Pokaż pełną wersje : Dyskusje polityczne wszelakie
@up : http://mojafirma.infor.pl/niezbednik/kalkulatory/skladki_zus.html
Wg tabelki przedstawionej w kalkulatorze, na emeryture pracownik i pracodawca skladaja sie po tyle samo, czyli po prawie 10%, wiec nawet z racji tego juz dostawalbym 10% wiecej.
I tak, mysle, ze dostawalbym wiecej od pracodawcy - bo albo pracodawca podnioslby mi pensje, albo po prostu zatrudnilby kolejnego/kolejnych pracownikow, zeby miec jeszcze wieksze przychody, a jeszcze wieksze przychody doprowadzilyby do podniesienia pensji pracownikom i zatrudnienia nowych.
Chyba, ze wierzymy w lewackie poglady, wedle ktorych tylko panstwo moze zmusic pracodawce, aby wyplacal pracownikom godziwe pensje - tylko dziwne, ze wykwalifikowani, dobrzy pracownicy w prywatnych przedsiebiorstwach zarabiaja duzo, ale mniejsza z tym.
I tak, mysle, ze dostawalbym wiecej od pracodawcy - bo albo pracodawca podnioslby mi pensje, albo po prostu zatrudnilby kolejnego/kolejnych pracownikow, zeby miec jeszcze wieksze przychody, a jeszcze wieksze przychody doprowadzilyby do podniesienia pensji pracownikom i zatrudnienia nowych.
Albo cieszyłby się z tego, że więcej mu wpada do kieszeni.
Nie zapominaj, że żyjemy w dzikim kraju.
Nawet gdyby wylacznie duzej liczbie pracodawcow wpadala kasa do kieszeni, to i tak w wiekszosci bylaby ona wydawana - czy to na nowe domy, nowe samochody, wiecej jedzenia itd itp, co w efekcie doprowadziloby do zatrudniania nowych ludzi w firmach, ktore potrzebowalyby wieksza liczbe pracownikow, aby sprostac zwiekszonemu popytowi. Wiec - posrednio, ale jednak - dalej powodowaloby to wzrost pensji lub zwiekszenie zatrudnienia (= spadek bezrobocia).
Czy tylko mnie bierze k*rwica jak coś takiego słyszę? ZLIKWIDUJCIE ZUS, ZAMIAST STRASZYĆ UBOGĄ JESIENIĄ ŻYCIA.
Na wykładzie z ekonomii panią profesor naszła chwila refleksji i 'wyjawiła' nam, że od 99 roku (na dobrą sprawę 10 lat, gdyż ów kalkulacje były wykonane w 2009 roku) ZUS powinien mieć na 'koncie' blisko 20 bilionów (tyle -> 20 000 000 000 000) i gdyby wpłacić tą kwotę do banku na 4,6% po miesiącu ZUS zarobił by blisko 7,3 miliarda złotych... ale cóż, lepiej wmawiać Polakom, że jest bieda, kryzys i muszą 'robić' dzieci, bo za 20 lat nie będzie pieniędzy na emerytury.
Na ów wykładzie dowidziałem się również, że jedna z partii w Rzeczypospolitej miała projekt, aby nie płacić składek do ZUSu (jedynie osoby, które przez co najmniej 10 lat odprowadzały składki, robiły by to nadal, więc ZUS przestał by funkcjonować po ok. 25 latach - projekt był w 2004/05 - a pozostałe osoby płaciły by na fundusze lub na lokatę.)
No ale przecież i Agent Tomek musi dostawać 4 tys. i strażacy, policjanci w wieku 35 lat też mają prawo dostać 2 tyś... przecież to emeryci, a budynki ZUSu za 12 mln same się nie wybudują... ale to pikuś - firma Prokom napisała dla ZUSu program komputerowy, którego cena była tak wysoka, że moglibyśmy wysłać 2 statki kosmiczne na Marsa (to już było dla mnie chore...).
Nawet gdyby wylacznie duzej liczbie pracodawcow wpadala kasa do kieszeni, to i tak w wiekszosci bylaby ona wydawana - czy to na nowe domy, nowe samochody, wiecej jedzenia itd itp, co w efekcie doprowadziloby do zatrudniania nowych ludzi w firmach, ktore potrzebowalyby wieksza liczbe pracownikow, aby sprostac zwiekszonemu popytowi. Wiec - posrednio, ale jednak - dalej powodowaloby to wzrost pensji lub zwiekszenie zatrudnienia (= spadek bezrobocia).
True, tylko, że poprzedni post dotyczył raczej dogmatycznego pojmowania zysków pracodawcy, a nie realnego wpływu jaki te zyski mają na konsumpcję.
gdyby wpłacić tą kwotę do banku na 4,6% po miesiącu ZUS zarobił by blisko 7,3 miliarda złotych...
zakładając, że w Polsce starczyłoby banków i inwestycji które są w stanie wygenerować taki zysk
zakładając, że w Polsce starczyłoby banków i inwestycji które są w stanie wygenerować taki zysk
Oczywiście, że starczyło by banków...
Druga sprawa, z takim kapitałem, bank może inwestować we wszystko... dosłownie. (Loylds wyliczył, że w 2026 roku 'zaatakuje' złoża ropy i gazu pod Arktyką) - zapewne wejdą tam Norwegowie, Amerykanie i Rosjanie... ale zobaczymy.
Jeszcze coś o emeryturach.
http://www.youtube.com/watch?v=qynj64_AHIY
http://wyborcza.pl/1,75477,8882721,Amerykanski_bezdomny_ma_wrocic_do_ domu.html - trochę nawiązuje do tego, o czym rozmawialiśmy z Duchem Niespokojnym. A przy okazji przykład Tima pokazuje, jak szkodliwe społecznie jest wsadzanie ludzi do więzienia za posiadanie narkotyków.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8887016,Premier_oglosil__mniej_dla_OFE___ skladka_obnizona.html Ktos wyjasni mi o co chodzi z OFE? Bo nie za bardzo rozumiem.
i strażacy, policjanci w wieku 35 lat też mają prawo dostać 2 tyś... przecież to emeryci,
I co z tego, że mają prawo? Niewielu odchodzi, po 15 latach masz 40% ostatniej pensji. Bardzo niewiele. Wielu tego nie doczeka, bo dostaną kopa po 12 latach służby w postaci nie przedłużenia umowy. Poza tym to ma sie zmienić bodaj od 2012 Emeryturę jak dobrze pojdzie dostane w wieku 33 lat, 2tys raczej nie przekroczy. Nie ma sensu odchodzic, bo po tylu latach nikt z sektora prywatnego za lepszą kase mnie nie wieźmie, za duży trep. Nie, nie jestem psem.
Ktos wyjasni mi o co chodzi z OFE? Bo nie za bardzo rozumiem.
Ale co dokładnie? Otwarte Fundusze Emerytalne to fundusze, na które przymusowo odprowadzana jest część dochodu każdego obywatela i mają stanowić jego przyszłą emeryturę. Zarządzają nimi odpłatnie prywatne Powszechne Towarzystwa Emerytalne. Przed 1999 rokiem całość składki emerytalnej odprowadzana była do państwowego ZUS i, o ile mi wiadomo, nie była stricte gromadzona, lecz wydawana na finansowanie bieżących emerytur (w PRL-u w ogóle nie było żadnych składek emerytalnych, więc ludzie w przeciwnym wypadku nie mieliby żadnego zabezpieczenia na starość).
Chociaż nie dziwię się, że nie rozumiesz, bo ja sam tu nie wszystko rozumiem - po prostu w całej tej dyskusji trwającej w mediach nikt nie sili się na wyjaśnianie czegoś ludziom, którzy nie pamiętają reformy z 1999.
Z tym, ze teraz ZUS wciaz nie odklada skladek na indywidualne konto emerytalne, tylko wydaje na obecne emerytury. Natomiast OFE za skladki kupuja obligacje skarbu panstwa, przy czym:
a) kazdy moze kupowac je sobie sam, bez oplacania zlodziejskich OFE
b) w przypadku jakiegokolwiek wiekszego kryzysu obligacje beda warte tyle, ile wart jest papier, na ktorym zostaly wydrukowane
Komentarz Jolanty Fedak (minister pracy i polityki społecznej) na temat zmian: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8889385,Fedak__Polityka_OFE_nie_jest_korz ystna_ani_dla_klientow_.html
Komentarz dr. Michała Boniego (minister bez teki w rządzie): http://www.rp.pl/artykul/2,586615-Zostawiamy-drugi-filar.html
Komentarz prof. Leokadii Oręziak (znanej z krytyki OFE): http://www.krytykapolityczna.pl/Wywiady/OreziakDluggenerowanyprzezOFEbedzierosl/menuid-1.html
Wszystko fajnie, tyle, ze pieniadze z jednego niewydolnego systemu (z powodu rozwiazan, ktore zostaly temu systemowi narzucone) pompujemy do drugiego, jeszcze bardziej niewydolnego.
Kiedy ludzie w koncu zrozumieja, ze ten system musi pasc? Nie wiem, moze wiekszosci sie wydaje, ze ZUS to takie pseudo-konto bankowe, tzn. to, co tam wplace sobie lezy i procentuje.
Rozwiazania ZUSowskie mozna wprowadzac w panstwach, w ktorych przyrost populacji jest dodatni, natomiast nigdy nie bedzie on gwarantowal przynajmniej sredniej emerytury w sytuacji, gdy kurczace sie mlode pokolenie musi pracowac na coraz wieksza grupe emerytow.
A, jak juz wspomnialem - OFE ladujace pieniadze w papiery wartosciowe nigdy nie beda pewne, bo wystarczy, ze nastapi cos takiego, jak w Grecji - i te papiery z wartosciowych zmienia sie na bezwartosciowe.
A obecnie chyba jedynym sensownym wyjsciem jest usunac cale te OFE, cale ZUSy i umozliwic bankom wprowadzenie lokat czy funduszy inwestycyjno-emerytalnych, ktore mialyby sensowne oprocentowanie i wiedzielibysmy, ze nawet w przypadku naszej przedwczesnej smierci pieniadze pojda dla naszej rodziny.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/szef-klubu-po-wybory-moglyby-spowodowac-kataklizm,1,4095825,wiadomosc.html
Przyklad dziennikarzy-debili. Finanse panstwa padaja, ale jaka jest najwazniejsza ustawa do przeprowadzenia w tym roku? O in-vitro <facepalm>
Przyklad dziennikarzy-debili. Finanse panstwa padaja, ale jaka jest najwazniejsza ustawa do przeprowadzenia w tym roku? O in-vitro <facepalm>
Hmm... ponieważ niż demograficzny będzie ogromnym problemem, można się kłócić, że in vitro faktycznie jest ważną kwestią :p Ale w krajach rozwiniętych zaledwie 1-3% wszystkich dzieci rodzi się w wyniku zastosowania tej metody, więc chyba jednak tak nie jest.
http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,8895082,Boni__Dlaczego_zmieniamy_OFE_.htm l - tutaj Michał Boni rozpisał się na temat zmian dotyczących OFE.
http://www.twoja-firma.pl/wiadomosc/16795595,pan-reynaldo-i-fundusz-ali-baby-dwadziescia-siedem-lat-po-reformie-emerytur-w-chile.html - a tutaj nie najnowszy już (ale aktualny) tekścik na temat reformy emerytalnej w Chile, na której wzorowana była ta, jaką Polska wprowadziła w 1999.
Hmm... ponieważ niż demograficzny będzie ogromnym problemem, można się kłócić, że in vitro faktycznie jest ważną kwestią :p Ale w krajach rozwiniętych zaledwie 1-3% wszystkich dzieci rodzi się w wyniku zastosowania tej metody, więc chyba jednak tak nie jest.
Zdecydowanie nie jest, szczegolnie, ze in-vitro byloby kolejnym swiadczeniem finansowanym z budzetu...
Co do artykulu o systemie emerytalnym z Chile - coz, nie oszukujmy sie. Ludzie malo wplacaja na to pieniedzy, wiec ciezko oczekiwac, zeby otrzymywali jakies gigantyczne emerytury. Kasa z nieba nie leci. To i tak lepszy system, niz nasz, w ktorym pieniadze sa pompowane z podatkow na nasze liche emerytury.
Pomijajac juz to, ze absurdem jest zmuszanie ludzi do oszczedzania na emeryture (co wspomniano w artykule) i obowiazek 240 miesiecy uiszczania skladki - nie rozumiem, jakie argumenty przemawiaja za takim okresem? Dlaczego nie 239? Wysokosc emerytury powinna byc zalezna wylacznie od tego, co zgromadzimy, a nie od tego, ile miesiecy przepracujemy.
Ja np. wolalbym swoje pieniadze zainwestowac (chociazby w zloto), albo po prostu odkladac na konto wbanku, niz pompowac do jakichs ubezpieczalni - pokroju ZUS czy OFE.
Zdecydowanie nie jest, szczegolnie, ze in-vitro byloby kolejnym swiadczeniem finansowanym z budzetu...
A co to ma do rzeczy? Gdyby miało w istotnym stopniu przeciwdziałać niżowi demograficznemu, to warto byłoby do niego dopłacać.
Quezacoatl
04-01-2011, 13:29
Nie ma co doplacac do In Vitro. System jest poprostu glupi, i nie przemyslany. To ze demografia zmieni sie tak a nie inaczej bylo oczywiste, jeszcze w czasach komunizmu.
Pomijajac juz to, ze absurdem jest zmuszanie ludzi do oszczedzania na emeryture
W duzej mierze sie zgadzam. Ale jest jeden problem. Pomysl ilu ludzi w Polsce zyje w ubostwie, pracujac za minimalna krajowa i utrzymujac z tego rodziny. Myslisz ze ci ludzie, majac wybor, placiliby na fundusze emerytalne lub oszczedzaliby w jakikolwiek inny sposob? W zyciu, wszystko wydali by na chleb zeby wykarmic rodzine, i zamiast chleba z maslem bedzie od czasu do czasu z serem. A potem przyjdzie starosc i co sie stanie? Wierzysz ze ich dzieci sie odbija tak aby ich utrzymac? Watpie. Staruszkowie beda bez zadnych pieniedzy i skoncza koczujac pod mostami i w starych magazynach, zwiekszajac pule bezdomnych i umierajacych z glodu. Quid pro quo, moj drogi. Albo wymuszamy emerytury, albo mamy plage biedy, albo zwalczamy biede z pieniedzy podatnikow na schrony itd, co ostatecznie i tak jest niedobre. Rozwiazania na wybrniecie z takich problemow nigdy nie sa latwe i oczywiste.
Nie ma co doplacac do In Vitro. System jest poprostu glupi, i nie przemyslany. To ze demografia zmieni sie tak a nie inaczej bylo oczywiste, jeszcze w czasach komunizmu.
To, że są wyże i niż demograficzne jest oczywiste. Ale fakt, że niżu jeszcze tak naprawdę nie ma, a my już mamy ujemny przyrost naturalny jest negatywnym zjawiskiem.
Więc nie widzę co w tym głupiego i nie przemyślanego - promowanie posiadania większej ilości potomstwa jest ważną kwestią. Jeśli twierdzisz inaczej - poczytaj analizy i prognozy ujemnego przyrostu w rosji.
A co to ma do rzeczy? Gdyby miało w istotnym stopniu przeciwdziałać niżowi demograficznemu, to warto byłoby do niego dopłacać.
Ma do rzeczy to, ze jest zdecydowanie wiecej sposobow na to, zeby "zachecic" ludzi do robienia dzieci, niz jedno (drogie w dodatku) in-vitro. Przyklad? Ulgi podatkowe.
Wydaje mi sie, ze zdecydowanie bardziej "przemowi" do ludzi ulga taka jak ulga prorodzinna, ktora wprowadzil rzad Kaczynskiego, bodajze 1000zl zwrotu od podatku mozna dostac za jedno dziecko. A dodatkowo kwota ta "nie rozplynie sie", lecz w znacznej czesci wroci do gospodarki (czy to wydana na wczasy, czy na nowy komputer). Co z tego, ze in-vitro bedzie refundowane z pieniedzy nas wszystkich, skoro tak naprawde coraz ciezej jest utrzymac dzieci? Dlaczego norma jest posiadanie 1 dziecka, kiedy jeszcze 20 lat temu malo kto mial mniej niz dwojke?
W duzej mierze sie zgadzam. Ale jest jeden problem. Pomysl ilu ludzi w Polsce zyje w ubostwie, pracujac za minimalna krajowa i utrzymujac z tego rodziny. Myslisz ze ci ludzie, majac wybor, placiliby na fundusze emerytalne lub oszczedzaliby w jakikolwiek inny sposob? W zyciu, wszystko wydali by na chleb zeby wykarmic rodzine, i zamiast chleba z maslem bedzie od czasu do czasu z serem. A potem przyjdzie starosc i co sie stanie? Wierzysz ze ich dzieci sie odbija tak aby ich utrzymac? Watpie. Staruszkowie beda bez zadnych pieniedzy i skoncza koczujac pod mostami i w starych magazynach, zwiekszajac pule bezdomnych i umierajacych z glodu. Quid pro quo, moj drogi. Albo wymuszamy emerytury, albo mamy plage biedy, albo zwalczamy biede z pieniedzy podatnikow na schrony itd, co ostatecznie i tak jest niedobre. Rozwiazania na wybrniecie z takich problemow nigdy nie sa latwe i oczywiste.
Wypowiedz sluszna, popiera piekna ideologie. Jednakze - minimalne miesięczne wynagrodzenie w 2009 roku to kwota 1276 brutto, a 954,96 netto. I teraz tak, jak ty napisales - pracuje za te psie pieniadze cale zycie, jego dzieci "sie nie wybily" i maja podobnie. Osoba taka przechodzi na emeryture, i ile dostanie? Minimalna emeryture w kwocie 675zl brutto? Na reke 610zl? I jak on z tego wyzyje? Moze uda mu sie oplacic rachunki i wykupic czesc lekow. A gdzie jedzenie?
Wiec tak czy siak albo bedzie biedowal, albo bedzie musial pracowac az do smierci. Skoro i tu, i tu bieduje lub pracuje do smierci, to ja jednak mialbym w dupie taka glodowa emeryture i wolalbym teraz dostawac wiecej. Przynajmniej obecnie mialbym ciutke lepiej, skoro na starosc w obu wypadkach bedzie to samo.
@Ashlon
Ale ta, nawet minimalna emerytura, zapewni mu przynajmniej jakies minimum pozwalajace egzystowac. Z dwojga zlego, lepiej zostac na starosc z 600zl w kieszeni, niz z zerem, na ulicy, bez mieszkania i jakichkolwiek srodkow do zycia. A w starszym wieku zdobyc praca dodatkowe srodki na utrzymanie jednak jest duzo trudniej, zwlaszcza jezeli czlowiek jest schorowany.
Quezacoatl
04-01-2011, 20:23
To, że są wyże i niż demograficzne jest oczywiste. Ale fakt, że niżu jeszcze tak naprawdę nie ma, a my już mamy ujemny przyrost naturalny jest negatywnym zjawiskiem.
Więc nie widzę co w tym głupiego i nie przemyślanego - promowanie posiadania większej ilości potomstwa jest ważną kwestią. Jeśli twierdzisz inaczej - poczytaj analizy i prognozy ujemnego przyrostu w rosji.
Tego ze bedzie wojna a po niej jak zawsze boom demograficzny NIE mogli by przewidziec. Ale to ze na ogol czym panstwa sa lepiej rozwiniete tym mniejszy maja przyrost natyralny jest ZNANYM faktem, i kazdy duren powinien to wiedziec .Kontacepcja, kariera, planowanie rodziny, wyzwolenie kobiet, itd, wszystko zmniejsza ilosc dzieci w spoleczenstwie. A zwlaszcze wiedziec to powinny te durnie z rzadu. Powiedz mi wiec moj drogi, czy widzisz na tym wykresiku jakis trend?
http://img341.imageshack.us/img341/1386/trendl.png
Czyz nie wyglada to tak jakby ilosc dzieci rodzonych przez kobiete zmniejszala
sie wraz ze wzrostem PKB na mieszkanca? Ale oczywiscie niektorym ciezko to zauwazyc.
Wypowiedz sluszna, popiera piekna ideologie. Jednakze - minimalne miesięczne wynagrodzenie w 2009 roku to kwota 1276 brutto, a 954,96 netto. I teraz tak, jak ty napisales - pracuje za te psie pieniadze cale zycie, jego dzieci "sie nie wybily" i maja podobnie. Osoba taka przechodzi na emeryture, i ile dostanie? Minimalna emeryture w kwocie 675zl brutto? Na reke 610zl? I jak on z tego wyzyje? Moze uda mu sie oplacic rachunki i wykupic czesc lekow. A gdzie jedzenie?
Zyja zwykle z rodzina. Ale inna sprawa jak zarabiasz te 900zl i masz na utrzymaniu babcie ktora nie dostaje NIC emerytury niz miec na utrzymanie babcie ktora moze ci pokryc koszty rachunkow swoja emerytura/renta.
Tego ze bedzie wojna a po niej jak zawsze boom demograficzny NIE mogli by przewidziec. Ale to ze na ogol czym panstwa sa lepiej rozwiniete tym mniejszy maja przyrost natyralny jest ZNANYM faktem, i kazdy duren powinien to wiedziec .Kontacepcja, kariera, planowanie rodziny, wyzwolenie kobiet, itd, wszystko zmniejsza ilosc dzieci w spoleczenstwie. A zwlaszcze wiedziec to powinny te durnie z rzadu. Powiedz mi wiec moj drogi, czy widzisz na tym wykresiku jakis trend?
http://img341.imageshack.us/img341/1386/trendl.png
Czyz nie wyglada to tak jakby ilosc dzieci rodzonych przez kobiete zmniejszala
sie wraz ze wzrostem PKB na mieszkanca? Ale oczywiscie niektorym ciezko to zauwazyc.
Bardzo konkretna wypowiedź, ale minąłeś się z lekka.
To, że średnia liczba potomstwa się zmieniejsza, gdy ludzie się bogacą oznacza, że należy zaniechać promowania i wspierania rozrostu naturalnego?
W rosji ta sprawa zaczęła się robić na tyle poważna, że jeśli by zostawić wszystko jak jest to w 2050 liczba ludności w rosji mogłaby oscylować wokół 100 milionów, w olbrzymiej mierze składającej się z ludzi starszych. To nie jest rzecz, którą jest w stanie wytrzymać jakakolwiek gospodarka - dlatego należy temu przeciwdziałać. I o to mi chodziło :P
Ma do rzeczy to, ze jest zdecydowanie wiecej sposobow na to, zeby "zachecic" ludzi do robienia dzieci, niz jedno (drogie w dodatku) in-vitro. Przyklad? Ulgi podatkowe.
Mieszasz dwie różne kwestie.
Potencjalnych biorców in-vitro nie trzeba zachęcać do robienia dzieci, bo nie są w stanie.
Ludzi będących w stanie płodzić dzieci nie dotyczy i nie interesuje kwestia in-vitro, bo mogą ten sam efekt uzyskać prościej i przyjemniej.
__
Tak na marginesie, do dla ludzi dotkniętych problemem bezpłodności refundacja in-vitro jest w istocie nieformalną ulgą na koszty jej leczenia.
Duch Niespokojny
04-01-2011, 21:37
Ale w czym w ogóle problem? Mało jest krajów, których mieszkańcy daliby się pociąć, żeby móc przyjechać do Polski pracować na nasze emerytury?
Wydaje mi sie, ze zdecydowanie bardziej "przemowi" do ludzi ulga taka jak ulga prorodzinna, ktora wprowadzil rzad Kaczynskiego, bodajze 1000zl zwrotu od podatku mozna dostac za jedno dziecko.
Masz na myśli becikowe? Z tego co wiem, jest to zapomoga, a nie ulga podatkowa.
Chociaż z grubsza to na jedno wychodzi. Jeśli ktoś jest dojrzały i odpowiedzialny, to wie, że jednorazowe 1000zł jest niczym wobec kosztów jakie będą się ciągnęły za faktem posiadania dziecka przez najbliższe 20-25 lat. Jeśli więc kogoś to 1000 zł skłoni do zrobienia sobie dzieciaka, to właśnie ludzi, co do których wolelibyśmy (a przynajmniej ja bym wolał, bo politykom to jest wręcz na rękę), żeby się jednak nie rozmnażali...
@Duch Niespokojny
Jest ulga podatkowa na dziecko. Za kazde posiadane dziecko ponizej 18 roku zycia, albo uczace sie ponizej 25 roku, nie pracujace, jest ulga w wysokosci okolo 1000zl, rok temu bylo to chyba 1100.
