CKE, ale to szczegół:baby:.

Hovvner
10-12-2009, 07:59
Gwoli ścisłości, to nie jest CKE, tylko OPERON. Próbne operonu są trudniejsze od normalnych CKE, ale to szczegół:baby:.

No nie powiedziałbym, w zeszłym roku były dużo trudniejsze :P

xoz
15-12-2009, 23:57
Gwoli ścisłości, to nie jest CKE, tylko OPERON. Próbne operonu są trudniejsze od normalnych CKE, ale to szczegół:baby:.

odwrotnie. operon ma smiesznie latwe

Litawor
16-12-2009, 01:44
odwrotnie. operon ma smiesznie latwe
Nie wiem, jak w innych latach, ale dla poprzedniego roku to stwierdzenie jest zdecydowanie nieprawdziwe.

CytrynowySorbet
16-12-2009, 16:03
odwrotnie. operon ma smiesznie latwe

Ciekawe. Moi nauczyciele od: matmy, polskiego, Wosu, biologii, chemii i angielskiego jednogłośnie stwierdzili, że z operonu są o wiele trudniejsze. Ba, nauczycielki biologii z naszej szkoły miały problemy z kilkoma zadaniami z bio PODSTAWOWEJ! A co dopiero uczniowie.

Lasooch
16-12-2009, 16:17
Ciekawe. Moi nauczyciele od: matmy, polskiego, Wosu, biologii, chemii i angielskiego jednogłośnie stwierdzili, że z operonu są o wiele trudniejsze. Ba, nauczycielki biologii z naszej szkoły miały problemy z kilkoma zadaniami z bio PODSTAWOWEJ! A co dopiero uczniowie.

No patrz, nauczyciele z mojej szkoły mówią dokładnie na odwrót.

sphinx123
16-12-2009, 16:20
Moi nauczyciele mówią, że nie ma reguły co do poziomu trudności egzaminu. Wygrałem.

Necromantor
16-12-2009, 16:25
Moi nauczyciele nic nie mowia a jak juz mowia to nie specialnie ciekawie, co wygralem?

CytrynowySorbet
16-12-2009, 16:56
No patrz, nauczyciele z mojej szkoły mówią dokładnie na odwrót.

Wiesz, o wiele łatwiej przyjmę opinię twoich nauczycieli, niż jakiegoś ucznia co sobie pisze "operon looz".

Litawor
16-12-2009, 17:58
Niezależnie od tego, jaki jest poziom trudności, trzeba pamiętać, że Operon robi te matury samemu i nie są one "standaryzowane", zatem nie powinno się ich traktować zbyt poważnie.

Mazur199
16-12-2009, 19:48
Ciekawe. Moi nauczyciele od: matmy, polskiego, Wosu, biologii, chemii i angielskiego jednogłośnie stwierdzili, że z operonu są o wiele trudniejsze. Ba, nauczycielki biologii z naszej szkoły miały problemy z kilkoma zadaniami z bio PODSTAWOWEJ! A co dopiero uczniowie.

true

dffffffffff

Hovvner
16-12-2009, 23:32
Wiesz, o wiele łatwiej przyjmę opinię twoich nauczycieli, niż jakiegoś ucznia co sobie pisze "operon looz".

operon looz? :D

Słaby był tylko beznadziejne błędy poszły z mojej strony :<

Dziwne że nauczyciele ode mnie ze szkoły mówią podobnie jak u Łasego, bo moja szkoła jest tak słaba że w rankingach się nie mieści ;/

Ozurtes
17-12-2009, 11:18
Co prawda matury jeszcze nie piszę, ale rok temu próbne testy gimnazjalne były między innymi właśnie z Operonu. Zarówno uczniowie jak i nauczyciele uważali, że były one trudniejsze.

Koronowany rycek
17-12-2009, 15:45
UP@
Jezeli tobie test gimnazjalny byl trudny, to wycinanki kurpiowskie na jakim poziomie trudnosci sie znajduja?

Na powaznie. Czytalem ten caly sprawdzian z gimnazjum- byl latwy.

Rybzor
17-12-2009, 16:15
UP@
Jezeli tobie test gimnazjalny byl trudny, to wycinanki kurpiowskie na jakim poziomie trudnosci sie znajduja?

Na powaznie. Czytalem ten caly sprawdzian z gimnazjum- byl latwy.
A ile masz lat?

Syfol
17-12-2009, 16:34
Zarówno uczniowie jak i nauczyciele uważali, że były one trudniejsze.
UP@
Jezeli tobie test gimnazjalny byl trudny, to wycinanki kurpiowskie na jakim poziomie trudnosci sie znajduja?

Czy Ozurtes gdziekolwiek napisał, że testy gimnazjalne były trudne? Jak jest test bardzo łatwy i łatwy to ten łatwy będzie też "trudniejszy" od bardzo łatwego, nie uważasz? Czytanie ze zrozumieniem się kłania.

Ozurtes
17-12-2009, 16:48
UP@
Jezeli tobie test gimnazjalny byl trudny, to wycinanki kurpiowskie na jakim poziomie trudnosci sie znajduja?

Na powaznie. Czytalem ten caly sprawdzian z gimnazjum- byl latwy.
Jeżeli ty, będąc w 3 klasie gimnazjum, napisałeś testy na 100pkt to gratuluje. Niestety nie każdy jest takim geniuszem jak ty i wiele osób ma z niektórymi zadaniami problem.

Lasooch
17-12-2009, 18:30
Jeżeli ty, będąc w 3 klasie gimnazjum, napisałeś testy na 100pkt to gratuluje. Niestety nie każdy jest takim geniuszem jak ty i wiele osób ma z niektórymi zadaniami problem.

Państwowej próbnej podstawowej matury z matmy co czwarty uczeń nie zdał. Po prostu ludzie to banda debili, a testy gimnazjalne są łatwe.

Dla jasności, żeby napisać tę maturę na 30% lekko wystarczy dobrze opanowana wiedza gimnazjalna.

@down: może - operonowych testów gimnazjalnych nigdy nie pisałem.

Ozurtes
17-12-2009, 18:43
Są łatwe. Ale te z Operonu trud... mniej łatwe.

domin3x
17-12-2009, 21:17
hahahahaha zagrożenie z niemieckiego:||||||
kochana pani (nawiasem mówiąc, mieszka praktycznie koło mnie) walnęła dziś kartkówkę, po czym mnie spytała i dwie pałki poleciały. średnia z ocen cząstkowych wychodzi powyżej 2.0, do tego 3 ze sprawdzianu a pały za odp i kartk, a ta mi wylatuje z zagrożeniem;\

od razu mówię, że jest to dla mnie najtrudniejszy do nauki przedmiot, bo nauczycielka kładzie duży nacisk na słówka, a mniejszy na gramatykę, a ja ze słówkami z anglika nawet mam problem, mimo, że na koniec 5/6 będzie

CytrynowySorbet
17-12-2009, 21:24
hahahahaha zagrożenie z niemieckiego:||||||
kochana pani (nawiasem mówiąc, mieszka praktycznie koło mnie) walnęła dziś kartkówkę, po czym mnie spytała i dwie pałki poleciały. średnia z ocen cząstkowych wychodzi powyżej 2.0, do tego 3 ze sprawdzianu a pały za odp i kartk, a ta mi wylatuje z zagrożeniem;\

od razu mówię, że jest to dla mnie najtrudniejszy do nauki przedmiot, bo nauczycielka kładzie duży nacisk na słówka, a mniejszy na gramatykę, a ja ze słówkami z anglika nawet mam problem, mimo, że na koniec 5/6 będzie

Może stosuje wagi, jak u mnie. Ale racja, niemiecki (jak mówi nasz kolega, nazistowski język) jest bardzo wkurzający, zwłaszcza w 3 kl.

sphinx123
17-12-2009, 21:58
a ja ze słówkami z anglika nawet mam problem

Słówka to akurat same wchodzą do głowy podczas grania czy czytania czegoś w necie.

Litawor
17-12-2009, 22:00
Uczcie się niemieckiego, radzę wam. Ja się nie uczyłem i żałuję. Może jego nieznajomość nie jest dla mnie wielkim problemem, ale jednak bardzo chciałbym go teraz znać. A już się nie nauczę.

Słówka to akurat same wchodzą do głowy podczas grania czy czytania czegoś w necie.
Dlatego nauka angielskiego jest taka łatwa. Z niemieckim znacznie gorzej, o ile gramatyka jest bardzo logiczna i łatwa do nauki, o tyle słownictwo jest okropne.

@↓
Ja tam go rozumiem, też miałem duże problemy z nauką słówek na niemiecki.

Nari
17-12-2009, 22:05
hahahahaha zagrożenie z niemieckiego:||||||
kochana pani (nawiasem mówiąc, mieszka praktycznie koło mnie) walnęła dziś kartkówkę, po czym mnie spytała i dwie pałki poleciały. średnia z ocen cząstkowych wychodzi powyżej 2.0, do tego 3 ze sprawdzianu a pały za odp i kartk, a ta mi wylatuje z zagrożeniem;\

od razu mówię, że jest to dla mnie najtrudniejszy do nauki przedmiot, bo nauczycielka kładzie duży nacisk na słówka, a mniejszy na gramatykę, a ja ze słówkami z anglika nawet mam problem, mimo, że na koniec 5/6 będzie
Mi się zdaje, że nie ma nic prostszego niż nauczenie się listy słówek. Trochę tępego wkuwania i już potrafisz.

Shanhaevel
17-12-2009, 22:34
@Nari
Nie umiem i nie znoszę tępo wkuwać. Any ideas?

CytrynowySorbet
17-12-2009, 22:40
Mi się zdaje, że nie ma nic prostszego niż nauczenie się listy słówek. Trochę tępego wkuwania i już potrafisz.

U mnie w niemieckim, w przeciwieństwie do angielskiego, panuje zasada trzech Z. Tydzień zaliczałem rekcję - dziś nie pamiętam już prawie nic.

Nari
17-12-2009, 23:29
@Nari
Nie umiem i nie znoszę tępo wkuwać. Any ideas?
Ja kiedyś przepisywałem słówka. Góra 2-3 razy i wszystko już potrafię na pamięć. Ten sposób ma nawet jakieś naukowe poparcie w psychologii, ponieważ wypisując słówka i tłumaczenie tworzysz sieć skojarzeń w pamięci typu słowo pl -> słowo niem (ew. na odwrót).
U mnie w niemieckim, w przeciwieństwie do angielskiego, panuje zasada trzech Z. Tydzień zaliczałem rekcję - dziś nie pamiętam już prawie nic.
Niczym się nie różnię ;-). Wątpię żeby umiejętność języka niemieckiego przydała mi się w inny sposób niż jako dodatkowy bajer na CV.

Koronowany rycek
18-12-2009, 12:39
A ile masz lat?

Moge wchodzic na redtube, dzwonic do ,,dziewczyn w bikini'' i ogladac filmy z czerwonym znaczkiem.

Czy Ozurtes gdziekolwiek napisał, że testy gimnazjalne były trudne? Jak jest test bardzo łatwy i łatwy to ten łatwy będzie też "trudniejszy" od bardzo łatwego, nie uważasz? Czytanie ze zrozumieniem się kłania.Patrz ponizej.

Jeżeli ty, będąc w 3 klasie gimnazjum, napisałeś testy na 100pkt to gratuluje. Niestety nie każdy jest takim geniuszem jak ty i wiele osób ma z niektórymi zadaniami problem.Wniosek jest prosty Test by trudny DLA Ozerusa.


Państwowej próbnej podstawowej matury z matmy co czwarty uczeń nie zdał. Po prostu ludzie to banda debili, a testy gimnazjalne są łatwe.

Dla jasności, żeby napisać tę maturę na 30% lekko wystarczy dobrze opanowana wiedza gimnazjalna.Sama prawda.

Down@
A ty ich nie miales?To gdzie zgubiles 13 pkt? You made my day.

Ego tui non saluto ,,I,,

Ozurtes
18-12-2009, 14:02
Wniosek jest prosty Test by trudny DLA Ozerusa.
Nie był. 87pkt to wg mnie całkiem dobry wynik.

Jak już mówiłem, dużo osób miało problem z niektórymi zadaniami. W teście z Operonu na przykład, było zadanie żeby rozpoznać jakiś zwrot po łacinie. Oczywiście z żadnym z nich wcześniej w gimnazjum się nie spotkaliśmy.
I np. to dowodzi na to, że Operon daje trudniejsze testy.

Testy gimnazjalne ogólnie są łatwe, aczkolwiek niektóre zadania bywają trudne, szczególnie te z Operonu.

Wniosek jest prosty, naucz się czytać ze zrozumieniem.

@up
Miałem, dlatego nie miałem maxa. Co nie znaczy, że był dla mnie trudny. Kilka pytań było trudnych, ale ogólnie był łatwy, nie rozumiem cię.

Rybzor
18-12-2009, 14:19
Moge wchodzic na redtube, dzwonic do ,,dziewczyn w bikini'' i ogladac filmy z czerwonym znaczkiem.

To niezły kozak z ciebie, skoro będąc pełnoletnim (jak mniemam) oceniasz egzaminy, które piszą osoby mające po kilka lat mniej mówiąc, że są łatwe. Żałosne.

Lasooch
18-12-2009, 14:28
To niezły kozak z ciebie, skoro będąc pełnoletnim (jak mniemam) oceniasz egzaminy, które piszą osoby mające po kilka lat mniej mówiąc, że są łatwe. Żałosne.

Może po prostu (tak jak ja) patrzy na te egzaminy przez pryzmat tego, ile miał lat, kiedy sam pisał.

@Ozurtes: 96 pkt.

Koronowany rycek
18-12-2009, 14:30
Ryba@

Boli Cie to ze nie musialem ich pisac?

Po 2. Od kiedy zalosne jest ocenianie ludzi?Gdyby nie ta potrzeba, prawdopodobnie nie bylo by sadu, rachunku sumienia czy teologii.Nie wspominajac o Sokratesie, ktory OCENIAŁ innych czy nauczycielach, ktorzy sa imbecylami bo nie dojze oceniaja i wymagaja to jeszcze sa starsi!
Niezly tok myslenia.

Down@
To wina systemu! VIVA LA ANARCHIA.

AnonimowyPowrot
18-12-2009, 14:39
To niezły kozak z ciebie, skoro będąc pełnoletnim (jak mniemam) oceniasz egzaminy, które piszą osoby mające po kilka lat mniej mówiąc, że są łatwe. Żałosne.

mister ryba wkracza do akcji z tekstem podsumowujacym idealnie cala dyskusje ; dd

@Edit

ale jednak riposta rycka lepsza xD

@Up
Wą fifty-cencie!

testy gimnazjalne bede pisal w tym roku, nie boje sie. nie bede uczyl sie niczego, nie chce mi sie. tymbardziej, ze i tak wiem, ze dobrze je napisze. w tamtym roku (mowa teraz o testach probnych) o dziwo zaskakujaco dobrze napisalem czesc humanistyczna. nie bylo zadnych pytan o konkretna date czy cos takiego. nawet list (a moze tam bylo opowiadanie czy cos? nie pamietam) dobrze napisalem, a nie lubie tego robic. w czesci matematyczno-przyrodniczej zdecydowanie zbyt duza czesc zajmowaly pytania z geografii czy biologii. jak na mnie. zadania z matematyki byly tak latwe, ze trzeba je bylo czytac kilka razy, zeby nie policzyc czegos innego przez pomylke ;d chemia tez nie stanowila specjalnego problemu. tylko w/w przedmioty... chociaz geografie dobrze zrobilem, bo zadania byly ulozone tak, ze dalo sie je rozwiazac bez szczegolnej wiedzy na ten temat. jezykowe sie chyba jeszcze nie licza, a w sumie szkoda, bo byly latwiejsze niz wiekszosc sprawdzianow odbywajacych sie regularnie na lekcjach. nasza nauczycielka strasznie panikuje, zalezy jej na naszych wynikach bardzo. to chyba dobrze. niestety, wiem, ze sa osoby, ktore nie napisza zadnego z trzech testow dobrze, a mimo to, maja oceny zblizone do np. moich. to jest strasznie wkurzajace. jedna dziewczyna, za to ze zapisala sie do kolka teatralnego i spiewa w chorku ma zawyzane oceny z j. polskiego, muzyki i wosu (ten sam nauczyciel jesli chodzi o dwa ostatnie). do tego jest w samorzadzie szkolnym. co z tego, ze dostaje dosc regularnie punkty karne za niewywiazywanie sie z obowiazkow, jak z latwoscia nadrabia to innymi, a do tego ma podwyzszane oceny z innych przedmiotow, takich jak chemia, matematyka i inne, bo nauczyciele tamci "uczestnicza w zyciu szkoly". to bardzo niesprawiedliwe. ona nie jest jedyna taka osoba. powiedz to nauczycielowi wprost, to bedziesz mial ocene nizsza niz oni, a pozniej sie dziwia: "przeciez mialas 5, jak moglas napisac tak slabo?", albo "dostales 3, widac poszczescily ci sie pytania". dlatego w tym roku nie komentuje tak wszystkiego i oceny sa o wiele lepsze, mimo, ze na dobra sprawe moje podejscie do nauki jest jeszcze gorsze. to mozna porownac do korupcji ;s to w sumie jest korupcja. podobnie sprawa ma sie z tymi wszystkimi "dyslektykami", ktorzy maja zalatwiane zaswiadczenia. robi taki blad w co, dajmy na to, trzecim wyrazie, a ocene dostanie lepsza niz taki, ktory zrobi tych bledow powiedzmy cztery razy mniej. niektorzy maja zaswiadczenia o "niezdolnosci do rysowania figur geometrycznych", a tylko jedna z tych osob ma rzeczywiscie problemy. zwolnienie z wfu caloroczne bez wyraznego powodu. 8 lat cwiczyl, a teraz tak nagle przyniosl zwolnienie lekarskie na rok, w ktorym nie ma nawet podanej przyczyny absencji. ja moglbym takowe dostac, ale to jest glupota. informatyka - wszyscy dostaja 5, tylko grupa osob (w tym ja) 6. to tez jest strasznie glupie. nie mam tu pretensji do uczniow czy nauczycieli, a raczej do systemu nauczania. to jest za proste, tyle. religia? boze, jej powinni uczyc katecheci, a nie ksieza, ktorzy daja wszystkim dziewczynom 6, reszcie 5, niektorym, ktorzy przeszkadzaja 4, a takim, ktorych nie lubia (nawet bez wyraznego powodu, jak mnie) 3. oceny nie licza sie w ogole. mozesz ze srednia ocen z kartkowek, odpowiedzi itp. powyzej 5.0 dostac 3. dziala to tez w druga strone. czy oni sa az tak niewyzyci, ze kazda dziewczyna musi dostac 6?... referaty ;s mozesz napisac niewazne ile, niewazne jak - zawsze dostaniesz to, co on sobie wymysli. pyta sie ciebie "co chcesz dostac". oczywiscie, mozliwe sa tylko 3 odpowiedzi, czyli kolejno: "cztery", "piec", "szesc". jesli jakas dziewczyna powie "cztery", to on jej na to "skromna jestes, masz szesc". jesli powie "piec" lub "szesc" to dostanie taka ocene. gdy jakis facet powie "szesc", to on na to "aj, widzisz, chcialem ci dac 6, ale jak zes to powiedzial to masz cztery". z piatka bywa podobnie, chociaz nie zawsze. czasem tak jak z czworka, czyli "no, mialo byc szesc, ale skoro nie chcesz...". w podstawowce wszyscy byli traktowani chociaz rowno. to bylo jeszcze bardziej niesprawiedliwe, bo kazdy mial praktycznie takie same oceny, ale ja sie z tym lepiej czulem. mam nadzieje, ze w nastepnych szkolach bedzie inaczej. rozwiejecie moje watpliwosci na ten temat? pozniej tez tak jest, czy moge liczyc na lepsze (pod tym wzgledem) warunki?

@Down

Broń Boże, nie o to mi chodziło. Zbyt uogólniam, ale chyba w powyższym tekście jasno dałem do zrozumienia, że gostkowie też mają taryfę ulgową :s Nie tyczy się to religii, tam jest jasny podział, co jest aż śmieszne.

kochamcienzarufki
18-12-2009, 15:03
Tak, dokładnie. Dziefczynki są fe. Geje żądzą.

Syfol
18-12-2009, 16:11
Ja z nie lubię w niemieckim rodzajników, i jeszcze parę innych rzeczy włączając nauczycielkę. Dlatego mam ledwo 2. U mnie są 3 osoby z "papierami" które sobie nie chodzą na niemiecki i w tym czasie mogą sobie np. poprawiać sprawdziany, robić lekcję itp. Te osoby również mają z każdego przedmiotu 3x łatwiejsze sprawdziany, na których mogą pisać, zamiast na swojej kartce. Mimo, że jest to szkoła integracyjna (poszedłem, bo była najbliżej, nie licząc kujońskiego gimnazjum) to nie widzę, żeby te 3 osoby miały z czymkolwiek problem. Osoba niezbyt inteligenta bez papierka nie ma szans na dobre oceny.
A odnośnie religii, to również uważam, że powinni jej uczyć katecheci. Z jakiej racji ksiądz ma takie same prawa (tak mi się wydaję) jak nauczyciel? Księża niech lepiej się skupią na kościele.

Lasooch
18-12-2009, 16:24
Religia w szkołach nauczana być nie powinna. Jeśli chcesz się uczyć religii - idź na jakieś zajęcia przy kościele. Wk*rwia mnie, że muszę chodzić albo na religię albo na etykę, bo etykę mam na 10 i 11 lekcji w dniu, kiedy mam lekcji 9 przed tym. Oczywiście taka opcja odpada, zostaje więc niewiele dla mnie warta religia.