@Duch Niespokojny
Jest ulga podatkowa na dziecko. Za kazde posiadane dziecko ponizej 18 roku zycia, albo uczace sie ponizej 25 roku, nie pracujace, jest ulga w wysokosci okolo 1000zl, rok temu bylo to chyba 1100.
Tak, dokladnie o to mi chodzilo.
@Ashlon
Ale ta, nawet minimalna emerytura, zapewni mu przynajmniej jakies minimum pozwalajace egzystowac. Z dwojga zlego, lepiej zostac na starosc z 600zl w kieszeni, niz z zerem, na ulicy, bez mieszkania i jakichkolwiek srodkow do zycia. A w starszym wieku zdobyc praca dodatkowe srodki na utrzymanie jednak jest duzo trudniej, zwlaszcza jezeli czlowiek jest schorowany.
No niby zawsze cos, ale kosztem jakich wyrzeczen?
Mieszasz dwie różne kwestie.
Potencjalnych biorców in-vitro nie trzeba zachęcać do robienia dzieci, bo nie są w stanie.
Ludzi będących w stanie płodzić dzieci nie dotyczy i nie interesuje kwestia in-vitro, bo mogą ten sam efekt uzyskać prościej i przyjemniej.
Tak, ale rozpatrujemy w tym momencie to, ktore "zachety" beda korzystniejsze dla panstwa z punktu demografii. Dlatego zamiast ladowac pieniadze w in-vitro, lepiej wprowadzic ulgi podatkowe, ktore moga sklonic wieksza czesc populacji do plodzenia dzieci, wiec de facto z punktu widzenia demografii beda lepszym rozwiazaniem.
Tego ze bedzie wojna a po niej jak zawsze boom demograficzny NIE mogli by przewidziec. Ale to ze na ogol czym panstwa sa lepiej rozwiniete tym mniejszy maja przyrost natyralny jest ZNANYM faktem, i kazdy duren powinien to wiedziec .Kontacepcja, kariera, planowanie rodziny, wyzwolenie kobiet, itd, wszystko zmniejsza ilosc dzieci w spoleczenstwie. A zwlaszcze wiedziec to powinny te durnie z rzadu. Powiedz mi wiec moj drogi, czy widzisz na tym wykresiku jakis trend?
Tylko trzeba sie zastanowic, co jest tego powodem? Czy powodem takiego stanu rzeczy jest tylko boom demograficzny po wojnie? Bo z logicznego punktu widzenia powinno byc odwrotnie - skoro jestesmy bogatsi, tym mozemy utrzymac wiecej dzieci, wiec wiecej ich plodzimy.
A czy samo to bogactwo nie jest powodem zmniejszajacej sie dzietnosci? Jak wiadomo, biedni ludzie zyja z dnia na dzien, wiecej dzieci plodza (raz, ze nie maja co robic; dwa, ze i tak sa biedni, wiec co im pozostaje; trzy - wieksza liczba dzieci utrzyma ich na starosc), natomiast bogate matki nie zachodza w ciaze w wieku 16,17, 18 czy 20 lat, lecz raczej kolo trzydziestki - bo trzeba zarobic na mieszkanie, bo trzeba kupic samochod, wypracowac pozycje w firmie. A potem juz nie ma czasu na drugie dziecko.
spider-bialystok
05-01-2011, 01:13
Albo wymuszamy emerytury, albo mamy plage biedy, albo zwalczamy biede z pieniedzy podatnikow na schrony itd, co ostatecznie i tak jest niedobre. Rozwiazania na wybrniecie z takich problemow nigdy nie sa latwe i oczywiste.
Nawet jesli zalozyc ten twoj czarny scenariusz to po jednym pokoleniu takich skrajnie biednych staruszkow bez srodkow do zycia ludzie by sie nauczyli oszczedzac/inwestowac i w kolejnych pokoleniach tego problemu by juz nie bylo.
Nie podoba mi się to, że odprowadzam składki do ZUS i za te ~~40 lat moje pieniążki nie będą już istnieć. Chyba czas się wyprowadzić z tego chorego kraju :D
Duch Niespokojny
05-01-2011, 13:43
Mam coś dla zwolenników Janusza Korwina-Mikke (na którego - o zgrozo - sam się kiedyś zastanawiałem, czy nie zagłosować):
http://korwin-mikke.pl/najwyzszy_czas/zobacz/pedofil/291
Jeśli więc brat Michał (zbieżność imion przypadkowa) miał informacje, że x. Michał ma skłonności pedofilskie to powinien był donieść o tym Jego przełożonemu, który powinien był, po szybkim i dyskretnym zbadaniu sprawy, przenieść inkryminowanego kapłana na funkcję, gdzie nie miałby styczności z dziećmi. Kościół katolicki stosuje tu awanse na kanoników tytularnych itp., itd. Natomiast robienie z tego sprawy w gazetach jest społecznym szkodnictwem.
MichalOlkuszanin
05-01-2011, 15:24
@up
Właśnie takie rewelacje JKM blokują mu drogę do większej polityki, bo o ile jego poglądy polityczne mają wielu zwolenników, o tyle szowinistyczne artykuły o mniejszym intelekcie kobiet, czy przyzwoleniu na molestowanie dzieci mocno go dyskredytują. Nie jestem znawcą etyki, ale moim zdaniem takie opinie są mocno kontrowersyjne. Na pewno nie wysyłałbym moich <potencjalnych> córek do starszego mężczyzny w celu "rozbudzenia w nich kobiecości" = /
@up
Właśnie takie rewelacje JKM blokują mu drogę do większej polityki, bo o ile jego poglądy polityczne mają wielu zwolenników, o tyle szowinistyczne artykuły o mniejszym intelekcie kobiet, czy przyzwoleniu na molestowanie dzieci mocno go dyskredytują.
Mowienie, ze poglady polityczne Korwina-Mikke maja wielu zwolennikow to naprawde niezly zart ;) W wyborach zdobyl 2,5% glosow, a i to jedynie za sprawa legalnej trawki ;) Wiekszosc osob popierajacych go przed wyborami to elo ziomy ktore sie podniecily bo ktos zaproponowal legalna trawke, cala reszte jego programu majac gleboko gdzies ;) W wiekszosci oczywisie bez prawa glosu w wyborach, bo ponizej 18. Reszta jego zwolennikow to osobnicy w stylu "jestesmy elyta bo mamy swoje zdanie i wszystko wiemy lepiej";) Jego poglady polityczne w wiekszosci sa tak oderwane od rzeczywistosci, ze to raczej kabareciarz niz realny polityk, wyplywa przed wyborami, troche wywiadow poudziela i konczy z marnym wynikiem. Cytujac dowcip o poruczniku rżewskim - ot, taki bawidamek, a to baka pusci, a to ch... pokaze
spider-bialystok
05-01-2011, 16:40
Wiadomo, JKM to dobry showman, ale polityk z niego marny.
Powinien pomoc wypromowac sie mlodszym, znacznie lepszym politykom z nurtu wolnosciowego jak np:
Chmielowski: http://www.youtube.com/watch?v=-rW1C3V_Hy4
Kowalski: http://www.youtube.com/watch?v=X6lnu7VJ7h0
@up
Właśnie takie rewelacje JKM blokują mu drogę do większej polityki, bo o ile jego poglądy polityczne mają wielu zwolenników, o tyle szowinistyczne artykuły o mniejszym intelekcie kobiet, czy przyzwoleniu na molestowanie dzieci mocno go dyskredytują.
Sęk w tym, że kontrowersyjność jednych poglądów podważa merytoryczność drugich.
Biorąc pod uwagę, że większość z nas nie ma podstaw, żeby jego wypowiedzi oceniać merytorycznie nie możemy ustosunkować się do sensu tych wypowiedzi i stwierdzić, czy są one spójne czy może to tylko bełkot podszyty pokrętną logiką szaleńca. Gdyby nie poglądy społeczne - na pewno na jego rewolucyjne poglądy gospodarczo-ekonomiczne patrzyłoby się okiem spokojniejszym i trzeźwiejszym.
Stąd np. spora rzesza dzieciaków popierających Korwina ze względu na to, że idzie pod prąd, albo, jak to ktoś tutaj ładnie napisał w którymś temacie politycznym - bo do głosowania na niego skłania ich poziom jego przeciwników. Dude, srsly ?
No ale to jest wlasnie konserwatywna polityka... A u nas chyba rozumie sie to na opak, poprzez wytlumaczenie konserwatywny = koscielny.
Z drugiej zas strony - ma troche racji. Przez obecne zdziczenie ludzie faktycznie zaczynaja sie bac dotykac wlasnych dzieci ("o, patrz, pedofil") i karac je cielesnie (nie mowie o biciu do zlaman, tylko o wychowawczym klapsie czy uderzeniu paskiem - "o, patrz, ten to bije swoje dzieci, sadysta!").
Co do:
o tyle szowinistyczne artykuły o mniejszym intelekcie kobiet
To akurat jest prawda! Nigdzie nie jest powiedziane, ze kazda statystyczna kobieta jest glupsza od statystycznego mezczyzny, bo tak nie jest. Jednakze nie mozna nie zgodzic sie z tym, ze wiekszosc (i to nie jakies 50% + 1, lecz zdecydowana wiekszosc) wynalazkow odkrywaja mezczyzni, takze mezczyzni zdecydowanie przoduja w biznesie (najbogatsi ludzie na swiecie, czy nawet w Polsce - malo ktora osoba to kobieta; stanowiska kierownicze najczesciej obejmowane sa przez mezczyzn). W bezposrednim porownaniu w kazdej konkurencji sportowej kobiety sa slabsze.
Co do slynnego zwrotu JKMa - "kobieta sypiajaca z mezczyzna przesiaka jego pogladami". I tu rowniez sa wyjatki, ale czesto jest tak, ze w rodzinie maz ma okreslone zdanie np. o polityce i kobieta sie do tego dostosowuje.
A ile jest kobiet, ktore pomimo bicia ze strony meza, dalej z nim sa? A ile znacie przypadkow odwrotnych?
Kobiety sa tez bardziej opiekuncze, przez co czasami, zamiast zdrowym rozsadkiem, kieruja sie uczuciami - wspolczuciem, wrazliwoscia itd.
Oczywiscie, kazdy argument mozna zbic tym, ze kobiety sa mniej wyksztalcone, przy czym...tak nie jest, bo a) wyksztalcenie od kilkudziesieciu lat - zwlaszcza na Zachodzie - jest ogolnodostepne dla kazdej plci, wiec roznice same z siebie powinny dawno sie zatrzec b) statystycznie to kobiety posiadaja lepsze wyksztalcenie niz mezczyzni.
Trzeba po prostu pogodzic sie z tym, ze w wyniku ewolucji wyksztalcily sie inne cechy i role kobiece i inne meskie. Przy czym inne =/= gorsze, bo jest wiele dziedzin takich, w ktorych kobiety sa niezastapione - i nie mowie tu o rodzeniu dzieci ;)
Mowienie, ze poglady polityczne Korwina-Mikke maja wielu zwolennikow to naprawde niezly zart W wyborach zdobyl 2,5% glosow, a i to jedynie za sprawa legalnej trawki Wiekszosc osob popierajacych go przed wyborami to elo ziomy ktore sie podniecily bo ktos zaproponowal legalna trawke, cala reszte jego programu majac gleboko gdzies
Nie zgodze sie z tym chociazby z tego powodu, ze SLD rowniez proponowalo legalizacje marihuany - to raz. Dwa - hasla SLD sa zdecydowanie bardziej przystepne dla mlodziezy niz poglady Korwina (ktory jest konserwatysta i zdecydowanie bardziej popiera kosciol niz SLD czy PO, a teraz w modzie jest negowanie wszystkiego, co zwiazane z wiara chrzescijanska i kosciolem).
Z jednej strony - mowisz, ze uzyskal tylko 2.5% glosow. Z drugiej strony - to prawie 1pkt procentowy wiecej niz Waldemar Pawlak, ktory jest pokazywany w TV i opisywany w prasie dosyc czesto. JKM natomiast w mediach pojawia sie rzadko (wyjatek - internet, ale wiadomo, platforma ta rzadko trafia do starszych ludzi, ktorzy zdecydowanie bardziej opieraja sie na TV i prasie), zazwyczaj przy okazji wyborow i przy okazji "smiesznych" wypowiedzi ("smiesznych" napisalem w cudzyslowie, bo najczesciej sa to wypowiedzi wyrwane z kontekstu i dlatego smieszne - co bylo pokazywane na youtube podczas ostatnich wyborow).
No i po trzecie - kandydaci WiPu dostali 5.47% w wyborach do sejmiku wojewodztwa mazowieckiego.
Duch Niespokojny
05-01-2011, 22:28
Przez obecne zdziczenie ludzie faktycznie zaczynaja sie bac dotykac wlasnych dzieci ("o, patrz, pedofil")
Ja nic takiego nie zaobserwowałem. Co więcej, mam wrażenie, że wymyśliłeś to sobie dla poparcia swoich racji. Nie wspominając już o tym, że Mikke prawdziwe molestowanie, a nie jakieś tam głaskanie po głowie czy sadzanie na kolanach, postuluje zamiatać pod dywan.
Quezacoatl
05-01-2011, 23:19
Bardzo konkretna wypowiedź, ale minąłeś się z lekka.
To, że średnia liczba potomstwa się zmieniejsza, gdy ludzie się bogacą oznacza, że należy zaniechać promowania i wspierania rozrostu naturalnego?
W rosji ta sprawa zaczęła się robić na tyle poważna, że jeśli by zostawić wszystko jak jest to w 2050 liczba ludności w rosji mogłaby oscylować wokół 100 milionów, w olbrzymiej mierze składającej się z ludzi starszych. To nie jest rzecz, którą jest w stanie wytrzymać jakakolwiek gospodarka - dlatego należy temu przeciwdziałać. I o to mi chodziło
Niestety, promowania i nie promowania maja srednie skutki. Czesto wprowadzaja wiecej chaosu niz rozwiazuja. Jedno dziecko na rodzine w Chinach bylo przykladem, teraz znosza ten limit, bo kraj sie rozwija, i czym predzej tym lepiej. Sa to swoiste srodki dorazne, wiec jak juz jestesmy w bagnie, to masz racje, trzeba tak przedziwdzialac. Problem w tym, ze bagno to moglismy z latwoscia ominac.
Tak na marginesie, do dla ludzi dotkniętych problemem bezpłodności refundacja in-vitro jest w istocie nieformalną ulgą na koszty jej leczenia.
A sierocince pelne.
Ale w czym w ogóle problem? Mało jest krajów, których mieszkańcy daliby się pociąć, żeby móc przyjechać do Polski pracować na nasze emerytury?
Teraz jest. Wg przewidywan banku swiatowego do 2050 polskie emerytury spadna do 0zl miesiecznie, jesli nie podejmiemy sie powaznych reform.
Tylko trzeba sie zastanowic, co jest tego powodem? Czy powodem takiego stanu rzeczy jest tylko boom demograficzny po wojnie? Bo z logicznego punktu widzenia powinno byc odwrotnie - skoro jestesmy bogatsi, tym mozemy utrzymac wiecej dzieci, wiec wiecej ich plodzimy.
A czy samo to bogactwo nie jest powodem zmniejszajacej sie dzietnosci? Jak wiadomo, biedni ludzie zyja z dnia na dzien, wiecej dzieci plodza (raz, ze nie maja co robic; dwa, ze i tak sa biedni, wiec co im pozostaje; trzy - wieksza liczba dzieci utrzyma ich na starosc), natomiast bogate matki nie zachodza w ciaze w wieku 16,17, 18 czy 20 lat, lecz raczej kolo trzydziestki - bo trzeba zarobic na mieszkanie, bo trzeba kupic samochod, wypracowac pozycje w firmie. A potem juz nie ma czasu na drugie dziecko.
Dokladnie tak jak opisales, plus wszystko co sam wspomnialem. Tj. dostepnosc antykoncepcji, planowanie rodziny, niezaleznosc kobiet i powszechniejsze mozliwosci na kariere, ktora rozwijamy zanim zabierzemy sie za zakladanie rodziny. Jest 1000 powodow, i wiekszosc z nich znalismy, bo jakby nie patrzec jest wiele krajow lepiej rozwinietych ktore juz przez to przechodzily gdy my dokonywalismy waznych wyborow. Szkoda tylko ze nie zasiegnelismy doswiadczenia z innych krajow.
Nawet jesli zalozyc ten twoj czarny scenariusz to po jednym pokoleniu takich skrajnie biednych staruszkow bez srodkow do zycia ludzie by sie nauczyli oszczedzac/inwestowac i w kolejnych pokoleniach tego problemu by juz nie bylo.
Powiedz mi kiedy, szara ciemna masa spoleczna sie czegos nowego nauczyla po jednym pokoleniu, ba po dziesieciu pokoleniach... Gadasz glupoty. Do tego jest to inna kwestia, gdybys mial dzieci i musialbys im odmawiac jednego cukierka rocznie zebys ty "mial emeryturke", to zrozumialbys ze czegos takiego ludzie nigdy by sie nie wyuczyli. (I z jednej strony dobrze, bo na znieczulicy spolecznej i rodzinnej nam tu nie zbywa)
Nie zgodze sie z tym chociazby z tego powodu, ze SLD rowniez proponowalo legalizacje marihuany - to raz. Dwa - hasla SLD sa zdecydowanie bardziej przystepne dla mlodziezy niz poglady Korwina (ktory jest konserwatysta i zdecydowanie bardziej popiera kosciol niz SLD czy PO, a teraz w modzie jest negowanie wszystkiego, co zwiazane z wiara chrzescijanska i kosciolem).
Tutaj wplyw ma wiele czynnikow. Wiekszosc wyborcow nie wdaje sie w to, kto ma jaki program, ktora partia, czy ktory kandydat popiera to, czy tamto. SLD przez wiele osob nadal jest kojarzone z jej starymi twarzami, jak Miller, Oleksy, jako partia-spadkobierca PZPR. Niewazny jest obecny program, obecne twarze, sld dla wiekszosci osob to afery, korupcja, pijany Kwasniewski i komuna. Niezaleznie od staran partii, ten wizerunek ciezko jest zmienic, bo wiele osob polityka albo w ogole sie nie interesuje, albo interesuje sie bardzo pobieznie. Do tego w przypadku osob mlodych, bo o nich tu mowimy dochodzi wiedza i przekonania wyniesione z domu, SLD to zlodzieje i komunisci i jak najdalej ich trzymac od wladzy. A co do tego, ze teraz jest moda na negowanie wiary, kosciola itd. I tak, i nie. Rownie modne staje sie dazenie do poczucia elitarnosci, bycia ponad tlumem, czesto sie to objawia wlasnie konserwatywnymi pogladami, wbrew temu, co "modne". M.in. stad calkiem spora grupa mlodych popierajacych PIS. Do tego tez dochodzi kontrowersyjnosc Korwina Mikke, to rowniez dziala na jego korzysc, jako takiego buntownika walczacego o legalne jaranie trawki.
Z jednej strony - mowisz, ze uzyskal tylko 2.5% glosow. Z drugiej strony - to prawie 1pkt procentowy wiecej niz Waldemar Pawlak, ktory jest pokazywany w TV i opisywany w prasie dosyc czesto. JKM natomiast w mediach pojawia sie rzadko (wyjatek - internet, ale wiadomo, platforma ta rzadko trafia do starszych ludzi, ktorzy zdecydowanie bardziej opieraja sie na TV i prasie), zazwyczaj przy okazji wyborow i przy okazji "smiesznych" wypowiedzi ("smiesznych" napisalem w cudzyslowie, bo najczesciej sa to wypowiedzi wyrwane z kontekstu i dlatego smieszne - co bylo pokazywane na youtube podczas ostatnich wyborow).Dlatego, ze Korwin Mikke jest taka ciekawostka, ktora pojawia sie nagle przed wyborami, glosi kontrowersyjne hasla, robi wokol siebie zamieszanie, jest showmanem. A kim jest Pawlak w oczach wyborcow, zwlaszcza tych mlodszych? Stateczny nudziarz, zadnych kontrowersji, zadnej energii, zadnych ciekawych, rewolucyjnych pomyslow. A osoby ktore byc moze by na niego zaglosowaly podzielily swoje glosy miedzy Komorowskiego i Kaczynskiego, bo z gory wiadome bylo, ze wygra ktorys z tej dwojki.
No i po trzecie - kandydaci WiPu dostali 5.47% w wyborach do sejmiku wojewodztwa mazowieckiego.
Gratulacje dla nich ;) Ale wybory samorzadowe rzadza sie dosc specyficznymi prawami, glosowanie ma charakter bardziej personalny, a nie partyjny, do tego dochodzi niewysoka frekwencja. Chociaz musze przyznac, ze zdziwil mnie ten wynik ;) I to dosc negatywnie. Mam nadzieje, ze to po prostu taka anomalia i nie przelozy sie na jakies pozniejsze wyniki...
Dragon-Fly
06-01-2011, 12:34
Panie mój, jak ty chędożysz, -1 za walor pracy pisemnej.
Dlatego, ze Korwin Mikke jest taka ciekawostka, ktora pojawia sie nagle przed wyborami, glosi kontrowersyjne hasla, robi wokol siebie zamieszanie, jest showmanem. A kim jest Pawlak w oczach wyborcow, zwlaszcza tych mlodszych? Stateczny nudziarz, zadnych kontrowersji, zadnej energii, zadnych ciekawych, rewolucyjnych pomyslow. A osoby ktore byc moze by na niego zaglosowaly podzielily swoje glosy miedzy Komorowskiego i Kaczynskiego, bo z gory wiadome bylo, ze wygra ktorys z tej dwojki.
Korwin-Mikke NIE pojawia się przed wyborami, w tych, jak i poprzednich, miałem problem znaleźć go na jakimkolwiek kanale. Łaskawie zauważ, że to właśnie Pawlaki mają najwięcej czasu antenowego. A Pawlak może po prostu kieruje swój program do INNEJ GRUPY? Nie do młodszych?
Korwin-Mikke NIE pojawia się przed wyborami, w tych, jak i poprzednich, miałem problem znaleźć go na jakimkolwiek kanale. Łaskawie zauważ, że to właśnie Pawlaki mają najwięcej czasu antenowego. A Pawlak może po prostu kieruje swój program do INNEJ GRUPY? Nie do młodszych?
"Pojawia sie" nie tyle w serwisach informacyjnych, co "pojawia sie" w znaczeniu raczej "uaktywnia sie politycznie w okresie przedwyborczym" ;) Dla wielu osob nie interesujacych sie polityka jest swiezym, rewolucyjnym powiewem, a nie nudna twarza ogladana przez lata kazdego dnia w tv - to mialem na mysli mowiac o jego pojawianiu sie.
Co do Pawlaka - czy ja gdziekolwiek napisalem, ze kieruje swoj program do mlodych? Moze niezbyt jasno sie wyrazilem, ale pisanie postow w okolicach 1 w nocy bywa trudne ;) Mialem na mysli to, ze Korwin Mikke trafia w gusta pewnej grupy mlodych wyborcow i osob jeszcze bez prawa wyborczego przez stwarzanie wizerunku wylaniajacego sie z nicosci rewolucjonisty, gloszacego kontrowersyjne hasla. Tym kupuje sobie glosy wlasnie tej grupy wiekowej. Bo ta grupa jest najbardziej podatna na tego typu hasla, ludzie z tej grupy nie maja tez jeszcze okreslonych w wiekszosci pogladow politycznych, sa wiec latwiejsi do zdobycia. Pawlak natomiast celuje w wyborcow starszych. Starsi wyborcy zas glosuja w zdecydowanej wiekszosci na PO i PiS, o wiele trudniej tez od nich wyrwac jakies glosy niz od mlodych.
Duch Niespokojny
06-01-2011, 14:07
Niewazny jest obecny program, obecne twarze, sld dla wiekszosci osob to afery, korupcja, pijany Kwasniewski i komuna. Niezaleznie od staran partii, ten wizerunek ciezko jest zmienic, bo wiele osob polityka albo w ogole sie nie interesuje, albo interesuje sie bardzo pobieznie. Do tego w przypadku osob mlodych, bo o nich tu mowimy dochodzi wiedza i przekonania wyniesione z domu, SLD to zlodzieje i komunisci i jak najdalej ich trzymac od wladzy
A to podejście jest akurat zupełnie uzasadnione - SLD się całkowicie skompromitował i mam nadzieję nie zobaczyć ani tej partii, ani ludzi z nią związanych już nigdy u władzy.
Podobnie nie obchodzi mnie już program Platformy Obywatelskiej, bo widać wyraźnie, że partia ta nie ma w ogóle ochoty go realizować.
Teraz jest. Wg przewidywan banku swiatowego do 2050 polskie emerytury spadna do 0zl miesiecznie, jesli nie podejmiemy sie powaznych reform.
Skoro takie sa przewidywania - to po co obecnie placimy te skladki emerytalne? Oczywiste jest, ze Polak i przed, i po szkodzie glupi - wiec za reformy tego systemu wezwma sie politycy w latach ~2025-2030, czyli wtedy, gdy bedzie zdecydowanie za pozno. Nie lepiej po prostu zniesc ten chory system, obecne emerytury finansowac z zyskow z prywatyzacji panstwowych przedsiebiorstw (o ile jeszcze sa, bo znajac zdolnosci do dokonywania zlodziejskiej prywatyzacji, za te 15-20 lat juz nic nie bedzie), a przyszlym emerytom zostawic mozliwosc - pracy do smierci, lub sukcesywnego oszczedzania juz teraz?
Bo obecnie to wyglada tak - ten, kto chce miec emeryture, musi oszczedzac podwojnie (w ramach skladki ZUS - z ktorej nic nie zostanie - oraz w ramach np. lokaty w banku, z ktorej potem beda czerpac zyski), a ten, kto opiera sie tylko na ZUSie - emerytury miec nie bedzie i "trzeba bedzie" doplacic do niego z budzetu... to juz nie lepiej teraz doplacac, gdy takich emerytow jest mniej?
"Pojawia sie" nie tyle w serwisach informacyjnych, co "pojawia sie" w znaczeniu raczej "uaktywnia sie politycznie w okresie przedwyborczym" Dla wielu osob nie interesujacych sie polityka jest swiezym, rewolucyjnym powiewem, a nie nudna twarza ogladana przez lata kazdego dnia w tv - to mialem na mysli mowiac o jego pojawianiu sie.
Z cala stanowczoscia zgodzic sie nie moge. Korwin aktywny jest caly czas - czy to w internecie, czy na roznego rodzaju spotkaniach, czy tez w programach telewizyjnych - oczywiscie tych stacji, ktore sie nie licza, bo tzw. powazne go nie zapraszaja. Skoro nie ma dostepu do ogolnopolskich mediow trzymajacych wladze, to co ma zrobic? Palic opony, organizowac blokady i wysypywac zboze, jak Lepper? To byloby sprzeczne nawet z tym, ze swoj program stara sie kierowac do ludzi myslacych, ktorzy wiedza, ze obecny system sie wali - a im dluzej bedzie upadal, tym bolesniej odczuja to ludzie, ktorzy wierza w solidarnosc, milosc spoleczna.
Co do Pawlaka - czy ja gdziekolwiek napisalem, ze kieruje swoj program do mlodych? Moze niezbyt jasno sie wyrazilem, ale pisanie postow w okolicach 1 w nocy bywa trudne Mialem na mysli to, ze Korwin Mikke trafia w gusta pewnej grupy mlodych wyborcow i osob jeszcze bez prawa wyborczego przez stwarzanie wizerunku wylaniajacego sie z nicosci rewolucjonisty, gloszacego kontrowersyjne hasla.
Sugerowanie, ze Pawlak trafia do starych rolnikow, a JKM do mlodziezy jest kompletnym uproszczeniem. Po pierwsze - postac rolnika z nieogolonego brudasa zaczyna ewoluowac w czystego, wyksztalconego farmera. Po drugie - czy inne partie nie maja rownie "rewolucyjnych" hasel? Wydaje mi sie, ze do mlodziezy zdecydowanie bardziej trafiaja hasla panstwa opiekunczego (PiS), tolerancji dla wszelkiej masci dziwactw (SLD), czy koncepcja silnego panstwa (wszelkie partyjki pro-faszystowskie i pro-komunistyczne).
A moze - po prostu - ludzie powoli zauwazaja, ze najlepsze dla nich jest to, co zarobia, zrobia i zdecyduja sami?
A to podejście jest akurat zupełnie uzasadnione - SLD się całkowicie skompromitował i mam nadzieję nie zobaczyć ani tej partii, ani ludzi z nią związanych już nigdy u władzy.
Podobnie nie obchodzi mnie już program Platformy Obywatelskiej, bo widać wyraźnie, że partia ta nie ma w ogóle ochoty go realizować.
Masz calkowita racje. SLD bedzie trudno dojsc do czegokolwiek, bo wykruszajacych sie starych komunistow zastepuja wielbiciele wszystkiego - przez co partia ma te 10-15% poparcia i sie jakos trzyma.
Natomiast PO stworzyla wizerunek, jakoby tylko ona byla partia dla "ąę" inteligentow, jednoczesnie przyprawiajac przyslowiowa gebe wszystkim innym. Przez to osoby niezorientowane w polityce glosuja na nich, bo prezentuja sie najladniej/najkorzystniej.
Z cala stanowczoscia zgodzic sie nie moge. Korwin aktywny jest caly czas - czy to w internecie, czy na roznego rodzaju spotkaniach, czy tez w programach telewizyjnych - oczywiscie tych stacji, ktore sie nie licza, bo tzw. powazne go nie zapraszaja. Skoro nie ma dostepu do ogolnopolskich mediow trzymajacych wladze, to co ma zrobic? Palic opony, organizowac blokady i wysypywac zboze, jak Lepper? To byloby sprzeczne nawet z tym, ze swoj program stara sie kierowac do ludzi myslacych, ktorzy wiedza, ze obecny system sie wali - a im dluzej bedzie upadal, tym bolesniej odczuja to ludzie, ktorzy wierza w solidarnosc, milosc spoleczna.
Nie zrozumielismy sie do konca:) Wiem o jego aktywnosci, ale chodzi o to, do kogo ona dociera. Aktywnosc polityczna Korwina Mikke sledza na bierzaco w zasadzie jedynie jego stali zwolennicy, nie dociera z nia w zaden sposob do szerszego grona odbiorcow, w zasadzie to chyba nawet sie nie stara, chociaz nie wiem, nie sledze jego poczynan. W kazdym razie, nawet jesli nie jest zapraszny, internet stwarza o wiele wieksze mozliwosci politycznego lansowania sie, niz jedynie prowadzenie oficjalnego bloga i strony internetowej.
Dla przecietnego zjadacza chleba, nie czytujacego blogow politykow, nie sledzacego doglebnie zycia politycznego, ogladajacego pobieznie informacje w stacjach telewizyjnych, a wiec dla wiekszosci wyborcow, jest to postac w zasadzie obca, marginalna. I nagle przed wyborami zaczyna byc o nim glosno w internecie, w innych mediach tez (wbrew temu co sie tu sugeruje, w roznych serwisach informacyjnych bylo go dosc sporo jak na postac z marginesu politycznego). W tym sensie dla wielu jest ciekawa nowoscia, nie kojarzona z ogolno pojetym nudnym i przejedzonym zyciem politycznym, rzuca hasla na podatny grunt (legalna trawka, kara smierci) i tym zdobywa sobie glosy.
Sugerowanie, ze Pawlak trafia do starych rolnikow, a JKM do mlodziezy jest kompletnym uproszczeniem. Po pierwsze - postac rolnika z nieogolonego brudasa zaczyna ewoluowac w czystego, wyksztalconego farmera. Po drugie - czy inne partie nie maja rownie "rewolucyjnych" hasel? Wydaje mi sie, ze do mlodziezy zdecydowanie bardziej trafiaja hasla panstwa opiekunczego (PiS), tolerancji dla wszelkiej masci dziwactw (SLD), czy koncepcja silnego panstwa (wszelkie partyjki pro-faszystowskie i pro-komunistyczne).Raczej kompletnym uproszczeniem jest pisanie o starych rolnikach-brudasach, bo nigdzie takie sformulowanie u mnie nie padlo ;) Napisalem jedynie o starszych wyborcach w ogole, wliczajac w to zarowno mieszkancow miast, jak i wsi, osoby wyksztalcone i niewyksztalcone, bez precyzowania.
Owszem, te hasla konserwatywne PiSu, tolerancji SLD trafiaja do mlodych, nigdzie nie kwestionowalem tego. (Chociaz z tym SLD to raczej bylbym w ocenie ostrozny, ta partia to nadal domena starszych zwolennikow powrotu PRL.) W koncu te partie zdobyly o wiele wiecej glosow ;) Pisalem jedynie o grupie, do ktorej trafil Korwin Mikke, starajas sie ja scharakteryzowac.
Natomiast PO stworzyla wizerunek, jakoby tylko ona byla partia dla "ąę" inteligentow, jednoczesnie przyprawiajac przyslowiowa gebe wszystkim innym. Przez to osoby niezorientowane w polityce glosuja na nich, bo prezentuja sie najladniej/najkorzystniej.Na tym polityka w naszym kraju niestety sie opiera - na teatrzyku, stwarzaniu wizerunku, zamiast na realnych dzialaniach. Ale tak naprawde nie tym PO wygrywa. PIS robi w zasadzie cala robote za nich, gustujac w tworzeniu sekty, walczac o krzyze i prowadzac teatrzyk sugerowanych zamachow, placzu nad trumnami i wystawiajac jako twarz oderwanego od jakiejkowiek rzeczywistosci Kaczynskiego i jego przydupasow. Wyborcy PO nie glosuja na PO, tylko przeciwko PIS, jako ze PO jest lansowane jako jedyna realna alternatywa dla zdewocialej sekty Kaczynskiego.
Z takimi pyskowkami, jakie JKM wyskakuje to z pewnoscia bysmy mieli druga Bialorus.
Wydaje mi sie, ze do mlodziezy zdecydowanie bardziej trafiaja hasla panstwa opiekunczego (PiS), tolerancji dla wszelkiej masci dziwactw (SLD), czy koncepcja silnego panstwa (wszelkie partyjki pro-faszystowskie i pro-komunistyczne)
Katofundamentaliści z PiS trafiają głownie do postpegeerowskich frustratów którym można obiecać wszystko, górników/ stoczniowców którym można wmawiać, że ich firmy są rentowne oraz do zindoktrynowanego katomotłochu. W każdym przypadku próżno wśród nich szukać względnie wykształconej młodzieży.
No akurat poparcie PiSu wsrod mlodych wyborcow jest wzglednie spore. Haslo "MY myslimy samodzielnie, a za WAS mysli TVN" padlo na podatny grunt, stwarzajac poczucie elitarnosci. Szkoda tylko, ze tak naprawde wcale nie mysla samodzielnie, tylko PRowcy PISu za nich mysla podsuwajac im tak blyskotliwe sentencje ;)
@down
A jak wspaniale sie tam przestrzega praw czlowieka! istny raj na ziemi ;)
spider-bialystok
07-01-2011, 01:35
Z takimi pyskowkami, jakie JKM wyskakuje to z pewnoscia bysmy mieli druga Bialorus.
Wzrost PKB Bialorusi to jakies 9% rocznie, Bialorus juz przegonila gospodarczo Bulgarie i Rumunie (czlonkow UE!), za jakies 8-10 lat Bialorus dogoni Polske i zacznie ja wyprzedzac.
To tyle w temacie robienia drugiej Bialorusi.
@down
A jak wspaniale sie tam przestrzega praw czlowieka! istny raj na ziemi ;)
Jak tak dalej pojdzie, to niedlugo bedziesz chodzil glodny glosowac i tak sie skoncza twoje prawa czlowieka ;)
Pomijajac juz fakt, ze obecnie wszystko zaczyna sie robic "prawem czlowieka".
spider-bialystok
07-01-2011, 10:26
@down
A jak wspaniale sie tam przestrzega praw czlowieka! istny raj na ziemi ;)
Tak samo jak w PL, z ta roznica, ze nasz rezim troche delikatniej neutralizuje swoja opozycje.
Tyle, ze ich rezim jest przynajmniej sprawny gospodarczo, a my mamy ryzego, benzyne po 5zl i powoli stajemy sie nedza gospodarcza.
Tak samo jak w PL, z ta roznica, ze nasz rezim troche delikatniej neutralizuje swoja opozycje.
Tyle, ze ich rezim jest przynajmniej sprawny gospodarczo, a my mamy ryzego, benzyne po 5zl i powoli stajemy sie nedza gospodarcza.
Byłeś tam? To pojedź i zacznij głosić swoje poglądy to bardzo szybko zmienisz zdanie. Mieszkając w Japonii spotkałem bardzo dużo obcokrajowców, którzy mieli okazję przebywać w Chinach. Tam jeśli powiesz coś co im się nie spodoba - choćby swoje poglądy to wylądujesz w kiciu i będą mieć wywalone na wszystko - ponieważ uznają, że głosisz treści wywrotowe.
Więc przestań pieprzyć, że jest tak samo jak u nas.
spider-bialystok
07-01-2011, 13:47
Na Bialorusi bywam regularnie i zycie Bialorusinow nie rozni sie specjalnie od zycia w Polsce.
Oni tam na prawde wierza w Lukaszenke i trudno sie dziwic - wyprowadzil od kraj z poziomu dna w 1995 do poziomu ekonomicznego tygrysa, ktory za pare lat dogoni Polske i zacznie nas zostawiac w tyle.
Quezacoatl
08-01-2011, 00:25
Wzrost PKB Bialorusi to jakies 9% rocznie, Bialorus juz przegonila gospodarczo Bulgarie i Rumunie (czlonkow UE!), za jakies 8-10 lat Bialorus dogoni Polske i zacznie ja wyprzedzac.
To tyle w temacie robienia drugiej Bialorusi.
Za to Tusk obiecywal nam druga Irlandie. I puff! Spelnilo sie.
Wzrost PKB Bialorusi to jakies 9% rocznie, Bialorus juz przegonila gospodarczo Bulgarie i Rumunie (czlonkow UE!), za jakies 8-10 lat Bialorus dogoni Polske i zacznie ja wyprzedzac.
Bzdura, przy obecnym poziomie PKB i średnim wzroście Białorusi, potrzeba by było prawie 20 lat, żeby dogoniła Polskę. I to zakładając, że PKB Polski stałoby w tym czasie w miejscu.
Na inny temat:
http://www.obserwatorfinansowy.pl/2011/01/07/biurokracji-trudno-powiedziec-%E2%80%9Ezegnaj%E2%80%9D
spider-bialystok
08-01-2011, 16:03
Litawor
http://lewicowy.salon24.pl/216163,bialoruski-cud-gospodarczy
Aha, ja mówiłem o PKB całkowitym, nie na jednego mieszkańca. Ale faktycznie, porównywanie tego drugiego jest bardziej zasadne.
Mam coś dla zwolenników Janusza Korwina-Mikke (na którego - o zgrozo - sam się kiedyś zastanawiałem, czy nie zagłosować):
http://korwin-mikke.pl/najwyzszy_czas/zobacz/pedofil/291
Nie da się ukryć, iż JKM jest w pewnych kwestiach marnym, a już na pewno kontrowersyjnym politykiem. Można się kłócić z jego radykalnymi poglądami w różnych sprawach, często za bardzo się zagalopuje i pisze w sposób średnio zrozumiały dla przeciętnych ludzi, którzy rzadko mają styczność z jego artykułami. Za kilka rzeczy jednak go cenię. Mianowicie za konsekwentne, kilkudziesięcioletnie promowanie idei konserwatywno-liberalnej oraz za wychowanie rzeszy ludzi głoszących te poglądy właśnie. Nie można mu zarzucić, że swojego zdania nie potrafi odpowiednio argumentować. JKM ma sporo racji w felietonie, do którego prowadzi twój link. Co nie zmienia faktu, że z główną tezą się nie zgadzam.
Mowienie, ze poglady polityczne Korwina-Mikke maja wielu zwolennikow to naprawde niezly zart ;)
Duża część społeczeństwa ma poglądy konserwatywne, jeśli chodzi o sprawy społeczno-obyczajowe(i nie chodzi tutaj wcale o kościół). Pewna grupa ludzi, też niemała, ma liberalne poglądy na gospodarkę. Może nie aż tak radykalne, ale to już jest kwestia przyzwyczajenia po latach PRLu i ostatniego 20-lecia do państwa opiekuńczego, kiedy to obowiązki przechodziły i nadal przechodzą z człowieka na państwo. Ludzie dla bezpieczeństwa oddają swoją wolność. I to jest kolosalny problem na dzień dzisiejszy.
W wyborach zdobyl 2,5% glosow, a i to jedynie za sprawa legalnej trawki
Błąd. Nie znam osoby, która głosowała na JKM w wyborach prezydenckich w 2010 głównie/tylko z powodu legalizacji marihuany. Zdobyłby więcej, gdyby był pokazywany w mediach i czasami potrafił panować pad językiem. Powszechny jest też stereotyp jakoby JKM był szowinistą i cofnąłby kobiety o 150 lat wstecz, przez co ludzie na niego głosu nie oddają. Otóż poglądy dot. płci pięknej są jego prywatnymi poglądami i nie wprowadziłby ich na większą skalę w kraju.
Jego poglady polityczne w wiekszosci sa tak oderwane od rzeczywistosci, ze to raczej kabareciarz niz realny polityk, wyplywa przed wyborami, troche wywiadow poudziela i konczy z marnym wynikiem.
Skupmy się na gospodarce, bo chyba nikt nie zaprzeczy, że jest to bezapelacyjnie najważniejsza dla nas sprawa? Gtyk, powiesz iż Milton Friedman i szkoła chicagowska też są oderwane od rzeczywistości? W Chile się udało, jest to teraz najbogatszy kraj Ameryki Południowej, plany skrajnie liberalne udało się wcielić w życie mimo niestabilnej sytuacji w kraju. Nie można się zgodzić z tezą, iż JKM wypływa tylko przed wyborami. Aktywnie działa przez cały czas prowadząc zwykłe blogi i V-blogi, jeździ po kraju. Przykre jest niestety to, że tam gdzie jest JKM, tam on musi posiadać całkowitą władzę.
Powinien pomoc wypromowac sie mlodszym, znacznie lepszym politykom z nurtu wolnosciowego jak np:
Myślę, że młode pokolenie 'wolnoścowców' idzie w dobrą stronę. Jest stowarzyszenie KoLiber, jest Instytut Misesa, jest Centrum Adama Smitha. W mediach aktywni są ekonomiści Rybiński i Gwiazdowski. Niestety, swój program w TVP stracił Ziemkiewicz, pracę stracił Cejrowski w radiowej trójcę. Jeśli JKM zabraknie, to przez pewien czas trudno będzie znaleźć ikonę liberalizmu gospodarczego w Polsce. Ziemkiewicz, Cejrowski, Michalkiewicz mają owszem poglądy liberalne na gospodarkę, ale jako prawicowcy zajmują się głównie sprawami społeczno-obyczajowymi. A szkoda.
Gdyby nie poglądy społeczne - na pewno na jego rewolucyjne poglądy gospodarczo-ekonomiczne patrzyłoby się okiem spokojniejszym i trzeźwiejszym.
Jego poglądy społeczne to przede wszystkim sprzeciw wobec nieświadomej masy postępowców. Aborcja legalna, bo tak. In-vitro finansowane i w żaden sposób nieuregulowane, bo tak. Bądźmy otwarci, niech wpadają do nas homoseksualiści i wyznawcy religii pokoju, bo tak. Na przykładzie swojej szkoły mogę jasno stwierdzić, iż młodzi ludzie obecnie mylą pojęcia wolności i tolerancji. Idą ślepo w imię tolerancji, nie zważając na minusy i ogromne zagrożenia, które z jej ślepej odmiany mogą na nas spaść. Wstydzą się polskości, drwią z niej, pragną być ludźmi zachodu. JKM pokazuje, że można być konserwatystą i jednocześnie oddzielić myśl konserwatywną od kościoła. Co w tym złego? Oczywiście, że JKM ma kilka fatalnych, radykalnych poglądów. Ale obecnie nie ma nikogo innego.
Z drugiej zas strony - ma troche racji. Przez obecne zdziczenie ludzie faktycznie zaczynaja sie bac dotykac wlasnych dzieci
Przede wszystkim powinniśmy odpowiedzieć sobie na jedno pytanie. Do kogo należy dziecko? Do rodziców czy do państwa? Zniszczenie rodziny to zniszczenie naszej cywilizacji. Chrońmy dzieci przed rodzicami-psycholami, ale kiedyś musimy sobie powiedzieć stop. Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie Platformy Obywatelskiej przekroczyła pewną granicę. Ogólnie z całą wypowiedzią się zgadzam.
Bo ta grupa jest najbardziej podatna na tego typu hasla, ludzie z tej grupy nie maja tez jeszcze okreslonych w wiekszosci pogladow politycznych, sa wiec latwiejsi do zdobycia.
Tak, są łatwiejsi do zdobycia. Tylko młodzi ludzie, kierują się sprawami światopoglądowymi, a w tej grupie wiekowej konserwatyści są w mniejszości. Poparcie zbiera więc SLD. Uczęszczam do maturalnej w Gdyni, liceum jest dobre. W wyborach w klasie wygrał Napieralski. To jest poważny problem, ponieważ dziewczyny, które na niego głosowały będą budować przyszłą klasę średnią. Prawniczki, dziennikarki, osoby idące na medycynę, ekonomię czy socjologię. Napieralski jest słabym politykiem, całe szczęście.
Podobnie nie obchodzi mnie już program Platformy Obywatelskiej, bo widać wyraźnie, że partia ta nie ma w ogóle ochoty go realizować.
PO obecnie nie ma żadnego programu. Kiedyś w podstawówce była taka wróżba. Polegała ona na tym, że wycinało się z kartki serce i po jednej stronie wypisywało imiona drugiej płci, zaś z drugiej strony wbijało się igłę. W ten sposób poznawało się imię przyszłego partnera. Platforma powypisywała przypadkowe ustawy z tyłu kartki i wprowadza je na chybił trafił. W rządy Tuska wprowadził się chaos. Mieliśmy dwie ofensywy legislacyjne, które była drwiną. Platformersi zjadą w dół w momencie, gdy nastąpi krach, albo gdy zniknie niebezpieczeństwo ze strony Kaczyńskiego.
Natomiast PO stworzyla wizerunek, jakoby tylko ona byla partia dla "ąę" inteligentow, jednoczesnie przyprawiajac przyslowiowa gebe wszystkim innym. Przez to osoby niezorientowane w polityce glosuja na nich, bo prezentuja sie najladniej/najkorzystniej.
Ludzie głosują na PO z dwóch powodów: Kaczyński i chęć bycia członkiem postępowej, zachodniej, ładnie ubranej elity. Kto wierzy w Tuska i jego ekipę, w ich program- jest głupkiem. Ręka rękę myje, tu układzik, tam układzik. Młodzi Demokracji to zwykle dzieci z bogatych rodzin, które potrafią zaprezentować może jedno wartościowe merytorycznie zdanie na 20 wypowiedzianych. Taki Chochoł z różą w środku, tylko że odwrotnie.
Katofundamentaliści z PiS trafiają głownie do postpegeerowskich frustratów którym można obiecać wszystko, górników/ stoczniowców którym można wmawiać, że ich firmy są rentowne oraz do zindoktrynowanego katomotłochu. W każdym przypadku próżno wśród nich szukać względnie wykształconej młodzieży.
PiS w samorządach wygląda zupełnie inaczej niż w sejmie. Nie wierzę w solidaryzm PiS, jestem ateistą i uważam, że PiS jest niszczące, ale prędzej poparłbym właśnie tę partię niż kłamców z PO. PiS nie można wybaczyć jednego. Jest drugą partią w sejmie i najgorszą opozycją w historii Polski. Przez nich Platforma może pozwolić sobie na wszystko. Przez ostatnie parę tygodni to się lekko zmieniło, ale ten lekki powiew wiatru powinien zamienić się w huragan po tym, co PO zrobiło z PKP, inwestycjami w drogi, OFE. Tak się jednak nie stanie, bo Kaczyński nie potrafi tego powiązać ze Smoleńskiem, więc się nie wypowiada. Powinien jak najszybciej wycofać się z polityki, albo w końcu stać się twardym przedstawicielem opozycji.
PiS w samorządach wygląda zupełnie inaczej niż w sejmie. Nie wierzę w solidaryzm PiS, jestem ateistą i uważam, że PiS jest niszczące, ale prędzej poparłbym właśnie tę partię niż kłamców z PO. PiS nie można wybaczyć jednego. Jest drugą partią w sejmie i najgorszą opozycją w historii Polski. Przez nich Platforma może pozwolić sobie na wszystko. Przez ostatnie parę tygodni to się lekko zmieniło, ale ten lekki powiew wiatru powinien zamienić się w huragan po tym, co PO zrobiło z PKP, inwestycjami w drogi, OFE. Tak się jednak nie stanie, bo Kaczyński nie potrafi tego powiązać ze Smoleńskiem, więc się nie wypowiada. Powinien jak najszybciej wycofać się z polityki, albo w końcu stać się twardym przedstawicielem opozycji. PO moze sobie pozwolic na to z zupelnie inego powodu - nie ma w Polsce zadnej opozycji, ktora by z rzadem wspolpracowala czyt. omowienie spraw gospodarczych, przygotowywanie ustaw lub nawet i doradzanie. Niestety, w Polsce system opozycyjny polega tylko i wylacznie na blokowaniu ustaw, ktorego nawet nie omowili. Czekam na partie PJN, jedyna opozycja, ktora stawia na wspolprace, jednakze ich nie popieram.