@down: u nas niestety jest.

Koronowany rycek
18-12-2009, 16:37
Ja nie chodze na relgie a etykie w szkole nie ma .

Rybzor
18-12-2009, 16:40
Ryba@

Boli Cie to ze nie musialem ich pisac?
Nie, żal mi cie, nic mnie nie boli. Żal mi osób, które łatwymi mogą okrzyknąć jedynie egzaminy, które pisały X lat temu, bo te adekwatne do ich wieku wypadają na 20%.

Jakoś nie kręci mnie pisanie, że egzamin po podstawówce jest mega łatwy, czy też gimnazjalny. Jest on adekwatny do wymagań edukacyjnych kolejno 6-klasisty i kogoś, kto kończy gimnazjum. Jeżeli ktoś jest na studiach i mówi, że egzamin gimnazjalny jest dla niego prosty, to jest - tak dla odmiany - prostakiem. Jak rozumiem dla ciebie jest to ok, ja po prostu cie oceniam, jak to mówisz. Wychodzi na to, że jesteś prostakiem.

Po 2. Od kiedy zalosne jest ocenianie ludzi?
Z tego co zauważyłem, to oceniałeś egzamin, nie ludzi. Być może przegapiłem jakieś inne twoje posty, ale jakoś nie uważam, bym cokolwiek stracił.

Może po prostu (tak jak ja) patrzy na te egzaminy przez pryzmat tego, ile miał lat, kiedy sam pisał.

Nie, raczej jest na to za płytki. Pisząc to:
Na powaznie. Czytalem ten caly sprawdzian z gimnazjum- byl latwy.
Wskazuje na jego ocenę na podstawie teraz posiadanej wiedzy.

@down
Jezu co za bulszit.

Koronowany rycek
18-12-2009, 17:14
Juz nie spekuluj adwokacie.

A co mialem napisac? Ze pisalem jak nie pisalem?Przeczytalem i tak mysle.
Byl ciekki jak sik pajaka.Trudnosc mogl sprawic tylko slepym i to z niewiedzy a z powodu braku znania tresci,pytan,odpowiedzi w zad. zamknietych.

I tu nie chodzi o moja terazniejsza wiedzie, tylko z informacji, które zdobylem bedac w szkole gimnazjalnem.
Non scholae, sed vitae discimus.

AnonimowyPowrot
18-12-2009, 17:59
Jeżeli ktoś jest na studiach i mówi, że egzamin gimnazjalny jest dla niego prosty, to jest prostakiem.

Tak, czyli mają mówić "O nie, ale się cieszę, że nie chodzę już do gimnazjum! Mają w tym roku wyjątkowo trudny test!"? Zastanów się.

@Down

Za dużo wymagasz =( A ozdoby są sw33t!

@Edit

-3 lvl powinno wystarczyć.

Rybzor
18-12-2009, 18:06
Wolę się zastanawiać nad tym, po jaką cholerę popadasz w skrajność. Dla ozdoby?

Swoją drogą, potrafisz czytać? Ew. ze zrozumieniem.

@
Sory, ostatnio mniej tu zaglądam i już się gubię w tym, na jaki poziom muszę przestawiać swoje posty, żeby osoba z którą rozmawiam zrozumiała. Męcząca robota ;)

CytrynowySorbet
18-12-2009, 18:30
A co mialem napisac? Ze pisalem jak nie pisalem?Przeczytalem i tak mysle.

To tak jak te wszystkie kozaki, które mówią, że gdyby oni byli w Auschwitzu to zrobiliby to to i to. Nie przeżyłeś / nie pisałeś - nie wypowiadaj się. Będąc w podstawówce też wypowiadałeś się na temat matur?

Non scholae, sed vitae discimus.

Zdajesz sobie sprawę, że te twoje dopiski po łacinie są żałosne? Jaka to trudność wejść na pierwszą lepszą stronę z translatorem. I to jest forum polskie dla twojej informacji. Erotoman gawędziarz to jedna kategoria, teraz podepnij to sobie do kogoś, kogo pierwszy raz widzi się na forum i szpanuje łaciną (jakby było czym).

Nari
18-12-2009, 18:37
Religia w szkołach nauczana być nie powinna. Jeśli chcesz się uczyć religii - idź na jakieś zajęcia przy kościele. Wk*rwia mnie, że muszę chodzić albo na religię albo na etykę, bo etykę mam na 10 i 11 lekcji w dniu, kiedy mam lekcji 9 przed tym. Oczywiście taka opcja odpada, zostaje więc niewiele dla mnie warta religia.

@down: u nas niestety jest.
Gdyby nie było religii, to i tak byłaby etyka, nie? Nie zdziwiłbym się, gdyby była nauczana przez księży. Ale to gdybanie. Mnie denerwuje bardziej to, że ocena z religii liczy się do świadectwa. Teraz każdy katecheta i ksiądz myśli, że jego przedmiot jest najważniejszy w szkole i że uczeń nie ma nic do powiedzenia. Przynajmniej odnoszę takie wrażenie na podstawie moich szkół.

Erverse
18-12-2009, 18:47
Wolę się zastanawiać nad tym, po jaką cholerę popadasz w skrajność. Dla ozdoby?

Swoją drogą, potrafisz czytać? Ew. ze zrozumieniem.

@
Sory, ostatnio mniej tu zaglądam i już się gubię w tym, na jaki poziom muszę przestawiać swoje posty, żeby osoba z którą rozmawiam zrozumiała. Męcząca robota ;)

To wróc na swój poziom rozmowy i dalej wstawiaj obrazki "tits or gtfo" czy "facepalmy". To trudne byc nie powinno.
@down
no, to git. Nie śledzę całego tematu, bo aby byc na bieżąco musiałbym czytac nowe posty co 10 minut.

Rybzor
18-12-2009, 18:50
To wróc na swój poziom rozmowy i dalej wstawiaj obrazki "tits or gtfo" czy "facepalmy". To trudne byc nie powinno.
Musiałem dodać ten kawałek, żebyś miał co zacytować (bo o merytoryczną część rozmowy bym cię nie posądzał ;))

Sprawdziło się.

Lasooch
18-12-2009, 22:10
Gdyby nie było religii, to i tak byłaby etyka, nie? Nie zdziwiłbym się, gdyby była nauczana przez księży. Ale to gdybanie. Mnie denerwuje bardziej to, że ocena z religii liczy się do świadectwa. Teraz każdy katecheta i ksiądz myśli, że jego przedmiot jest najważniejszy w szkole i że uczeń nie ma nic do powiedzenia. Przynajmniej odnoszę takie wrażenie na podstawie moich szkół.

I etyka może być. Ale w normalnych godzinach, a nie jako fikcyjna alternatywa.

Koronowany rycek
18-12-2009, 22:40
Zdajesz sobie sprawę, że te twoje dopiski po łacinie są żałosne? Jaka to trudność wejść na pierwszą lepszą stronę z translatorem. I to jest forum polskie dla twojej informacji. Erotoman gawędziarz to jedna kategoria, teraz podepnij to sobie do kogoś, kogo pierwszy raz widzi się na forum i szpanuje łaciną (jakby było czym).

DAJ MI LINK DO TRANSLATORA KTÓRY ODMIENIA KONIUGACJE I DEKLINACJE A BEDZIESZ MISTRZEM.


Nie sa żałosne, zapewne ty wszedles na translator - ja nie musze ; ).

Widzisz, gdyby nie tacy ludzie takiego pokroju jak ja-NIGDY by nie odwiedzili google'ow z haslem pt : paralelizm.
Ciekawosc to 1'wszy stopien do piekla/wiedzy?


Multa instrumenta habet homo ad obtimendam sapientam. <3

Uwierz mi-na aroganta trzeba sobie zasłuzyc.

ruszek
18-12-2009, 23:13
Nie tobie oceniać czy coś jest żałosne czy nie. Według nas jest żałosne. Soooo ????

CytrynowySorbet
18-12-2009, 23:16
DAJ MI LINK DO TRANSLATORA KTÓRY ODMIENIA KONIUGACJE I DEKLINACJE A BEDZIESZ MISTRZEM.

DAJ MI CHOĆ JEDEN DOWÓD, ŻE TWOJE ZDANIA SĄ POPRAWNE, PANIE facerolluje caps locka.

Nie sa żałosne, zapewne ty wszedles na translator - ja nie musze ; ).

Nie potrzebuję, bo mnie to nie obchodzi, tak jak 99% tego forum. Nie chwal się 'znajomością' łaciny (co jest pojęciem względnym), to ja już wolę niemieckiego się uczyć, przynajmniej ma jakąś przyszłość.


Widzisz, gdyby nie tacy ludzie takiego pokroju jak ja-NIGDY by nie odwiedzili google'ow z haslem pt : paralelizm.
Ciekawosc to 1'wszy stopien do piekla/wiedzy?

Nie pisałeś testów gimnazjalnych, nie robiłeś też żadnych wypracowań na polski widzę. To ty w ogóle do szkoły chodziłeś??

Multa instrumenta habet homo ad obtimendam sapientam. <3

Translacja: 'mam małego instrumenta i się przez to sapię. <3' ??

Uwierz mi-na aroganta trzeba sobie zasłuzyc.

Nie uwierzę, bo niebo jest niebieskie (czasami).

Shanhaevel
18-12-2009, 23:18
DAJ MI LINK DO TRANSLATORA KTÓRY ODMIENIA KONIUGACJE I DEKLINACJE A BEDZIESZ MISTRZEM.

Koniugacja i deklinacja same w sobie oznaczają odmianę czasowników lub rzeczowników. To niepotrzebne powtórzenie (i nie, nie muszę popisywać się znajomością trudnych słów-zamienników tego wyrażenia na 'p' i 't', bo to by brzmiało, za przeproszeniem, inteligencko)

Nie sa żałosne, zapewne ty wszedles na translator - ja nie musze ; ).

Tak trudno otworzyć 'Dicta' czy inną książkę pełną łacińskich aforyzmów...? BTW. nie świeć łaciną, wbrew pozorom niektórzy ludzie znają łacinę w jakimś stopniu.

Widzisz, gdyby nie tacy ludzie takiego pokroju jak ja-NIGDY by nie odwiedzili google'ow z haslem pt : paralelizm.

Pokornie dziękujemy, Mesjaszu Intelektualny, tyś nam mentorem i nauczycielem naszym, amen.

Uwierz mi-na aroganta trzeba sobie zasłuzyc.

Na wygłaszanie takich komentarzy też.

@up
to ja już wolę niemieckiego się uczyć, przynajmniej ma jakąś przyszłość.

Tja, może znowu jakaś okupacja albo zabór się trafi, kto wie? : O

Nari
18-12-2009, 23:50
I etyka może być. Ale w normalnych godzinach, a nie jako fikcyjna alternatywa.
To jest raczej skarga na polski system szkolnictwa. Choć nie weim, czy on jest aż taki zły w porównaniu do niektórych krajów, w których uczniowie siedzą w szkole od 9-~18.

Lasooch
19-12-2009, 00:40
To jest raczej skarga na polski system szkolnictwa. Choć nie weim, czy on jest aż taki zły w porównaniu do niektórych krajów, w których uczniowie siedzą w szkole od 9-~18.

Przecież moja niechęć do nauczania religii to także jest skarga na polski system szkolnictwa ; )

@łacina: quidquid latine dictum sit, altum videtur*, panowie. Zatem w myśl tejże maksymy: alea iacta est, de gustibus non disputandum est, homo homini lupus (ale poważnie, jeśli do tych trzech trzeba wam gugla, to naprawdę jesteście słabi - pomimo, że łacinie daleko do 'must have' inteligentnego człowieka XXI wieku).

* cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze.

piramjida
19-12-2009, 08:28
Zreszta Rycerzu, ty nawet po polsku nie piszesz do konca skladnie i poprawnie, takze odpusc sobie.

Hovvner
19-12-2009, 12:27
Uwierz mi-na aroganta trzeba sobie zasłuzyc.

Nie jesteś arogantem tylko prezentujesz poziom standardowego stereotypowego zasranego polaczka, co to wszystkich wkoło dojechać musi, żeby sobie własne ego podbić.

Szkoda mi takich ludzi wywyższających się nad innych, to tylko świadczy o poziomie ich kultury i wychowania ;)

domin3x
19-12-2009, 12:33
łokurva umiesz łacinę... nie no szacun koleś

:\\\\\\

Ashlon
19-12-2009, 22:47
Religia w szkołach nauczana być nie powinna. Jeśli chcesz się uczyć religii - idź na jakieś zajęcia przy kościele. Wk*rwia mnie, że muszę chodzić albo na religię albo na etykę, bo etykę mam na 10 i 11 lekcji w dniu, kiedy mam lekcji 9 przed tym. Oczywiście taka opcja odpada, zostaje więc niewiele dla mnie warta religia.


W pelni sie zgadzam. Najlepszym wyjsciem byloby zrezygnowac zarowno z etyki, jak i religii na rzecz religioznawstwa (moze z elementami filozofii?). Dzieki temu kazdy mialby podstawowa wiedze o kazdej z religii, nie byloby problemu, ze w szkolach nauczana jest jednyna sluszna religia, nie byloby tez cyrkow, ze ktostam chodzic nie moze, bo on nie katolik, a adwentysta dnia siodmego. Ja np. bylem w komfortowej sytuacji, bo w LO mialem zajecia z katecheta, ktory byl otwarty na dyskusje swiatopogladowe, omawialismy wszystkie wieksze religie, a takze niektore mniejsze. A w komfortowej dlatego, ze niektore klasy trafily na ksiedza-betona, ktory na kazdych zajeciach pytal kilka osob z formulek typu 5 przykazan koscielnych itp.

Litawor
19-12-2009, 23:18
W pelni sie zgadzam. Najlepszym wyjsciem byloby zrezygnowac zarowno z etyki, jak i religii na rzecz religioznawstwa (moze z elementami filozofii?).
Religioznawstwo wciąż nobilitowałoby religię jako zjawisko ogólne. Etyka byłaby znacznie przydatniejsza, o ile nie byłaby prowadzona przez księży. Ewentualnie filozofia z elementami religioznawstwa.

Ashlon
20-12-2009, 15:57
Religioznawstwo wciąż nobilitowałoby religię jako zjawisko ogólne. Etyka byłaby znacznie przydatniejsza, o ile nie byłaby prowadzona przez księży. Ewentualnie filozofia z elementami religioznawstwa.

Samo religioznawstwo tez nie byloby takie zle, mlodziez w koncu znalaby podstawy i zwyczaje wszystkich religii. Wiem, ze w tamtym roku mozna bylo zdawac mature z filozofii, ale to jako przedmiot dodatkowy (cos jak wiedza o tancu, czyli nienauczany przedmiot w szkole), wiec nawet pomysl wprowadzenia filozofii mialby sluszne podstawy. W kazdym razie - to juz jest kwestia drugorzedna, czy byloby to religioznawstwo, czy filozofia z elementami religioznawstwa, czy ogolnie nazwana etyka - wazne, zeby wprowadzic takie cos we wszystkich szkolach, aby nie istniala sytuacja, ze owszem, jest etyka w zamian za religie - ale w niewielu szkolach, a w "normalnych" godzinach w jeszcze mniejszej liczbie placowek.

Tompior
20-12-2009, 16:24
Wiec nawet pomysl wprowadzenia filozofii mialby sluszne podstawy.

W niektorych szkolach, filozofia jest juz wprowadzona i normalnie liczy sie do sredniej ;)
Np. U mnie w liceum mielismy i filozofie, i religie (z fajnym, otwartym ksiedzem), i etyke (dla osob nieuczeszczajacych na religie).

CytrynowySorbet
20-12-2009, 16:30
W niektorych szkolach, filozofia jest juz wprowadzona i normalnie liczy sie do sredniej ;)
Np. U mnie w liceum mielismy i filozofie, i religie (z fajnym, otwartym ksiedzem), i etyke (dla osob nieuczeszczajacych na religie).

Większość szkół uznaje zasadę "po co, skoro to zaledwie 5% uczniów".

MiXer
24-12-2009, 00:29
Nudno tu bez Albertusa :(

Oerciak
24-12-2009, 11:19
Nudno tu bez Albertusa :(

Ej, coś w tym jest, bo kiedy on jeszcze tu był to wchodziłem na forum chociaż ten raz tygodniowo zobaczyć jego wypociny, a teraz dopiero sobie przypomniałem o nim po raz pierwszy od miesiąca :-/.


Co do religii w szkole- Całe szczęście przekroczyłem tą magiczną barierę 16 lat, że mogę sam sobie wypisać takowe zwolnienie i tak sobie myślę, że coś zwanego "religioznawstwem" mogłoby być...
Chociaż sobie tego nie wyobrażam, jak dziecko 8 letnie uczyłoby się religii islamskiej, czy tam innej jakiejś dzikiej wiary. Religioznawstwo powinno wejść dopiero w gimnazjum, a przed, nieobowiązkowa religia w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Chociaż znając szczeniaków z gimnazjum to jakieś 0-5% z nich interesowałaby lekcja :-P.
Więc dochodzę do wniosku, że dla naszego ludu wykorzystywanego przez korporacje i fabryki coś takiego po prostu nie ma prawa bytu (co najwyżej w na wyżynach inteligencji jako-takiej w liceum) bo są zbyt tępi na ogarnięcie tego, a sam temat ich w ogóle nie zainteresuje i zleją na to ciepłym moczem.

xoz
25-12-2009, 17:30
Więc dochodzę do wniosku, że dla naszego ludu wykorzystywanego przez fabryki

ta, fabryka fiata w tychach rządzi krajem, winszuję


coś takiego po prostu nie ma prawa bytu (co najwyżej w na wyżynach inteligencji jako-takiej w liceum) bo są zbyt tępi na ogarnięcie tego,
a ty oczywiście, drugi einstein zaliczasz sie do wyzyn inteligencji i jako jako wybitny jej przedstawiciel zmienisz swiat na lepsze!


jestescie beznadziejni.

Litawor
31-12-2009, 07:48
Chociaż sobie tego nie wyobrażam, jak dziecko 8 letnie uczyłoby się religii islamskiej, czy tam innej jakiejś dzikiej wiary. Religioznawstwo powinno wejść dopiero w gimnazjum, a przed, nieobowiązkowa religia w dzisiejszym tego słowa znaczeniu.
To właśnie we wczesnych latach edukacji - w którym to okresie nieobowiązkowość religii jest zupełnie fikcyjna - szczególnie ważne jest, żeby dziecka nie uczono tego przedmiotu.

domin3x
31-12-2009, 15:45
w gimnazjum także byłby to imo głupi pomysł, bo zaraz by połowa gimnazjalistów chciała pokazać, że są oryginalni i przechodzą na islam

mojej katechetki nie trawię, ale mamy elementy religioznawstwa. co jakieś 2 tygodnie cała lekcja jest poświęcona innej religii

Albertus
09-01-2010, 23:59
w gimnazjum także byłby to imo głupi pomysł, bo zaraz by połowa gimnazjalistów chciała pokazać, że są oryginalni i przechodzą na islam

wątpię czy u nas znalazłbyś dużo takich ananasów ;D

Hovvner
10-01-2010, 00:45
o! Albertus :D

Albertus
10-01-2010, 12:27
co do szkoly ;D teraz jestem na kursie.

Wiec powiem tak , ktos kiedys pisal ze w zawodowce cie teorii nie naucza...

Kurs mamy raz w roku , przez miesiac. Codziennie duzo lekcji ,na kazdej lekcji ciagle piszemy...

Materialu daja nam duzo....

w tamtym roku tak sie nie przypatrzylem temu , ale w tym zobaczylem czym sie rozni teoria od praktyki.

Teoria = wiekszosc to takie bzdury ze az sie smiac chce , nie przydatne w pracy.

Praktyka = nauczysz sie jak pracowac :D

Baba na lekcjach cos nam dyktuje jak sie cos robi i pyta u kogo w piekarni sie tak robi ; i kazdy w smiech. Baba nas uczy co nigdy nie pracowala w piekarni to wybaczcie... ale jak nam takie glupoty wmawia ze jak by ktorys z nas tak w pracy zrobil to by :
a) zostal wysmiany
b) dostal szmata w leb
c) dostal opier. od kierownika

jutro jade na drugi tydzien kursu ;D dalej pisac glupoty ;D ale sie smiejemy z tych nauczycieli ;D bo niemiłosierne glupoty gadaja.

Rybzor
10-01-2010, 12:32
Lol Albertus. Kto ci pozwolił znowu tu wchodzić?

Oerciak
10-01-2010, 12:43
Lol Albertus. Kto ci pozwolił znowu tu wchodzić?

Oj nie gadaj, fajniej jest z nim przynajmniej i śmiesznie. Szczerze mówiąc Jego posty bardziej chce mi się czytać i bardziej wciągają niż 95% reszty forum :-D.


A ja za tydzień mam ferie, oceny wystawione, żadnego 2 na półrocze jako jedyny z klasy i ogólnie bomba xp.

maken
10-01-2010, 12:46
co do szkoly ;D teraz jestem na kursie.

Wiec powiem tak , ktos kiedys pisal ze w zawodowce cie teorii nie naucza...

Kurs mamy raz w roku , przez miesiac. Codziennie duzo lekcji ,na kazdej lekcji ciagle piszemy...

Materialu daja nam duzo....

w tamtym roku tak sie nie przypatrzylem temu , ale w tym zobaczylem czym sie rozni teoria od praktyki.

Teoria = wiekszosc to takie bzdury ze az sie smiac chce , nie przydatne w pracy.

Praktyka = nauczysz sie jak pracowac :D

Baba na lekcjach cos nam dyktuje jak sie cos robi i pyta u kogo w piekarni sie tak robi ; i kazdy w smiech. Baba nas uczy co nigdy nie pracowala w piekarni to wybaczcie... ale jak nam takie glupoty wmawia ze jak by ktorys z nas tak w pracy zrobil to by :
a) zostal wysmiany
b) dostal szmata w leb
c) dostal opier. od kierownika

jutro jade na drugi tydzien kursu ;D dalej pisac glupoty ;D ale sie smiejemy z tych nauczycieli ;D bo niemiłosierne glupoty gadaja.

ale z tych bzdur mamy później egzamin czeladniczy
a tobie Rybzor kto Ci pozwolił wejść?

Albertus
10-01-2010, 16:20
no ja wiem ;D ale to jest bardzo smieszne jak baba tlumaczy ze jak sie

smaruje blachy to trzeba dozowac na kazda blaszke odpowiednia losc oleju ;D w praktyce to wyglada tak ze lejesz olej do blaszki w ktorej maczasz szmate i smarujesz... jak bym mial na kazda iles gramow odmierzac to bym caly dzien smarowal blachy ktore trzeba smarowac
a) bulkowe z 2-3 razy w tygodniu
b) chlebowe przed kazdym wypiekiem

wiec to madre? Mowila tez duzo podobnych temu glupot.

Wiesz jak nam tlumaczy jakies rzeczy ktore nam sie przydadza wtedy owszem jak najbardziej ale nie rzeczy typu co powyzej.

CytrynowySorbet
10-01-2010, 16:35
no ja wiem ;D ale to jest bardzo smieszne jak baba tlumaczy ze jak sie

smaruje blachy to trzeba dozowac na kazda blaszke odpowiednia losc oleju ;D w praktyce to wyglada tak ze lejesz olej do blaszki w ktorej maczasz szmate i smarujesz... jak bym mial na kazda iles gramow odmierzac to bym caly dzien smarowal blachy ktore trzeba smarowac
a) bulkowe z 2-3 razy w tygodniu
b) chlebowe przed kazdym wypiekiem

wiec to madre? Mowila tez duzo podobnych temu glupot.

Wiesz jak nam tlumaczy jakies rzeczy ktore nam sie przydadza wtedy owszem jak najbardziej ale nie rzeczy typu co powyzej.

Dziwnym zbiegiem okoliczności tylko ty i twoi koledzy narzekacie. Robicie byle jak, a potem to wygląda jak bułki w Lidlu po 19 groszy.

Aha, pragnę ci powiedzieć, że nauczyciele wfu nie brali udziału w olimpiadzie, a nauczyciele chemii nie wynaleźli nowego pierwiastka, a mimo to uczą. Myślisz, że tej babce sprawia przyjemność 'nauczanie' takich głąbów jak wy? Że sama sobie to wymyśliła? Robią co jej karzą. No, ale ty musisz wyśmiać.

Albertus
10-01-2010, 16:50
Dziwnym zbiegiem okoliczności tylko ty i twoi koledzy narzekacie. Robicie byle jak, a potem to wygląda jak bułki w Lidlu po 19 groszy.

Aha, pragnę ci powiedzieć, że nauczyciele wfu nie brali udziału w olimpiadzie, a nauczyciele chemii nie wynaleźli nowego pierwiastka, a mimo to uczą. Myślisz, że tej babce sprawia przyjemność 'nauczanie' takich głąbów jak wy? Że sama sobie to wymyśliła? Robią co jej karzą. No, ale ty musisz wyśmiać.

lol... nie wiesz o czym mowisz chlopcze... po co sie odzywasz skoro nie masz pojecia na ten temat?? Smaruje sie blachy po to by bulki/chleby z nich odstawaly i smaruje dobrze bo moze raz albo 2 bylo trzeba uzyc noza... wiec nie mow mi takich glupot. A jak bym na kazda mial odmierzac iles oleju to bylo by madre?


ale chodzi o to ze nauczyciel musi wiedziec o czym mowi a nie usiasc i na zywca dyktowac ksiazke...

Shanhaevel
10-01-2010, 17:18
Dziwnym zbiegiem okoliczności tylko ty i twoi koledzy narzekacie. Robicie byle jak, a potem to wygląda jak bułki w Lidlu po 19 groszy.

Aha, pragnę ci powiedzieć, że nauczyciele wfu nie brali udziału w olimpiadzie, a nauczyciele chemii nie wynaleźli nowego pierwiastka, a mimo to uczą. Myślisz, że tej babce sprawia przyjemność 'nauczanie' takich głąbów jak wy? Że sama sobie to wymyśliła? Robią co jej karzą. No, ale ty musisz wyśmiać.

Pierwiastki się odkrywa, nie wynajduje. I jeszcze 'każą', a nie 'karzą', bo chyba nie chodziło o karę...?

Rybzor
10-01-2010, 17:19
Omg cytrynowy, jesteś jakiś kokokoko? To Albertus jest tu krulem pieczenia bułek, nie ty, więc bądź tak miły i nie pouczaj go jak ma to robić!

I jeszcze 'każą', a nie 'karzą', bo chyba nie chodziło o karę...?
BO FIREFOX NIE PODKREŚLIŁ XDDDDD

Lasooch
10-01-2010, 17:33
Pierwiastki się odkrywa, nie wynajduje. I jeszcze 'każą', a nie 'karzą', bo chyba nie chodziło o karę...?

Ostatnio się raczej wynajduje, bo syntetyczne tworzenie ciężkich atomów o czasie połowicznego rozpadu rzędu milisekund nijak się ma do odkrywania czegoś już istniejącego. W naturze na Ziemi występuje bodajże 88 pierwiastków.

CytrynowySorbet
10-01-2010, 17:36
lol... nie wiesz o czym mowisz chlopcze... po co sie odzywasz skoro nie masz pojecia na ten temat?? Smaruje sie blachy po to by bulki/chleby z nich odstawaly i smaruje dobrze bo moze raz albo 2 bylo trzeba uzyc noza... wiec nie mow mi takich glupot. A jak bym na kazda mial odmierzac iles oleju to bylo by madre?


ale chodzi o to ze nauczyciel musi wiedziec o czym mowi a nie usiasc i na zywca dyktowac ksiazke...

Chodziło o główne przesłanie, dziewczę. Ale nawet to do ciebie nie dociera. Mam nadzieję, że jak kumple mówią do ciebie spadaj to nie wchodzisz na dach budynku i nie skaczesz.
W sumie chyba jednak mam taką nadzieję ;D

Pierwiastki się odkrywa, nie wynajduje. I jeszcze 'każą', a nie 'karzą', bo chyba nie chodziło o karę...?

Kolejny czepialski :( Za błąd przepraszam, o Wielka Opatrzności.

Omg cytrynowy, jesteś jakiś kokokoko? To Albertus jest tu krulem pieczenia bułek, nie ty, więc bądź tak miły i nie pouczaj go jak ma to robić!

Jestem czaczaczacza, ale masz rację! Bo w końcu nie uczy się dzieci ojca robić, czy jakoś tak!
Teraz za każdym razem, jak będę jadł bułkę, będę myślał "Oto jest bułka, dar, który być może przez Albertusa został stworzony".

Albertus
10-01-2010, 17:51
Chodziło o główne przesłanie, dziewczę. Ale nawet to do ciebie nie dociera. Mam nadzieję, że jak kumple mówią do ciebie spadaj to nie wchodzisz na dach budynku i nie skaczesz.
W sumie chyba jednak mam taką nadzieję ;D

mi chodziło o ten konkretny przykład , podobnych mogę jeszcze kilka podać.



Kolejny czepialski :( Za błąd przepraszam, o Wielka Opatrzności.

wytykasz komuś błędy to i tobie będą wytykać



Jestem czaczaczacza, ale masz rację! Bo w końcu nie uczy się dzieci ojca robić, czy jakoś tak!
Teraz za każdym razem, jak będę jadł bułkę, będę myślał "Oto jest bułka, dar, który być może przez Albertusa został stworzony".

Moze nie jestem Mistrzem Piekarskim ale na 100 % wiem więcej od ciebie , wiec po co się jeszcze kłócisz? Gupia jestes ahahha:D

Shanhaevel
10-01-2010, 17:54
Cytrynowy, GTFO, idź gdzie indziej wyładowywać swoją bierną agresję, bo robisz się nudny, a mało błyskotliwy chyba byłeś zawsze.

Albertus
10-01-2010, 17:56
Cytrynowy, GTFO, idź gdzie indziej wyładowywać swoją bierną agresję, bo robisz się nudny, a mało błyskotliwy chyba byłeś zawsze.

gdzie taka chudzinka ma wyladowac agresje? walnie kogos na ulicy to dostanie wpier. walnie w worek treningowy to sie od niego odbije i go reka zaboli. Wezmie cegle i zacznie rozbijac butelki to sie szklem skaleczy Zostaja tylko klawisze klawiatury ;D hahahah

CytrynowySorbet
10-01-2010, 18:15
Cytrynowy, GTFO, idź gdzie indziej wyładowywać swoją bierną agresję, bo robisz się nudny, a mało błyskotliwy chyba byłeś zawsze.

Widać, że to nie ja mam tutaj problemy z agresją :) A twoje słowa pasują tu tak samo, jakbyś je wypowiedział do mnie na dworcu.

gdzie taka chudzinka ma wyladowac agresje? walnie kogos na ulicy to dostanie wpier. walnie w worek treningowy to sie od niego odbije i go reka zaboli. Wezmie cegle i zacznie rozbijac butelki to sie szklem skaleczy Zostaja tylko klawisze klawiatury ;D hahahah

Jeśli sądzisz, że jestem takim typem osoby, która przejmuje się i czuje się urażona, kiedy ktoś wjeżdża na nią w taki sposób jak ty tutaj, to się mylisz. Równie dobrze ja mogę wjechać na twojego ojca (denerwujesz się strasznie kiedy się o nim wspomina), ale to nie ma sensu :) Strasznie lubisz kozaczyć przez internet, strasznie, nawet jeśli się tego wypierasz.

Jako, że to pewnie za długie, jak na twój móżdżek, powiem krócej: mów mi jeszcze :)

@down: Nie chce mi się z tobą bawić :) Widać, że długo bez bana nie pociągniesz. No i jednak dalej się denerwujesz.

Albertus
10-01-2010, 18:28
Widać, że to nie ja mam tutaj problemy z agresją :) A twoje słowa pasują tu tak samo, jakbyś je wypowiedział do mnie na dworcu.



Jeśli sądzisz, że jestem takim typem osoby, która przejmuje się i czuje się urażona, kiedy ktoś wjeżdża na nią w taki sposób jak ty tutaj, to się mylisz. Równie dobrze ja mogę wjechać na twojego ojca (denerwujesz się strasznie kiedy się o nim wspomina), ale to nie ma sensu :) Strasznie lubisz kozaczyć przez internet, strasznie, nawet jeśli się tego wypierasz.

Jako, że to pewnie za długie, jak na twój móżdżek, powiem krócej: mów mi jeszcze :)


haha ;D czemu niby mam sie denerwowac jak sie o nim wspomina? Sam nie raz o nim wspominam i jestem z niego dumny. Przynaimniej ma swoja mase i pierwszy lepszy gostek z ulicy mu ryja nie oklepie. Ma szacunek na miescie i to sie liczy. A twoj stary co soba reprezentuje? Buahah...

Thero
10-01-2010, 18:40
Widać, że to nie ja mam tutaj problemy z agresją :)
Oj tam. Powiedzieć pajacowi, co się o nim myśli to nie jest jakiś od razu jakiś tam przejaw agresji.

haha ;D czemu niby mam sie denerwowac jak sie o nim wspomina? Sam nie raz o nim wspominam i jestem z niego dumny. Przynaimniej ma swoja mase i pierwszy lepszy gostek z ulicy mu ryja nie oklepie. Ma szacunek na miescie i to sie liczy. A twoj stary co soba reprezentuje? Buahah...
Sie buraki dobrały, lepiej stąd pójdę. :')

Albertus
10-01-2010, 19:52
aj cytrus cytrus , zgrywasz madrego i wybitnego a jestes cytrus pospolity...

zreszta mam to gdzies ;D jutro jade na kurs i drugi tydzien chce bawic sie tak dobrze jak pierwszy :D

maken
10-01-2010, 20:02
Cytrusowy czy jak Ci tam, jak Ty robisz sernik to nie smarujesz blachy olejem/tłuszczem i potem myślisz dlaczego sernik się przykleił do blachy. Smarowanie blach nie zależy od wyglądu i smaku bułki czy chleba. Smaruje się tylko po to żeby się nic nie przyklejało na blacha

Albertus
10-01-2010, 20:18
Cytrusowy czy jak Ci tam, jak Ty robisz sernik to nie smarujesz blachy olejem/tłuszczem i potem myślisz dlaczego sernik się przykleił do blachy. Smarowanie blach nie zależy od wyglądu i smaku bułki czy chleba. Smaruje się tylko po to żeby się nic nie przyklejało na blacha

wezmę z ciebie przykład ;D następnym razem zamiast mu dogadywać po prostu mu wytłumaczę co do czego i jeszcze znajdę na Wikipedii i mu skopiuje jakby nie wierzył a na koniec pójdę do brygadzisty z piekarni i po proszę żeby do niego zadzwonił i potwierdził.


Maken , piekarzem jestes?? Chociaz to wiedza ogolna wiec kazdy wie ale jakies takie odczucie mam ze ty piekarz ;D

maken
10-01-2010, 20:30
jeszcze nie ;P w tym roku kończę szkołę i idę dalej się uczyć

Kopara
10-01-2010, 20:46
Myślisz, że tej babce sprawia przyjemność 'nauczanie' takich głąbów jak wy?

Kogo to obchodzi?

Robią co jej karzą.

Chyba to, za co jej płacą. Takie życie.


No, ale ty musisz wyśmiać.

Jakby każdy nauczyciel był idealny...pf..niektórym to się aż należy wyśmiane i to prosto w twarz

CytrynowySorbet
10-01-2010, 21:10
wezmę z ciebie przykład ;D następnym razem zamiast mu dogadywać po prostu mu wytłumaczę co do czego

Noo, przynajmniej bym się czegoś nauczył.

Chyba to, za co jej płacą. Takie życie.

Jedno równa się drugiemu. Z polonistami jest tak samo. Nawet jeśli nie znosiliby romantyzmu, to i tak muszą tego nauczać.

Jakby każdy nauczyciel był idealny...pf..niektórym to się aż należy wyśmiane i to prosto w twarz

Zgadzam się, w mojej szkole tacy nauczyciele to większość. Ale nie śmieję się przez to, co mówią (no dobra, jest nauczyciel fizyki, ale on naucza swojej własnej fizyki), ale przez to jak.

Albertus
10-01-2010, 21:36
jeszcze nie ;P w tym roku kończę szkołę i idę dalej się uczyć

ale konczysz szkole piekarska?

Zgadzam się, w mojej szkole tacy nauczyciele to większość. Ale nie śmieję się przez to, co mówią (no dobra, jest nauczyciel fizyki, ale on naucza swojej własnej fizyki), ale przez to jak.

to jest taka sytuacja , ci nauczyciele nigdy w piekarni nie pracowali wiec nic nie umieja a wiedza maja ksiazkowa. To tak jakby twoj WFista kazal ci skakac przez skrzynie i przeczytalby ci instrukcje z ksiazki zamiast wytlumaczyc/pokazac albo twoja Polonistka mowila zasady ortografii a sama walila byki na tablicy.

maken
10-01-2010, 21:40
nie zawodówkę, później chcę iść na technikum gastronomiczne zaoczne i do pracy

Litawor
10-01-2010, 21:40
To tak jakby twoj WFista kazal ci skakac przez skrzynie i przeczytalby ci instrukcje z ksiazki zamiast wytlumaczyc/pokazac
Miałem do czynienia z wuefistami, co do których mam wątpliwości, czy kiedykolwiek byli w stanie przeskoczyć przez skrzynię.

Albertus
10-01-2010, 21:42
nie zawodówkę, później chcę iść na technikum gastronomiczne zaoczne i do pracy

no wiem ze zawodowke ale czy na zawod piekarza ;D

ja tez jak mnie do wojska nie wezma , planuje zaoczna dalsza nauke i do piekarni do pracy. Nie planuje robic gdzies w biurze czy co ale nawet byc piekarzem z wyksztalceniem to inaczej ;D


Miałem do czynienia z wuefistami, co do których mam wątpliwości, czy kiedykolwiek byli w stanie przeskoczyć przez skrzynię.

i jak to skomentujesz? dla mnie zal takich ludzi. Nauczyciel sam powinien cos umiec zeby uczyc innych a nie leciec w H... i zywcem ksiazke do zeszytu dyktowac

CytrynowySorbet
10-01-2010, 21:55
Miałem do czynienia z wuefistami, co do których mam wątpliwości, czy kiedykolwiek byli w stanie przeskoczyć przez skrzynię.

Heh, nasza nauczycielka (!) od wfu to taka solara (co 2 tygodnie praktycznie jej nie ma, chyba w solarium siedzi), że nic nigdy nie pokaże, bo jeszcze jej się tipsy połamią :P

Arfyd
10-01-2010, 22:15
Heh, nasza nauczycielka (!) od wfu to taka solara (co 2 tygodnie praktycznie jej nie ma, chyba w solarium siedzi), że nic nigdy nie pokaże, bo jeszcze jej się tipsy połamią :P

A u mnie tylko 1 wfistka jest taka co nic nie pokaże. Reszta ok. Regularnie trenują, ćwiczą itp. Uczy też u mnie 83-letni wfista i potrafi stanąć na rękach :)

domin3x
10-01-2010, 23:09
mnie wfu uczy jakaś mistrzyni polski w wyciskaniu, czy coś w ten deseń. ma większego bica niż cała szkoła chyba

Nari
10-01-2010, 23:10
I tak nie przebijecie nauczyciela mojego kolegi (inna szkoła). Nauczyciel ten uczy WF-u w garniturze o.o.

Hovvner
11-01-2010, 00:17
A ja nie wiem kto mnie uczy wuefu bo na niego nie chodze! paoksapsokaposkapokspoakspoakspokaposkapokaposk zomg lol owned

maken
11-01-2010, 16:45
no wiem ze zawodowke ale czy na zawod piekarza ;D



ta zawód piekarz. tez chcę iść do pracy i do szkoły, a jak się uda to nawet maturę zdać :P

Eipiq
11-01-2010, 19:56
Zrobiłem sobie 5 dni wolnego i teraz mam problem z pójściem jutro do szkoły. Jednak jak człowiek wypada z rytmu to cholernie ciężko się zmusić, by do niego wrócić. ;)

Gierubesoen
11-01-2010, 19:57
Jest 2 z chemii na semestr:cup: Do tego dobre zachowanie i średnia ~2,5, biorąc pod uwagę nakład pracy w I semestrze (czyli żaden) nie jest aż tak źle, jeszcze tylko 4 miesiące i najgorsze mam za sobą (przynajmniej w LO)

Yoh Asakura
11-01-2010, 20:18
A ja mam 1 z matmy na półroczę i średnią 2,7 :P

G17
12-01-2010, 20:31
ja w pierwszej zawodówie mam ledwo co ublagana 2 z polaka, 2 z matematyki
i srednia 2.6 ;]
nawet nie pamietam kiedy to wlasnorecznie w chacie odrobilem prace domowa ^_^

Maldoryz
12-01-2010, 20:57
Moglibyscie mi zdradzic, jakie srednie mieliscie w gimnazjum (bez zadnej ironii, czy co innego)? Bo z tego co piszecie (a na analfabetow nie wygladacie) to zaczynam sie ostro bac przyszlosci >.<

Gierubesoen
12-01-2010, 21:05
Moglibyscie mi zdradzic, jakie srednie mieliscie w gimnazjum (bez zadnej ironii, czy co innego)?

kolejno- 4,0 ; 3,2 ; 3,6

Tu nie chodzi o analfabetyzm, tylko o lenistwo. W naszej klasie utarło się powiedzenie "jesteś pusty jak ćwiczenia z angielskiego"... Generalnie nie widzę siebie w roli kogoś kto uczy się na bieżąco i odrabia zadania domowe, chociaż w maju mam w planach przyłożyć się do przedmiotów które w tym roku odchodzą.

Btw, średnia 2,28- ostateczna. Gdybym nie opuszczał lekcji i jako tako się starał, 3,5 byłoby w zasięgu.

Lasooch
12-01-2010, 21:05
Moglibyscie mi zdradzic, jakie srednie mieliscie w gimnazjum (bez zadnej ironii, czy co innego)? Bo z tego co piszecie (a na analfabetow nie wygladacie) to zaczynam sie ostro bac przyszlosci >.<

To wszystko zależy od szkoły (i nie mówię o przeznaczeniu szkoły, tzn. czy zawodówka, liceum czy technikum, ani nawet o poziomie szkoły - mówię o nauczycielach). W tym semestrze nie miałem żadnego zagrożenia i średnia wychodzi powyżej 3.0, co jest o tyle ciekawe, że:

- nie zrobiłem ani jednego zadania domowego,
- opuściłem ponad 150 godzin (nieusprawiedliwione),
- nie mam książek i nie prowadzę zeszytów ze wszystkich przedmiotów poza matmą i fizyką,
- na wszystkich lekcjach oprócz matmy i fizyki mam w d*pie lekcję i robię zadania z fizyki (przygotowuję się do matury).