Swoja droga ciekawi mnie jedna rzecz, licze na odpowiedz - wie ktos ile podwyzka VATu bedzie tygodniowo kosztowac?
PO moze sobie pozwolic na to z zupelnie inego powodu - nie ma w Polsce zadnej opozycji, ktora by z rzadem wspolpracowala czyt. omowienie spraw gospodarczych, przygotowywanie ustaw lub nawet i doradzanie. Niestety, w Polsce system opozycyjny polega tylko i wylacznie na blokowaniu ustaw, ktorego nawet nie omowili. Czekam na partie PJN, jedyna opozycja, ktora stawia na wspolprace, jednakze ich nie popieram.
Swoja droga ciekawi mnie jedna rzecz, licze na odpowiedz - wie ktos ile podwyzka VATu bedzie tygodniowo kosztowac?
Opozycja oczywiście w kwestiach ważnych dla dobra kraju powinna dążyć wraz z rządem do kompromisu. Aczkolwiek to nie jest jej główna rola. Opozycja powinna wytykać rządzącym KAŻDY błąd, każde potknięcie. Pokazywać obywatelom inne spojrzenie na sprawę. Krytykować, walczyć na argumenty. Nie dać spokojnie rządzić partii przy władzy, bo ta partia obrośnie zwyczajnie w tłuszcz. Upraszczając: jeśli Schetyna puści bąka, to Kurski po 2 sekundach powinien podawać opinii publicznej ile CO2 poszło przez niego do atmosfery.
Upraszczając: jeśli Schetyna puści bąka, to Kurski po 2 sekundach powinien podawać opinii publicznej ile CO2 poszło przez niego do atmosfery.
Dokładnie tego świadkami jesteśmy teraz, i jest to całkowite przeciwieństwo koncepcji konstruktywnej opozycji.
Dokładnie tego świadkami jesteśmy teraz, i jest to całkowite przeciwieństwo koncepcji konstruktywnej opozycji.
Obecnie Kurski mówi tylko tyle, że śmierdzi. I nic z tego nie wynika.
Obecnie Kurski mówi tylko tyle, że śmierdzi. I nic z tego nie wynika.
Innymi slowy najlepiej wytykac kijem, nizeli cos w tej sprawie robic.
Propo VATu:
Taka podwyżka to dla przeciętnej czteroosobowej rodziny 40 złotych więcej na podstawowe miesięczne utrzymanie. Dla singla - 15 złotych - wyliczył Money.pl.
Według danych GUS na konsumpcję w 2009 roku średnio wydawaliśmy 957 złotych miesięcznie na osobę. Poziom wydatków różnił się w zależności od wielkości gospodarstwa domowego i od zarobków. Miesięczne utrzymanie kosztowało singla, ze średnią krajową płacą, ponad 1500 złotych, a rodzina 2+2, gdzie oboje rodziców zarabia średnią krajową (czyli razem na rękę niemal 5 tysięcy złotych), wydawali na utrzymanie prawie 4 tysiące złotych. Taka rodzina zapłaci po podwyżce za mieszkanie i energię więcej o 7,5 zł miesięcznie, za jedzenie o prawie 9 zł, a jej wydatki na transport wzrosną o 5 złotych.
Singiel z przeciętną pensją (3400 złotych brutto, czyli około 2435 zł na rękę) wyda na jedzenie o 3,8 złotych więcej, mieszkanie i energia zdrożeją dla niego o 3 złote, a transport średnio o 1,5 zł na miesiąc.
http://msp.money.pl/wiadomosci/podatki/artykul/wyzszy;vat;2011;bedzie;nas;kosztowac;srednio;kilka nascie;zl;na;miesiac,183,0,650167.html
Jezeli ufac takim statystykom to nie jest tragicznie z tym waszym VATem, jak sie wydaje.
Obecnie Kurski mówi tylko tyle, że śmierdzi. I nic z tego nie wynika.
Obecnie wynika z tego tyle, że przez 20 lat opozycja kopie rząd po kostkach w myśl zasady "jeszcze żadnej partii nie udało się zebrać drugiej kadencji, więc im gorzej tym lepiej dla nas".
Stąd Blida, Smoleńsk, torebki prezydentowej, mlaskanie, polowania, orliki i tysiąc innych rzeczy składających się na polską dziką "kulturę" polityczną.
Albertus
09-01-2011, 22:19
CO do Białorusi , to powiem taka ciekawostkę.
Pewien Piekarz od nas odchodzi i wyjeżdża właśnie na Białoruś!! Mówił ze tam ma ofertę pracy w piekarni która nie dość ze jest bardziej nowoczesna od naszej to w dodatku mówił ze tam w porównaniu zarobi więcej niż u nas.
Jest teraz na wypowiedzeniu i kończy mu się gdzieś w lutym.
Ciekawe jak mu się tam ułoży...
Obecnie wynika z tego tyle, że przez 20 lat opozycja kopie rząd po kostkach w myśl zasady "jeszcze żadnej partii nie udało się zebrać drugiej kadencji, więc im gorzej tym lepiej dla nas".
Stąd Blida, Smoleńsk, torebki prezydentowej, mlaskanie, polowania, orliki i tysiąc innych rzeczy składających się na polską dziką "kulturę" polityczną.
Opozycja, jak sama nazwa wskazuje, sprzeciwia się polityce uprawianej przez rząd, więc z natury jej praca nie powinna opierać się na pomaganiu rządowi. I tak jest na całym świecie. Blidy itd. to wynik buractwa polityków i mediów oraz tego, że 'sensacje' bardziej interesują zwykłego Kowalskiego niż sprawy istotne. Nigdzie nie napisałem, że opozycja ma partię rządzącą opluwać, rzucać w nią mięsem bezpodstawnie.
Innymi slowy najlepiej wytykac kijem, nizeli cos w tej sprawie robic.
Skoro opozycja nie ma wpływu na władzę, to idzie i mówi, co jej się nie podoba, jakie ma zdanie i jak daną kwestię rozwiązać. Ma popierać rząd, mimo że się z nim nie zgadza? Siedzieć cicho? Układzik robić "my was poprzemy tu, jeśli wprowadzicie to"? Przecież to się kupy nie trzyma.
Propo VATu:
Jezeli ufac takim statystykom to nie jest tragicznie z tym waszym VATem, jak sie wydaje.
Zdawałoby się, że 1 punkt procentowy w górę to nie jest dużo, ale rynek na to odpowie na pewno nie niezauważalnie. Bardziej martwiłbym się benzyną.
Opozycja, jak sama nazwa wskazuje, sprzeciwia się polityce uprawianej przez rząd, więc z natury jej praca nie powinna opierać się na pomaganiu rządowi.
Funkcjonowanie systemy politycznego średniej wielkości państwa nie może opierać się na "jak sama nazwa wskazuje".
Rolą opozycji jest stanowienie przeciwwagi dla rządu a nie podkopywanie jego autorytetu przy każdej nadarzającej się okazji. Polityka to nie przeciąganie liny. .
Duch Niespokojny
09-01-2011, 23:07
Zgodzę się z Vilem. Jeśli rząd zamierza przeprowadzić trudne, bolesne, acz konieczne reformy, to wytykająca wszelkie ich minusy opozycja może je łatwo storpedować. Wówczas rządząca partia tym bardziej woli wprowadzać jedynie kosmetyczne zmiany, próbować przypodobać się wszystkim, aniżeli zajmować się trudnymi do rozwiązania problemami.
Oczywiście, nie miałoby to miejsca, gdyby społeczeństwo było bardziej świadome, myślało przyszłościowo i nie dawało się omamić byle krzykaczom.
Zgodzę się z Vilem. Jeśli rząd zamierza przeprowadzić trudne, bolesne, acz konieczne reformy, to wytykająca wszelkie ich minusy opozycja może je łatwo storpedować. Wówczas rządząca partia tym bardziej woli wprowadzać jedynie kosmetyczne zmiany, próbować przypodobać się wszystkim, aniżeli zajmować się trudnymi do rozwiązania problemami.
Oczywiście, nie miałoby to miejsca, gdyby społeczeństwo było bardziej świadome, myślało przyszłościowo i nie dawało się omamić byle krzykaczom.
Opozycja oczywiście w kwestiach ważnych dla dobra kraju powinna dążyć wraz z rządem do kompromisu.
Mój sposób myślenia polega na stawianiu rywalizacji wyżej niż współpracy. Widzicie, uważam że rywalizacja jest w ludzkiej naturze i jest najbardziej efektywna. Jeśli krytykuje się rzeczowo jakieś ministerstwo, szef rządu może bliżej przyjrzeć się pracy tego resortu i zmobilizować danego ministra. I w ten sposób nie dawać szansy opozycji na krytykę, usuwając niedociągnięcia i błędy, próbować zmaksymalizować pracę ministerstwa.
Jak najbardziej zgadzam się z tym, że w polskiej polityce jest za mało dialogu i współpracy, ale skoro już teraz PO nie dogaduję się z PSL, to gdzie tu może być mowa o głębszych więziach dodatkowo z innymi partiami?
Rolą opozycji jest stanowienie przeciwwagi dla rządu a nie podkopywanie jego autorytetu przy każdej nadarzającej się okazji. Polityka to nie przeciąganie liny. .
To jak wyobrazasz sobie opozycje? Jej projekty aktow prawnych, pomimo tego, ze moga byc nawet dobre - nie przejda, bo przeciez zapunktuje to u wyborcow, wiec sie je odrzuca. Jesli opozycja poprze rzad, to kto zgarnie z tego owoce? Rzad, a nie opozycja.
A tak przynajmniej opozycja pokazuje, co rzad robi zle.
Jezeli ufac takim statystykom to nie jest tragicznie z tym waszym VATem, jak sie wydaje.
Statystyki sa o tyle optymistyczne, ze pokazuja "srednia statystyczna rodzine" - czyli, z jednej strony sa biedacy, ktorzy wody w domu nie maja, z drugiej - bardzo bogaci ludzie.
Zacznijmy od tego, ze w ogole bledem jest postrzeganie sprawy podwyzek przez wzrost VATu o 1pkt procentowy. No bo tak latwo policzyc - VAT wzrosnie do ten 1 punkt, wiec cena wody mineralnej o 2 grosze, bulki o grosz, a telewizora o 10zl, wiec w sumie nie tak zle. Natomiast problem lezy glebiej - VAT wzrosnie na kazdy skladnik tejze bulki (czyli wzrosnie cena maki, cena drozdzy i cena wody), wzrosna oplaty za gaz/prad (w koncu na czyms trzeba ta bulke upiec), wzrosnie cena ropy (bulke musimy dowiezc). Wzrosnie cena utrzymania sklepu, w ktorym ta bulke kupimy - w koncu go trzeba ogrzac i oswietlic. Wiec cena bulki nie wzrosnie o ten 1 grosz, tylko o - minimum - kilka.
A im drozszy produkt, tym podwyzka bedzie wyzsza. Czytalem ostatnio wypowiedzi ekonomistow, ktorzy prognozuja wzrost cen o 5-7% - wlasnie przez ten efekt domina.
Zabawny jest zwrot "dla singla - 15zl". Cena ropy ostatnio skoczyla o 30gr na litrze, wiec za sama rope bede placil miesiecznie minimum 10zl wiecej. A gdzie reszta? Gdybym mial podliczyc roczny koszt, to obawiam sie, ze zaplacilbym z 3-4 stowki wiecej niz rok temu.
Ale, niestety, w naszym kraju funkcjonuje dorazne myslenie - po co obnizyc podatki i poczekac 3-4 lata na wzrost przychodow budzetowych, lepiej podniesc podatki i miec pieniadze juz teraz. Niewazne, ze w dluzszej perspektywie dostaniemy mniej pieniedzy - ale wtedy juz rzadzic nie bedziemy, wiec po nas chocby potop.
Zgodzę się z Vilem. Jeśli rząd zamierza przeprowadzić trudne, bolesne, acz konieczne reformy, to wytykająca wszelkie ich minusy opozycja może je łatwo storpedować. Wówczas rządząca partia tym bardziej woli wprowadzać jedynie kosmetyczne zmiany, próbować przypodobać się wszystkim, aniżeli zajmować się trudnymi do rozwiązania problemami.
Ale na calym swiecie kazda opozycja wytyka minusy. Ale ok, zgoda, niech bedzie - popatrzmy na sytuacje z ostatnich 3 lat. PO + PSL lacznie maja ponad 50% glosow w parlamencie, prezydentem byl Kaczynski - ok, od biedy uznajmy bajke o zlym prezydencie, ktory to wszystko wetuje (a tak naprawde w ciagu 3 lat zawetowal i odeslal do TK cale kilkanascie ustaw). Teraz wymarzona sytuacja - prezydent jest swoj, nie zawetuje niczego. I co? Juz pol roku zlecialo, PO "mialo pracowac jeszcze ciezej, niz do tej pory" (hehe, dobry zart), miala byc jesienna ofensywa legislacyjna. I co, gdzie ta robota? Gdzie ta ofensywa? Gdzie ten premier? Aaa, wyjechal sobie na wczasy biedaczek? Pewnie sie przepracowal...
This just in: Albertus chyba wrócił. To jest dopiero nius polityczny ; )
Ale na calym swiecie kazda opozycja wytyka minusy. Ale ok, zgoda, niech bedzie - popatrzmy na sytuacje z ostatnich 3 lat. PO + PSL lacznie maja ponad 50% glosow w parlamencie, prezydentem byl Kaczynski - ok, od biedy uznajmy bajke o zlym prezydencie, ktory to wszystko wetuje (a tak naprawde w ciagu 3 lat zawetowal i odeslal do TK cale kilkanascie ustaw). Teraz wymarzona sytuacja - prezydent jest swoj, nie zawetuje niczego. I co? Juz pol roku zlecialo, PO "mialo pracowac jeszcze ciezej, niz do tej pory" (hehe, dobry zart), miala byc jesienna ofensywa legislacyjna. I co, gdzie ta robota? Gdzie ta ofensywa? Gdzie ten premier? Aaa, wyjechal sobie na wczasy biedaczek? Pewnie sie przepracowal...
Prawdopodobne jest, ze PO ruszy z praca po ewentualnych wygranych wyborach parlamentarnych - reformy maja do siebie to, ze ludzie sie ich domagaja, ale kiedy juz sie je przeprowadzi, to lud wyraza ogolne niezadowolenie z ich poziomu, bo co to za reforma, jak po niej od razu nie jest lepiej, a nawet na poczatku jest gorzej ;) I tym samym zagwarantowaliby wygrana PiS. A tak sa w komfortowej sytuacji, teraz sie ludziom nie naraza zbyt mocno, jest szansa ze wygraja wybory nic nie robiac, a po wyborach moga ruszyc z ustawami. W wypadku wygranej PiS zawsze moga powiedziec ze mieli gotowe reformy, aleee niestety ich nie zdazyli wprowadzic, bo zly Kaczynski wygral. Z jednej strony, jest to myslenie bardzo niekorzystne dla panstwa, z drugiej strony, lepiej poczekac niz oddawac wladze w rece takiej partii, jaka jest pis... O ile oczywiscie moje skromne przewidywania sie spelnia i PO faktycznie ruszy dupy do pracy.
@Ashlon
Nawet w takich skrajnych przypadkach polski wzrost podatku VAT jest wielkim pikusiem w porownaniu z hiszpanskim wzrostem o 2% (z 16 na 18) i angielskiego wzrostu o 2.5% (z 17.5 do 20), gdzie wyliczono, ze kazda rodzine wzrost bedzie kosztowal srednio £7.50 tygodniowo, co daje niecale £400 funtow rocznie. I ktos tam wspomnial o paliwie. Wiekszy by byl placz, gdyby wzrosla akcyza na paliwo. W UK wzrosto o bach 30p na litr = 30p x 4.70zl = 1.41zl na litr.
ale skoro już teraz PO nie dogaduję się z PSL, to gdzie tu może być mowa o głębszych więziach dodatkowo z innymi partiami?Ale kiedy Komorowski wyciaga reke, a Kaczynski w nia pluje to jak mozna mowic, ze nasza opozycja jest <ok>?
Duch Niespokojny
10-01-2011, 03:11
Prawdopodobne jest, ze PO ruszy z praca po ewentualnych wygranych wyborach parlamentarnych - reformy maja do siebie to, ze ludzie sie ich domagaja, ale kiedy juz sie je przeprowadzi, to lud wyraza ogolne niezadowolenie z ich poziomu, bo co to za reforma, jak po niej od razu nie jest lepiej, a nawet na poczatku jest gorzej ;) I tym samym zagwarantowaliby wygrana PiS. A tak sa w komfortowej sytuacji, teraz sie ludziom nie naraza zbyt mocno, jest szansa ze wygraja wybory nic nie robiac, a po wyborach moga ruszyc z ustawami. W wypadku wygranej PiS zawsze moga powiedziec ze mieli gotowe reformy, aleee niestety ich nie zdazyli wprowadzic, bo zly Kaczynski wygral. Z jednej strony, jest to myslenie bardzo niekorzystne dla panstwa, z drugiej strony, lepiej poczekac niz oddawac wladze w rece takiej partii, jaka jest pis... O ile oczywiscie moje skromne przewidywania sie spelnia i PO faktycznie ruszy dupy do pracy.
Ech, chciałbym w to wierzyć...
spider-bialystok
10-01-2011, 12:54
lepiej poczekac niz oddawac wladze w rece takiej partii, jaka jest pis... O ile oczywiscie moje skromne przewidywania sie spelnia i PO faktycznie ruszy dupy do pracy.
Moze ktos w koncu napisze w czym Pis jest gorsze od po?
Tylko bez bzdur, ze rydzyk, smolensk i mohery. Podajcie konkrety.
Moze ktos w koncu napisze w czym Pis jest gorsze od po?
Tylko bez bzdur, ze rydzyk, smolensk i mohery. Podajcie konkrety.
Pierwsza sprawa - populizm. Partia proponujaca wprowadzenie kary smierci w czasie pokoju, kiedy jest to niemozliwe ze wzgledu na traktaty podpisane przez Polske, jest dla mnie partia niepowazna, pokazujaca z gory ze ma wyborcow za kretynow. No i skad to "prawo" w nazwie, kiedy proponuje sie rozwiazania z prawem niezgodne ;)
Na programie partii skupiac sie wiecej nie warto, bo ani PiS, ani PO programow nie realizuja. Wazniejsze sa metody uprawiania polityki. A czy tutaj trzeba cokolwiek mowic?
Polityka PiS oparta jest na dzieleniu, rzucaniu na prawo i lewo oskarzen, pomowien, robieniu z siebie meczennikow i odgrywaniu absurdalnego teatrzyku i wykorzystywaniu tragedii wielu ludzi do zdobycia popularnosci. Mowisz zeby podawac konkrety, a pominac Smolensk, krzyz, bo to bzdury. Bzdury, na ktorych w ostatnim roku oparta byla cala polityka tej partii.
Gdyby PiS mial jakikolwiek poziom wyzszy niz poziom dna, odcialby sie od sprawy krzyza. Co zas ogladalismy? Kaczynski na czele sekciarskiego pochodu obroncow krzyza trzymajacych pochodnie, wspieranie ich dzialan, krytyke planowanego przeniesienia krzyza. Wazne ze kupi sie troche poparcia tych ludzi.
Co mielismy dalej? Kaczynskiego w blocie w ruskiej trumnie, ruska mgle, zamach, krew na rekach, Komorowski powinien ustapic, kupowanie glosow lewicowych wyborcow, Wystawienie Kaczynskiego w wyborach prezydenckich, bo jako jedyny z PiS mial szanse na wyprzedzenie kandydata PO ze wzgledu na wspolczucie ludzi to juz byl szczyt zenady.
Partia opierajaca cala swoja polityke na takich sprawach w mojej ocenie nie ma absolutnie prawa do powaznego traktowania jej. To jest populizm zahaczajacy o sekciarstwo i jedna wielka kompromitacja.
spider-bialystok
10-01-2011, 14:40
Mowisz zeby podawac konkrety, a pominac Smolensk, krzyz, bo to bzdury. Bzdury, na ktorych w ostatnim roku oparta byla cala polityka tej partii.
Ale caly czas nie wykazales tej rzekomej wyzszosci po nad pis.
W czym po jest niby lepsze? Ze majac od pewnego czasu wladze absolutna w Polsce zajmuja sie ciagle "walka ze zlem i Kaczynskim", podczas gdy w kraju jest coraz gorzej?
Udało mi się znaleźć powód, dla którego PiS jest lepsze niż PO. Po zwycięstwie PiS każdy wie, na co możemy być gotowi.
Zaś oddanie głosu na PO, sytuacja wygląda jak w totolotku. Pseudoliberałowie, konserwatyści jak ładnie trzeba się w kościółku uśmiechnąć, kryptosocjal pełną gębą. W gruncie rzeczy rządy Tuska niewiele się różnią od rządów SLD-UP.
Ale caly czas nie wykazales tej rzekomej wyzszosci po nad pis.
W czym po jest niby lepsze? Ze majac od pewnego czasu wladze absolutna w Polsce zajmuja sie ciagle "walka ze zlem i Kaczynskim", podczas gdy w kraju jest coraz gorzej?
Pytales, w czym PiS jest gorsze od PO. Wlasnie w tym, ze prowadzi taka polityke, jaka opisalem wyzej, w odroznieniu od PO. Sam wielkim zwolennikiem platformy nie jestem i fakt, ze nie przeprowadzaja potrzebnych reform uwazam za bardzo szkodliwy dla Polski. Ale tak jak napisalem w poprzednim poscie, licze na to, ze to jedynie przeczekanie wyborow i po wygranej rusza z praca.
Swoja droga, jestem przekonany, ze gdyby sytuacja teraz byla odwrotna i wladze "absolutna" jak to bardzo populistycznie nazwales, mialby PiS, robilby dokladnie to samo, zamiast zajac sie w okresie przedwyborczym reformami, majac spore szanse na wygrana, przeczekaliby, byleby tylko nie podpasc reformami ludziom i nie przegrac wyborow.
@Vavi
Polemizowalbym. Pamietasz wybory 2005 i zapowiedzi Kaczynskich? Jezeli prezydentem zostanie Lech, Jaroslaw nie bedzie premierem. Nie trzeba bylo dlugo czekac. PiS zapowiadal rowniez ze nie stworzy koalicji z partiami pokroju Samoobrona i LPR, na koalicje rowniez nie musielismy dlugo czekac. Chociaz racja, wiemy na co mozemy byc gotowi, na taka sama polityke jaka prowadza jako opozycja ;)
Dragon-Fly
10-01-2011, 14:59
Swoja droga, jestem przekonany, ze gdyby sytuacja teraz byla odwrotna i wladze "absolutna" jak to bardzo populistycznie nazwales, mialby PiS, robilby dokladnie to samo, zamiast zajac sie w okresie przedwyborczym reformami, majac spore szanse na wygrana, przeczekaliby, byleby tylko nie podpasc reformami ludziom i nie przegrac wyborow.
Jesteś pewien, że poprawnie użyłeś słowa "populistycznie"? ;)
Jesteś pewien, że poprawnie użyłeś słowa "populistycznie"? ;)
@Dragon-fly
Calkowicie. Przepraszam, ze podam definicje wikipedyjna, a nie jakas bardziej profesjonalna, ale na potrzeby tego forum powinna calkowicie wystarczyc:
Populizm - współcześnie tym terminem najczęściej określa się zachowanie polityczne, polegające na głoszeniu tych poglądów, które są aktualnie najbardziej popularne w danej grupie społecznej, w celu łatwego zdobycia popularności, bez analizowania sensu tych poglądów oraz zastanawiania się nad realnymi możliwościami i rzeczywistymi skutkami wprowadzenia głoszonych poglądów w czyn. Często populizm przybiera formę schlebiania masom poprzez krytykowanie ekipy rządzącej.
W grupie spolecznej przeciwnikow PO stwierdzenie, ze partia ta ma obecnie wladze absolutna jest bardzo popularne, a calkowicie nieprawdziwe i niezgodne z sensem pojecia "wladza absolutna" ;)
@Vavi
Polemizowalbym. Pamietasz wybory 2005 i zapowiedzi Kaczynskich? Jezeli prezydentem zostanie Lech, Jaroslaw nie bedzie premierem. Nie trzeba bylo dlugo czekac. PiS zapowiadal rowniez ze nie stworzy koalicji z partiami pokroju Samoobrona i LPR, na koalicje rowniez nie musielismy dlugo czekac. Chociaz racja, wiemy na co mozemy byc gotowi, na taka sama polityke jaka prowadza jako opozycja ;)
To jest oczywiste, że politycy mijają się z prawdą. Różnica jest taka, że po 2 latach rządów PiS każdy wiedział czym ta partia jest, znał zagrożenie. PO rządzi 3 lata i tak dobrze się maskuje, że szara głosująca masa nie przejrzała na oczy. Wystarczy spojrzeć na debatę Tusk-Kaczyński, żeby uzmysłowić sobie obłudę premiera.
Rząd będzie kłamał tak długo, jak pozwoli mu to robić społeczeństwo..
Apropo populizmu. Wypowiedź przewodniczącego klubu parlamentarnego PO, Tomczykiewicza. Swoją drogą jest to były członek UPR. Radzę obejrzeć całość, ale najważniejsze zdanie zaczyna się w 35 sekundzie.
http://www.youtube.com/watch?v=JKSNXk51_RE
Jak dla mnie samobój. W przypadku, gdyby coś podobnego powiedział w 2006 Kaczyński, media przez tydzień by trąbiły o tym, jakie to PiS jest populistyczne.
PS. W życiu bym nie pomyślał, że mogę wystąpić kiedykolwiek w obronie PiS.
W czym po jest niby lepsze? Ze majac od pewnego czasu wladze absolutna w Polsce zajmuja sie ciagle "walka ze zlem i Kaczynskim", podczas gdy w kraju jest coraz gorzej?
PO w odroznieniu od PiS nie przymusza do wiary i nie miesza w szkolach tak, by kierowano tylko w jedna strone (poglad). Kto pamieta gimnazjum w latach 2005-2007 ten wie.
Program PiS jesli chodzi gospodarke polega na "wiecej wydac kasy" co sie sprowadza do jednego: minimalne ciecia lub ich brak w najbardziej pompowanych sektorch jak wlasnie koscioly.
Ale nie, ze Tusk jest <ok>. Bo wie, ze ciecia sa potrzebne, ale ich nie robi. Chcial ciec w administracji to Komorowski zablokowal. Po chuj? Nikt sie nie dowie kiedy beda ciecia wydatkow.
PS: bym rzekl PiS jest pol konserwatywne-pol teologiczne, jako ze chce mieszac cala wiare z prawem.
Apropo populizmu. Wypowiedź przewodniczącego klubu parlamentarnego PO, Tomczykiewicza. Swoją drogą jest to były członek UPR. Radzę obejrzeć całość, ale najważniejsze zdanie zaczyna się w 35 sekundzie.
http://www.youtube.com/watch?v=JKSNXk51_RE (http://urlguard.net/l/http://www.youtube.com/watch?v=JKSNXk51_RE)
Jak dla mnie samobój. W przypadku, gdyby coś podobnego powiedział w 2006 Kaczyński, media przez tydzień by trąbiły o tym, jakie to PiS jest populistyczne.
Samoboj - owszem, takich rzeczy na wizji sie nie mowi, zwlaszcza w taki sposob ;) Mial facet na mysli, ze dobrze wywiazuja sie ze swojej roboty, stad zadowoleni wyborcy i dobre sondaze, a wyszlo... no coz, "jestesmy populistami" ;)
Kazda partia jest na swoj sposob "populistyczna", bo inaczej nie mialaby najmniejszego poparcia. Takie zreszta jest jedno z teoretycznych ujec polityki, jako dzialan majacych za zadanie zdobycie wladzy przez zdobywanie wszelkimi srodkami popularnosci wsrod wyborcow. Poparcie zyskuje sie mowiac rzeczy, ktore wyborcy chca uslyszec.
Wg mnie jednak, jest spora roznica miedzy zwyklym niespelnianiem politycznych obietnic przedwyborczych, co w polskiej polityce jest realizowane przez kazda partie ktora dorwala sie do wladzy, a cynicznym obiecywaniem spraw, ktorych wprowadzic sie nie da przez obowiazujace prawo. Tak jak PiS i kara smierci, ktora byla jednym z ich glownych postulatow 5 lat temu. Kary smierci w Polsce nie da sie wprowadzic przez traktaty i umowy miedzynarodowe ratyfikowane przez Polske, o czym PiS doskonale wie, mimo wszysko wciskajac ludziom takie brednie.
spider-bialystok
10-01-2011, 16:22
PO w odroznieniu od PiS nie przymusza do wiary i nie miesza w szkolach tak, by kierowano tylko w jedna strone (poglad). Kto pamieta gimnazjum w latach 2005-2007 ten wie.
Podaj przyklady tego jak pis przymusza ludzi do wiary, bo w tym momencie zaczales juz plesc glupoty:D
Taki Religa byl ministrem w rzadzie pis, a byl ateista wiec przestan zmyslac.
Ja pamietam gimnazjum w 05 i 06 i nie bylo zadnej roznicy w ideologii szkoly w porownaniu do lat wczesniejszych.
Prawdopodobne jest, ze PO ruszy z praca po ewentualnych wygranych wyborach parlamentarnych
Szczerze watpie. Przez 3 lata PO nie zrobilo nic, co moznaby nazwac prawdziwa reforma. A sytuacja w panstwie byla zdecydowanie lepsza, wiec i czas na reformy lepszy. Z innej strony - skoro po zeszlych wyborach nie zabrali sie do roboty, to jakie podstawy ma twierdzenie, ze teraz zabiora. A nawet jesli - to co robili wczesniej? "Przez 4 lata zdazylismy sie nakrasc, wiec teraz trzeba cos robic"?
@Ashlon
Nawet w takich skrajnych przypadkach polski wzrost podatku VAT jest wielkim pikusiem w porownaniu z hiszpanskim wzrostem o 2% (z 16 na 18) i angielskiego wzrostu o 2.5% (z 17.5 do 20), gdzie wyliczono, ze kazda rodzine wzrost bedzie kosztowal srednio £7.50 tygodniowo, co daje niecale £400 funtow rocznie. I ktos tam wspomnial o paliwie. Wiekszy by byl placz, gdyby wzrosla akcyza na paliwo. W UK wzrosto o bach 30p na litr = 30p x 4.70zl = 1.41zl na litr.
Ty mowisz powaznie, czy sobie zartujesz? Mamy sie cieszyc, ze u nas VAT skoczyl tylko o 1 pkt procentowy, skoro i tak jest wiekszy o 5 pkt (!!!) niz w Hiszpanii i 3pkt (!!!) niz w Anglii? To o ile musialby skoczyc, zeby bylo "zle"? O 8, do 30?
Sprawa druga - 7.5 funta na tydzien na rodzine? Moj kuzyn pracujacy w Anglii zarabia 100 funtow dziennie, wiec taka podwyzka to nic. Miesiecznie zarabia wiec 2000 funtow, pracujac 5 dni w tygodniu po 8h. Jest to 1/66 zarobkow. To jest pensja "na reke". Natomiast przy sredniej polskiej pensji netto - jakies 2000zl - jest to 1/50. Czyli my mamy lepsza sytuacje jesli chodzi o kryzys, a bedziemy placic wiecej.
A ceny paliwa w stosunku do zarobkow mamy jedne z najwyzszych w Europie, a jestesmy jednym z najbiedniejszych krajow.
Ale kiedy Komorowski wyciaga reke, a Kaczynski w nia pluje to jak mozna mowic, ze nasza opozycja jest <ok>?
Haha, Komorowski, ktory przez 3 lata obrazal prezydenta swojego kraju, obrazal samego Jaroslawa Kaczynskiego, teraz nagle chce sie godzic? Dla mnie i jeden, i drugi jest siebie wart, z tym, ze Kaczynski przynajmniej ciagle mowi to samo, a nie zmienia styl wypowiedzi w zaleznosci od tego, z ktorej strony wiatr wieje.
Pierwsza sprawa - populizm. Partia proponujaca wprowadzenie kary smierci w czasie pokoju, kiedy jest to niemozliwe ze wzgledu na traktaty podpisane przez Polske, jest dla mnie partia niepowazna, pokazujaca z gory ze ma wyborcow za kretynow. No i skad to "prawo" w nazwie, kiedy proponuje sie rozwiazania z prawem niezgodne
A PO nie jest populistyczne? Czym innym, jak nie populizmem, nazwiesz glosne akcje chemicznej kastracji pedofilow, czy walki z tymi obrzydliwymi dopalaczami? A moze populizmem nie jest "walka" ze zlym hazadrem, ktora to walka tak naprawde miala ukrecic leb korupcji w rzadzie?
Gdyby PiS mial jakikolwiek poziom wyzszy niz poziom dna, odcialby sie od sprawy krzyza. Co zas ogladalismy? Kaczynski na czele sekciarskiego pochodu obroncow krzyza trzymajacych pochodnie, wspieranie ich dzialan, krytyke planowanego przeniesienia krzyza. Wazne ze kupi sie troche poparcia tych ludzi.
Problem w tym, ze nie ma co kupowac - poparcie tych ludzi Kaczynski ma juz od dobrych kilku lat, wiec to, czy zajmowalby sie krzyzem, czy nie - poparcia wsrod tej czesci spoleczenstwa by nie zmienilo.
@Vavi
Polemizowalbym. Pamietasz wybory 2005 i zapowiedzi Kaczynskich? Jezeli prezydentem zostanie Lech, Jaroslaw nie bedzie premierem. Nie trzeba bylo dlugo czekac. PiS zapowiadal rowniez ze nie stworzy koalicji z partiami pokroju Samoobrona i LPR, na koalicje rowniez nie musielismy dlugo czekac. Chociaz racja, wiemy na co mozemy byc gotowi, na taka sama polityke jaka prowadza jako opozycja
A platforma obiecywala, ze np. wprowadzi okregi jednomandatowe. Gdzie one sa? Problem w tym, ze ten caly zly PiS jednak spelnil czesc swoich obietnic programowych, kladac jednoczesnie wizerunek, natomiast PO nie robi nic oprocz zajmowania sie tym, by ladnie wygladac w mediach.
PO w odroznieniu od PiS nie przymusza do wiary i nie miesza w szkolach tak, by kierowano tylko w jedna strone (poglad). Kto pamieta gimnazjum w latach 2005-2007 ten wie.
Ale gdzie PiS przymuszal do wiary? Ze wprowadzono religie do ocen? Ale jednoczesnie liczyla sie tez etyka, wiec nic sie w zadnej materii nie zmienilo - kto chcial, chodzil na religie, kto chcial - chodzil na etyke.
A jezeli mamy byc szczegolowi - za wprowadzenie ocen z religii do sredniej odpowiada LPR, a nie PiS.
Skoro juz obarczamy PiS winami LPRu, to moze obwinmy PO, ze nie zrobila reformy KRUSu, bo nie pozwala na to PSL? Chociaz, patrzac na to, co sie dzieje - nawet z poparciem PSLu pewnie niewiele zostaloby zrobione.
Program PiS jesli chodzi gospodarke polega na "wiecej wydac kasy" co sie sprowadza do jednego: minimalne ciecia lub ich brak w najbardziej pompowanych sektorch jak wlasnie koscioly.
To byl oczywiscie nietrafiony pomysl, zeby wydawac kase w czasie kryzysu. Jednak patrzac na to, co PiS robil podczas swojej kadencji (a m.in obnizal podatki), watpie, by zwiekszyl dlug publiczny - to byla raczej zagrywka w stylu "oni tna, patrzcie - my zrobimy inaczej, lepiej". Co wiecej - projekt PiSu zakladal zwiekszenie deficytu budzetowego o 25mld zlotych (czyli lacznie zakladany budzet + to daloby jakies 60mld deficytu). Duzo? Jednak PO doprowadzilo do deficytu o wysokoscie prawie 100mld zlotych...
Tak jak PiS i kara smierci, ktora byla jednym z ich glownych postulatow 5 lat temu. Kary smierci w Polsce nie da sie wprowadzic przez traktaty i umowy miedzynarodowe ratyfikowane przez Polske,
Oczywiscie, ze sie da - wystarczy wyjsc tylko z chorej Rady Europy, ktora de facto jest przechowywalnia nierobow i nic konstruktywnego nie robi. Co do prawodawstwa UE nie bede sie odnosil, bo sam traktat lizbonski przewiduje stosowanie kary smierci w przypadku zamieszek (ot, jakby taka Grecja chciala wystapic z UE, to mozna niepokornych Grekow troche przetrzebic), jednoczesnie chroniac przed taka kara np. gwalcicieli czy pedofilow.
Miejmy jednak nadzieje, ze przewidywania czesci ekonomistow (m.in tych, ktorzy przewidzieli kryzys) sie sprawdza i padnie unia walutowa w wyniku niezadowolenia Niemcow - co ma nastapic na poczatku przyszlego roku.
Szczerze watpie. Przez 3 lata PO nie zrobilo nic, co moznaby nazwac prawdziwa reforma. A sytuacja w panstwie byla zdecydowanie lepsza, wiec i czas na reformy lepszy. Z innej strony - skoro po zeszlych wyborach nie zabrali sie do roboty, to jakie podstawy ma twierdzenie, ze teraz zabiora. A nawet jesli - to co robili wczesniej? "Przez 4 lata zdazylismy sie nakrasc, wiec teraz trzeba cos robic"?
To prawda, ze czas na reformy byl lepszy. Ale polityka rzadzi sie swoimi prawami. Jak ogolowi spoleczenstwa wytlumaczyc, ze reformy sa potrzebne, kiedy wszystko idzie wzglednie dobrze i jakos sie kreci? Przeprowadzenie reform w takim okresie jest strzalem w stope. Po pierwsze dlatego ze nie mozna wtedy siac propagandy sukcesu, bo reformujac przyznajemy, ze jednak jest niezbyt dobrze, ze trzeba naprawiac sytuacje. Z drugiej strony opozycja ma latwe zadanie wtedy, spoleczenstu latwiej jest wmowic wtedy, ze te reformy sa po to, zeby rzadzacym jeszcze latwiej bylo sie nakrasc.
Natomiast czekajac z reformami do czasu, kiedy zaczyna sie psuc, partia moze przypiac sobie latke bohaterstwa. "Z przyczyn obiektywnych zaczelo sie psuc, to nie nasza wina, ale my wychodzimy na przeciw i reformujemy zeby jakos naprawic ta sytuacje". Wtedy spoleczenstwu latwiej zaakceptowac trudne reformy.
W przypadku poprzednich 3 lat dochodzi jeszcze latwa wymowka "my chcielismy, ale Kaczynski nas blokowal, sorry."
A PO nie jest populistyczne? Czym innym, jak nie populizmem, nazwiesz glosne akcje chemicznej kastracji pedofilow, czy walki z tymi obrzydliwymi dopalaczami? A moze populizmem nie jest "walka" ze zlym hazadrem, ktora to walka tak naprawde miala ukrecic leb korupcji w rzadzie?
Kazda partia jest na swoj sposob populistyczna, napisalem to w poprzednim poscie, przypodobanie sie publiczce zeby zdobyc glosy to podstawowe zadanie partii ;) Jest jednak roznica w poziomie populizmu w przytoczonych przez ciebie dzialanich PO, a w obiecywaniu ludziom wprowadzenia rozwiazania niemozliwego i niezgodnego z prawem.
Problem w tym, ze nie ma co kupowac - poparcie tych ludzi Kaczynski ma juz od dobrych kilku lat, wiec to, czy zajmowalby sie krzyzem, czy nie - poparcia wsrod tej czesci spoleczenstwa by nie zmienilo.
Zgadzam sie, dlatego tym bardziej trudno jest mi zrozumiec takie dzialanie tej partii. Ale to ich sprawa na jakich wyborcach sie skupiaja. Poziom polityki przez nich prowadzonej to dno.
A platforma obiecywala, ze np. wprowadzi okregi jednomandatowe. Gdzie one sa? Problem w tym, ze ten caly zly PiS jednak spelnil czesc swoich obietnic programowych, kladac jednoczesnie wizerunek, natomiast PO nie robi nic oprocz zajmowania sie tym, by ladnie wygladac w mediach.PO rowniez spelnilo czesc ze swych wyborczych obietnic, tak jak i PiS. Wiec tutaj nie za bardzo o czym jest gadac, bo obie partie prezentuja sie w tej kwestii podobnie.
Oczywiscie, ze sie da - wystarczy wyjsc tylko z chorej Rady Europy, ktora de facto jest przechowywalnia nierobow i nic konstruktywnego nie robi. Co do prawodawstwa UE nie bede sie odnosil, bo sam traktat lizbonski przewiduje stosowanie kary smierci w przypadku zamieszek (ot, jakby taka Grecja chciala wystapic z UE, to mozna niepokornych Grekow troche przetrzebic), jednoczesnie chroniac przed taka kara np. gwalcicieli czy pedofilow.Nie do konca masz tutaj racje. Kara smierci jest dopuszczalna jedynie w wypadku stanu wojny lub zagrozenia pokoju. A wiec w wypadku zamieszek, rozruchow spolecznych zagrazajacych pokojowi panstwa, kara smierci byla dopuszczalna juz wczesniej przez EKPC, ktora Polska ratyfikowala. W stanie pokoju nie jest dopuszczalna kara smierci.
Albertus
10-01-2011, 17:27
Nie czytałem całej wypowiedzi Ashlona ale jedna rzecz mi się strasznie w oczy rzuciła wiec wam trochę przerwę...
Mówisz ze przeciętnie zarabia się 2000 netto?? Nie wiem co ty za bajki opowiadasz! U nas większość z moich znajomych/sąsiadów itp itd ma coś kolo 1200-1400 w porywach do 1600 , Ci co maja 2000 to już żyją jak pany. (nie mowie wcale tylko o młodych na utrzymaniu rodziców , ale także o tych co maja rodziny lub żyją na swoim) To mężczyźni , kobieta która ma ponad 1000 jest już zadowolona.
Wystarczy prosty przykład naszej piekarni (może i nie jest to popłatny zawód) ale i tak osoba która ma papiery Mistrza Piekarskiego , jest Brygadzista produkcji i coś ponad 30 lat stażu oraz 2 uczniów na siebie (za to są ekstra pieniądze) zgarnia 1900 w porywach do 2000 (jak ma dużo nocek) no to chyba coś nie tak...
PS. Moze tak jest tylko u nas na wschodzie + mniejsze miasto? jeżeli tak to mnie poprawcie.
Ale gdzie PiS przymuszal do wiary? Ze wprowadzono religie do ocen? Ale jednoczesnie liczyla sie tez etyka, wiec nic sie w zadnej materii nie zmienilo - kto chcial, chodzil na religie, kto chcial - chodzil na etyke.
O ile etyka istnieje.
Akurat jeśli chodzi o szkolnictwo to PiS (znaczy LPR, bo to oni się nim zajmowali) trochę namieszał. Zdawałam akurat maturę w tamtym czasie. Mijał wrzesień, październik, listopad... a nikt nie wiedział, jak ta matura ma w końcu wyglądać. Mieliśmy składać deklaracje, a nikt nie znał formy egzaminu (mimo, że jest gdzieś zapisane, że uczniowie powinni znać dokładny kształt egzaminu rok przed nim). Nawet nauczyciele się wkurzali. Do tego doszła amnestia (w sumie mało komu to zaszkodziło) i przelicznik, na którym wiele osób sporo straciło.
Fakt, PO też miesza, wynik matury zeszłorocznej nie jest nawet porównywalny z wynikiem sprzed roku, dwóch lat. Szkoda, że matura nie jest jednak poważnym egzaminem, na który trzeba się nauczyć oraz którego wyniki są porównywalne nie zależnie od roku zdawania.
@Albertus
Jak poszłam do pracy, bez specjalnego wykształcenia i z zerowym doświadczeniem to na rękę dostawałam jakieś 1.500/mc (jak nie więcej).
Posluze sie wypowiedzia mojej nauczycielki od WOSu: w Polsce kazdy wie lepiej. I nie chodzi mi tylko o politykow, ale glownie o cale spoleczenstwo.
Nic sie nie zmieni, dopoki nie pojawi sie nowa partia, zlozona calkowiecie z nowych ludzi, ktorzy nie nalezeli wczesniej do zadnej z obecnych partii, bowiem kazdy nowy, mlody czlowiek, ktory wstepuje do istniejacych juz ugrupowan przesiaka nie tylko ich pogladami, ale tez sposobem dzialania (innymi slowy - jezeli w partii kradna, to i on bedzie krasc, bo wszyscy tak robia, a on tez chce sie nachapac). Problem jednak pojawia sie w tym, ze takiemu tworowi bedzie bardzo trudno zdobyc poparcie, bo ludziom ciezko bedzie sie o nich dowiedziec - nie ma sily przebicia, a wyborcy beda glosowac na te dobrze juz sobie znane czy to za swoimi faworytami, czy przeciw jakiemus srodowisku. Niestety tak to dzis wyglada. Musimy pozbyc sie tych starych prykow, bo nic sie nie ruszy.
Wina lezy w spoleczenstwie (jego pogladach i sposobie myslenia) i systemie.
A, zapomnialem. Ci nowi ludzie musza czuc powolanie i checi do zmiany czegos w panstwie na lepsze, nie do nachapania sie z koryta.
@Albert
na wschodzie zarobki sa raczej proporcjonalnie nizsze niz na zachodzie, czy w stolicy, i jak wspomniales ma na to wplyw rowniez wielkosc miasta. Zauwaz tez, ze srednia pensja zalezy nie tylko od zwyklych ludzi zarabiajacych po 1500 do 3000 czy 4000, ale tez od prezesow spolek, ktorzy mocno winduja ten wskaznik.
PO w odroznieniu od PiS nie przymusza do wiary i nie miesza w szkolach tak, by kierowano tylko w jedna strone (poglad). Kto pamieta gimnazjum w latach 2005-2007 ten wie.
Do wiary nikt nikogo nie przymusza, a promowanie betonowego fundamentalizmu co najwyżej może dopełniać obrazu groteski tej partii, ale niczym groźnym nie jest.
To prawda, ze czas na reformy byl lepszy. Ale polityka rzadzi sie swoimi prawami. Jak ogolowi spoleczenstwa wytlumaczyc, ze reformy sa potrzebne, kiedy wszystko idzie wzglednie dobrze i jakos sie kreci? Przeprowadzenie reform w takim okresie jest strzalem w stope. Po pierwsze dlatego ze nie mozna wtedy siac propagandy sukcesu, bo reformujac przyznajemy, ze jednak jest niezbyt dobrze, ze trzeba naprawiac sytuacje. Z drugiej strony opozycja ma latwe zadanie wtedy, spoleczenstu latwiej jest wmowic wtedy, ze te reformy sa po to, zeby rzadzacym jeszcze latwiej bylo sie nakrasc.
No tak, ale politycy sa wybierani po to, zeby dobrze prowadzic kraj, a nie zeby napchac sobie kieszenie latwa forsa.
No ale skoro sami ministrowie mowia tak (odnosnie kandydowania do Sejmu i Senatu):
- Nie ma gwarancji, że jeśli wygramy wybory, to ci sami ministrowie znajdą się w rządzie. Wybory do Parlamentu Europejskiego będą dopiero za trzy lata, a zawsze lepiej mieć jakiś fotel, więc zostaje start do Sejmu lub Senatu - przyznaje ważny polityk z zarządu Platformy. O tym więcej w "Gazecie Wyborczej".
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/niepewna-przyszlosc-ministrow-rzadu-chca-startowac,1,4102669,wiadomosc.html
To czego mozna od nich wymagac?
Mówisz ze przeciętnie zarabia się 2000 netto?? Nie wiem co ty za bajki opowiadasz! U nas większość z moich znajomych/sąsiadów itp itd ma coś kolo 1200-1400 w porywach do 1600 , Ci co maja 2000 to już żyją jak pany. (nie mowie wcale tylko o młodych na utrzymaniu rodziców , ale także o tych co maja rodziny lub żyją na swoim) To mężczyźni , kobieta która ma ponad 1000 jest już zadowolona.
Jesli w duzym miescie prowadzisz wlasna dzialalnosc gospodarcza, to w zakresie wykanczania mieszkan mozesz osiagnac te 2000zl, jednak nie jest to regula - czasami jest wiecej, czasami mniej.
O ile etyka istnieje.
U mnie istniala. Nie wspominajac juz o tym, ze kazdy tak marudzil na ten obowiazek chodzenia na zajecia, a jak przyszlo co do czego, to kazdy sie cieszyl z darmowej 5, ktora podciaga mu srednia.