Szkoła jest gdzieś tam wśród dwudziestu najlepszych szkół w Polsce i pierwsza albo druga w województwie. Po prostu nauczyciele mają dosyć wyj*bane, a matury i tak wychodzą dobrze (średnia klas humanistycznych z matury próbnej z matmy w tym roku koło 70%, jedna z nich napisała na średnio 85%).

Oczywiście nie wszyscy nauczyciele _mieli_ wyj*bane, ale tych pozostałych wystarczy przekonać, że ich starania są bezcelowe. W interesie szkoły z dobrą reputacją nie leży wyrzucanie/oblewanie uczniów, więc będą tolerować drobne (a często i większe) niesubordynacje. Polonistkę musiałem nauczyć, że jak nie robię fizyki, to jestem jednym z najgłośniejszych uczniów, ale już się nauczyła - nawet nie daje mi kartek z zadaniami, a jak z kimś zamienie słowo, to pyta, czy już wszystko umiem z fizyki. ; )

W gimnazjum miałem 4.0-4.5, ale wtedy się uczyłem.

Yoh Asakura
12-01-2010, 21:06
Moglibyscie mi zdradzic, jakie srednie mieliscie w gimnazjum (bez zadnej ironii, czy co innego)? Bo z tego co piszecie (a na analfabetow nie wygladacie) to zaczynam sie ostro bac przyszlosci >.<
W gimnazjum zawsze powyżej 4,2. Ja też sobie przed liceum mówiłem, że trzeba być debilem, żeby w LO mieć średnią np. 2,7. Ale życie pokazało mi, że taka jest po prostu kolej rzeczy. W liceum oceny są mało ważne, aby zdać i dobrze napisać maturę.

Gierubesoen
12-01-2010, 21:14
- opuściłem ponad 150 godzin (nieusprawiedliwione)

A wiesz, że można nie zdać przez zachowanie? przynajmniej w mojej szkole ;p

W 1 klasie to olałem i miałem naganne, a w drugiej dowiedziałem się, że 2x naganne pod rząd= brak promocji i teraz musze kombinować 3x więcej

Do ogólniaka poszedłem żeby napisać mature z historii i wosu (i pójść na prawo) a nie poznawać 3405034754037 reakcji nitrowania propano-5-ol-2-butan-cis-alfa-bromochlorowodorku (III) siarczku miedzi czy równań logarytmicznych, ale przebrnąć trzeba ;p

Dark Sven
12-01-2010, 21:16
3.5 - l klasa LO

Jestem osobą, która zaniża średnią klasy. Co zrobić... Chociaż na koniec roku patrze podciągnąć pod 4.0. Jak będzie? Zobaczymy...

I czy teraz na niektórych kierunkach studiów oceny też się jakoś nie liczą?

xoz
12-01-2010, 21:17
mam w d*pie lekcję i robię zadania z fizyki (przygotowuję się do matury).


i tak nie zdasz D:

Lasooch
12-01-2010, 21:20
A wiesz, że można nie zdać przez zachowanie? przynajmniej w mojej szkole ;p

Teoretycznie można, ale i tak dostanę poprawne. Może nie widziałeś edita mojego poprzedniego posta, gdzie wspominam o wychowywaniu nauczycieli i kwestii wyrzucania/oblewania.

@xoz: z próbnej rozszerzonej 65%, pisane w momencie, kiedy przerobiłem jakieś 3/5 materiału. Z próbnych, które rozwalam na dodatkowych lekcjach, zdarza mi się mieć do 90-98% (zawsze się gdzieś można machnąć, right?), jeśli podejdą mi zadania (czyli jeśli wszystkie są z działów, które przerobiłem). A do matury jeszcze 4 miechy :p

MiXer
12-01-2010, 21:39
Średnia ~4.0, zachowanie dobre. Jestem z siebie zadowolony, ponieważ moja nauka często to czytanie zeszytu przez przerwę, na której konkretniejszego zajęcia nie miałem, i odpisywanie lekcji w szatni. A jutro 3 dni próbych testów

Yoh Asakura
12-01-2010, 21:39
Ja tam leję na 2 klasę, ale w 3 ostro biorę się do roboty. Muszę świetnie zdać maturę.

xoz
12-01-2010, 21:45
@xoz: z próbnej rozszerzonej 65%
ja mialem tez 65% i w sumie planuje cos zaczac robic. ale nie chce mi sie

G17
12-01-2010, 22:09
jesli chodzi o gimnazjum to mialem
3.6
3.4
3.0 heh
jesli sie nie ma czasu na wkuwanie i odrabianie prac domowych to nie ma co liczyc na wyzsza srednia choc 3.0 na koniec gimnazjum to luksus :cup:

GargoinX
12-01-2010, 22:18
Średnia ~4.0, zachowanie dobre. Jestem z siebie zadowolony, ponieważ moja nauka często to czytanie zeszytu przez przerwę, na której konkretniejszego zajęcia nie miałem, i odpisywanie lekcji w szatni. A jutro 3 dni próbych testów

Signed. U mnie jest dokładnie tak samo.

Oerciak
12-01-2010, 22:22
1 gim- 4.0
2 gim- 3.6
3 gim- 3.1

Zero nauki.

Poprzedni rok w LO nie zdałem przez Matematyką z taką jedną kochaną i lubianą nauczycielkę przez całą szkołę. (Średnio co rok nie zdaje przez nią 10 osób.)

W tym roku się wkurzyłem i zrobiłem jej psikusa. Mam 4 z jej przedmiotu na koniec a jak mnie nie lubiła to i tak nie lubi ;-).

A tak ogólnie to mimo że powtarzam klasę i tak jak w poprzednim roku olewam wszystko jak leci mam tym razem 3.9, ładnie. 1 LO.

Lasooch:
Zazdroszczę, u mnie przy 16 godz. nieuspr. już wychowawcy mi grożą pójściem do dyrektora. (Chociaż rok emu miałem 80 godz. a niby od 40 wyrzucają :cup:)

domin3x
12-01-2010, 22:45
jesli sie nie ma czasu na wkuwanie i odrabianie prac domowych to nie ma co liczyc na wyzsza srednia choc 3.0 na koniec gimnazjum to luksus :cup:

NOT.............

1 gimn 4,8
2 gimn 4,8
3 gimn 4,9 + 87 z egzaminu
1 lo 3,5
2 lo (1st półrocze) +-3,4
nauki zero, tylko robienie ściąg na sprawdziany. uczyć to się zacznę dopiero do matury (matma rozsz, fizyka rozsz, ang rozsz, pol podst)

Mazur199
12-01-2010, 22:47
- opuściłem ponad 150 godzin (nieusprawiedliwione),

Szkoła jest gdzieś tam wśród dwudziestu najlepszych szkół w Polsce i pierwsza albo druga w województwie.

dwa antagonizmy

moja szkola nie jest tak zajebista jak Twoja, ale przynajmniej z miejsca wywalaja ludzi z 40h nieusprawiedliwionymi

3,8 srednia, III LO

co do reszty średnich

I gim 4,75+
II gim 4,5
III gim 4,5

I LO 3,4
II LO 3,5

@down
tak, bo jesli ktos z gory pier*oli zasady to powinno mu sie odpowiadac tym samym, po co trzymac kogos kto chodzi sobie wtedy kiedy mu sie podoba, szkoła do czegos chyba zobowiazuje, wymaga zeby byc zdyscyplinowanym i odpowiedzialnym, ciekawe czy szef trzymałby Cie w zakładzie gdybys sobie chodził do pracy w kratke, wiadomo ze do roboty chodzi sie "chetniej" bo ma sie z tego korzysci materialne ale ze szkoły tez cos wynosisz, nauczyciele rownie dobrze mogliby tez miec na Ciebie wyjeb*ne i nie chodzic do roboty przez co moglbys w przyszlosci jedynie zamiatac ulice, takze imo limit 40h jest jak najbardziej dobrym rozwiazaniem

baj de łej - sram na interpunkcje na forum

Litawor
12-01-2010, 22:52
moja szkola nie jest tak zajebista jak Twoja, ale przynajmniej z miejsca wywalaja ludzi z 40h nieusprawiedliwionymi

I to jest niby jakaś jej zaleta? Ja też miałem całą masę nieusprawiedliwionych godzin, chodziłem do najlepszego liceum w Polsce. I miałem za to tylko obniżone zachowanie, bo co innego miałoby się stać?

X-Zero
12-01-2010, 22:58
Ja tam po zmianie szkoły i pierwszym semestrze muszę powiedzieć że w sumie to mam luz, w porównaniu do gimnazjum.
W gimnazjum musiałem uczyć się, aby zdać. Tu przez cały semestr uczyłem się do jednego sprawdzianu ( tzn. nie że przez 4 miesiące do jednego, tylko jeden dzień ), a średnią mam mniej więcej taką samą (3 ileś)...
Swoją drogą coś jednak dało to gimnazjum.
Cóż, w tym semestrze mam zamiar się uczyć trochę więcej... Tak, tak...

nauki zero, tylko robienie ściąg na sprawdziany.
Pisząc ściągę też coś zapamiętujesz. Powiem nawet że więcej, niż przy ciągłym czytaniu i powtarzaniu ( no, przynajmniej ja tak mam, nie każdy taki jest ;\ ).

Hovvner
12-01-2010, 23:32
@xoz: z próbnej rozszerzonej 65%, pisane w momencie, kiedy przerobiłem jakieś 3/5 materiału. Z próbnych, które rozwalam na dodatkowych lekcjach, zdarza mi się mieć do 90-98% (zawsze się gdzieś można machnąć, right?), jeśli podejdą mi zadania (czyli jeśli wszystkie są z działów, które przerobiłem). A do matury jeszcze 4 miechy :p

a z polskjego ile mjałeś z operonó?!

Ashlon
13-01-2010, 00:04
tak, bo jesli ktos z gory pier*oli zasady to powinno mu sie odpowiadac tym samym, po co trzymac kogos kto chodzi sobie wtedy kiedy mu sie podoba, szkoła do czegos chyba zobowiazuje, wymaga zeby byc zdyscyplinowanym i odpowiedzialnym, ciekawe czy szef trzymałby Cie w zakładzie gdybys sobie chodził do pracy w kratke, wiadomo ze do roboty chodzi sie "chetniej" bo ma sie z tego korzysci materialne ale ze szkoły tez cos wynosisz, nauczyciele rownie dobrze mogliby tez miec na Ciebie wyjeb*ne i nie chodzic do roboty przez co moglbys w przyszlosci jedynie zamiatac ulice, takze imo limit 40h jest jak najbardziej dobrym rozwiazaniem


W pelni sie zgadzam z powyzszym. Wprawdzie z jednej strony zaliczenie przedmiotu/klasy/szkoly powinno zalezec od wiedzy, a nie obecnosci, ale takie podejscie mogloby w przyszlosci doprowadzic do sytuacji, w ktorej osoba nie chodzi w ogole do szkoly, zalicza przedmiot pod koniec roku i jest w takiej samej sytuacji jak osoba, ktora sumiennie wypielniala swoj obowiazek. Dlatego obecnosci "z lenistwa" na zajeciach obowiazkowych powinny byc egzekwowane.

Ps. Lubie czytac internetowych "napinaczy" (bez obrazy dla kogokolwiek), ktorzy to chwala sie wynikami z matur probnych, wszelkiej masci kompediow wiedzy typu operon - niby wszystko super, a potem na maturze stresik zje/osoba nie wstrzeli sie w klucz i jest wynik zdecydowanie nizszy. Zbytnia pewnosc siebie tez nie jest dobra ;)

Hovvner
13-01-2010, 00:13
Internetowa spinka <3

Wreszcie można gdzieś poczuć się fajnym o/

Litawor
13-01-2010, 00:13
@down
tak, bo jesli ktos z gory pier*oli zasady to powinno mu sie odpowiadac tym samym, po co trzymac kogos kto chodzi sobie wtedy kiedy mu sie podoba, szkoła do czegos chyba zobowiazuje, wymaga zeby byc zdyscyplinowanym i odpowiedzialnym, ciekawe czy szef trzymałby Cie w zakładzie gdybys sobie chodził do pracy w kratke, wiadomo ze do roboty chodzi sie "chetniej" bo ma sie z tego korzysci materialne ale ze szkoły tez cos wynosisz, nauczyciele rownie dobrze mogliby tez miec na Ciebie wyjeb*ne i nie chodzic do roboty przez co moglbys w przyszlosci jedynie zamiatac ulice, takze imo limit 40h jest jak najbardziej dobrym rozwiazaniem

W klasie maturalnej trzeba uczyć się do matury i chodzenie na lekcje jest stratą cennego czasu. Dobre szkoły to rozumieją i zamiast stawiać przed uczniami idiotyczne wymagania, przymykają oko na nieobecności. Liczą się wyniki w nauce.

Odpowiadaj mi w przyszłości w nowym poście, bo trudno, żebym zaglądał co chwilę do wcześniejszych wiadomości, czy ktoś mi przypadkiem nie odpowiedział. Gdyby nie Ashlon, nigdy bym Twojej riposty nie zauważył.

Rincewind
13-01-2010, 00:17
W pelni sie zgadzam z powyzszym. Wprawdzie z jednej strony zaliczenie przedmiotu/klasy/szkoly powinno zalezec od wiedzy, a nie obecnosci, ale takie podejscie mogloby w przyszlosci doprowadzic do sytuacji, w ktorej osoba nie chodzi w ogole do szkoly, zalicza przedmiot pod koniec roku i jest w takiej samej sytuacji jak osoba, ktora sumiennie wypielniala swoj obowiazek. Dlatego obecnosci "z lenistwa" na zajeciach obowiazkowych powinny byc egzekwowane.

Jesli osoba nie chodzaca do szkoly zalicza wszystkie przedmioty, czyli ma wiedze taka sama jak osoba, ktora do szkoly chodzila to tylko swiadczy dobrze o tej pierwszej. Skoro cel zostaje osiagniety to jaki widzisz problem w nieobecnosciach? A porownanie szkoly do pracy w tym wypadku uwazam za nietrafione. Jesli pracownik prywatnej firmy przynosilby pracodawcy oczekiwany zysk to i pracodawca mialby gdzies czy dany pracownik siedzi w firmie 12 czy 2 godziny dziennie.

Lasooch
13-01-2010, 00:39
@Mazur: nie mogę się zgodzić. Mamy niestety obowiązek uczęszczania do jakiejś szkoły, więc jeśli mnie wyrzucą, trafię gdzie indziej, gdzie dalej mogę sobie bimbać (bo wtedy nawet jak mnie wyrzucą, pewnie nie trafię do gorszej szkoły). Państwo (czyli ja i Ty) ponosi ten sam koszt, a jeśli nie zdam to i większy, a widząc po wynikach matur ludzie olewający szkołę mogą je dobrze napisać (i dzięki temu skończyć jak najszybciej edukację, co wiąże się z mniejszym kosztem państwa, czyli naszym). Moim zdaniem uczniów powinno się przepuszczać niezależnie od ich stosunku do nauki i osiągnięć, żeby zminimalizować koszta. I niech ci, którzy nie potrafią ogarnąć opuszczając, j*bią sobie życie.

Praca to co innego. W pracy nie chodzi o to, żeby 'dojść do końca'. Nie ma przymusu trzymania kogoś - można go skreślić z rubryki 'koszta' i jeśli trafi gdzie indziej, nie będzie obciążeniem dla tej samej instytucji, tylko dla innej (a kto inny nas już nie obchodzi).

a z polskjego ile mjałeś z operonó?!

42%. Wystarczy. ; )

Ps. Lubie czytac internetowych "napinaczy" (bez obrazy dla kogokolwiek), ktorzy to chwala sie wynikami z matur probnych, wszelkiej masci kompediow wiedzy typu operon - niby wszystko super, a potem na maturze stresik zje/osoba nie wstrzeli sie w klucz i jest wynik zdecydowanie nizszy. Zbytnia pewnosc siebie tez nie jest dobra ;)

Matura to nie test gimnazjalny, ale do tej pory na żadnych tego typu egzaminach stresik mnie nie łapał (oprócz praktycznego na prawko, który i tak oblałem nie przez stres, a przez brak widoczności), więc myślę, że i tym razem będzie podobnie. A co do wyniku - nie potrzebuję z tej fizy 100%, więc może być trochę niższy ; )

dwa antagonizmy

Swoją drogą:

antagonizm
1. «wzajemna niechęć lub wrogość, wynikające ze sprzeczności interesów lub różnicy poglądów»
2. «przeciwstawność działania dwóch elementów lub układów w organizmie»
3. «przeciwne działanie leków»
• antagonistyczny • antagonistycznie

Yyy...

Mazur199
13-01-2010, 12:55
Gdybys chodził na polski to bys wiedzial ze antagonizmy to zestawienie ze soba dwoch przeciwstawnych słow/znaczen np czarny-biały lub własnie cos w stylu tego co napisales. Co do tego że moga Cie wyrzucic, owszem ale w papierach bedziesz miał napisane powod wyrzucenia ze szkoły,a która dobra szkoła chciałaby miec w swoich szeregach kogos kto olewa podstawowy obowiazek szkolny?

W klasie maturalnej trzeba uczyć się do matury i chodzenie na lekcje jest stratą cennego czasu. Dobre szkoły to rozumieją i zamiast stawiać przed uczniami idiotyczne wymagania, przymykają oko na nieobecności.

Renomowane szkoły chyba nie są bez powodu uznawane za dobre, liczy się ogół pracy, nie twierdze że matury nie są wazne ale dobra szkoła powinna szczycić się tez dyscypliną i wynikami w nauce tj. srednia roczna, frekwencja, olimpiady, zawody/turnieje sportowe. Załózmy że do szkoły wpada kurator, wszystko pięknie ładnie, maturki 100% zdawalnosci a w klasach 1/3 ludzi, jaką wtedy wystawi opinie nt danej szkoły?

Lasooch
13-01-2010, 14:14
Gdybys chodził na polski to bys wiedzial ze antagonizmy to zestawienie ze soba dwoch przeciwstawnych słow/znaczen np czarny-biały lub własnie cos w stylu tego co napisales. Co do tego że moga Cie wyrzucic, owszem ale w papierach bedziesz miał napisane powod wyrzucenia ze szkoły,a która dobra szkoła chciałaby miec w swoich szeregach kogos kto olewa podstawowy obowiazek szkolny?

Nie przypadkiem antonimy? A na polski owszem chodzę (5 godzin fizyki w tygodniu - miodzio), ale nawet ci, co uważają na lekcji, nic z tego nie wynoszą - mamy polonistkę-idiotkę.

Renomowane szkoły chyba nie są bez powodu uznawane za dobre, liczy się ogół pracy, nie twierdze że matury nie są wazne ale dobra szkoła powinna szczycić się tez dyscypliną i wynikami w nauce tj. srednia roczna, frekwencja, olimpiady, zawody/turnieje sportowe. Załózmy że do szkoły wpada kurator, wszystko pięknie ładnie, maturki 100% zdawalnosci a w klasach 1/3 ludzi, jaką wtedy wystawi opinie nt danej szkoły?

Nie liczy się ogół pracy, liczą się wyniki. Średnie? W wielu szkołach są zawyżane (znam ludzi ze średnią grubo powyżej 5.0 posiadających mniejszą wiedzę ode mnie), więc co po nich? Frekwencji na ogół się nie zawyża, chociaż też słyszałem o przypadkach tajemniczego usprawiedliwienia kilkudziesięciu godzin. Jeśli chodzi o olimpiady, wypadamy dobrze, turnieje - nie wiem, bo się nie interesuje. Pomimo luzu.

Btw, pewnie się mylę, ale brzmisz trochę tak, jakbyś się sfrustrował, że ktoś olewa, a Ty ciężko pracujesz i osiągasz to samo.

GargoinX
13-01-2010, 14:31
Pisał ktoś dzisiaj próbny egzamin gimnazjalny - humanistyczny? Ja zjebałem rozprawkę. :cup:

Litawor
13-01-2010, 15:32
Gdybys chodził na polski to bys wiedzial ze antagonizmy to zestawienie ze soba dwoch przeciwstawnych słow/znaczen np czarny-biały lub własnie cos w stylu tego co napisales.
Antagonizm (a już tym bardziej w liczbie mnogiej) nie ma tu żadnego sensu. Antonimy, oksymoron, antylogia - o tym w takim przypadku możemy mówić.


Renomowane szkoły chyba nie są bez powodu uznawane za dobre, liczy się ogół pracy, nie twierdze że matury nie są wazne ale dobra szkoła powinna szczycić się tez dyscypliną i wynikami w nauce tj. srednia roczna, frekwencja, olimpiady, zawody/turnieje sportowe. Załózmy że do szkoły wpada kurator, wszystko pięknie ładnie, maturki 100% zdawalnosci a w klasach 1/3 ludzi, jaką wtedy wystawi opinie nt danej szkoły?
Gdyby renomowane szkoły kładły uczniom osiągającym dobre wyniki kłody pod nogi w postaci surowego egzekwowania obecności na lekcjach, raczej nie miałyby tak dobrych wyników. Jeśli uczeń odnosi sukcesy np. w olimpiadach, to robi się wszystko, żeby miał czas na przygotowywanie się do nich. Tak samo z maturą.

Średnia roczna w mojej szkole była zawsze niska, ale porównywanie jej ze średnią z innej szkoły byłoby głupotą. Prawie wszyscy ludzie, którzy do niej trafiali, mieli wcześniej, w innych szkołach, bardzo dobre średnie.

Ogół pracy? Masz na myśli coś jak w hitlerowskich obozach pracy - kopanie rowu, a potem zasypywanie go, bo nie chodziło o to, żeby coś zbudować, tylko żeby ludzie się męczyli?