Nic sie nie zmieni, dopoki nie pojawi sie nowa partia, zlozona calkowiecie z nowych ludzi, ktorzy nie nalezeli wczesniej do zadnej z obecnych partii, bowiem kazdy nowy, mlody czlowiek, ktory wstepuje do istniejacych juz ugrupowan przesiaka nie tylko ich pogladami, ale tez sposobem dzialania (innymi slowy - jezeli w partii kradna, to i on bedzie krasc, bo wszyscy tak robia, a on tez chce sie nachapac).
Posluze sie slowami JKM - "nie chodzi o zlikwidowanie swin, chodzi o zlikwidowanie koryta".
A teraz z serii "sukcesy polityki zagranicznej rzadu" - Rosja w swoim raporcie oczywiscie cala wine zrzucila na polskich pilotow. Widac "bratanie sie" z Rosjanami w wydaniu Tuska skonczylo sie na poklepywaniu po plecach - znowu.
U mnie istniala. Nie wspominajac juz o tym, ze kazdy tak marudzil na ten obowiazek chodzenia na zajecia, a jak przyszlo co do czego, to kazdy sie cieszyl z darmowej 5, ktora podciaga mu srednia.
I bez sensu. Ja bym wolał nie mieć piątki podciągającej średnią i nie musieć tracić czasu na takie bzdury (chociaż moi nauczyciele mieli dość liberalne spojrzenie i przymykali oko na moje prawie 300 godzin nieusprawiedliwionych w 3 klasie LO). Na średnią i tak nikt nie patrzy.
I bez sensu. Ja bym wolał nie mieć piątki podciągającej średnią i nie musieć tracić czasu na takie bzdury (chociaż moi nauczyciele mieli dość liberalne spojrzenie i przymykali oko na moje prawie 300 godzin nieusprawiedliwionych w 3 klasie LO). Na średnią i tak nikt nie patrzy.
W moim przypadku akurat lekcje religii bardziej przypominaly lekcje religioznawstwa, a dodatkowo - jak ktos nie mial ochoty sluchac - siedzial i uczyl sie/odrabial lekcje - problemu nie bylo.
A na srednia patrza ci, ktorzy celuja w stypendium, a w takim wypadku "darmowa" piatka to zawsze korzysc.
W moim przypadku akurat lekcje religii bardziej przypominaly lekcje religioznawstwa, a dodatkowo - jak ktos nie mial ochoty sluchac - siedzial i uczyl sie/odrabial lekcje - problemu nie bylo.
A na srednia patrza ci, ktorzy celuja w stypendium, a w takim wypadku "darmowa" piatka to zawsze korzysc.
Stypendia są afaik na tyle niskie, że czas poświęcony na niepotrzebną naukę - czy raczej potrzebną tylko do podbicia średniej - możnaby poświęcić rozdawaniu ulotek i wynieść więcej miesięcznie. Chodzi oczywiście o naukę przedmiotów, których nie zdaje się na maturze, bo matursko wypada dobrze zdać.
SoulHunter
13-01-2011, 13:23
PO w odroznieniu od PiS nie przymusza do wiary i nie miesza w szkolach tak, by kierowano tylko w jedna strone (poglad). Kto pamieta gimnazjum w latach 2005-2007 ten wie.
Program PiS jesli chodzi gospodarke polega na "wiecej wydac kasy" co sie sprowadza do jednego: minimalne ciecia lub ich brak w najbardziej pompowanych sektorch jak wlasnie koscioly.
Ale nie, ze Tusk jest <ok>. Bo wie, ze ciecia sa potrzebne, ale ich nie robi. Chcial ciec w administracji to Komorowski zablokowal. Po chuj? Nikt sie nie dowie kiedy beda ciecia wydatkow.
PS: bym rzekl PiS jest pol konserwatywne-pol teologiczne, jako ze chce mieszac cala wiare z prawem.
Myślę, że PiS zwyczajnie posługuje się wiarą jako rodzajem sztandaru - trzeba pamiętać, że ich elektoratem są w większości ludzie konserwatywni, często starsi - stąd "nacisk na wiarę".
A tak naprawdę PiS kreuje kult jednego człowieka - Jarosława Kaczyńskiego. A Kaczyński ten kult buduje wokół trumny swojego brata, z którego za życia jakieś 70% Polski się wyśmiewało, a po śmierci zrobiono z niego "ikonę narodu polskiego"...
Co więcej ja mam "protencje" do Kaczora o coś zupełnie innego - idiota "pobrzękuje szabelką" i wkłada Rosjanom paluch w oko, a Polska zwyczajnie jest za słaba, żeby brać się z Rosją za łby.
Dragon-Fly
13-01-2011, 16:27
Stypendia są afaik na tyle niskie, że czas poświęcony na niepotrzebną naukę - czy raczej potrzebną tylko do podbicia średniej - możnaby poświęcić rozdawaniu ulotek i wynieść więcej miesięcznie. Chodzi oczywiście o naukę przedmiotów, których nie zdaje się na maturze, bo matursko wypada dobrze zdać.
A co z nagrodą prezesa rady ministrów dla najlepszego ucznia w szkole? Nie dotarłem do informacji o tym, ale w szkole średniej sięga ona ponoć 3k na semestr.
Duch Niespokojny
13-01-2011, 17:14
A co z nagrodą prezesa rady ministrów dla najlepszego ucznia w szkole? Nie dotarłem do informacji o tym, ale w szkole średniej sięga ona ponoć 3k na semestr.
Jakbym przegrał "wyścig" o tę nagrodę tylko dlatego, że jakiś dekiel sobie średnią podwyższył darmową szóstką z religii, to bym Giertycha na pal nabił.
Dragon-Fly
13-01-2011, 19:21
Jakbym przegrał "wyścig" o tę nagrodę tylko dlatego, że jakiś dekiel sobie średnią podwyższył darmową szóstką z religii, to bym Giertycha na pal nabił.
Z tego co słyszałem, to gościu/gościówa, która tylko nabija średnią, przegrywa z np. laureatem olimpiady ;).
spider-bialystok
13-01-2011, 21:03
Co więcej ja mam "protencje" do Kaczora o coś zupełnie innego - idiota "pobrzękuje szabelką" i wkłada Rosjanom paluch w oko, a Polska zwyczajnie jest za słaba, żeby brać się z Rosją za łby.
Miedzy wymachiwaniem szabelka, a wlazeniem w dupe jest jeszcze duzo rozsadnych postaw.
Ale coz, obecna Polska ma to do siebie, ze ma wielkie kompleksy (co zachod powie, swiat sie z nas smieje) oraz lubi plaszczyc sie i ponizac przed wiekszymi (USA, Rosja, Niemcy).
A co z nagrodą prezesa rady ministrów dla najlepszego ucznia w szkole? Nie dotarłem do informacji o tym, ale w szkole średniej sięga ona ponoć 3k na semestr.
W szkole z tysiącem uczniów najlepszym uczniem nie jest ten, kto się stara o dobrą średnią, tylko ktoś wybitny. I jakbym przegrał - niezależnie, czy zależałoby to od szóstki z religii - o 0,06 punkta średniej po wdupieniu iluś godzin, to bym się... zirytował. Dlatego nie warto. To jak loteria.
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/slavoj-%C5%BEi%C5%BEek--ludzie-mi-mowia--ze-jestem-utopista--,69781,1
W miarę ciekawa rozmowa z Žižkiem (słoweńskim filozofem).
Dzięki Litawor, bardzo ciekawy wywiad.
Tak mnie naszła myśl filozoficzna po przeczytaniu tego tekstu.. Nie sądzicie, że ludziom jest za dobrze, bo doszukują się non-stop jakichś nieszczęść, końców wszystkiego?
A tak na serio, nie wiem czy był ostatnio poruszany problem imigrantów, który także był pokazany w tekście od Litawora. Jak odnosicie się do wywalenia Romów z Francji, ogólnie Turków w Niemczech, i Romów na Słowacji? Co ciekawe, często w gazetach jest napisane, że na Słowacji to nie jakiś wielki problem bo mało ich jest, ale sam kiedyś byłem na wycieczce i co mnie bardzo zdziwiło, czego w Polsce nigdy nie zauważyłem - Romowie tworzą tam sobie swoje miasteczka, bez żadnych uprawnień, takie jakby koczowiska ukryte przed państwem, i za bardzo przyjaźnie to na nie-Romów tam nie patrzą. Trochę to jakoś mi nie współgra z cywilizowanym krajem i cywilizowanymi ludźmi (Romowie na Słowacji).
Albertus
25-01-2011, 01:09
Dzięki Litawor, bardzo ciekawy wywiad.
Tak mnie naszła myśl filozoficzna po przeczytaniu tego tekstu.. Nie sądzicie, że ludziom jest za dobrze, bo doszukują się non-stop jakichś nieszczęść, końców wszystkiego?
A tak na serio, nie wiem czy był ostatnio poruszany problem imigrantów, który także był pokazany w tekście od Litawora. Jak odnosicie się do wywalenia Romów z Francji, ogólnie Turków w Niemczech, i Romów na Słowacji? Co ciekawe, często w gazetach jest napisane, że na Słowacji to nie jakiś wielki problem bo mało ich jest, ale sam kiedyś byłem na wycieczce i co mnie bardzo zdziwiło, czego w Polsce nigdy nie zauważyłem - Romowie tworzą tam sobie swoje miasteczka, bez żadnych uprawnień, takie jakby koczowiska ukryte przed państwem, i za bardzo przyjaźnie to na nie-Romów tam nie patrzą. Trochę to jakoś mi nie współgra z cywilizowanym krajem i cywilizowanymi ludźmi (Romowie na Słowacji).
Ja już dawno mówiłem ze to będzie ogromny problem za jakiś czas. Tak jak już jest na zachodzie. Ale Europa obudzi się gdy będzie za późno.
PS.Nie mam nic do dodania nie chce wywoływać flame.
Jak odnosicie się do wywalenia Romów z Francji, ogólnie Turków w Niemczech, i Romów na Słowacji?
To będzie niebawem przymus i realna przyszła polityka niektórych państw. Kiedyś gdzieś czytałem o odrębnym Muzułmańskim sądzie w Londynie, które za prawo uwazało zwykły koran. Nie wiem jak może w ogóle taki twór istnieć w kraju z własną konstytucją i prawem, prawo obyczajowe nie jest żadnym prawem, a już na pewno prawem nie mozna nazwać tego co jest w tych starych pismach Mahometa. Nie tyle co bym widział konieczność wywalenia wszystkich, co tych, którzy nie potrafią się w ogóle przystosować do życia w państwie prawa - tacy ludzie tylko trują.
Europa jest za bardzo Liberalna, za 70+ lat liczba ludności wzrośnie do 11 mld +, którzy w części będą chcieli emigrować do państw z bierzącą wodą i jedzeniem w sklepach. Okrutne to jest, ale kraje europejskie nie powinni takich ludzi w ogóle wpuszczać, o ile sami nie będziemy chcieli przeżyć. Przyrost naturalny Europy duży nie jest, Społeczeństwa azji mnożą się na potęgę (Chiny to inna bajka), w tym Afryki. Taki napór zindoktrynowanych (matko ale trudny wyraz) ludzi to zagrożenie nie tyle dla poziomu życia zwykłych ludzi, co dla prawa, które jest zmienne względem obyczajów panujących w społeczeństwie.
@janek@:
Pierdolisz głupoty. Imigranci są siłą roboczą a ta napędza gospodarkę. Inną sprawą są zasiłki rozdawane na prawo i lewo.
Siłą roboczą do momentu, anglicy się burzą bo polacy pracująza pół darmo. Za 70 lat to będzie niezła sieka, zobaczysz jak dożyjesz, oczywiście nie wziąłem tego z powietrza tylko z pewnego artykułu w necie national geographic. Wyobraż sobie 2-3 mld ludzi z innych regionów świata, to takie 50+ Rzeczpospolitych.
@down
Pracują za pół darmo > wszedzie ich przyjmują > nikt nie chce zatrudniać anglików. Proste? : >
Siłą roboczą do momentu, anglicy się burzą bo polacy pracująza pół darmo.
Anglicy sie burza, bo zabiera sie im miejsca pracy jak juz co.
Rozmowa z prof. Jerzym Osiatyńskim, byłym ministrem finansów (w latach 90.), obecnie doradcą prezydenta Komorowskiego:
http://www.polityka.pl/kraj/rozmowy/1512298,1,rozmowa-z-doradca-prezydenta-prof-jerzym-osiatynskim.read
(na pisanie szkoda mi czasu, ale linkami mogę się dzielić :))
A tutaj tekst wyjaśniający obecne problemy z emeryturami. Polecam:
http://www.polityka.pl/rynek/1512130,1,emerytury---o-co-chodzi-naprawde.read
Ważna informacja, którą można było przegapić w natłoku newsów o katastrofie smoleńskiej:
http://www.lewica.pl/?id=23366
Wszystko fajnie i pieknie, Komisja Majatkowa powinna zostac zlikwidowana, a nienalezycie oddane ziemie powinno sie kosciolowi odebrac (+dowalic odsetki za uzywanie).
Tylko nasuwa sie jedno pytanie - jakim prawem cale to SLD tak bardzo ujada, skoro to socjalisci zagwarantowali calej tej komisji mozliwosci dzialania, a dodatkowo w okresie swoich rzadow SLD nawet palcem nie kiwnal, zeby komisje zlikwidowac?
Petycja Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej do marszałka sejmu o zajęcie się czekającym wciąż (od dawna) na pierwsze czytanie projektem nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii:
http://www.petycje.pl/petycja/6474/list_do_marszalka__przyspieszenie_prac_nad_noweliz acjs_ustawy_uopn.html
Więcej na temat petycji:
http://www.narkopolityka.pl/opinie/224-podpisz-petycje-list-do-marszalka.html
Proszę o podpisywanie się.
@Ashlon
Lepiej późno niż wcale. Mimo że władze SLD (a wcześniej SdRP) nie robiły nigdy nic, żeby realizować własne postulaty dotyczące rozdziału państwa i Kościoła, to jednak są i byli w partii pojedynczy działacze, którzy faktycznie próbowali coś w tej kwestii robić (np. obecnie Kopyciński).
Dobry tekst prof. Jana Hartmana na (poruszany wcześniej) temat etyki w szkołach. Patrzący na niego od nieco innej strony, niż to zwykle ma miejsce.
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1512386,1,etyka-w-polskich-szkolach.read
Co tak temat zamarł? Tutaj bardzo dobry tekst na temat Komisji Majątkowej:
http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/DarkiewiczKomisjazazaslonamilczenia/menuid-1.html
Poza tym Sejm przyjął w piątek 4 lutego nowelizację ustawy o szkolnictwie wyższym, wprowadzającą m.in. odpłatność za drugi kierunek studiów. Co jest kolejną hańbą SLD, który wstrzymał się od głosu. Za były PO i PSL, przeciw - PiS i PJN.
spider-bialystok
08-02-2011, 15:56
Poza tym Sejm przyjął w piątek 4 lutego nowelizację ustawy o szkolnictwie wyższym, wprowadzającą m.in. odpłatność za drugi kierunek studiów. Co jest kolejną hańbą SLD, który wstrzymał się od głosu. Za były PO i PSL, przeciw - PiS i PJN.
Brawo PO, podatki w gore, ceny w gore a te mendy wprowadzaja kolejna odplatnosc za studia, ktore sa juz przeciez oplacane przez podatnikow. Czyli trzeba placic podwojnie. Dno.
Studenci studiujący na kilku kierunkach blokują miejsca maturzystom? I BARDZO DOBRZE. Jak maturzysta jest ogarnięty, to i tak się dostanie. A jak nie jest, to lepiej, żeby jego miejsce zajął ambitny student, niż żeby poszedł na studia, z których i tak wyleci po połowie semestru.
SoulHunter
09-02-2011, 12:50
@spider-bialystok jest i będzie coś takiego jak stypendia naukowe za osiągnięcia. Podejrzewam, że jeżeli ktoś naprawdę super się uczy to go wszędzie przyjmą i jeszcze wesprą finansowo.
I dla takich są dwa kierunki studiów. A jeśli koleś ma tylko zalegać i robić "dobre wrażenie" to niech buli...
P.S. Jakby co, ja sam nie jestem, przynajmniej puki co, na tyle genialny żeby sumiennie robić dwa fakultety. Już wolę studiować na jednym a jeśli mam "za dużo wolnego" to iść gdzieś popracować dodatkowo :)
Dwa kierunki są dla ludzi oderwanych od rzeczywistości i pasjonatów. Jeśli tym dwóm grupom wprowadzi się odpłatność, to zdecydowana większość na tym nic nie straci, a może nawet zyskać.
I dla takich są dwa kierunki studiów. A jeśli koleś ma tylko zalegać i robić "dobre wrażenie" to niech buli...
A co z tymi, którzy zalegają na jednym kierunku studiów? Idea tej zmiany jest taka, żeby dopuścić do studiów ludzi z jeszcze gorszymi wynikami matur, żeby ciągnęli poziom w dół (taki powód, w innych słowach, podaje ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego). Poprzez zmniejszenie im konkurencji w postaci dwukierunkowców.
Dwa kierunki są dla ludzi oderwanych od rzeczywistości i pasjonatów. Jeśli tym dwóm grupom wprowadzi się odpłatność, to zdecydowana większość na tym nic nie straci, a może nawet zyskać.
Może to dopiero pierwszy semestr, ale ja w tym semestrze na moim jednym kierunku nie robiłem prawie nic, średnia circa 4.5. Uczyć się musiałem tylko analizy mat., co zaowocowało piątką. Myślę, że pociągnąłbym dwa kierunki bez odrywania się od rzeczywistości.
Może to dopiero pierwszy semestr, ale ja w tym semestrze na moim jednym kierunku nie robiłem prawie nic, średnia circa 4.5. Uczyć się musiałem tylko analizy mat., co zaowocowało piątką. Myślę, że pociągnąłbym dwa kierunki bez odrywania się od rzeczywistości.
Jak jestes na Społecznej Wyższej Uczelni Finansów i Gotowania, to faktycznie tak jest :)
No chyba, ze jestes genialnym dzieckiem na politechnice - ale wtedy jestes faktycznie ewenementem, bo mam wielu znajomych na Politechnice Wrocławskiej i nawet stypendysci, ktorzy naprawde przykladaja sie do nauki nie wykrecaja takich srednich.
Idea pomyslu platnosci za drugi kierunek ma dobra idee, ale wykonanie lipne. To fakt, ze powinno sie ograniczyc mozliwosc robienia 2-3 kierunkow studiow, ale powinno to odbywac sie poprzez zwiekszenie trudnosci matury (ktora w koncu stalaby sie czyms wiecej niz bezwartosciowym papierem), a nie przez dojenie kasy ze studentow. Malo jest osob, ktore potrafia wyciagnac oba kierunki na tyle, zeby na jednym miec przynajmniej dobre oceny, a na drugim lapac sie gdzies w srodek tabeli stypendystow.
Na moim wydziale i tak wiekszosc osob robi 1 kierunek, albo 2 kierunki z tego samego wydzialu, co wiaze sie z przepisaniem wiekszosci ocen. Moze gdzies indziej jest inaczej, nie wiem, ale nie spotkalem jeszcze osoby, ktora robi np. 3 rozne kierunki i daje sobie rade.
Na moim wydziale i tak wiekszosc osob robi 1 kierunek, albo 2 kierunki z tego samego wydzialu, co wiaze sie z przepisaniem wiekszosci ocen. Moze gdzies indziej jest inaczej, nie wiem, ale nie spotkalem jeszcze osoby, ktora robi np. 3 rozne kierunki i daje sobie rade.
Trzech też nie spotkałem, ale dwa z niepokrywającymi się zbytnio przedmiotami - jak najbardziej. Z dobrymi ocenami na obu.
I tak nie rozumiem, dlaczego student ze słabymi ocenami na dwóch kierunkach miałby być traktowany inaczej niż student ze słabymi ocenami na jednym.
Duch Niespokojny
11-02-2011, 23:49
Mój kuzyn studiował 3 kierunki na dwóch różnych uczelniach. Nie mam pojęcia jak on dał sobie z tym radę...
IMHO studia powinny byc calkowicie platne, bez wzgledu czy studiujesz 1, czy 5 kierunkow. Z tym, ze z rozbudowanym systemem stypendialnym + likwidacja matury na obecnych zasadach. Dobry system polegalby wg mnie na nastepujacych zasadach:
- przyjecie na studia na podstawie "matury", jednak nie sprawdzanej przez egzaminatorow CKE, a przez uczelnie do ktorej chcesz sie dostac. W odroznieniu od egzaminow wstepnych, to bardziej przypominaloby wlasnie mature - cala Polska zdaje ten sam egzamin, kopie sa wysylane do komisji rekrutacyjnych uczelni do ktorych chcemy sie dostac i na ich podstawie nastepuje przyjecie lub odrzucenie kandydata
-stypendia za osiagniecia ze szkoly sredniej - osiagniecia roznego rodzaju, wyoskie srednie, aktywnosc sportowa, konkursy, tworczosc, zaangazowanie w roznego rodzaju dzialalnosc. Osiagniecia gwarantowaloby stypendium na oplacenie 1 kierunku studiow + pokrywalo czesc kosztow utrzymania
- ta sama sytuacja na studiach - masz osiagniecia - masz stypendium
- w przypadku braku osiagniec - trzeba placic za studia, nawet jezeli to dzienne, lub wybrac sie na zaoczne i pracowac zeby moc studia oplacic
Taki system gwarantowalby wg mnie (i nie tylko mnie, w zasadzie ten pomysl to nieco przerobiona wersja pomyslu ktorej jakos 2 lata temu na zajeciach dyskutowalismy z prodziekanem ds studenckich mojego wydzialu) wzrost poziomu szkolnictwa wyzszego, mniejsza liczbe osob "przeslizgujacych" sie z roku na rok i nie majacych pojecia co oni w zasadzie robia na studiach.
Swoja droga, kiedys juz na ten tematu tu chyba dyskutowalem z niektorymi osobami ;)
Jak jestes na Społecznej Wyższej Uczelni Finansów i Gotowania, to faktycznie tak jest :)
No chyba, ze jestes genialnym dzieckiem na politechnice - ale wtedy jestes faktycznie ewenementem, bo mam wielu znajomych na Politechnice Wrocławskiej i nawet stypendysci, ktorzy naprawde przykladaja sie do nauki nie wykrecaja takich srednich.
Jestem właśnie na PWr. Tak jak mówię - to dopiero pierwszy semestr, może z czasem będzie trudniej, ale na chwilę obecną nie miałem żadnego problemu z "wykręceniem" przyzwoitej średniej prawie nic nie robiąc. Miałem wszystkiego może z 5-7 porządnych dni nauki (mam na myśli 6-8 godzin, nie kucie po nocach przez tydzień pod rząd) przez cały semestr. Jeśli drugi kierunek wyglądałby tak samo, mógłbym spokojnie mieć podobną średnią na dwóch nie rezygnując z życia towarzyskiego i wciąż mając sporo czasu, w którym się nudzę ; )
Taki system gwarantowalby wg mnie (i nie tylko mnie, w zasadzie ten pomysl to nieco przerobiona wersja pomyslu ktorej jakos 2 lata temu na zajeciach dyskutowalismy z prodziekanem ds studenckich mojego wydzialu) wzrost poziomu szkolnictwa wyzszego, mniejsza liczbe osob "przeslizgujacych" sie z roku na rok i nie majacych pojecia co oni w zasadzie robia na studiach.
Wprowadzenie odplatnosci za studia po to, aby podniesc ich poziom jest pomyslem tak abstrakcyjnym, ze az glupim. Czemu?
A) Jaki zwiazek ma odplatnosc do czyjejs pracowitosci, czy zasobu wiedzy? Wg mnie nijaki. Bo, po pierwsze, studia stalyby sie siedliskiem osob, ktorych rodzice maja wystarczajaco duzo pieniedzy, aby za studia zaplacic - co wcale nie oznacza, ze taki student bylby kims wybitnym. Po drugie - rozbudowany system stypendialny dla zdolnych, ale biedniejszych. Idea dobra, owszem. Tylko co powiesz tej osobie, ktora musi wylozyc grube siano na studia, bo np. na 3 roku zabraklo jej 0.05 do sredniej gwarantujacej stypendium? Przeciez taka sytuacja nie musi oznaczac, ze ktos jest leserem, bo moze byc wynikiem np. przebytej choroby, ciezkiej sytuacji rodzinnej, czy po prostu zbiegu okolicznosci.
Znam dwie osoby, z czego jedna miala srednia przekraczajaca o 0.01 prog wymagany do otrzymania stypendium, drugiej natomiast 0.01 zabraklo. Czyli co, osobie pierwszej pozwalamy na studiowanie za darmo, natomiast drugiej - plac frajerze, bo sie nie uczysz? ;)
B ) Obiecnie istnieja calkowicie platne uczelnie prywatne, ktore nie ksztalca na takim poziomie jak uczelnie panstwowe. Jest to wynikiem wlasnie samej odplatnosci - wieksza zdawalnosc = wieksza liczba studentow = wiecej kasy.
Natomiast do takich pomyslow przedstawianych przez osoby reprezentujace uczelnie podchodzilbym z duza doza ostroznosci. Bo tak naprawde slaby poziom polskiej edukacji jest wynikiem zaniedban w ministerstwie, a takze po stronie samych uczelni. A te wolalyby dostawac pieniazki, a nie naprawic problemy. Przyklady?
A) Zrownanie poziomu studiow zaocznych i studiow dziennych. Ja wiem, ze na swiadectwie widnial bedzie tryb ukonczenia studiow i, dzieki Bogu, pracodawcy zwracaja na to uwage. Ale jednak osoby konczace ten sam kierunek studiow powinny prezentowac mniej wiecej zblizony minimalny zasob wiedzy. Natomiast czesta sytuacja jest, ze studenci zaoczni traktowani sa ulgowo, bo:
- maja mniej zajec, wiec nie mozna od nich tyle wymagac
- placa, wiec nie mozna ich zbyt duzo oblewac, bo zaraz podniesie sie larum, ze zla uczelnia traktuje zaoczniakow jako worek pieniedzy bez dna*
- sa studentami zaocznymi, wiec juz z racji tego trzeba od nich mniej wymagac.
I dochodzimy do etapu, w ktorym student zaoczny na egzaminie musi opanowac okolo 30%, 40%, a nawet 50% mniej materialu niz student dzienny. I potem taka niedouczona osoba staje sie swiadectwem slabego poziomu edukowania studentow.
*przy czym oplaty za warunek powinny byc w granicach rozsadku. U mnie na wydziale dopiero w zeszlym semestrze rozwiazano chory system warunkow, gdzie student zaoczny za roczny przedmiot placil okolo 1000zl! Rozumiem, gdyby w ramach tego przyslugiwalo ponownie x godzin wykladow i y godzin cwiczen. Nie, placil 1000zl za to, ze mogl po prostu jeszcze raz napisac egzamin.
B ) Odciazenie studentow studiow doktoranckich. Obecnie doktorant musi zarowno prowadzic zajecia dydaktyczne, uczyc sie na egzaminy i pisac prace. Niestety, nie da sie pogodzic tak, aby kazda z tych 3 czynnosci byla na sensownym poziomie, wiec albo doktorant rezygnuje z czesci wiedzy na rzecz lepszego przygotowania sie do zajec, albo zajecia sa prowadzone do dupy...
C) Skonczenie z kilkoma etatami zajmowanymi przez wykladowcow. Ich pensje naprawde nie sa niskie (przyklad z mojego wydzialu - zaleznie od liczby godzin, doktor moze zarobic az do 5000zl netto, profesor od 7000 w gore), a oni dodatkowo obejmuja stanowiska:
- na innych uczelniach (najczesciej prywatnych, dla ktorych maja mniej czasu - wiec i z tego powodu poziom nauczania jest tam nizszy)
- w roznej masci trybunalach, kancelariach itd.
Efektem tego jest albo nieprzygotowanie sie do zajec (czyli prowadzenie wykladow "z ksiazki"), albo brak czasu dla studentow.
A parodia sama w sobie bylo prowadzenie zajec z jednego z przedmiotow przez profesora, ktory na zajeciach nie pojawil sie ani razu - bo mial inne zajecia. Zamiast niego wyklady prowadzil mlody doktorant.
D) Zagonienie do roboty pracownikow uczelni wyzszych. Brak efektow w nauce jest wynikiem z jednej strony niedofinansowania polskich uczelni (szczegolnie technicznych, na ktorych sprzet pozostawia wiele do zyczenia), z drugiej - sytuacji wymienionej w punkcie wyzszym.
E) Koronny argument - zwiekszenie poziomu matury. Wedlug mnie jest to glowny powod istnienia obecnej sytuacji i dopoty sie poziom na uczelniach nie poprawi, dopoki mature bedzie mogl napisac kazdy. 20-30 lat temu posiadanie matury pokazywalo, ze czlowiek jest naprawde ogarniety. 3 bledy ortograficzne na wypracowaniu na maturze z polskiego i egzamin byl niezaliczany. Obecnie mozna miec milion roznych dysfunkcji umyslowych, byc debilem, a i tak polski zaliczyc na 30%, nastepnie pojsc na studia zaoczne lub jakis malo oblegany kierunek dzienny i przemeczyc sie przez 5 lat, lapac warunek za warunkiem, ale ostatecznie miec papierek ukonczenia studiow.
Po prostu trzeba skonczyc podzial na mature podstawowa i rozszerzona, wprowadzic egzaminy, ktore beda naprawde wymagaly wiedzy (a nie tylko zrozumienia tekstu i wypisania z nich 3 informacji...). Dzieki temu matoly i "przeslizgiwacze" z miejsca zostana wyeliminowani z wyzszych uczelni, nieroby takze. Matura w koncu przestanie byc bezwartosciowym papierkiem.
Ale obawiam sie, ze takie cos w najblizszych latach nie przejdzie, bo obecnie mamy kochany system, w ktorym szara masa zaraz sprzeciwi sie takim zmianom i dalej mature bedzie sie rownalo do gorszych, a nie do lepszych.
I z tego tez powodu, zamiast rozwiazac problem raz, a dobrze (tj. spelnienie wszystkich pkt, z naciskiem na E), to bedziemy uskuteczniac - za przeproszeniem - metode pierdolenia kotka za pomoca mlotka, w wyniku ktorej bedziemy rozwiazywac problem obchodzac go dookola (czyli platnosci za studia), a nie eliminujac jego faktyczne przyczyny.
Jestem właśnie na PWr. Tak jak mówię - to dopiero pierwszy semestr, może z czasem będzie trudniej, ale na chwilę obecną nie miałem żadnego problemu z "wykręceniem" przyzwoitej średniej prawie nic nie robiąc. Miałem wszystkiego może z 5-7 porządnych dni nauki (mam na myśli 6-8 godzin, nie kucie po nocach przez tydzień pod rząd) przez cały semestr. Jeśli drugi kierunek wyglądałby tak samo, mógłbym spokojnie mieć podobną średnią na dwóch nie rezygnując z życia towarzyskiego i wciąż mając sporo czasu, w którym się nudzę ; )
Albo masz po prostu bardzo duze umiejetnosci i/lub bardzo szybko lapiesz wykladany material, albo miales doskonale przygotowanie do matury (czy to samodzielne, czy poprzez dobre lekcje matematyki i pokrewne), bo naprawde wiele osob na PWr przyklada sie do nauki, a maja ciezko :)
Albo masz po prostu bardzo duze umiejetnosci i/lub bardzo szybko lapiesz wykladany material, albo miales doskonale przygotowanie do matury (czy to samodzielne, czy poprzez dobre lekcje matematyki i pokrewne), bo naprawde wiele osob na PWr przyklada sie do nauki, a maja ciezko :)
Przygotowanie do matury miałem dobre, to muszę przyznać - świetny nauczyciel matmy i szkoła pozwalająca mi na uczenie się fizyki zamiast uważać na mniej potrzebnych przedmiotach. W efekcie miałem wolny cały czas po szkole, a jednocześnie się uczyłem ; ) Nieskromnie powiem jednak, że uważam, że moje umiejętności, a raczej zdolność do ich nabywania, jest wysoka ; )
Swoją drogą, wiecie, jak to właściwie ma być z tym drugim kierunkiem? Trzeba będzie dostawać stypendium na każdym roku żeby się utrzymać? I jak jest z pierwszym rokiem - czy muszę mieć stypendium z pierwszego kierunku, czy studiuję "na kredyt" i dopiero pod koniec roku okazuje się, czy mogłem przez te dwa semestry studiować za darmo?
@down: dzięki.
Swoją drogą, wiecie, jak to właściwie ma być z tym drugim kierunkiem? Trzeba będzie dostawać stypendium na każdym roku żeby się utrzymać?
Tak, chyba że zapłacisz.
I jak jest z pierwszym rokiem - czy muszę mieć stypendium z pierwszego kierunku, czy studiuję "na kredyt" i dopiero pod koniec roku okazuje się, czy mogłem przez te dwa semestry studiować za darmo?
Zaczynasz studia bez opłat, a na koniec rozstrzyga się, czy będziesz musiał za miniony rok zapłacić, czy nie. Czyli opcja "na kredyt".
@Ashlon
Nie mam teraz weny, zeby dokladnie tlumaczyc proponowany przeze mnie mechanizm;) Zreszta kiedys juz to tutaj pisalem. Generalnie idea jest taka - wprowadzenie oplat za studia, z mozliwoscia zwolnienia z tych oplat (lub uzyskania stypendium pokrywajacego oplaty) za osiagniecia w nauce i innych dziedzinach. Chcesz studiowac za darmo - musisz sie o to postarac juz w szkole sredniej i starac sie przez cale studia. Jezeli na studiach jestes tylko po to, zeby dostac papierek i przeslizgnac sie przez nie ze srednia 3,0 - plac. Oczywiscie pieniadze z tego nie powinny trafiac bezposrednio w rece uczelni, zeby uniknac faworyzowania osob za studia placacych, a na fundusz, z ktorego wyplacane bylyby przykladowo stypendia. Wyzsze wyksztalcenie powinno byc "dobrem luksusowym", a nie dostepnym dla kazdego kto potrafi czytac, pisac i sciagac.
Stad tez wg mnie wprowadzenie takiego systemu poprawiloby poziom wyksztalcenia studentow. Wynagrodzenie za starania i osiagniecia w postaci zwolnienia z oplat, wysokiego stypendium to dobra zacheta do tego, zeby przykladac sie bardziej. Oplaty to tez element zniechecajacy dla wszelkiego rodzaju osob ktore sa na studiach tylko po to, zeby przedluzyc sobie dziecinstwo i moc pochlac przez 5 lat za kase rodzicow.
Nie mowie tutaj oczywiscie o uczelniach prywatnych - bo one rzadza sie swoimi prawami, co prowadzi do tego ze sa parodia szkol wyzszych, dlatego ich kwestie tutaj pomijam.
A co do twojej wypowiedzi na temat studiow zaocznych. Zgadzam sie, ale tylko czesciowo, wszystko zalezy od uczelni, wydzialu itd. Osobiscie studiuje zaocznie na wydziale nauk politycznych UAM i nie ma zadnej taryfy ulgowej - jezeli nawet liczba godzin przeznaczonych na dany przedmiot jest nizsza niz na dziennych i nie caly program da sie na zajeciach przerobic, calosc i tak obowiazuje w stopniu takim samym jak na dziennych, po prostu trzeba to opracowac samodzielnie w domu. Nie ma tez ulgowego traktowania na egzaminach. A czesto zdarza sie tez tak, ze mimo trybu zaocznego na uczelni trzeba spedzic caly tydzien, bo ograniczenie do weekendow jest niewystarczajace - dodatkowe zajecia, seminaria, egzaminy, kolokwia - wszystko w tygodniu. A dla wielu osob studia zaoczne ze wzgledu na sytuacje finansowa sa jedyna dostepna opcja, dzieki mozliwosci podjecia pracy w pelnym wymiarze. Ale wszystko zalezy od uczelni, wiec jednoznacznie tutaj nie mozna sie wypowiedziec co do poziomu studiow niestacjonarnych.
@Ashlon
Nie mam teraz weny, zeby dokladnie tlumaczyc proponowany przeze mnie mechanizm;) Zreszta kiedys juz to tutaj pisalem. Generalnie idea jest taka - wprowadzenie oplat za studia, z mozliwoscia zwolnienia z tych oplat (lub uzyskania stypendium pokrywajacego oplaty) za osiagniecia w nauce i innych dziedzinach. Chcesz studiowac za darmo - musisz sie o to postarac juz w szkole sredniej i starac sie przez cale studia. Jezeli na studiach jestes tylko po to, zeby dostac papierek i przeslizgnac sie przez nie ze srednia 3,0 - plac. Oczywiscie pieniadze z tego nie powinny trafiac bezposrednio w rece uczelni, zeby uniknac faworyzowania osob za studia placacych, a na fundusz, z ktorego wyplacane bylyby przykladowo stypendia. Wyzsze wyksztalcenie powinno byc "dobrem luksusowym", a nie dostepnym dla kazdego kto potrafi czytac, pisac i sciagac.
Stad tez wg mnie wprowadzenie takiego systemu poprawiloby poziom wyksztalcenia studentow. Wynagrodzenie za starania i osiagniecia w postaci zwolnienia z oplat, wysokiego stypendium to dobra zacheta do tego, zeby przykladac sie bardziej. Oplaty to tez element zniechecajacy dla wszelkiego rodzaju osob ktore sa na studiach tylko po to, zeby przedluzyc sobie dziecinstwo i moc pochlac przez 5 lat za kase rodzicow.
Nie mowie tutaj oczywiscie o uczelniach prywatnych - bo one rzadza sie swoimi prawami, co prowadzi do tego ze sa parodia szkol wyzszych, dlatego ich kwestie tutaj pomijam.
Tyle, to zrozumialem juz z pierwszego posta. Jednoczesnie nie odniosles sie merytorycznie do zadnej mojej opinii negatywnej o tym pomysle. Dalej uwazam ten pomysl za mocno chybiony na podstawie argumentow z poprzedniej wiadomosci.
A co do twojej wypowiedzi na temat studiow zaocznych. Zgadzam sie, ale tylko czesciowo, wszystko zalezy od uczelni, wydzialu itd. Osobiscie studiuje zaocznie na wydziale nauk politycznych UAM i nie ma zadnej taryfy ulgowej - jezeli nawet liczba godzin przeznaczonych na dany przedmiot jest nizsza niz na dziennych i nie caly program da sie na zajeciach przerobic, calosc i tak obowiazuje w stopniu takim samym jak na dziennych, po prostu trzeba to opracowac samodzielnie w domu. Nie ma tez ulgowego traktowania na egzaminach. A czesto zdarza sie tez tak, ze mimo trybu zaocznego na uczelni trzeba spedzic caly tydzien, bo ograniczenie do weekendow jest niewystarczajace - dodatkowe zajecia, seminaria, egzaminy, kolokwia - wszystko w tygodniu. A dla wielu osob studia zaoczne ze wzgledu na sytuacje finansowa sa jedyna dostepna opcja, dzieki mozliwosci podjecia pracy w pelnym wymiarze. Ale wszystko zalezy od uczelni, wiec jednoznacznie tutaj nie mozna sie wypowiedziec co do poziomu studiow niestacjonarnych.
Na dziennych tez nigdy nie przerabia sie materialu w calosci, bo godzin nie starczy i materialu jest zbyt duzo.
A co do rozlozenia egzaminow czy kolokwiow na dni nie-zjazdowe, to juz wg mnie zwykle chamstwo ;)
Może zamiast podnosić poziom matury (co obecnie i tak się nie uda, chociaż przydałoby się - co to za egzamin dojrzałości, do którego podchodzi się bez nauki i nawet dobrze zdaje) po prostu zacząć czegoś konkretnego wymagać na studiach w sposób jasny, czytelny i uczciwy? Może źle trafiłam, lecz u mnie ocena wcale nie świadczy o poziomie wiedzy, lecz zwyczajnie od szczęścia czy umiejętności załatwiania sobie ocen.
Do tego przydałaby się reforma programu studiów. Zamiast uczyć się czegoś porządnego mam na razie same ogólnikowe wypełniacze, które kompletnie nic mi nie dają. W dodatku wiedza w najlepszym wypadku jest sprzed 20 lat (azbest ;]). Będąc w LO myślałam, że to już ostatnie lata nauki czegoś, co kompletnie mi się nie przyda - jak widać byłam mocno naiwna.
Duch Niespokojny
12-02-2011, 23:49
Obiecnie istnieja calkowicie platne uczelnie prywatne, ktore nie ksztalca na takim poziomie jak uczelnie panstwowe. Jest to wynikiem wlasnie samej odplatnosci - wieksza zdawalnosc = wieksza liczba studentow = wiecej kasy.
To prawda, ale nie do końca. Najzdolniejsi idą na uczelnie państwowe - bo mają za darmo. Dopiero ci, którzy się tam nie dostali lub nawet nie próbowali, bo nie mieli szans, korzystają z oferty uczelni prywatnych. Stąd taki a nie inny ich poziom. Po prostu uczelnie prywatne nie są w stanie konkurować z państwowymi, gdy te są darmowe.
Jeśli się dobrze orientuję, to uczelnie w USA są płatne, a jednak istnieje kilka prestiżowych uniwersytetów stojących na bardzo wysokim poziomie. Taki Harvard raczej nie będzie przyjmował i przepuszczał wszystkich jak leci, żeby tylko mieć z nich dodatkową kasę. Zresztą, nawet nie bardzo miałby taką możliwość, bo mieliby tylu studentów, że nie wyrobili by się.
Jaki zwiazek ma odplatnosc do czyjejs pracowitosci, czy zasobu wiedzy?
Z im większą łatwością coś nam przychodzi, tym mniejszą wagę do tego przywiązujemy. I vice versa.
Bo, po pierwsze, studia stalyby sie siedliskiem osob, ktorych rodzice maja wystarczajaco duzo pieniedzy, aby za studia zaplacic - co wcale nie oznacza, ze taki student bylby kims wybitnym.
Może nie byłoby to do końca "sprawiedliwe społecznie", ale czym by to się różniło od obecnej sytuacji (która notabene też "sprawiedliwa" nie jest, bo bogaci również nie muszą płacić za studia)? Czyżbyśmy mieli teraz samych wybitnych myślicieli, którzy wraz z wprowadzeniem odpłatności za naukę zostaną zastąpieni przez bogatych matołów?
Tylko co powiesz tej osobie, ktora musi wylozyc grube siano na studia, bo np. na 3 roku zabraklo jej 0.05 do sredniej gwarantujacej stypendium? Przeciez taka sytuacja nie musi oznaczac, ze ktos jest leserem, bo moze byc wynikiem np. przebytej choroby, ciezkiej sytuacji rodzinnej, czy po prostu zbiegu okolicznosci.
Można by przecież rozpatrywać każdą sytuację indywidualnie. Nikt nie mówi, że trzeba się koniecznie sztywno trzymać cyferek.
Znam dwie osoby, z czego jedna miala srednia przekraczajaca o 0.01 prog wymagany do otrzymania stypendium, drugiej natomiast 0.01 zabraklo. Czyli co, osobie pierwszej pozwalamy na studiowanie za darmo, natomiast drugiej - plac frajerze, bo sie nie uczysz?
A jak komuś zabraknie 1 punktu, żeby się dostać na studia? Nie dostaniesz się frajerze, bo się nie uczysz? Takie sytuacje są nie do uniknięcia. Życie...
Zresztą, kryteria przyznawania stypendiów i ich wysokość powinny być raczej stopniowane, a nie zero-jedynkowe.
To prawda, ale nie do końca. Najzdolniejsi idą na uczelnie państwowe - bo mają za darmo. Dopiero ci, którzy się tam nie dostali lub nawet nie próbowali, bo nie mieli szans, korzystają z oferty uczelni prywatnych. Stąd taki a nie inny ich poziom. Po prostu uczelnie prywatne nie są w stanie konkurować z państwowymi, gdy te są darmowe.
Jeśli się dobrze orientuję, to uczelnie w USA są płatne, a jednak istnieje kilka prestiżowych uniwersytetów stojących na bardzo wysokim poziomie. Taki Harvard raczej nie będzie przyjmował i przepuszczał wszystkich jak leci, żeby tylko mieć z nich dodatkową kasę. Zresztą, nawet nie bardzo miałby taką możliwość, bo mieliby tylu studentów, że nie wyrobili by się.
Prywatne bylyby w stanie konkurowac z panstwowymi darmowymi, jesli na tych prywatnych utrzymywany byl jakis poziom. Jak sam wspomniales - taki Harvard trzyma wysrubowany poziom. Tak ciezko jest to samo zrobic u nas na prywatnych? Po 5-10 latach taka uczelnia otrzyma latke wymagajacej i beda tam szli ci, ktorzy chca sie uczyc. Ale po co tak robic - latwiej wystawiac papierki ukonczenia studiow finansow i gotowania i trzepac na tym niezla kase.
Z im większą łatwością coś nam przychodzi, tym mniejszą wagę do tego przywiązujemy. I vice versa.
Ale to samo mozemy osiagnac poprzez podniesienie wymagan na studiach, a nie wprowadzenie odplatnosci...
Może nie byłoby to do końca "sprawiedliwe społecznie", ale czym by to się różniło od obecnej sytuacji (która notabene też "sprawiedliwa" nie jest, bo bogaci również nie muszą płacić za studia)?
Nie rozumiem zdania w nawiasie. Niesprawiedliwe jest to, ze i biedny i bogaty nie musi placic? Czy o co chodzi?
Czyżbyśmy mieli teraz samych wybitnych myślicieli, którzy wraz z wprowadzeniem odpłatności za naukę zostaną zastąpieni przez bogatych matołów?
Przykladowo - ja nie mam sredniej stypendialnej, brakuje mi co roku tych 0.2, 0.3 pkt do otrzymania stypendium. Jakby to okreslic - wyzsze stany srednie grupy. Czyli w "nowym projekcie" na darmowe studiowanie bym sie nie zalapal. Zastapiony bym zostal zapewne przez osobe, ktora ma gorsze oceny, ale ma bogatych rodzicow, ktorych stac na oplacenie wyksztalcenia.
Bo powiedzmy sobie szczerze - ci, ktorzy sa naprawde wybitni, na studiach dziennych sie znajduja. Natomiast przez przez wprowadzenie platnych studiow wyeliminowani zostaliby ci, ktorzy sa sredni i ci, ktorym niewiele zabraklo do stypendium. A watpie, zeby to oni zabierali miejsca "dla geniuszy".
U mnie na wydziale osoba na studiach zaocznych - platnych - ktora osiagnie srednia 4.2 ma prawo do zmiany trybu studiow na dzienny. Zgodnie z wasza teoria ludzie powinni wrecz sie zabijac, zeby osiagnac jak najwiecej i przeniesc sie na takie studia. A jak to wyglada w praktyce? Zdecydowania wiekszosc ma to w dupie, bo ma rodzicow z niezlymi dochodami i ich stac na platne studiowanie - wiec wola siedziec na zaocznych. Natomiast na dziennych jest wiecej osob, ktore takimi luksusami pochwalic sie nie moga.
A jak komuś zabraknie 1 punktu, żeby się dostać na studia? Nie dostaniesz się frajerze, bo się nie uczysz? Takie sytuacje są nie do uniknięcia. Życie...
Z tym, ze taka sytuacja pojawia sie przed podjeciem nauki na uczelni wyzszej. Mozesz poprawic mature lub isc na inny kierunek, inna uczelnie, do innego miasta. Natomiast osoba, ktorej nie stac na placenie za studia, ktorej zabraklo niewiele do "nauki za darmo" stawiana jest przed faktem dokonanym - albo placisz za drugi rok, albo kasa wydana na pierwszy idzie sie walic.
Nie wspominajac o tym, ze obecny system moze tez nie jest "sprawiedliwy" jesli chodzi o rekrutacje, ale przynajmniej nie tworzy patologii, w ktorej nauka zastrzezona bylaby praktycznie tylko dla bogatych.
Zresztą, kryteria przyznawania stypendiów i ich wysokość powinny być raczej stopniowane, a nie zero-jedynkowe.
I tak w ktoryms momencie musi istniec prog zero-jedynkowy, tzn. taki, przed ktorym za studia placimy, a za ktorym sa one darmowe.
Może zamiast podnosić poziom matury (co obecnie i tak się nie uda, chociaż przydałoby się - co to za egzamin dojrzałości, do którego podchodzi się bez nauki i nawet dobrze zdaje) po prostu zacząć czegoś konkretnego wymagać na studiach w sposób jasny, czytelny i uczciwy?
To jest najprostszy i najszybszy sposob na rozwiazanie problemow polskiego szkolnictwa wyzszego, a nie jakies odplatnosci i inne wymysly.
Na marginesie waszej dyskusji: nie jest prawdą, że w Polsce w ogóle nie ma dobrych prywatnych uczelni. Za przykład niech posłuży Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej w Warszawie, która ma sporą renomę.
@Duch Niespokojny
Drobne sprostowanie, bo niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy: wiele uczelni w USA (również prestiżowych) to uczelnie państwowe (a właściwie stanowe), choć również płatne. To nie jest tak, że cały system szkolnictwa wyższego w USA jest prywatny. Chociaż akurat Harvard jest prywatny.
W Warszawie moze tak jest, natomiast SWPS we Wroclawiu to kpina - poziom zenujaco niski.