Ashlon
13-01-2010, 15:56
Jesli osoba nie chodzaca do szkoly zalicza wszystkie przedmioty, czyli ma wiedze taka sama jak osoba, ktora do szkoly chodzila to tylko swiadczy dobrze o tej pierwszej.

Nie moge sie zgodzic z tym zdaniem, poniewaz takie podejscie moze doprowadzic do tego, ze ze szkoly zrobi sie weekendowy kurs domowy podstawowych przedmiotow - a chyba nie takie jest zalozenie szkoly jako placowki naukowej. Szkola, oprocz nauki przedmiotow, ma za zadanie wyksztalcenie pewnych cech u ludzi - m.in. takich, jak dyscyplina, systematycznosc, punktualnosc.

Co wiecej, przymykanie oka na nieobecnosci moze byc skuteczne w wypadku osob zdolnych i/lub badz zdajacych sobie sprawe z tego, co chca robic w zyciu i z tego, ze szkola jest im potrzebna. W zdecydowanej wiekszosci jednak ludzie nie zdecyduja sie zostac w domu po to, aby sie uczyc/rozwijac, ale po to, zeby leniuchowac.


Nie liczy się ogół pracy, liczą się wyniki. Średnie? W wielu szkołach są zawyżane (znam ludzi ze średnią grubo powyżej 5.0 posiadających mniejszą wiedzę ode mnie), więc co po nich?


Sam bylem swiadkiem takiej sytuacji, gdzie koledze z innej szkoly nauczycielka podniosla ocene z 2 na 4 za to, ze pomogl jest sprawdzac probne matury. Srednia nie jest dobrym wyznacznikiem.


W klasie maturalnej trzeba uczyć się do matury i chodzenie na lekcje jest stratą cennego czasu. Dobre szkoły to rozumieją i zamiast stawiać przed uczniami idiotyczne wymagania, przymykają oko na nieobecności. Liczą się wyniki w nauce.

Z jednej strony masz racje, ale z drugiej niekoniecznie. Po pierwsze - czy znajdzie sie ktos, kto powie z czystym sumieniem, ze opuscil xx lekcji w klasie maturalnej wylacznie po to, zeby sie uczyc, a nie zrobic sobie wolne? ;) Z drugiej - to racja, program jest tak upchniety, ze sa dwie mozliwosci - albo leciec czesc tematow po lebkach, albo realizowac je sumiennie, ale skonczyc np. nauke historii w 3 klasie na latach 20-tych XX wieku, zostawiajac bardzo wazna II wojne swiatowa i czasy powojenne.
Tyle tylko, ze jest problem, jak to rozwiazac - niby mozna nalozyc nacisk tylko na przedmioty kierunkowe, ale:
a)nie wszyscy zdaja mature z przedmiotow, ktore sa przodujace w danej klasie (np. ja, bedac na biol-chemie, zdawalem geografie (przedmiot glowny) i historie (ten niestety nie) )
b)zaprzecza to idei LO, sprowadzajac nauke do tego samego, co widzimy w liceum profilowanym
Najlepszym wyjsciem byloby prowadzenie ogolnorozwojowego programu przez 2 lata, a w 3 klasie zostawic j. polski, matematyke, jezyki obce jako obowiazkowe, reszte przedmiotow do wyboru. Ale na to nie chce sie zgodzic kuratorium oswiaty :/

CytrynowySorbet
13-01-2010, 16:16
Najlepszym wyjsciem byloby prowadzenie ogolnorozwojowego programu przez 2 lata, a w 3 klasie zostawic j. polski, matematyke, jezyki obce jako obowiazkowe, reszte przedmiotow do wyboru. Ale na to nie chce sie zgodzic kuratorium oswiaty :/

Hehe. Tak się składa, że w mojej szkole właśnie mój rocznik jako pierwszy będzie miał podział blokowy (czy jakoś tak) w 2gim semestrze. Wygląda to tak, że polski matematyka i j obcy (w naszym przypadku ang) mamy normalnie. Przedmioty takie jak fizyka, bio, chemia, geografia i tak dalej (czyli po prostu nie wymagane) zostają usunięte z planu. Na ich miejsce wchodzą bloki, dajmy na to 3 godziny bloku z geografii, i wszyscy uczniowie 3 kl którzy zdają gegrę na maturze idą na 3 godzinne zajęcia z geografii. W tym samym czasie inne osoby są na bloku z fizyki itd. Oczywiście to wszystko przygotowuje do matury.

Oceny z 1 sem będą przepisane na oceny na koniec roku, chyba, że ktoś czuję potrzeby podwyższenia sobie średniej, to będzie w ciągu 2 semestru dostawał zadania na ocenę.

Ozurtes
13-01-2010, 16:57
wszyscy uczniowie 3 kl którzy zdają gegrę na maturze idą na 3 godzinne zajęcia z geografii. W tym samym czasie inne osoby są na bloku z fizyki itd.
A jak ktoś zdaje i to i to?

CytrynowySorbet
13-01-2010, 17:04
A jak ktoś zdaje i to i to?

Na pewno będzie to jakoś uwzględnione. Tak samo trzeba wziąć pod uwagę osoby, które zdają tylko przedmioty obowiązkowe. Póki co znamy tylko ogólny zarys pomysłu, wejdzie on po feriach zimowych.

Slythia
13-01-2010, 17:08
Na pewno będzie to jakoś uwzględnione. Tak samo trzeba wziąć pod uwagę osoby, które zdają tylko przedmioty obowiązkowe. Póki co znamy tylko ogólny zarys pomysłu, wejdzie on po feriach zimowych.
W mojej szkole już parę lat temu podobny system działał (zapewne działa nadal). Moim zdaniem się sprawdził, nie było nawet większych problemów z ułożeniem planu tak, by wszystkim odpowiadał.

Hovvner
13-01-2010, 18:23
42%. Wystarczy. ; )

Słabo! Walcz :P

Lasooch
13-01-2010, 18:38
Słabo! Walcz :P

Po co tracić czas na polski, który i tak liczy się tylko o tyle, że trzeba mieć >30%?

Hovvner
13-01-2010, 19:20
Po co tracić czas na polski, który i tak liczy się tylko o tyle, że trzeba mieć >30%?

Gratuluje podejścia :>

domin3x
13-01-2010, 19:26
Gratuluje podejścia :>

ja mam identyczne;d

Lasooch
13-01-2010, 19:43
Gratuluje podejścia :>

Zgaduję, że to ironia. Wytłumacz mi zatem, co jest złego w takim podejściu?

Litawor
13-01-2010, 20:01
Gratuluje podejścia :>
Podejście jest zupełnie rozsądne.

Hovvner
13-01-2010, 20:32
Zgaduję, że to ironia. Wytłumacz mi zatem, co jest złego w takim podejściu?

Prawdziwi mężczyźni nie zadawalają się byle gównem ;)

Lasooch
13-01-2010, 21:06
Prawdziwi mężczyźni nie zadawalają się byle gównem ;)

Prawdziwi mężczyźni mają w d*pie opinię innych. Moim zdaniem marnowanie czasu na coś, co nie sprawia przyjemności lub nie przyczyni się do poprawienia statusu w przyszłości jest bezcelowe. A czasu człowiek ma mało. W życiu przeciętnego człowieka jest 2,5 raza mniej sekund niż ludzi na Ziemi.

Jeśli zamiast uczyć się do matury z polskiego, którą muszę tylko zdać, mogę pouczyć się do matury z fizy (którą muszę zdać wysoko) albo wyskoczyć z kumplami na winko, na pewno nie wybieram nauki polskiego.

Mężczyzna nie musi posadzić drzewa, założyć rodziny i zbudować domu. Mężczyzna musi tylko to, na co sam ma ochotę.

CytrynowySorbet
13-01-2010, 22:09
Zgadzam się co do matury z polaja. Znajomość lektur nie przyda mi się w ogóle w życiu codziennym, więc nie widzę powodu, żeby zdawać wysoko maturę z polskiego. Kto w tych czasach w ogóle lektury czyta? Nasza nauczycielka już została wytresowana, i zamiast pytać jak nam się spodobała lektura, pyta nas jak nam się spodobało streszczenie z klp albo ostatniego dzwonka.

Kopara
14-01-2010, 00:21
Prawdziwi mężczyźni nie zadawalają się byle gównem ;)

Żałosna prowokacja.


~~~

To oczywiste, że jeżeli ktoś zdaje maturę z polskiego na poziomie podstawowym to tylko po to aby ją zaliczyć. Ważniejsze jest aby skupić się na swoich przedmiotach dodatkowych, bo zwykle są one wiodącymi przedmiotami na kierunki studiów, na które ludzie chcą się dostać.

Rothes
14-01-2010, 07:29
Zgadzam się co do matury z polaja. Znajomość lektur nie przyda mi się w ogóle w życiu codziennym, więc nie widzę powodu, żeby zdawać wysoko maturę z polskiego. Kto w tych czasach w ogóle lektury czyta? Nasza nauczycielka już została wytresowana, i zamiast pytać jak nam się spodobała lektura, pyta nas jak nam się spodobało streszczenie z klp albo ostatniego dzwonka.Mam nieodparte wrażenie, że dążysz w życiu do zostania rzemieślnikiem. Takim samym jak Albertus, ot z papierkiem jakiejś wyższej uczelni zamiast szkoły zawodowej. Problem w tym, że na papierku różnice między Wami się skończą.

Wśród lektur dla szkoły średniej jest bardzo dużo świetnych utworów. Jedne mogą się podobać mniej, inne bardziej. Osobiście uważam "Zbrodnię i karę" czy "Jądro ciemności" za arcydzieła, a książki pokroju "Ferdydurke" po prostu wstyd nie znać. Zdziwisz się jak wiele osób Ci to wypomni jeśli dostaniesz się na studia do renomowanej uczelni, gdzie ludzie dbają o własny rozwój intelektualny w stopniu nieco wyższym niż "co mi się przyda w życiu".

Nie twierdzę, że czytałem wszystkie lektury, bo znakomitą większość znam ze streszczeń, ale na pewno nie jest to żaden powód do dumy lub, co gorsza, mowy o "tresowaniu nauczyciela" - prędzej rzekłbym, iż jako bystra osoba dostrzegła ona z jaką hołotą ma do czynienia i dostosowała się do jej poziomu...

Yoh Asakura
14-01-2010, 08:57
Rothes, jak tam studia we Wrocławiu? Podoba ci się UWr?

Rybzor
14-01-2010, 10:11
To ty nie wiesz? Już go wylali!

CytrynowySorbet
14-01-2010, 13:17
Mam nieodparte wrażenie, że dążysz w życiu do zostania rzemieślnikiem. Takim samym jak Albertus, ot z papierkiem jakiejś wyższej uczelni zamiast szkoły zawodowej. Problem w tym, że na papierku różnice między Wami się skończą.

Wśród lektur dla szkoły średniej jest bardzo dużo świetnych utworów. Jedne mogą się podobać mniej, inne bardziej. Osobiście uważam "Zbrodnię i karę" czy "Jądro ciemności" za arcydzieła, a książki pokroju "Ferdydurke" po prostu wstyd nie znać. Zdziwisz się jak wiele osób Ci to wypomni jeśli dostaniesz się na studia do renomowanej uczelni, gdzie ludzie dbają o własny rozwój intelektualny w stopniu nieco wyższym niż "co mi się przyda w życiu".

Nie twierdzę, że czytałem wszystkie lektury, bo znakomitą większość znam ze streszczeń, ale na pewno nie jest to żaden powód do dumy lub, co gorsza, mowy o "tresowaniu nauczyciela" - prędzej rzekłbym, iż jako bystra osoba dostrzegła ona z jaką hołotą ma do czynienia i dostosowała się do jej poziomu...

Chyba trafiłeś kulą w płot. Ja nie czytam lektur, ale nie dlatego bo to teraz trendi czy chcę się buntować - po prostu mnie one nudzą już od pierwszej strony książki. WSZYSTKIE. Nawet największe dzieła. Po prostu nie lubię czytać lektur. Czy to czyni mnie niższym intelektualnie? Czy jak ktoś nie czyta dziesiątek stron informacyjnych i nie ogląda setek dzienników to znaczy od razu, że nie interesuje go, co się dzieje na świecie?

Po prostu nie lubię lektur. Co nie znaczy, że nie czytam książek. Rzadko kiedy czytam w ogóle streszczenia, bo mało mnie to interesuje. Z polskiego i tak zaliczam, maturę zdam na te min. 40% dzięki wiedzy z lekcji i to mi wystarczy. Idąc twoim tokiem myślenia, osoby które czytają lektury to sztywne kujony ze średnią 5.0+. Ale chyba nie o to chodzi? Nie będę robił nic wbrew sobie, nawet dla ocen, które nie są wyznacznikiem potencjału człowieka.

Wyjątkiem są lektury traktujące o II wojnie światowej (Opowiadania Borowskiego, Inny Świat, Zdążyć przed Panem Bogiem), te mnie bardzo zainteresowały, bo w odpowiedni sposób przedstawiają to, co się wtedy działo. Kilkutomowymi wierszykami jak Pan Tadeusz gardzę. No cóż, ale na fizyce też nie można wybrać, jakiego działu chcę się uczyć.

domin3x
14-01-2010, 15:19
Ja się spytałem polonistki, do czego mi się przydadzą w życiu lektury. Odpowiedziała, że w jej towarzystwie 'często się rozmawiało o utworach literackich', a jakby ona jakiegoś 'arcydzieła' kompletnie nie znała, to byłoby jej wstyd. Ale jak to się ma do mnie (zdecydowanie umysł ścisły) i do moich znajomych o podobnych do moim zainteresowaniach:\

Rothes
14-01-2010, 15:20
Rothes, jak tam studia we Wrocławiu? Podoba ci się UWr?I tak, i nie. Instytut informatyczny to coś pięknego:
nowoczesny, dobrze wyposażony budynek
wykwalifikowana, pomocna kadra; z każdym pracownikiem idzie się dogadać, ba - niektórzy chodzą z nimi nawet na piwo ;)
wysoki poziom nauczania, co niestety implikuje wysoki odsetek osób, które nie zaliczą choćby I semestru... szkoda, wiele fajnych osób odpadnie
renoma - II w Polsce, VIII na świecie uczelnia w rankingu TopCoder (http://www.topcoder.com/stat?c=school_avg_rating) (prym w kraju wiedzie UW, ale Wrocław jest piękniejszym miastem od Warszawy ;))Poza tym dostaję 2000 zł stypendium co miesiąc, więc nie muszę obciążać rodziców finansowo. Nie podoba mi się za to uczelnia sama w sobie. Wszystkie, niezwiązane z wydziałem, struktury uczelni, z którymi miałem dotychczas kontakt (Dział Młodzieżowy, Studium Praktycznej Nauki Języków Obcych), to przestarzałe molochy kierujące się zasadami rodem z czasów komuny. Z plotek słyszałem, że taka sama atmosfera panuje również na pozostałych wydziałach, toteż nie jestem w stanie szczerze polecić Ci Twojego wymarzonego kierunku, bo mam podstawy sądzić, że nie będzie tam tak różowo.

(...) po prostu mnie one nudzą już od pierwszej strony książki. WSZYSTKIE. Nawet największe dzieła.
Wyjątkiem są lektury traktujące o II wojnie światowejZaprzeczeniem kwantyfikatora ogólnego jest kwantyfikator egzystencjalny - błąd logiczny na poziomie matematyki licealnej. Matura to tylko formalność, która po zdaniu szybko traci na wadze i popada w niepamięć, ale głupio byłoby ją zawalić z powodu tak elementarnych braków. Powtórz sobie logikę.

Po prostu nie lubię czytać lektur. Czy to czyni mnie niższym intelektualnie?W moim mniemaniu tak. Tylko tępe buce stronią od książek. Są pewne dzieła artystyczne, pewne filmy oraz pewne utwory literackie, które każdy wykształcony i światły człowiek powinien znać. Współczesna kultura w dużej mierze bazuje na sprawdzonych rozwiązaniach, powiela utarte schematy i czerpie motywy z tego co już było. W rezultacie nie widzący wtórności plebs, zachwyca się bardzo przeciętnymi utworami, nie potrafiąc docenić prawdziwych dzieł.

Czy jak ktoś nie czyta dziesiątek stron informacyjnych i nie ogląda setek dzienników to znaczy od razu, że nie interesuje go, co się dzieje na świecie?Alogiczne porównanie.

Po prostu nie lubię lektur. Co nie znaczy, że nie czytam książek.Powiedz mi zatem, co spoza kanonu lektur szkolnych ostatnio przeczytałeś?

Idąc twoim tokiem myślenia, osoby które czytają lektury to sztywne kujony ze średnią 5.0+.Zdziwiłbyś się ile osób potrafi osiągnąć dobre wyniki nie przykładając się zbytnio do nauki. Nie wszystkie osoby o takiej średniej to sztywne kujony. Dla przykładu, co by nie szukać daleko, ja maturę dobrze napisałem nie spędzając nawet chwili na naukę do niej. ŻADNYCH dodatkowych zajęć w szkole, ŻADNEJ nauki w domu, ŻADNYCH powtórek na dzień przed egzaminami. Zazdrościsz? Ja być zły, sztywny kujon.

Z polskiego i tak zaliczam, maturę zdam na te min. 40% dzięki wiedzy z lekcji i to mi wystarczy.I właśnie dlatego twierdzę, że zadatki masz co najwyżej na rzemieślnika. Pomijając już ciągłą pracę nad rozwojem w wielu dziedzinach, ludzie sukcesu są nieco bardziej ambitni.

Hovvner
14-01-2010, 15:35
Kolega was idealnie podsumował :<

Slythia
14-01-2010, 15:36
I tak, i nie. Instytut informatyczny to coś pięknego:
nowoczesny, dobrze wyposażony budynek
wykwalifikowana, pomocna kadra; z każdym pracownikiem idzie się dogadać, ba - niektórzy chodzą z nimi nawet na piwo ;)
wysoki poziom nauczania, co niestety implikuje wysoki odsetek osób, które nie zaliczą choćby I semestru... szkoda, wiele fajnych osób odpadnie
renoma - II w Polsce, VIII na świecie uczelnia w rankingu TopCoder (http://www.topcoder.com/stat?c=school_avg_rating) (prym w kraju wiedzie UW, ale Wrocław jest piękniejszym miastem od Warszawy ;))Poza tym dostaję 2000 zł stypendium co miesiąc, więc nie muszę obciążać rodziców finansowo. (...)
Bajka... Studiowanie na takiej uczelni to zapewne sama przyjemność. Chociaż jeżeli dodasz jeszcze, że 'panie w dziekanacie' są miłe, pomocne i uczynne to nie uwierzę w istnienie takiego wydziału.

Jeśli zaś chodzi o lektury... Od czasów gimnazjum nie przeczytałam żadnej i wcale się z tym nie kryje. Według mnie czytanie książki, podczas którego trzeba się skupiać na zapamiętaniu najmniej istotnych informacji (tytuł rozdziału, kolor butów tego pana w tym rozdziale) jest całkowicie pozbawione sensu. Wolałam przeczytać dobre opracowanie i w zaoszczędzonym w ten sposób czasie przeczytać coś innego.

Yoh Asakura
14-01-2010, 15:37
@Rothes:
Nawet jeśli nie będzie różowo, to dla samego Wrocławia warto się pomęczyć.

Rothes
14-01-2010, 15:47
Bajka... Studiowanie na takiej uczelni to zapewne sama przyjemność. Chociaż jeżeli dodasz jeszcze, że 'panie w dziekanacie' są miłe, pomocne i uczynne to nie uwierzę w istnienie takiego wydziału.Są. :) Ten "brak" nadrabiają za to panie w sekretariacie, ale tam zbyt często nie bywam. Dotychczas raz, po odbiór instytutowej koszulki.

Jeśli zaś chodzi o lektury... Od czasów gimnazjum nie przeczytałam żadnej i wcale się z tym nie kryje. Według mnie czytanie książki, podczas którego trzeba się skupiać na zapamiętaniu najmniej istotnych informacji (tytuł rozdziału, kolor butów tego pana w tym rozdziale) jest całkowicie pozbawione sensu. Wolałam przeczytać dobre opracowanie i w zaoszczędzonym w ten sposób czasie przeczytać coś innego.A po co skupiać się na tym? Te "super trudne" sprawdziany polonistek, w których pojawią się pytania o najdrobniejsze szczegóły, bez problemu zawsze zaliczają nawet osoby, które książkę znają z opracowań. Do matury też przecież taka wiedza nie jest potrzebna...

@Rothes:
Nawet jeśli nie będzie różowo, to dla samego Wrocławia warto się pomęczyć.Oj warto, warto. :)

Yoh Asakura
14-01-2010, 15:49
Oj warto, warto. :)
Mają najlepsze ZOO w Polsce :P

CytrynowySorbet
14-01-2010, 15:53
Zaprzeczeniem kwantyfikatora ogólnego jest kwantyfikator egzystencjalny - błąd logiczny na poziomie matematyki licealnej.

Dam ci powód, o wielki logiku, do wyśmiania mnie, ale nie rozumiem tego zdania. Jestem prawie pewien, że w wieku 18 lat też nie mówiłeś takim językiem, więc daruj sobie napinki.

Matura to tylko formalność, która po zdaniu szybko traci na wadze i popada w niepamięć, ale głupio byłoby ją zawalić z powodu tak elementarnych braków. Powtórz sobie logikę.

Powtórz sobie czytanie ze zrozumieniem. Napisałem, że spokojnie napiszę na te 40%+. Póki co ze wszystkich próbnych matur z j. pol, miałem 50-60%. BEZ CZYTANIA LEKTUR i jakiejkolwiek nauki. 'Zazdrościsz'?

W moim mniemaniu tak. Tylko tępe buce stronią od książek.

Mam napisać na czerwono, że książki czytam, żebyś zrozumiał inteligencie?

Są pewne dzieła artystyczne, pewne filmy oraz pewne utwory literackie, które każdy wykształcony i światły człowiek powinien znać. Współczesna kultura w dużej mierze bazuje na sprawdzonych rozwiązaniach, powiela utarte schematy i czerpie motywy z tego co już było.

Twoim zdaniem. Wiesz co to są gusta? Bo wydaje mi się że nie. Tutaj przytoczę przykład kolegi (?) ojca Albertusa, który (jeśli coś przekręcę, to nieumyślnie, chodzi o samą ideę) chyba nie skończył żadnej szkoły średniej, a mimo to jest inteligentnym człowiekiem. Z lekturami jest to samo. Przeczytałeś, spoko. Ja nie przeczytałem, to też powinno być spoko, ale kipiąca inteligencją sfera wyższa nie przyjmuje tego do wiadomości.

W rezultacie nie widzący wtórności plebs, zachwyca się bardzo przeciętnymi utworami, nie potrafiąc docenić prawdziwych dzieł.

Rozumiem, że im wcześniej było napisane, tym większe dzieło? Ciekawe rozumowanie. Poza tym to, że coś dla ciebie jest przeciętne, wcale takie nie musi być. Nazywanie ludzi, którym podoba się współczesność plebsem jest, jak na tWÓJ poziom inteligencji żałosny. Ale niech zgadnę - ty pewnie na obiadach w niedziele rozmawiasz z rodziną o Adamie Mickiewiczu i jego twórczości?

Alogiczne porównanie.

Porównanie było dobre. To ty nie chcesz tego do siebie przyjąć, bo uważasz że pozjadałeś wszystkie rozumy.

Powiedz mi zatem, co spoza kanonu lektur szkolnych ostatnio przeczytałeś?

Ostatnio chociażby Wzgórze Rzeźnika.

Zdziwiłbyś się ile osób potrafi osiągnąć dobre wyniki nie przykładając się zbytnio do nauki.

Nie zdziwiłbym się. Znam to na własnym przykładzie.

Nie wszystkie osoby o takiej średniej to sztywne kujony.

Nie wszystkie osoby nieczytające lektur to plebs.

Dla przykładu, co by nie szukać daleko, ja maturę dobrze napisałem nie spędzając nawet chwili na naukę do niej. ŻADNYCH dodatkowych zajęć w szkole, ŻADNEJ nauki w domu, ŻADNYCH powtórek na dzień przed egzaminami. Zazdrościsz? Ja być zły, sztywny kujon.

Czego mam zazdrościć, skoro mam zamiar zrobić dokładnie to samo? Ale według ciebie, pewnie z wynikiem ~50% powinienem pracować co najwyżej przy zamiataniu chodnika.

I właśnie dlatego twierdzę, że zadatki masz co najwyżej na rzemieślnika. Pomijając już ciągłą pracę nad rozwojem w wielu dziedzinach, ludzie sukcesu są nieco bardziej ambitni.

Nie znasz mnie, a się wypowiadasz. Nie przykładam się do języka polskiego, bo moją przyszłość wiążę z matematyką i językiem angielskim. Bycie ambitnym nie musi oznaczać dążenia do zajęcia stanowiska nie wiadomo jak ważnej persony intelektualnej. Btw. masz coś do pracy rzemieślniczej?

Lasooch
14-01-2010, 15:54
W moim mniemaniu tak. Tylko tępe buce stronią od książek. Są pewne dzieła artystyczne, pewne filmy oraz pewne utwory literackie, które każdy wykształcony i światły człowiek powinien znać. Współczesna kultura w dużej mierze bazuje na sprawdzonych rozwiązaniach, powiela utarte schematy i czerpie motywy z tego co już było. W rezultacie nie widzący wtórności plebs, zachwyca się bardzo przeciętnymi utworami, nie potrafiąc docenić prawdziwych dzieł.

Tylko tępe buce stronią od książek - tu się zgodzę. Ale narzucanie ludziom tego, co powinni znać, jest głupotą. Nikt nie powinien ustalać kanonu rzeczy, które człowiek wykształcony i światły powinien znać, tym bardziej że wiele tych dzieł jest przereklamowane. Spośród wszystkich lektur szkolnych, które przeczytałem, podobały mi się tylko "Kamienie na szaniec" (i "Mistrz i Małgorzata", ale tej książki nie czytałem jako lektury, tylko wcześniej). Reszta tylko mnie nudziła i praktycznie nic z nich nie pamiętam, a z rekordowo żałosnych "Syzyfowych prac" pamiętam tylko tytuł i to, że więcej nie przeczytam niczego, co napisał Żeromski. Kiedyś zresztą już o tym wspominałem.

Powiedz mi zatem, co spoza kanonu lektur szkolnych ostatnio przeczytałeś?

Pozwolę sobie odpowiedzieć za niego (bo mam podobny jak on pogląd): ostatnio odświeżyłem sobie przeczytane parę lat temu "Na zachodzie bez zmian" i "Miasto i psy" (obie zresztą zaliczyłbym do jednych z moich ulubionych książek), oraz "Kosiarza" Pratchetta, którego wcześniej nie czytałem.

Slythia
14-01-2010, 16:06
Są. :) Ten "brak" nadrabiają za to panie w sekretariacie, ale tam zbyt często nie bywam. Dotychczas raz, po odbiór instytutowej koszulki.
Szczerze mówiąc - zazdroszczę. Moja uczelnia zatrzymała się w rozwoju jakieś 50 lat temu. Widać to zarówno po samym budynku (ogrzewania to chyba do dziś nie wynaleźli), wiedzy nam przekazywanej jak i wymaganiach stawianych przez wykładowców i ćwiczeniowców. O stypendiach dla promowanych kierunków także nikt na niej nie słyszał. Bo po co?

A po co skupiać się na tym? Te "super trudne" sprawdziany polonistek, w których pojawią się pytania o najdrobniejsze szczegóły, bez problemu zawsze zaliczają nawet osoby, które książkę znają z opracowań. Do matury też przecież taka wiedza nie jest potrzebna...
Do matury nie jest potrzebna jakakolwiek znajomość lektur. Wystarczy ogólnie orientować się, w jaki sposób tworzony jest klucz i umiejętnie wykorzystać podany tekst źródłowy. I najważniejsze - nie myśleć i nie wysnuwać własnych wniosków.

Teraz zaś, po maturze, jakoś nie mam ochoty z własnej i nieprzymuszonej woli przeczytać jakąkolwiek z lektur. Może to przez dogłębną analizę i interpretację, która miała miejsce w szkole? Wolę już ściągnąć z półki jakąś książkę informatyczną, z której nic nie zrozumiem, nić sięgnąć po jakąkolwiek lekturę.

Rothes
14-01-2010, 17:20
Dam ci powód, o wielki logiku, do wyśmiania mnie, ale nie rozumiem tego zdania. Jestem prawie pewien, że w wieku 18 lat też nie mówiłeś takim językiem, więc daruj sobie napinki.Racja. Mówiłem takim językiem w wieku 16 lat. We wrześniu, bądź październiku I klasy szkoły średniej, bo bodajże wtedy przerabia się na matematyce logikę. Dwa posty wyżej napisałem to:

http://img21.imageshack.us/img21/2479/latex1.png

Bardziej zrozumiały w liceum zapis i konkretny przykład:

http://img12.imageshack.us/img12/3442/latex2.png

Wolałem nie używać tej formy zapisu kwantyfikatorów, gdyż w matematyce akademickiej oznaczają one kolejno kres dolny i górny zbioru. W przeciwieństwie do cytowanego zdania, tego mogłeś nie wiedzieć, i dlatego dopowiadam.Od reszty tekstu bije taki jad, nienawiść i brak poszanowania rozmówcy, że szkoda mego czasu na tworzenie jakiejkolwiek riposty.

@Slythia, Lasooch

To jest jeszcze kwestia odpowiedniej interpretacji i analizy. Moja polonistka, na przykład tak ciekawie potrafiła omawiać poszczególne utwory, że nie uwierzę, iż nazwalibyście je nudnymi, bądź przereklamowanymi. Prawdopodobnie zmienilibyście również zdanie, gdybyście dostrzegli jak często nawiązuje się do tych treści zarówno we współczesnych utworach i felietonistyce, jak również w mediach czy nawet na ulicy, podczas rozmów z odpowiednimi ludźmi. Niby taki szczegół, a cieszy. Szczerze Wam życzę, abyście kiedyś to poczuli.

Jako, że całkiem spore grono tego forum zna twórczość pewnego łódzkiego handlowca, pokuszę się o (zapewne dość nieudolną) próbę porównania tego do czegoś, co znacie. Frazę "na pohybel skurwysynom" zrozumie każdy bez różnicy, czy czytał książkę, czy nie. Jednakże, czy nie uważacie, że humorystyczne przesłanie tego zwrotu w pełni dostrzegą jedynie osoby, które znają utwór?

P.S. Do rzemieślników nic nie mam. Natomiast śmieszą mnie niezmiernie pseudointeligenci, którzy koniec końców nimi zostają.

Lasooch
14-01-2010, 17:25
@Slythia, Lasooch

To jest jeszcze kwestia odpowiedniej interpretacji i analizy. Moja polonistka, na przykład tak ciekawie potrafiła omawiać poszczególne utwory, że nie uwierzę, iż nazwalibyście je nudnymi, bądź przereklamowanymi.

Być może. Niestety moją polonistkę mogę z czystym sumieniem nazwać idiotką i ignorantką. Nie potrafi kobieta odpowiedzieć na większość pytań odnośnie lektur, sprawdza według klucza (przez co, gdy na pytanie o cnotę odpowiedziałem 'wszystkie pozytywne cechy ludzi, zwierząt i przedmiotów' a chodziło bodajże o 'wszystkie zalety', straciłem punkt - sic!) i śmiesznie gubi się próbując błysnąć frazeologizmami. Wszystko to byłoby co prawda zrozumiałe, gdyby nie była nauczycielką akurat tego przedmiotu.

Oerciak
14-01-2010, 17:50
Ja lektur nie czytam, bo nie są specjalnie interesujące. Jedyne które mnie jako tako zaciekawiły to Krzyżacy, Chłopcy z placu broni, Makbet, oraz Kamienie na szaniec. Przeczytałem też Ogniem i Mieczem(mimo że nie przerabialiśmy), dość ciekawe. Co nie zmienia faktu, że zdecydowaną większości nie czytam nawet streszczenia bo zwyczajnie mnie nudzą.

I tak swoją drogą- bo zaciekawiła mnie dyskusja Rothesa i CytrynowegoSorbeta(od dziś będę Cię zwał CB, masz za długi nick jak dla mnie ;-P)

Od reszty tekstu bije taki jad, nienawiść i brak poszanowania rozmówcy, że szkoda mego czasu na tworzenie jakiejkolwiek riposty.

Jeśli mówiłeś o braku poszanowania dla rozmówcy to widzę w Twojej wypowiedzi pewną niespójność-

W rezultacie nie widzący wtórności plebs, zachwyca się bardzo przeciętnymi utworami, nie potrafiąc docenić prawdziwych dzieł.

Czy to nie jest to samo?

Rothes
14-01-2010, 18:39
Racja. Nie było tam poszanowania, ale nie dla mojego rozmówcy, a ogólnie społeczeństwa, o którym mam, hmm... powiedzmy dość krytyczną opinię, co by znów nikogo nie urazić. Swoją drogą użycie tam słowa "plebs" nie było przypadkowe - chodziło o nawiązanie do tekstów Kominka, bardzo często wyrażającego właśnie w ten sposób pogardę. Tego pana można lubić lub nie, ale trzeba przyznać, że jest człowiekiem liczącym się w polskiej blogosferze, a ostatnimi czasy powoli również i poza nią. Abstrahując jednak od jego osoby, chciałem zauważyć, że tu ponownie pojawia się problem oczytania - można błędnie zinterpretować czyjeś intencje, nie wiedząc do czego rozmówca nawiązuje.

O Sienkiewiczu mówi się, że jest pierwszorzędnym pisarzem drugorzędnym. Powiela sprawdzone schematy (da się zauważyć wyraźną inspirację westernami), ale robi to dobrze i z klasą. Na tyle dobrze, że jego teksty czytałem z dużą dozą przyjemności. Bardzo fajną polemikę (stawiając jednocześnie w dużej mierze na rozrywkę) z jego tekstami podjął Sapkowski w trylogii husyckiej. Jeśli jeszcze nie czytałeś to polecam. Klimat podobny, aczkolwiek wydarzenia historyczne zostały przedstawione z nieco innej, karykaturalnej perspektywy (na całe szczęście czasy zaborów mamy za sobą i nie potrzebujemy już utworów ku pokrzepieniu serc, natomiast ku ich rozrywce - jak najbardziej ;)).

CytrynowySorbet
14-01-2010, 18:47
Od reszty tekstu bije taki jad, nienawiść i brak poszanowania rozmówcy, że szkoda mego czasu na tworzenie jakiejkolwiek riposty.

To napisz o tym książkę, którą za kilkanaście lat biedne dzieci będą zmuszone czytać -_-
Bije jadem, a jak. Ale, jak już wyżej kolega wspomniał, plebs to już jadem nie bije.

Może spróbuj nie narzucać swojego zdania i nie próbować na siłę udowadniać, że tylko ty masz rację. Lektur nie będę czytał nawet, jeśli będziesz mnie uważał za skończonego idiotę. Jeśli oceniasz człowieka tylko według tego kryterium, to nie mamy o czym rozmawiać.

EDIT: @up: Na podstawie powyższego posta mógłbym napisać, że jesteś strasznym sztywniakiem i że gardzę tobą. Ale tego nie zrobię, bo JA szanuję to, że lubisz lektury. Może z dalszym wiekiem tobie udzieli się coś podobnego.

Oerciak
14-01-2010, 19:03
Racja. Nie było tam poszanowania, ale nie dla mojego rozmówcy, a ogólnie społeczeństwa, o którym mam, hmm... powiedzmy dość krytyczną opinię, co by znów nikogo nie urazić.

Mówiąc o wszystkich ludziach którzy nie czytają lektur (Domyślam się, że je miałeś na myśli) -nie oszukujmy się- miałeś na myśli również CB ;-)

Swoją drogą użycie tam słowa "plebs" nie było przypadkowe -] chodziło o nawiązanie do tekstów Kominka, bardzo często wyrażającego właśnie w ten sposób pogardę. Tego pana można lubić lub nie, ale trzeba przyznać, że jest człowiekiem liczącym się w polskiej blogosferze, a ostatnimi czasy powoli również i poza nią. Abstrahując jednak od jego osoby, chciałem zauważyć, że tu ponownie pojawia się problem oczytania - można błędnie zinterpretować czyjeś intencje, nie wiedząc do czego rozmówca nawiązuje.

Kominka lubię- ma ciekawy styl wypowiedzi i zaglądam do niego codziennie i tak swoją drogą- tamta wypowiedź nieco mi się skojarzyła z Kominkiem ;-).

Bardzo fajną polemikę (stawiając jednocześnie w dużej mierze na rozrywkę) z jego tekstami podjął Sapkowski w trylogii husyckiej. Jeśli jeszcze nie czytałeś to polecam. Klimat podobny, aczkolwiek wydarzenia historyczne zostały przedstawione z nieco innej, karykaturalnej perspektywy (na całe szczęście czasy zaborów mamy za sobą i nie potrzebujemy już utworów ku pokrzepieniu serc, natomiast ku ich rozrywce - jak najbardziej ;)).

Słyszałem, ale nie czytałem- jak ktoś będzie miał to na pewno sobie załatwię. Czytałem całą trylogię Wiedźmina jego autorstwa i bardzo mi się spodobała.

@Slythia:
Nie bawmy się w szczegóły ;-)

Thero
14-01-2010, 19:31
Zabawne jak niższe formy życia reagują na zdania podwójnie złożone. (TY PIZDO!)

Slythia
14-01-2010, 20:49
Słyszałem, ale nie czytałem- jak ktoś będzie miał to na pewno sobie załatwię. Czytałem całą trylogię Wiedźmina jego autorstwa i bardzo mi się spodobała.
Trylogię? Zawsze myślałam, że to pięcioksiąg...

To jest jeszcze kwestia odpowiedniej interpretacji i analizy. Moja polonistka, na przykład tak ciekawie potrafiła omawiać poszczególne utwory, że nie uwierzę, iż nazwalibyście je nudnymi, bądź przereklamowanymi. Prawdopodobnie zmienilibyście również zdanie, gdybyście dostrzegli jak często nawiązuje się do tych treści zarówno we współczesnych utworach i felietonistyce, jak również w mediach czy nawet na ulicy, podczas rozmów z odpowiednimi ludźmi. Niby taki szczegół, a cieszy. Szczerze Wam życzę, abyście kiedyś to poczuli.(...)
Wszelkie nawiązania do utworów literackich można zauważyć i bez znajomości lektur. Często wystarcza zapamiętana wiedza z liceum, gdyż wszelkie popularniejsze cytaty, wypowiedzi czy ogólnie fragmenty na pewno były omawiane. Poza tym, często autorzy tekstów, czy nawet książek, nawiązują do innych, popularnych książek (nie lektur) czy nawet własnych utworów. Naprawdę miło jest coś takiego zauważyć. Jednak do lektur mam pewien specyficzny uraz, i jakoś nie czuję potrzeby, by zmienić tą sytuację.

Hovvner
14-01-2010, 22:14
Bije jadem, a jak. Ale, jak już wyżej kolega wspomniał, plebs to już jadem nie bije.

Właśnie na odwrót :<

Może spróbuj nie narzucać swojego zdania i nie próbować na siłę udowadniać, że tylko ty masz rację. Lektur nie będę czytał nawet, jeśli będziesz mnie uważał za skończonego idiotę. Jeśli oceniasz człowieka tylko według tego kryterium, to nie mamy o czym rozmawiać.


Bez sensu. To ty ciągle na siłę próbujesz udowadniać że masz jedyną i słuszną rację.

EDIT: @up: Na podstawie powyższego posta mógłbym napisać, że jesteś strasznym sztywniakiem i że gardzę tobą. Ale tego nie zrobię, bo JA szanuję to, że lubisz lektury. Może z dalszym wiekiem tobie udzieli się coś podobnego.

A ta część co miała wnieść? Podkreślić Twoją zajebistość?


Wasze ~40% z matury świadczy o tym, że albo macie porytych egzaminatorów, albo brakuje wam elementarnych umiejętności analizy tekstu. Pierwsze wam odpadnie na maturze, drugie będzie się za wami ciągnęło do końca życia. W życiu jak będziecie pracować i będziecie dostawać zadania, które wam nie pasują też będziecie je robić na odpieprz?

Prawda jest taka, że ograniczacie się intelektualnie na własne życzenie. I nie Cytrynowy, nie podważysz tego! Twoje życie, ale jakbym miał mieć takiego syna z takim podejściem jak ty, to miałbym poczucie, że gdzieś coś w procesie wychowania zjebałem. I to konkretnie :<

Litawor
14-01-2010, 22:21
O Sienkiewiczu mówi się, że jest pierwszorzędnym pisarzem drugorzędnym. Powiela sprawdzone schematy (da się zauważyć wyraźną inspirację westernami), ale robi to dobrze i z klasą. Na tyle dobrze, że jego teksty czytałem z dużą dozą przyjemności.
Nigdy nie lubiłem Sienkiewicza, przeczytałem dawno temu Quo vadis (kiedy jeszcze fascynowała mnie starożytność), natomiast przez Potop już nie mogłem przebrnąć. Innych jego książek nie tknąłem i nie żałuję, tak jak nie żałuję nieprzeczytania większości szkolnych lektur - z Panem Tadeuszem na czele. Nie sądzę, żebym był przez to głupszym człowiekiem.

Zgadzam się natomiast, że Zbrodnia i kara i Jądro ciemności to świetne książki, jednak aby pozostało po nich dobre wrażenie, lepiej opuścić lekcje, na których sa omawiane.

P.S.
Czy ktoś mógłby mi podpowiedzieć, jak (x^5 + 32) zamienić na iloczyn, w którym jeden z czynników to (x + 2)?

Kubon
14-01-2010, 22:38
wychodzi
(x+2)(x^4 - 2x^3 + 4x^2 - 8x + 16)
rozlozylem sposobem hornera (czy jak on sie nazywal).
mysle ze dalej sobie poradzisz.

Litawor
14-01-2010, 22:52
rozlozylem sposobem hornera (czy jak on sie nazywal).

Właśnie najbardziej zależało mi na tej części :) Dziękuję.

CytrynowySorbet
14-01-2010, 22:56
Bez sensu. To ty ciągle na siłę próbujesz udowadniać że masz jedyną i słuszną rację.

No nie. Ja próbuję jedynie udowodnić (a raczej uświadomić) mu, że to, że nie czytam lektur (nie książek) nie znaczy, że jestem jakimś plebsem.

Wasze ~40% z matury świadczy o tym, że albo macie porytych egzaminatorów, albo brakuje wam elementarnych umiejętności analizy tekstu.

Albo klucz układają debile. Ile to już razy nasza klasa była zdziwiona, że w kluczu jest to a nie to (a jest sporo osób z 5 z polskiego i wynikami z matur +75%). Nie muszę chyba wspominać o Szymborskiej piszącej maturę, na której znalazł się jej własny utwór...

Pierwsze wam odpadnie na maturze, drugie będzie się za wami ciągnęło do końca życia. W życiu jak będziecie pracować i będziecie dostawać zadania, które wam nie pasują też będziecie je robić na odpieprz?

Spytajmy się szczerze - a czy tak nie jest we współczesnym świecie? Zresztą, co to ma do tego, że nie czytam lektur (co moim obowiązkiem nie jest) do moich podstawowych zadań w pracy? Tego, czego cię uczą w szkole, się nie wybiera; pracę tak, tu jest zasadnicza różnica. Chyba nie myślisz, że będę robił w życiu coś, co nie sprawia mi przyjemności.

Prawda jest taka, że ograniczacie się intelektualnie na własne życzenie. I nie Cytrynowy, nie podważysz tego!

Nie podważę. Ale równie dobrze i wy się ograniczacie, nie czytając lektur angielskich, francuskich, niemieckich itd. Lubicie czytać lektury - nie ma sprawy. Ja nie lubię, więc nie czytam, i to absolutnie w żadnym stopniu nie przeszkadza mi w nawiązaniu inteligentnej rozmowy.

Twoje życie, ale jakbym miał mieć takiego syna z takim podejściem jak ty, to miałbym poczucie, że gdzieś coś w procesie wychowania zjebałem. I to konkretnie :<

Myślałem, że żyje się dla siebie, a nie dla innych :baby:

Ashlon
14-01-2010, 23:02
Racja. Mówiłem takim językiem w wieku 16 lat. We wrześniu, bądź październiku I klasy szkoły średniej, bo bodajże wtedy przerabia się na matematyce logikę. Dwa posty wyżej napisałem to:

Z calym szacunkiem dla ciebie Rothes, ale powinienes wiedziec, ze stosowanie naukowego slownictwa w sytuacjach w zadnej mierze tego niewymagajacych zazwyczaj kojarzone jest z bufonada - co widac po reakcji CytrynowegoSorbeta. To tak, jakby rozmawiac o pogodzie, poslugujac sie zwrotami wystepujacymi w (przykladowo) fizyce molekularnej - mozna, ale po co?

Swoja droga, wspomniales o wydzialach uniwersyteckich - nowoczesne budynki itd posiada wiekszosc wydzialow, na ktorych renome nacisk klada wladze uniwersyteckie. Bardzo nowoczesne budynki ma wydzial prawa, nauk spolecznych. Krotko mowiac - po budynku/budynkach mozna stwierdzic, ktore wydzialy sa najwazniejsze dla uczelni.

A co do SPNJO - slyszalem opinie, ze tam burdel jest zawsze, ciezko sie cokolwiek dowiedziec, zalatwic. Ot, taka specyfika.

Z ciekawosci - czemu nie politechnika?


W moim mniemaniu tak. Tylko tępe buce stronią od książek.


Problem jest bardziej zlozony, niz przedstawienie sytuacji w czarno-bialych barwach. Twoje stwierdzenie mozna sprowadzic do zdania "jesli nie lubisz lektur, to znaczy, ze nie lubisz ksiazek - czyli nalezysz do plebsu". Jest to pewnego rodzaju naduzycie z mojej strony, ale tak to mozna odebrac. Osobiscie lubie czytac ksiazki, ale te, ktore uznaje za ciekawe - co mam poradzic, ze wiekszosc lektur obowiazkowych pochodzi z epok, w ktorych styl pisania i poruszane problemy kompletnie mi nie odpowiadaja? Oczywiscie, wiekszosc z nich przedstawia pewne uniwersalne wartosci, ktore jednak mozna wyciagnac z innych dziel literatury, niekoniecznie zaliczanych do grona lektur szkolnych.


Trylogię? Zawsze myślałam, że to pięcioksiąg...


Pierwsze dwie ksiazki nie sa liczone przypadkiem do calej sagi? Wprawdzie to opowiadania, ale buduja podstawy fabularne pod "wlasciwa" historie.


Prawda jest taka, że ograniczacie się intelektualnie na własne życzenie. I nie Cytrynowy, nie podważysz tego! Twoje życie, ale jakbym miał mieć takiego syna z takim podejściem jak ty, to miałbym poczucie, że gdzieś coś w procesie wychowania zjebałem. I to konkretnie :<


Uwazam, ze nie masz racji - z tego prostego powodu, ze obecna podstawowa matura z polskiego, oprocz czytania ze zrozumieniem (ktore potrzebne jest w pierwszej czesci egzaminu), nie wymaga zadnych przydatnych w zyciu umiejetnosci. W wypracowaniu wiekszosc opiera sie na znajomosci lektury/utworu - co w przyszlosci niekoniecznie znajdzie jakies sensowne zastosowanie. Powiesz, ze z przytoczonych fragmentow badz calych utworow mozna wyciagac wnioski, logicznie myslec, snuc tezy itd. - bylaby to prawda, ale niestety - sprawdzanie "pod klucz odpowiedzi" zabija wszelkie te rzeczy. Dlatego obecnie to wyglada tak, ze jest to egzamin z czytania ze zrozumieniem i trafiania w jedyny poprawny klucz.

I jeszcze jedno - rozumiem, powinno wymagac sie od siebie jak najwiecej. Ale jaki jest sens srubowania wyniku z jezyka polskiego (nadal mowie o poziomie podstawowym), skoro niczego to nam nie da, ba - na wiekszosci kierunkow maturka z polskiego sie nie liczy?

Slythia
14-01-2010, 23:12
Pierwsze dwie ksiazki nie sa liczone przypadkiem do calej sagi? Wprawdzie to opowiadania, ale buduja podstawy fabularne pod "wlasciwa" historie.
Są, jednak 'formalnie' do sagi nie należą. Chociaż... czy ma to jakiekolwiek znaczenie? Warto przeczytać wszystkie ;).

I jeszcze jedno - rozumiem, powinno wymagac sie od siebie jak najwiecej. Ale jaki jest sens srubowania wyniku z jezyka polskiego (nadal mowie o poziomie podstawowym), skoro niczego to nam nie da, ba - na wiekszosci kierunkow maturka z polskiego sie nie liczy?
Wiem, że to brzmi śmiesznie, lecz moja uczelnia patrzy nawet i na j.polski. Uczelnia typowo techniczna.

Litawor
14-01-2010, 23:26
Wiem, że to brzmi śmiesznie, lecz moja uczelnia patrzy nawet i na j.polski. Uczelnia typowo techniczna.
Na mój kierunek polski też się liczył (neurobiologia), co moim zdaniem było absurdalne i mam nadzieję, że za rok to zmienią. Przez to trafiły na niego osoby, które w ogóle się na studia przyrodnicze nie nadają.

Ale jeśli ktoś wie, że polski nie jest na jego kierunek brany pod uwagę... Ja sam się nim nie przejmowałem, bo i tak nie byłem pewien, czy chcę na ten kierunek iść :) Gdybym się nie dostał, pomogłoby mi to tylko w życiowym wyborze.

Lasooch
15-01-2010, 00:33
Wasze ~40% z matury świadczy o tym, że albo macie porytych egzaminatorów, albo brakuje wam elementarnych umiejętności analizy tekstu.

Czekałem na okazję, żeby to dopisać: wątpię, żeby moja ocena na próbnej maturze była obiektywna. Dziwnym trafem spośród około 10 osób otwarcie się z polonistką nielubiących wszyscy mieli 32-46 pkt. A to ona sprawdzała. No i za imho najlepsze wypracowanie, jakie napisałem przez ostatnie trzy lata, dostałem bodajże 25% ; )

Prawda jest taka, że ograniczacie się intelektualnie na własne życzenie.

Ty też. Nie wiesz, jak się piecze bułki.

Nie rezygnując ze swojego życia, nie da się przyswoić całej licealnej wiedzy. A nuż podczas rozmowy w towarzystwie przyda Ci się definicja retikulum endoplazmatycznego (chociaż to akurat znam : p)? Tak samo prawdopodobne, jak to, że konieczne okaże się akurat tło historyczne "Kordiana". Dlatego ja wolę pouczyć się fizyki czy matmy, które będą miały realne przełożenie na moją przyszłość. Życie jest krótkie i nauka rzeczy zbędnych jest głupotą. To, że możesz się pochwalić siedmioma doktoratami, nie znaczy, że na łożu śmierci nie stwierdzisz, że zmarnowałeś życie. I wtedy możesz pożałować, że czytałeś bzdury, zamiast sączyć denaturacik przez chlebuś z Albertusem, marząc o Jednej Wielkiej Polsce.

Rothes
15-01-2010, 01:08
No nie. Ja próbuję jedynie udowodnić (a raczej uświadomić) mu, że to, że nie czytam lektur (nie książek) nie znaczy, że jestem jakimś plebsem.Za to pisząc "tWÓJ", bądź o tresowaniu nauczyciela, stałeś się nim dożywotnio.

Z calym szacunkiem dla ciebie Rothes, ale powinienes wiedziec, ze stosowanie naukowego slownictwa w sytuacjach w zadnej mierze tego niewymagajacych zazwyczaj kojarzone jest z bufonada - co widac po reakcji CytrynowegoSorbeta. To tak, jakby rozmawiac o pogodzie, poslugujac sie zwrotami wystepujacymi w (przykladowo) fizyce molekularnej - mozna, ale po co?Użyłem zwrotu znanego licealistom do opisania błędu logicznego - Cytrynowy twierdził, że język polski i lektury go nie interesują, bo skupia się na matematyce, więc byłem pewien, że zrozumie już za pierwszym razem. Tymczasem wyszło, jak wyszło.

Swoja droga, wspomniales o wydzialach uniwersyteckich - nowoczesne budynki itd posiada wiekszosc wydzialow, na ktorych renome nacisk klada wladze uniwersyteckie. Bardzo nowoczesne budynki ma wydzial prawa, nauk spolecznych. Krotko mowiac - po budynku/budynkach mozna stwierdzic, ktore wydzialy sa najwazniejsze dla uczelni.Najpierw chciałem zapytać, czy dziennikarstwo podpada pod nauki społeczne, bo wynajmują od nas budynek*. Szybkie googlowanko dało mi w odpowiedzi to (http://www.wns.uni.wroc.pl), skąd dostałem się tu (http://www.socjologia.uni.wroc.pl). Po drugim linku i zdjęciu budynku z zewnątrz stwierdzam, że nawet przez myśl by mi nie przeszło nazwanie go nowoczesnym, a na pewno nie w porównaniu z II. No i przede wszystkim - mówiąc o innych wydziałach nawet nie myślałem o ich budynkach, a raczej o "wnętrzu" porównywalnym do SPNJO, niemiłych paniach z dziekanatu i tego typu sprawach.

Z ciekawosci - czemu nie politechnika?Pomijając fakt, że nie cierpię fizyki, wbrew powszechnym opiniom informatyki nie nauczysz się na żadnej polibudzie, przynajmniej tej polskiej. Nie chce mi się w to specjalnie zagłębiać o tej godzinie, ale jeśli to kogoś interesuje to w dzień mogę się rozpisać.

Problem jest bardziej zlozony, niz przedstawienie sytuacji w czarno-bialych barwach.W informatyce jest tylko 0 lub 1. ;) Mimo wszystko dalej twierdzę, że pewnych utworów spośród lektur szkolnych, nie wypada nie znać. Z tą opinią pierwszy raz spotkałem się właśnie na wydziale, wśród informatyków, którzy książki i lekcje języka polskiego rzekomo powinni mieć w głębokim poważaniu.

* i to za niemałe pieniądze. Podobno jest to jedyny powód dla którego władze wydziału w ogóle ich tu tolerują. Z przykrością stwierdzam, że znacząca większość dziennikarzy to straszne brudasy i niewychowane gbury. Tutaj (http://www.kampustv.pl/videos/267/KampNEWS.html) żalą się, że traktuje się ich jak idiotów, a codziennie widzę co najmniej kilku z nich palących bezpośrednio pod czerpnią powietrza. Wiem jak to zabrzmi, ale sale w których zajęcia mają informatycy zawsze są czyste, tymczasem te, w których oni mają zajęcia są zniszczone niczym pomieszczenia w gimnazjach. Nie wspominając o studentach zaocznych, którzy śmieci rzucają na ziemię wewnątrz budynku. Dla mnie to nie do pomyślenia i bulwersuje mnie taka postawa.

Lasooch
15-01-2010, 07:12
Pomijając fakt, że nie cierpię fizyki, wbrew powszechnym opiniom informatyki nie nauczysz się na żadnej polibudzie, przynajmniej tej polskiej. Nie chce mi się w to specjalnie zagłębiać o tej godzinie, ale jeśli to kogoś interesuje to w dzień mogę się rozpisać..

Mnie interesuje, rozpisz się proszę ; )

CytrynowySorbet
15-01-2010, 13:27
Za to pisząc "tWÓJ", bądź o tresowaniu nauczyciela, stałeś się nim dożywotnio.

Wiesz, nudny jesteś. Widzę, że rośnie z ciebie typowa elita społeczna, która będzie na ludzi niższych patrzeć z pogardą. Nachodzi mi tutaj na myśl, że ubierając swoje wypowiedzi w słówka z wyższej półki i pisząc, czego ty nie osiągnąłeś, próbujesz zasłonić swoją pustotę.

Użyłem zwrotu znanego licealistom do opisania błędu logicznego - Cytrynowy twierdził, że język polski i lektury go nie interesują, bo skupia się na matematyce, więc byłem pewien, że zrozumie już za pierwszym razem. Tymczasem wyszło, jak wyszło.

Haha, ciekawe. Bo do tej pory nigdy się z tym nie spotkałem w klasie o profilu mat-inf. Pytałem wszystkie znane mi osoby z liceum - nikt o tym nie słyszał. Pytałem naszej nauczycielki od matematyki - mówi, że wykracza to poza wiedzę licealną. No tak, ale kilkadziesiąt osób i nauczyciel matematyki na pewno jest w błędzie, albo nasza szkoła jest, oh, dla plebsu, a nasz Pan Idealny Rothes wie najlepiej. Tylko nie utop się w tym morzu samozachwytu.

W informatyce jest tylko 0 lub 1. ;)

W plastyce mamy mnóstwo kolorów ;)

Mimo wszystko dalej twierdzę, że pewnych utworów spośród lektur szkolnych, nie wypada nie znać. Z tą opinią pierwszy raz spotkałem się właśnie na wydziale, wśród informatyków, którzy książki i lekcje języka polskiego rzekomo powinni mieć w głębokim poważaniu.

No wiesz, ja jestem w liceum, ludzie zazwyczaj nie urządzają sobie pogawędek o lekturach. Jeśli kiedykolwiek (najwcześniej na studiach) zajdzie taka sytuacja, że moi znajomi bardzo fascynują się lekturami (a wątpię, bo póki co jest masa bardziej interesujących tematów do rozmów) to je przeczytam. Póki co lektury są mi kompletnie zbędne, bo (jak już ktoś wyżej napisał) j. polski nie jest nawet potrzebny na obrany przeze mnie kierunek.

Litawor
15-01-2010, 13:40
Haha, ciekawe. Bo do tej pory nigdy się z tym nie spotkałem w klasie o profilu mat-inf. Pytałem wszystkie znane mi osoby z liceum - nikt o tym nie słyszał. Pytałem naszej nauczycielki od matematyki - mówi, że wykracza to poza wiedzę licealną. No tak, ale kilkadziesiąt osób i nauczyciel matematyki na pewno jest w błędzie, albo nasza szkoła jest, oh, dla plebsu, a nasz Pan Idealny Rothes wie najlepiej. Tylko nie utop się w tym morzu samozachwytu.

W podręcznikach licealnych to jest. Poza tym o ile w ogóle masz pojęcie, co to jest kwantyfikator (a ucząc się matematyki powinieneś mieć), to reszty powinieneś się domyślić.

Rybzor
15-01-2010, 13:43
Wiesz, nudny jesteś. Widzę, że rośnie z ciebie typowa elita społeczna, która będzie na ludzi niższych patrzeć z pogardą. Nachodzi mi tutaj na myśl, że ubierając swoje wypowiedzi w słówka z wyższej półki i pisząc, czego ty nie osiągnąłeś, próbujesz zasłonić swoją pustotę.

Bejsikli, tak to działa. Nie można być "elitą społeczną" patrząc wstecz i oglądając się na innych (nawet tych "mondrych"). Tutaj liczą się indywidua, w najszerszym tego słowa znaczeniu. W moim mniemaniu taka postawa jest automatyczna, jeżeli masz zamiar uważać się za część w/w klasy.

Hovvner
15-01-2010, 20:02
Ty też. Nie wiesz, jak się piecze bułki.

Aż się uśmiechnąłem :>

@Cytrynowy

Spojrzyj na kwantyfikatory, początek pierwszej klasy. Bejsikli, Rothesowi chodzi o to, że użyłeś dwóch kwantyfikatorów w jednej wypowiedzi sprawiając, że że sam sobie zaprzeczyłeś :<

/\ dla każdego bla bla bla zachodzi bla bla bla

\/ istnieją takie bla bla bla dla których zachodzi bla bla bla

Z odpowiednimi opisami ofc. Głowy nie dam że tak jest, ale coś w tym stylu. Tyle co mogę sięgnąć pamięcią 27 miesięcy wstecz :/

Rothes
15-01-2010, 20:17
Mnie interesuje, rozpisz się proszę ; )Proszę bardzo. :)

Cała wiedza jaką postaram się zawrzeć w tym poście pochodzi z tych źródeł:
obserwacje własne
wypowiedzi znajomych studentów z wydziału oraz pracowników II
relacje starszych przyjaciół studiujących informatykę na Politechnice Wrocławskiej oraz Politechnice Warszawskiej
Internet
Czy uznasz je za dostatecznie wiarygodne zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Uprzedzam - zapewne momentami nie ustrzegę się odrobiny stronniczości...

Dlaczego nie warto studiować informatyki na politechnikach? To zacznijmy od tego czym jest informatyka (http://studiainformatyka.ii.uni.wroc.pl/?q=node/16)*, bo wiele osób ma mylne pojęcie o tej dziedzinie.
Ważne też, byście mieli świadomość, że informatyka ma tyle wspólnego z komputerami, co astronomia z teleskopem…

Należałoby się zastanowić jakie są podstawowe różnice pomiędzy informatyką wykładaną na uniwersytetach, a tą z politechniki.

Uniwersytet
kładzie się szczególny nacisk na teorię
pobieżne kursy narzędzi informatycznych
solidne przygotowanie do ewentualnej kariery naukowej
Politechnika
traktowana po macoszemu teoria (do tego stopnia, że osoby trójkowe z uniwersytetów zaliczają tu przedmioty teoretyczne na pięć bez szczególnego wysiłku)
bardzo szczegółowe kursy narzędzi
informatyka zazwyczaj występuje "w pakiecie" z elektroniką, która na uniwerkach albo nie istnieje albo jest na żenująco niskim poziomie
Humorystycznie na uniwersytetach żartuje się, że studenci politechnik mistrzowsko potrafią posługiwać się tysiącem różnych narzędzi, ale autorami ów narzędzi są... studenci uniwersytetów. Ci drudzy z kolei zarzucają nam brak praktycznych umiejętności (na co im ta teoria?), czego jednak nie potwierdzają rankingi prestiżowych zawodów (http://www.topcoder.com/stat?c=school_avg_rating), konkursy organizowane przez Politechnikę Wrocławską (http://www.ii.pwr.wroc.pl/uploads/images/Materialy/ranking_2009_sWyzsze.html) czy inne mistrzostwa (http://db.csail.mit.edu/sigmod09contest/results.html).

Jak się jednak okazuje to teoria jest w tej dziedzinie ważniejsza. Teoretyczne podstawy informatyki nie uległy zbyt dużym zmianom od ponad 50 lat (dzisiejsze komputery wciąż opierają się na architekturze opracowanej w 1945 roku! (http://pl.wikipedia.org/wiki/Architektura_von_Neumanna)), podczas gdy praktyczne narzędzia (środowiska programistyczne, edytory grafiki, systemy operacyjne, itp.) ulegają nieustającym zmianom. Coś czego nauczysz się dzisiaj, za 5 lat może się okazać przeżytkiem. Co wtedy zrobisz? Zapewne wydasz pieniądze na kosztowny kurs jakiegoś nowoczesnego narzędzia.

Właśnie dlatego na uniwerkach stwierdzono, że lepiej pokazać studentom podstawy obsługi tych narzędzi - reszty niech douczą się sami we własnym zakresie, nabywając przy okazji praktyczną umiejętność szybkiej nauki nowych rzeczy. Nie wiem jak na pozostałych uniwerkach, ale studenci II po prostu kochają się uczyć, poznawać nowe rzeczy i rozwiązywać coraz to bardziej złożone problemy. Pewnie dlatego wielu z nich decyduje się na dalszy rozwój i karierę naukową, bądź podejmuje pracę w ośrodkach badawczych takich korporacji jak Google czy Microsoft. Zwykła praca klepacza kodu czy administratora sieci jest dla nich zbyt nudna.

Podsumowując: ostateczny wybór zależy od Twoich upodobań oraz tego jak wyobrażasz sobie pracę informatyka. Ja nie wahałem się ani chwili - nie mogłem się jedynie zdecydować który z uniwersytetów wybrać: UW, UWr, UJ (tylko ta trójka liczy się w Polsce). Ostatecznie wybór padł na Wrocław z tak błahego powodu jak wspólne studia z dobrym znajomym poznanym w... Tibii, jakieś dobre 5 lat temu. Nie żałowałem, nie żałuję i zapewne nie będę nigdy żałował tej decyzji, nawet przez chwilę.

Na koniec w ramach propagandy powiem dlaczego poza zaletami wymienionymi w poprzednich postach, polecam studia informatyczne na Uniwersytecie Wrocławskim: studia zamawiane, czyli 1000 zł miesięcznie dla pewnej liczby najlepszych studentów (otrzymywanie tego stypendium nie wyklucza możliwości ubiegania się o inne) elektroniczny system zapisów na poszczególne przedmioty, czyli brak dwustuosobowych kolejek do dziekanatu na początku semestru (słyszałem, że kolejne uczelnie powoli również wdrążają tę technologię)
pierwsza (nie mam pojęcia czy wciąż jedyna) uczelnia, która pozwoliła studentom własnoręcznie dobrać sobie plan zajęć - sami wybieramy przedmioty, których chcemy się uczyć; musimy jedynie zaliczyć kilka przedmiotów obowiązkowych
studiuje u nas jednocześnie bardzo dużo studentów dalszych lat z Politechniki Wrocławskiej; co prawda nie pytałem żadnego o motywy, ale z jakichś powodów musieli uznać, że warto mieć i nasz dyplom
pracodawcy uważają, że studenci naszej uczelni są świetnymi kandydatami na stanowiska kierownicze (nadzór nad zespołami programistycznymi, w dużej mierze składającymi się ze studentów politechnik :P)
nasi absolwenci pracują zarówno w wielkich korporacjach, często w zagranicznych oddziałach (Google, Microsoft, IBM), nieco mniejszych choć równie znanych firmach (Opera Software), bądź próbują sił w rozkręcaniu własnego biznesu (Nasza-Klasa)
niesamowita atmosfera na uczelni - tego nie da się opisać, trzeba to przeżyć :)
Wady? Piekielnie wysoki poziom trudności. Gdy kończyłem szkołę średnią mówiono mi, że student pracuje jedynie 2 miesiące w roku - gdy zbliża się jedna z dwóch sesji. Bullshit. Ja mam ostry zapierdol przez cały semestr i często zdarza się, że na rozrywkę zostaje mi jedynie jakieś 10-20 godzin tygodniowo. Przy czym warto nadmienić, że ja i tak mam dość luźne podejście do nauki, bo w miarę dobrze mi idzie. Niektórzy aby się utrzymać, pracują praktycznie bez chwili wytchnienia, a zarwane nocki to dla nich norma. No ale podobno, tak trudno jest tylko na I roku...

Coś czuję, że powinienem jednak się zebrać i napisać to wczoraj, bo wydaje mi się, że pominąłem wiele istotnych spraw. :P Jak przypomnę sobie później o czymś ważnym to dopiszę.

* Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że autor tekstu zdobył drużynowo srebro w mistrzostwach świata w programowaniu w 2005 roku

Ashlon
15-01-2010, 21:52
Bardzo ciekawy post Rothes. Jak sam powiedziales, trzeba sie zdecydowac na odpowiednia uczelnie, ale wydaje mi sie, ze w jednej kwestii opisales przewage uniwersytetu nad politechnika zbyt odwaznie - mianowicie, ze narzedzia zmieniaja sie w okresie ~5 lat. Niezbyt orientuje sie w narzedziach informatycznych, ale czy przypadkiem nie sa to zmiany ewolucyjne - zamiast rewolucyjnych? Chodzi mi o to, ze owszem - narzedzia sie zmieniaja, ale dobre opanowanie programu pozwoli szybciutko opanowac kolejna generacje programu/program pochodny od "podstawowego". W drugim przypadku, jesli na krotkiej przestrzeni czasu narzedzia zmieniaja sie diametralnie, nauka jednego narzedzia mija sie z celem, bo za 5 lat trzeba bedzie wlozyc duzo pracy w opanowanie kolejnego, a w przypadku studiowania teorii - czas trzeba i tak bedzie wlozyc, ale wiedza zostanie.


Co do dwoch punktow:


# elektroniczny system zapisów na poszczególne przedmioty, czyli brak dwustuosobowych kolejek do dziekanatu na początku semestru (słyszałem, że kolejne uczelnie powoli również wdrążają tę technologię)

To pewne rozwiazanie, ale kolejki po wpisy ocen dalej sa - przynajmniej na moim wydziale. Slyszalem, ze odgornie (tzn. rozporzadzeniem wlasciwego organu) chca wprowadzic elektroniczne wpisy ocen do "internetowych dziennikow" w wiekszosci uczelni polskich, ale uwazam to za zly krok - oplaca sie postac ta godzine po to, zeby miec namacalna ocene w namacalnym indeksie ;)

# pierwsza (nie mam pojęcia czy wciąż jedyna) uczelnia, która pozwoliła studentom własnoręcznie dobrać sobie plan zajęć - sami wybieramy przedmioty, których chcemy się uczyć; musimy jedynie zaliczyć kilka przedmiotów obowiązkowych

Wybor poszczegolnych przedmiotow i specjalizacji jest praktycznie na kazdym kierunku, natomiast z tego, co sie orientuje, dowolne ukladanie planu jest szeroko wprowadzone na politechnice (nie wiem, jak jest z wyborem przedmiotow).


Najpierw chciałem zapytać, czy dziennikarstwo podpada pod nauki społeczne, bo wynajmują od nas budynek*. Szybkie googlowanko dało mi w odpowiedzi to, skąd dostałem się tu. Po drugim linku i zdjęciu budynku z zewnątrz stwierdzam, że nawet przez myśl by mi nie przeszło nazwanie go nowoczesnym, a na pewno nie w porównaniu z II. No i przede wszystkim - mówiąc o innych wydziałach nawet nie myślałem o ich budynkach, a raczej o "wnętrzu" porównywalnym do SPNJO, niemiłych paniach z dziekanatu i tego typu sprawach.


Wg. strony internetowej dziennikarstwo podpada pod wydzial filologiczny - rozwiazanie odrobine dziwne. A co wspomnianego budynku - zdjecie nie przedstawia go "w pelnej krasie", a podobno wewnatrz jest dosc dobrze wyposazony. O obsludze ciezko mi cos mowic, ale ocenianie pracy calego wydzialu po pracy dziekanatu nie jest wymierne - chociazby z tego powodu, ze na tym samym wydziale (ba, nawet tym samym kierunku,tylko w innym trybie studiow) dziekanaty potrafia sie diametralnie roznic od siebie - co moge poswiadczyc wlasnym doswiadczeniem.

Litawor
15-01-2010, 22:03
elektroniczny system zapisów na poszczególne przedmioty, czyli brak dwustuosobowych kolejek do dziekanatu na początku semestru (słyszałem, że kolejne uczelnie powoli również wdrążają tę technologię)
To powszechny system na większości kierunków na UW i UJ, które jako pierwsze go wdrożyły.
pierwsza (nie mam pojęcia czy wciąż jedyna) uczelnia, która pozwoliła studentom własnoręcznie dobrać sobie plan zajęć - sami wybieramy przedmioty, których chcemy się uczyć; musimy jedynie zaliczyć kilka przedmiotów obowiązkowych
Taka sama formuła istnieje na studiach matematyczno-przyrodniczych na UW i UJ, w ramach których można studiować także informatykę. Ale niewiele mogę powiedzieć o tym trybie studiowania, bo się nim po prostu nie interesowałem.

Rothes
15-01-2010, 22:10
Nie przesadzam. Dobry przykład? Delphi. Jeszcze niedawno praktycznie chyba każdy początkujący programista aplikacji okienkowych próbował swoich sił w tym języku. MatKusowe programy były pisane właśnie w Delphi. Każdy, dorabiający na boku wykonywaniem drobnych projektów, student programował właśnie w tym. Podejrzewam, że to właśnie ta olbrzymia popularność była inspiracją do stworzenia tak olbrzymiej skarbnicy wiedzy odnośnie Delphi na portalu 4programmers.net. Obecnie? Na Delphi patrzy się z pogardą i mało kto traktuje ten język poważnie. Ofert pracy też już nie bardzo widać.

Wybor poszczegolnych przedmiotow i specjalizacji jest praktycznie na kazdym kierunku, natomiast z tego, co sie orientuje, dowolne ukladanie planu jest szeroko wprowadzone na politechnice (nie wiem, jak jest z wyborem przedmiotow).Ale chyba nie od dawna? Wiem, że to u nas wprowadzono to najpierw - władze uczelni stoczyły heroiczny bój z ministerstwem, które miało bardzo dużo "ale" odnośnie tego pomysłu. Wątpię aby przykładano do tego faktu tak dużą wagę oraz mówiono o tym z taką dumą, gdyby nie było to coś rzeczywiście innowacyjnego za czasów wprowadzenia. Mało jeszcze wiem o studiowaniu ogólnie, ale mój ślepy strzał jest taki, że system ten przyjął się na szeroką skalę dopiero od momentu wprowadzenia punktów ECTS?

Raxeff
15-01-2010, 22:38
Wiesz, nudny jesteś. Widzę, że rośnie z ciebie typowa elita społeczna, która będzie na ludzi niższych patrzeć z pogardą.

Dokładnie to samo sobie pomyślałem o tobie, gdy rozmawiałeś z Albertusem.

CytrynowySorbet
16-01-2010, 10:29
Dokładnie to samo sobie pomyślałem o tobie, gdy rozmawiałeś z Albertusem.

Twoje myślenie jest poprawne :D

...

sphinx123
16-01-2010, 21:37
No ten tydzien w szkole jakos dobrze mina , czesto zagadujemy nauczycieli tak ze malo piszemy.


ps. wiem ze moze nie do tematu ale pochwale sie ze zaczynam sobie troszke cwiczyc ,znalazlem cwiczenia domatorskie i po kursie zaczne cwiczyc jak sie troszke doprowadze do normalnosci to sie na silke zapisze. No bo jakos wygladac trzeba.

Ćwiczenia na twarz?

Litawor
16-01-2010, 22:35
Wg. strony internetowej dziennikarstwo podpada pod wydzial filologiczny - rozwiazanie odrobine dziwne.
Dziennikarstwo zajmuje się jedną z form przekazu przy użyciu języka, zatem jak najbardziej powinno podpadać pod filologię. Może oczywiście mieć związek z naukami społecznymi, ale wcale nie musi - to nie jest tak, że każdy dziennikarz będzie specjalizował się w polityce i ekonomii.

A nawiasem mówiąc, dziennikarstwo jako kierunek studiów to w ogóle jest idiotyczny pomysł.

Ashlon
17-01-2010, 15:16
Mi zawsze dziennikarstwo kojarzy sie bardziej ze spoleczenstwem niz nauka o jezyku.


Ale chyba nie od dawna? Wiem, że to u nas wprowadzono to najpierw - władze uczelni stoczyły heroiczny bój z ministerstwem, które miało bardzo dużo "ale" odnośnie tego pomysłu. Wątpię aby przykładano do tego faktu tak dużą wagę oraz mówiono o tym z taką dumą, gdyby nie było to coś rzeczywiście innowacyjnego za czasów wprowadzenia. Mało jeszcze wiem o studiowaniu ogólnie, ale mój ślepy strzał jest taki, że system ten przyjął się na szeroką skalę dopiero od momentu wprowadzenia punktów ECTS?

Nie wiem, od jak dawna - ale chyba od 2-3 lat na moim wydziale sa zapisy internetowe, a pkt ECTS nabraly znaczenia dopiero teraz - wczesniej byly, ale w sumie nie wiem po co, bo wszystko obywalo sie bez nich. Nie wspominajac o tym, ze rada wydzialu ostatnio wpadla na genialny pomysl i wprowadzila zasade niezdane cwiczenia = powtorka roku.

Litawor
17-01-2010, 15:25
Mi zawsze dziennikarstwo kojarzy sie bardziej ze spoleczenstwem niz nauka o jezyku.

Tematyka, jaką zajmuje się dziennikarz, może być bardzo różna, co jest istotne, to umiejętność tworzenia tekstów należących do określonego gatunku (informacyjne, publicystyczne, np. felieton). Niestety, absolwenci dziennikarstwa ani nie umieją pisać, ani nie mają pojęcia o naukach społecznych.

Eipiq
17-01-2010, 15:36
A nawiasem mówiąc, dziennikarstwo jako kierunek studiów to w ogóle jest idiotyczny pomysł.

W takim razie jaki kierunek studiów poleciłbyś komuś kto chcę pracować jako dziennikarz?

Litawor
17-01-2010, 16:11
W takim razie jaki kierunek studiów poleciłbyś komuś kto chcę pracować jako dziennikarz?
Można studiować dziennikarstwo, ale dziennikarzem można być po każdym kierunku. Ważne, żeby być aktywnym, szukać okazji do zdobycia doświadczenia, udziału w praktykach itp. Ja bym prędzej wybrał np. filologię polską, bo to daje jakiś warsztat językowy, który na pewno się przyda. Ale można i, zależnie od zainteresowań, studiować historię, socjologię, politologę czy nawet prawo i zostać dziennikarzem. Każdy kierunek humanistyczny bądź społeczny by się nadał (ale nawet po przyrodniczym można szukać pracy w tematycznych działach gazet, jeśli ma się jakieś *doświadczenie*).

Przecież dziennikarstwo to kierunek względnie nowy. A jakoś po jego powstaniu wcale nie podniósł się poziom dziennikarstwa w Polsce.

Eipiq
17-01-2010, 19:33
Mniej więcej coś takiego planuje zrobić. Najpierw zdać "suche" dziennikarstwo, następnie studiować coś z zakresu socjologi, politologi i wyrobić sobie coś na wzór specjalizacji. ;)

Litawor
19-01-2010, 21:17
Studia są naprawdę śmieszne. W poniedziałek spóźniłem się na ćwiczenia 10 minut, wchodzę i przekonuję się, że... piszemy kolokwium, o którym zupełnie zapomniałem. Napisałem, co pamiętałem, pogodzony z myślą, że będę poprawiał. Wynik: 4,5 (w skali 2-5). Nie piszę tego, żeby się chwalić, bo nie czuję wcale, żebym na tyle zasługiwał. Po prostu mnie to rozbawiło (ale i ucieszyło, bo te ćwiczenia mam już zaliczone).

A, dowiedziałem się właśnie, że wyniki są wyższe ze względu na jakieś plusy za aktywność :)

Hovvner
19-01-2010, 23:37
Ha, poszedłem się dziś zapisać na marcową sesję CAE :>

Jeszcze tylko prawo jazdy i cele na ten rok zostaną zrealizowane :P

CytrynowySorbet
20-01-2010, 15:47
Słyszał ktoś o tym nowym kierunku na studiach - wzornictwo czy jakoś tak?

@down: Jest nowy w Polsce (albo w moich okolicach, nie wiem) i płacą ci 1 tyś za uczęszczanie na ten kierunek (studia darmowe ofc).

Litawor
20-01-2010, 16:08
Nie jest nowy.

Litawor
31-01-2010, 20:11
Jak w łatwy sposób znaleźć pierwiastki wielomianu stopnia wyższego niż 2? Np.:
x^4 - 8x^3 + 22x^2 - 24x + 12

Kubon
31-01-2010, 21:34
Metoda hornera, ale moze zajac duzo czasu.
Wypisujesz sobie podzielniki wyrazu bez x (liczby calkowite dodatnie i ujemne), nastepnie robisz tabelke, w ktorej wypisujesz wspolczynniki kazdego x i wyraz wolny po kolei (jezeli nie ma ktorejs potegi x nizszej niz najwyzszy w wielomiane przyjmujesz za niego 0, nie mozesz go pominac) tabelka dla twojego wielomianu ma wygladac tak (dla sprawdzania -2 zalozmy)
1 -8 22 -24 12
2 2 -12 20 -8
1 -6 10 -4 4
(mnozysz wspolczynnik przez dzielnik i sumujesz wynik ze wspolczynnikiem).
Dolny wiersz tabelki to wielomian stopnia o jeden nizszego od pierwotnego + w ostatniej komorce reszta, jezeli wielomian jest podzielny przez liczbe, to reszta wynosi 0. Jezeli odpadna ci wszystkie podzielniki wyrazu wolnego, to mozesz jeszcze dzielic przez liczbe, ktora jest wynikiem z dzielenia podzielnika wyrazu wolnego przez wspolczynnik przy najwyzszej potedze (dla 1 nie ma to sensu).

Litawor
31-01-2010, 22:35
Tego się obawiałem. Miałem nadzieję, że jest jakiś prostszy sposób :p Dzięki.

Rothes
03-02-2010, 20:19
Sesja, sesja i po sesji. Na przekór wszelkim zasłyszanym przeze mnie wcześniej opiniom o studiach, była to najlżejsza i najprzyjemniejsza część zimowego semestru (codzienne granie w dotę z kumplami rox :P). Co mnie jeszcze pozytywnie zaskoczyło? Za przyzwoleniem wyrozumiałych pracowników instytutu, na egzaminy wcale nie trzeba było przychodzić w garniaku. No, chyba, że ktoś bardzo chciał.

Teraz ferie, które zaczęły się w gruncie rzeczy tydzień temu, aż do 1 marca.

Argen
03-02-2010, 20:28
Sesja, sesja i po sesji. Na przekór wszelkim zasłyszanym przeze mnie wcześniej opiniom o studiach, była to najlżejsza i najprzyjemniejsza część zimowego semestru (codzienne granie w dotę z kumplami rox :P). Co mnie jeszcze pozytywnie zaskoczyło? Za przyzwoleniem wyrozumiałych pracowników instytutu, na egzaminy wcale nie trzeba było przychodzić w garniaku. No, chyba, że ktoś bardzo chciał.

Teraz ferie, które zaczęły się w gruncie rzeczy tydzień temu, aż do 1 marca.

Jaki CS? : D DotA power_/

Litawor
04-02-2010, 00:31
Sesja, sesja i po sesji.
Prawie wszyscy moi znajomi mają już egzaminy za sobą, a mnie w piątek czeka najcięższy :/ Dwa dni (licząc ten, który właśnie minął) na przeczytanie 700 stron i zapamiętanie dziesiątek trzyliterowych skrótów oznaczających białka itp. Ale pytania będą testowe, może uda mi się dzięki temu zaliczyć...

Na przekór wszelkim zasłyszanym przeze mnie wcześniej opiniom o studiach, była to najlżejsza i najprzyjemniejsza część zimowego semestru
Pewnie zależy od kierunku, chociaż rzeczywiście dwa z czterech moich egzaminów były zaskakująco łatwe.
Co mnie jeszcze pozytywnie zaskoczyło? Za przyzwoleniem wyrozumiałych pracowników instytutu, na egzaminy wcale nie trzeba było przychodzić w garniaku. No, chyba, że ktoś bardzo chciał.
Ja miałem dzisiaj (wczora?) ustny i nawet nikomu nie przyszło do głowy nie ubrać tego garnituru. Natomiast na pisemne chodziłem ubrany w zwykłą "guzikowaną" koszulę z kołnierzem (nie białą) i czarne dżinsy i jeszcze nikt nie zwrócił mi uwagi.

Teraz ferie, które zaczęły się w gruncie rzeczy tydzień temu, aż do 1 marca.
U mnie zaczną się w piątek i potrwają pewnie do 19 lutego, czyli drugiego terminu tego piątkowego egzaminu.

Vil
04-02-2010, 12:40
Na przekór wszelkim zasłyszanym przeze mnie wcześniej opiniom o studiach, była to najlżejsza i najprzyjemniejsza część zimowego semestru

W bardzo silny sposób zależy to od kierunku.

U mnie przez pierwsze lata sesja składała się z 3 egzaminów i miesiąca na przygotowanie (z którego na naukę poświęcało się tradycyjny tydzień w formie 3x2 dni nauki i dzień libacji). Zaliczenia były gotowe na długo przed sesją (sporo wcześniej niż to było wymagane). Na wielu innych kierunkach natomiast, raz, że przedmiotów egzaminacyjnych było więcej, dwa, terminy podstawowe (nie mówiąc o poprawkowych) zaliczeń z reguły pokrywały się z sesją, więc tak różowo nie było.

Cuda natomiast zaczynały się od 3 roku wzwyż, z większości egzaminów dzięki uprzejmości kadry byliśmy zwolnieni z ocenami z ćwiczen/ laborek obniżonymi o 1. Podejście było bardzo proste - wiedza teoretyczna została sprawdzona w trakcie trwania semestru na kolokwiach, praktyczna - na laborkach, więc można oszczędzić sobie i studentom stresu, a sobie dodatkowo czasu poświęconego na czytanie i ocenianie wypocin.

Jeśli ktoś mieszka na południu - z całego serca polecam EiT na AGH ;d

Ashlon
04-02-2010, 21:25
Sesja, sesja i po sesji. Na przekór wszelkim zasłyszanym przeze mnie wcześniej opiniom o studiach, była to najlżejsza i najprzyjemniejsza część zimowego semestru (codzienne granie w dotę z kumplami rox :P). Co mnie jeszcze pozytywnie zaskoczyło? Za przyzwoleniem wyrozumiałych pracowników instytutu, na egzaminy wcale nie trzeba było przychodzić w garniaku. No, chyba, że ktoś bardzo chciał.

Teraz ferie, które zaczęły się w gruncie rzeczy tydzień temu, aż do 1 marca.

Moze dlatego, ze to jest twoja pierwsza sesja. Powiem ci, ze ja na 2 semestrze mowilem, ze w porownaniu do tego co mialem zdac, sesja z semestru 1 byla lajtowa... Teraz na 3 semestrze wiem, ze ta z drugiego tez byla latwa. Nowy plan mnie uswiadomil, ze na semestrze 4 tak samo bede mowil o sesji nr 3 :D

Nari
04-02-2010, 21:36
Kiedyś spotkałem się z twierdzeniem, że to pierwsze lata- zwłaszcza pierwszy rok- są na studiach najtrudniejsze. Czyżby był to jednak mit?

Oerciak
04-02-2010, 21:40
A ja w LO czasem marudzę... Przerażacie mnie ;-p