Dla zainteresowanych: 17 lutego (czwartek) w kilku miastach odbędzie się protest przeciwko reformie minister Kudryckiej. Więcej tutaj:
http://www.demokratyczne.pl/?p=560
Zachęcam do udziału.
Dla zainteresowanych: 17 lutego (czwartek) w kilku miastach odbędzie się protest przeciwko reformie minister Kudryckiej. Więcej tutaj:
http://www.demokratyczne.pl/?p=560 (http://urlguard.net/l/http://www.demokratyczne.pl/?p=560)
Zachęcam do udziału.
Nie zachęcam do udziału.
Polecam teksty na GW dotyczące Uniwersytetu Wrocławskiego pisane przez pracowników naukowych, członków senatu a nawet kierowników wydziału, dotyczące sytuacji na uczelni. W krótkich żołnierskich słowach, nie ma którędy s*******ać tak bardzo żal dupę ściska na tej uczelni. Na PWr jest niewiele lepiej. Na akademii ekonomicznej (tak na akademii, tej uczelni daleko do akademii a co dopiero do uniwersytetu) jest jeszcze tragiczniej.
No dobrze, a co to ma do protestu?
No dobrze, a co to ma do protestu?
To że środowisko akademickie nie chce żadnych zmian wręcz jest tym zmianom wrogie. Nagminne jest naginanie czy też łamanie wręcz regulaminu studiów (właśnie w kwestii drugiego kierunku i studiowaia na drugim kierunku, która to jest jasno określona co do sposobu i tego jak powinno to się odbywać, a stosowane jest niezmiernie rzadko), li to z powodu nie wiedzy pracowników (na przykład jeszcze 4 lata temu na PWr wydział Fizyka regulamin studiów znajodwał się tylko w dziekanacie w jednej sztuce!!), czy też zwyczajnie z powodu znajomości nie "chcijstwa".
Stypendia to był jawny żart. Dość powiedzieć że zasady przyznawania stypendiów potrafiły zmienić się nie tylko w trakcie roku akademickiego ale nawet po samym fakcie ich przyznania!!! Celował w tym UWr gdzie co roku były problemy z tym.
A i kadra naukowa. Kadra naukowa powinna się zdecydować czy jest na uczelni w celu robienia kariery czy też w celu robienia kariery ORAZ nauczania. Jeśli tylko w tym pierwszym to są instytucje które nie prowadzą dydaktyki a prowadzą badania naukowe.
Trochę się ropisałem ale summa summarum po swoich bogatych doświadczeniach z uczelnią wyższą (zarówno od strony studenta jak i murzyna do czarnej roboty) stwierdzam autorytarnie (jak autor tej odezwy), że skoro środowisko akademickie nie zmienia się i nie chce się zmienić (chociażby klapa zwana EIT) to musi wyjść inicjatywa odgórna, fakt może ona być do końca nietrafiona czy też błędna w niektórych aspektach, ale jest to jedyna inicjatywa jaka przez 20 lat wyszła co do zmiany środowiska i samych uczelni. A to chyba o czymś świadczy.
Że zmiany są potrzebne, to jeszcze nie oznacza, że wszelkie zmiany są automatycznie dobre. Słowo "reforma" nie zawsze ma znaczenie pozytywne. W tej reformie oczywiście jakieś pozytywne aspekty można znaleźć, natomiast protest dotyczy tylko wybranych jej elementów, które ja (i organizatorzy) uważam za bardzo szkodliwe.
Tutaj rozmowa z trzema doktorami z Uniwersytetu Warszawskiego na temat reformy:
http://www.krytykapolityczna.pl/Wywiady/IlkowskiKozlowskiOstrowskiStudencijakhamburgery/menuid-1.html
Nie wiem, jak w przypadku nauk technicznych, ale również w przypadku nauk biomedycznych nie ma sensu mówić o jakimś finansowaniu badań przez środowiska biznesowe. W Polsce nie ma żadnych firm, które prowadziłyby własne badania i byłyby zainteresowane takimi inwestycjami.
Z wielkim smutkiem, ale w tej kwestii musze sie zgodzic z tym, o czym mowi Litawor.
@litawor
Czytałeś ten wywiad? Przecież to stek bzdur podlany pseudonaukowym bełkotem o potrzebie dogłębnej analizy i zaspokojenia potrzeb wiodących ośrodków naukowych w Polsce, oraz o tym jak to prywatne uczelnie lobbują przeciwko uczelniom państwowym. W dodatku poparty pomówieniami i oszczerstwami, za które powinni zostać ci panowie podani do sądu (mówię tu o E&Y).
Ale po kolei.
1) Potrzeba konsultacji ze środowiskiem naukowym - od 1989 roku środowisko naukowe nie wysnuło ŻADNEJ inicjatywy reformatorskiej na szerszą skalę. Wszystkie inicjatywy były albo wymuszone przez rząd/wejście do Unii, albo wymuszone przez rynek pracy. Ile można czekać aż szanowni panowie profesorowie i doktorowie ruszą dupę i wezmą się do roboty?
2) Odpłatność za drugi kierunek + komercjalizacja + ograniczenia w ilości etatów - o przepraszam bardzo same uczelni szukają pieniędzy wszędzie, poprzez podnoszenie stawek za akademiki oraz obniżanie stypendiów to nie godzi w zapis o bezpłatnej edukacji? Dalej, mało to było szumu jakieś 3 lata temu gdy uczelnie same starały się ograniczyć ilość etatów swoich pracowników? Co i tak im się nie udało. Jeśli chodzi o komercjalizacje to jest to znak czasów, uczelnie wyższe (szczególnie techniczne) nie mogą żyć w oderwaniu od rynku pracy/potrzeb pracodawców.
3) Ingerencja biznesu w życie uczelni - o matko moja, byłem na kilkudziesięciu wykładach profesorów/doktorów z uczelni zagranicznych którzy z dumą opowiadali o tym jak na przykład ich projekt odróżniania cukini od żaby został wprowadzony w życie przez firmę taką a taką. Projekt wykonany przez studentów pod okiem tegoż profesora.
4) Rozdzielanie grantów finansowych z UE lepiej idzie uczelnią prywatnym bo one są wspomagane - gówno prawda. Uczelnie publiczne zwyczajnie nie wiedzą co z tym fantem zrobić, mają zbyt rozbuchaną biurokrację. Przykład EIT wrocławski, który jest ostatecznym dla mnie upadkiem szkolnictwa wyższego (publicznego) w Polsce. Panowie rektorzy nie potrafili się dogadać, w czym niestety celował rektor PWr.
Podsumowując, oczywiście że projekt nie jest doskonały, ale arguemnty tych panów są mocno nie trafione, a argumenty zadawane ad persona pani minister są niestosowne.
Aha co do firm w kraju, to są takie. Ale paradoksalnie poprzez biurokrację na uczelniach, o wiele lepiej opłaca się zlecić coś uniwerkowi w berlinie, który to wysyła zlecenie takiego badania na PWr a PWr wysyła do Berlina a z Berlina do firmy. TO jest niestety prawdziwa historia.
@litawor
Czytałeś ten wywiad?
Czytałem. Jeśli chcesz bardziej rzeczowego głosu w dyskusji o edukacji, to polecam tekst prof. Andrzeja Walickiego w aktualnym numerze "Przeglądu". Niestety, nie jest dostępny online.
Co takiego napisano o E&Y? Mowa była o zamówieniu analizy przez MNiSW i to było krytykowane, a nie cokolwiek, co zrobiło E&Y.
Potrzeba konsultacji ze środowiskiem naukowym - od 1989 roku środowisko naukowe nie wysnuło ŻADNEJ inicjatywy reformatorskiej na szerszą skalę. Wszystkie inicjatywy były albo wymuszone przez rząd/wejście do Unii, albo wymuszone przez rynek pracy. Ile można czekać aż szanowni panowie profesorowie i doktorowie ruszą dupę i wezmą się do roboty?
Tutaj mogę się zgodzić, chociaż w tekście jako kontrargument zostały podane propozycje Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.
Odpłatność za drugi kierunek + komercjalizacja + ograniczenia w ilości etatów - o przepraszam bardzo same uczelni szukają pieniędzy wszędzie, poprzez podnoszenie stawek za akademiki oraz obniżanie stypendiów to nie godzi w zapis o bezpłatnej edukacji?
Z pewnością. Przy takim poziomie finansowania nauki trudno, żeby było inaczej. I nie oznacza to, że ministerstwo powinno się do tego przyłączyć.
Jeśli chodzi o komercjalizacje to jest to znak czasów, uczelnie wyższe (szczególnie techniczne) nie mogą żyć w oderwaniu od rynku pracy/potrzeb pracodawców.
Poniekąd tak, z tym że, jak napisałem wcześniej, w Polsce takiego rynku nie ma. A na pewno nie na wystarczającym poziomie. Przynajmniej nie w naukach biomedycznych, bo o tym mam najlepsze pojęcie.
Ingerencja biznesu w życie uczelni - o matko moja, byłem na kilkudziesięciu wykładach profesorów/doktorów z uczelni zagranicznych którzy z dumą opowiadali o tym jak na przykład ich projekt odróżniania cukini od żaby został wprowadzony w życie przez firmę taką a taką. Projekt wykonany przez studentów pod okiem tegoż profesora.
To trochę co innego niż to, o czym piszą autorzy tekstu. Sporo zależy tu od tego, o jakich dziedzinach mówimy. W naukach technicznych jest trochę inaczej niż w społecznych (przyrodnicze i medyczne są gdzieś pośrodku).
O czwartym przykładzie nie mam pojęcia.
Co takiego napisano o E&Y? Mowa była o zamówieniu analizy przez MNiSW i to było krytykowane, a nie cokolwiek, co zrobiło E&Y.
cytuje:
Podam być może drobny, ale znamienny przykład. Otóż wedle projektu pani minister Kudryckiej (vel Ernst&Young) rektor może zatrudnić na stanowisku profesora osobę nieposiadającą habilitacji, jeśli kierowała ona „za granicą” zespołami badawczymi.
Panuje też opinia, że minister Kudrycka ów niespójny, wewnętrznie sprzeczny projekt skierowała na posiedzenie rządu i przepchnęła do Sejmu, bo olbrzymie pieniądze za jego przygotowanie zainkasowała korporacja Ernst&Young.
Poza tym ministerstwo stworzyło wrażenie, że uniwersytety są jakimś hamulcem rozwoju naszego kraju, a minister Kudrycka z firmą Ernst&Young niesie kaganek oświaty na uniwersytety.
(która najwyraźniej w ogóle nie zestarzała się w korporacyjnej mentalności macherów z polskich brygad Ernst&Young)
Dopóki nie zacznie się traktować protestów społecznych, także obywatelskiego nieposłuszeństwa, jako naturalnych reguł gry, dopóty na zlecenie ministerialnych mecenasów prywatne firmy w rodzaju Ernst&Young będą w Rzeczpospolitej pisać ustawy i rządzić, bawiąc się w globalną inżynierię społeczną.
Nie chodzi tutaj o krytykę E&Y, raczej o sztubackie próby oskarżenia minister o to że napisała ustawę pod dyktat i za pieniądze E&Y, które mnie śmieszą, bo jeżeli ci panowie mają na to dowody to powinni iść do sądu (coś sami wspominają o społeczeństwie obywatelskim a zachowują się jak społeczeństwo Lepperskie).
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/palikot-stawia-ultimatum-schetynie,1,4197510,wiadomosc.html
A ten pajac ciagle prowadzi swoje zalosne gierki. Mam nadzieje, ze ludzie nie sa na tyle glupi, zeby ten jego smieszny ruch poparcia uzyskal 5% i wszedl do parlamentu...
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/palikot-stawia-ultimatum-schetynie,1,4197510,wiadomosc.html (http://urlguard.net/l/http://wiadomosci.onet.pl/kraj/palikot-stawia-ultimatum-schetynie,1,4197510,wiadomosc.html)
A ten pajac ciagle prowadzi swoje zalosne gierki. Mam nadzieje, ze ludzie nie sa na tyle glupi, zeby ten jego smieszny ruch poparcia uzyskal 5% i wszedl do parlamentu...
A dlaczego? Wysłał zapytanie, czeka na odpowiedź. Polskie prawo jest debilne, ale debilne prawo ale prawo (parafrazując), więc Palikot w ten debilizm idzie i wykorzystuje go z całą debilowatową konsekwencją.
A dlaczego? Wysłał zapytanie, czeka na odpowiedź. Polskie prawo jest debilne, ale debilne prawo ale prawo (parafrazując), więc Palikot w ten debilizm idzie i wykorzystuje go z całą debilowatową konsekwencją.
Dlatego, ze polityka nie powinna byc durnym teatrzykiem kiepskich komikow. Palikot to skrajnie kiepski kabareciarz, nawet jak na polska scene polityczna, pelna miernot i oszolomow, z wiekszoscia PiS i Korwinem-Mikke na czele, robiacych zamiast powaznej palityki, o ktorej nie maja pojecia przedstawienie dla nieswiadomych mas. Im mniej takich ludzi, tym lepiej.
Dlatego, ze polityka nie powinna byc durnym teatrzykiem kiepskich komikow. Palikot to skrajnie kiepski kabareciarz, nawet jak na polska scene polityczna, pelna miernot i oszolomow, z wiekszoscia PiS i Korwinem-Mikke na czele, robiacych zamiast powaznej palityki, o ktorej nie maja pojecia przedstawienie dla nieswiadomych mas. Im mniej takich ludzi, tym lepiej.
Zgadzam się, tylko że Polacy jako naród już dawno stwierdzili że mają politykę i polityków generalnie w dupie, a ci co nie mają to ich jara takie kabareciarstwo.
Duch Niespokojny
02-03-2011, 00:03
Dlatego, ze polityka nie powinna byc durnym teatrzykiem kiepskich komikow. Palikot to skrajnie kiepski kabareciarz, nawet jak na polska scene polityczna, pelna miernot i oszolomow, z wiekszoscia PiS i Korwinem-Mikke na czele, robiacych zamiast powaznej palityki, o ktorej nie maja pojecia przedstawienie dla nieswiadomych mas. Im mniej takich ludzi, tym lepiej.
Akurat większość polityków robi to samo, tylko subtelniej. Wyborcy chcą teatrzyku zamiast poważnej debaty i to właśnie dostają. Gdyby zamiast tego Palikot chciał się przebijać z logicznymi argumentami i stonowaną, pozbawioną emocji retoryką, nawet by go w telewizji nie pokazali - po co, jak przeciętny widz wówczas i tak przełączy na inny kanał?
Polacy jako naród już dawno stwierdzili że mają politykę i polityków generalnie w dupie
Faktycznie dawno, bo nie pamiętam, kiedy było inaczej. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, że prawdziwa, poważna polityka (a więc dbanie o dobro państwa i jego obywateli, a nie pokazowe słowne utarczki i sztuczne uśmiechanie się do kamery) nigdy Polaków nie obchodziła.
Opinia podobna do Twojej jest zresztą dość powszechna. Popularne było kiedyś nawet powiedzenie "ryba psuje się od głowy" sugerujące, że wspomniane zepsucie rozprzestrzenia się od góry, czyli od klasy politycznej i to ona jest wszystkiemu winna. Zapomina się przy tym, że to wyborcy decydują kto i dlaczego zasiądzie w ławach Sejmu. A ci wyborcy, jak byłeś łaskaw stwierdzić, w dupie mają (prawdziwą) politykę i (prawdziwych) polityków, a zamiast tego głosują na aktorów teatrzyku, który przecież powstał właśnie dla nich.
Ja Palikota cenię, bo jest rozsądnym człowiekiem i (jeśli chce się to dostrzec za jego maską klauna) wiele jego wypowiedzi i czynów jest mocno przemyślanych, wyważonych i logicznych. A jego wygłupy mnie zwyczajnie nie obchodzą (tak jak i nie powinny obchodzić nikogo, kogo interesuje polityka a nie ww. teatrzyk), bo i ich wpływ na moje życie jest dokładnie zerowy.
A dlaczego? Wysłał zapytanie, czeka na odpowiedź.
Co zabawne, zadne "zapytanie" nie zostalo dostarczone do Sejmu - co pokazuje, jak mierna postacia jest Palikot.
Ja Palikota cenię, bo jest rozsądnym człowiekiem i (jeśli chce się to dostrzec za jego maską klauna) wiele jego wypowiedzi i czynów jest mocno przemyślanych, wyważonych i logicznych. A jego wygłupy mnie zwyczajnie nie obchodzą (tak jak i nie powinny obchodzić nikogo, kogo interesuje polityka a nie ww. teatrzyk), bo i ich wpływ na moje życie jest dokładnie zerowy.
Jesli dla ciebie rozsadna osoba to taka, ktora w przeciagu kilku lat zmienia sie z fanatycznego katolika na antyklerykala, ktora rok temu tlukla czolem o posadzke przed Tuskiem, a teraz stawia go na rowni ze znienawidzonym Kaczynskim, to fakt - Palikot jest taka osoba.
Czy moglbys tez podac, ktore jego wypowiedzi i czyny sa "wywazone i logiczne"? Bo z tego, co obserwuje, to Palikot im bardziej uswiadamia sobie, ze postrzegany jest jako pajac i bez PO nie istnieje, tym bardziej stara sie odstawiac jakas szopke, ktora chce kupic glosy plebsu.
A jego cyrki odnosnie symboli religijnych tym bardziej mnie smiesza, ze tak bardzo odwoluje sie do demokracji - zastanawia mnie tylko, dlaczego nie moze poszanowac jej zasad, zgodnie z ktorymi wiekszosc spoleczenstwa po prostu chce miec ten krzyz w Sejmie.
Duch Niespokojny
03-03-2011, 13:52
Czy moglbys tez podac, ktore jego wypowiedzi i czyny sa "wywazone i logiczne"?
Choćby utworzenie komisji Przyjazne Państwo. Wiele nie zdziałała, ale był to krok w dobrą stronę i przynajmniej znak dostrzeżenia problemu, który większość rządzących woli zamiatać pod dywan.
A jego cyrki odnosnie symboli religijnych tym bardziej mnie smiesza, ze tak bardzo odwoluje sie do demokracji - zastanawia mnie tylko, dlaczego nie moze poszanowac jej zasad, zgodnie z ktorymi wiekszosc spoleczenstwa po prostu chce miec ten krzyz w Sejmie.
Było jakieś referendum na ten temat? A demokracja to nie rządy większości zgodnie z prawem dżungli, a rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości.
A jego cyrki odnosnie symboli religijnych tym bardziej mnie smiesza, ze tak bardzo odwoluje sie do demokracji - zastanawia mnie tylko, dlaczego nie moze poszanowac jej zasad, zgodnie z ktorymi wiekszosc spoleczenstwa po prostu chce miec ten krzyz w Sejmie.
Nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie o to pytał. A katotalibskie statystyki jakoby 95% Polaków było katolikami są dalekie od prawdy.
Choćby utworzenie komisji Przyjazne Państwo. Wiele nie zdziałała, ale był to krok w dobrą stronę i przynajmniej znak dostrzeżenia problemu, który większość rządzących woli zamiatać pod dywan.
No właśnie, wiele nie zdziałał. Dlaczego? Ktoś mu rzucał kłody pod nogi? Czy może zwyczajnie nie sprostał zadaniu, mimo że miał ku temu idealne warunki?
Porównaj sobie aktywność Palikota na konferencjach prasowych z jego aktywnością w Sejmie, chociażby obecnością na głosowaniach. Również w sprawach, o których tyle na tych konferencjach lubi mówić.
[co do Twojego zdania o demokracji - dobrze, że niektórzy jeszcze rozumieją to pojęcie :)]
Faktycznie dawno, bo nie pamiętam, kiedy było inaczej. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, że prawdziwa, poważna polityka (a więc dbanie o dobro państwa i jego obywateli, a nie pokazowe słowne utarczki i sztuczne uśmiechanie się do kamery) nigdy Polaków nie obchodziła.
Opinia podobna do Twojej jest zresztą dość powszechna. Popularne było kiedyś nawet powiedzenie "ryba psuje się od głowy" sugerujące, że wspomniane zepsucie rozprzestrzenia się od góry, czyli od klasy politycznej i to ona jest wszystkiemu winna. Zapomina się przy tym, że to wyborcy decydują kto i dlaczego zasiądzie w ławach Sejmu. A ci wyborcy, jak byłeś łaskaw stwierdzić, w dupie mają (prawdziwą) politykę i (prawdziwych) polityków, a zamiast tego głosują na aktorów teatrzyku, który przecież powstał właśnie dla nich..
Popełniasz błąd logiczny. Jeśli prawdziwa polityka nigdy polaków nie obchodziła to też i nigdy nie mieli jej w dupie, bo to sugeruje co najmniej stosunek (homo) seksualny(analny) do tej czynności a stosunek jest formą obchodzenia. W dodatku nie zrozumieliśmy się, ja nie piszę o twojej urojonej prawdziwej polityce (czyli teoretycznym dbaniu o dobro państwa) a o stosunku do tego co się wyprawia. Do szumnych zapowiedzi o 3mln mieszkań, o niepodnoszeniu podatków (dzięki Tusk, dzięki). Jedynym rządem który coś zrobił był rząd AWSu, ale, no cóż, z ich wszystkich reform jedyną działającą jest reforma ilości województw. Reasumując można słuchać polityków uprawiających "poważną" politykę. Tylko po co? Prawo zmienia się właściwie co roku, armia urzędników rośnie a żyć trzeba. Więc tak, mam w dupie debatę o tym czy były dwa pogrzeby na wawelu czy jeden (z moich kurwa pieniędzy), czy rosjanie wypuścili kolibry syberyjskie z dołączonymi generatorami mgły pod smoleńskiem, czy zasadne było ściągnięcie z anteny programu warto rozmawiać (znowu z moich kurwa pieniędzy), czy to pis wydutkał po czy po pis i tak dalej i tym podobne.
A i btw. co do prawdziwych politków uprawiających prawdziwą politykę, to wskaż takich. Bo jakoś nie widzę ich od czasów 20 lecia międzywojennego. A i w 20 leciu ciężko takich wskazać.
Palikot ma nawet fajne hasło: gospodarka jest najważniejsza.
Nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie o to pytał. A katotalibskie statystyki jakoby 95% Polaków było katolikami są dalekie od prawdy.
Należy sobie jasno powiedzieć, że w Polsce około 90-92% ludzi jest ochrzczonych, ze wszystkimi (czyli żadnymi) tego konsekwencjami.
Dalej mamy statystyki uczestnictwa w mszach (podawane zdaje się nawet przez KEP), wahające się od 25 do raptem 60%. Następnie wyniki badań opinii publicznej w sprawach światopoglądowych (dopuszczalność aborcji, in vitro itp).
Jeśli to wszystko zbierzemy do kupy okaże się, że średnio 40-50% obywateli jest bierna wyznaniowo, zdecydowana większość z nich (a także część z pozostałych) nie zgadza się z oficjalną linią ideologiczną KrK w najbardziej jaskrawych kwestiach. Także twierdzenie, że tego typu puste, symboliczne decyzje wypływające tylko i wyłącznie z dewocji jak ta o wieszaniu krzyża w sejmie są popierane przez większość społeczeństwa jest wierutną bzdurą i najzwyklejszym kłamstwem.
Vil lepiej chodź grać w WoWa a nie o katolikach rozmawiasz : /
Vil lepiej chodź grać w WoWa a nie o katolikach rozmawiasz : /
Dobrze gada, wódki mu polać.
spider-bialystok
04-03-2011, 18:24
Także twierdzenie, że tego typu puste, symboliczne decyzje wypływające tylko i wyłącznie z dewocji są popierane przez większość społeczeństwa jest wierutną bzdurą i najzwyklejszym kłamstwem.
Ale jakie decyzje wypływające z dewocji? Krzyż w sejmie?
Rocket Slayer
04-03-2011, 19:18
Nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie o to pytał. A katotalibskie statystyki jakoby 95% Polaków było katolikami są dalekie od prawdy.
Przepraszam, że przerywam dyskusję w taki sposób, ale jak przeczytałem "95%" to aż przetarłem monitor.
Choćby utworzenie komisji Przyjazne Państwo. Wiele nie zdziałała, ale był to krok w dobrą stronę i przynajmniej znak dostrzeżenia problemu, który większość rządzących woli zamiatać pod dywan.
No i znowu musze sie zgodzic z Litaworem - utworzenie PP bylo jak najbardziej sluszne, tylko jak zwykle nic z tego nie wyniklo. Mialo zyc sie lepiej, a wyszlo gowno - jak zwykle. Szumne zapowiedzi (pamietasz Palikota stojacego na stosie ustaw?) sprowadzily sie w sumie jedynie do tego, ze obecnie do urzedu zamiast zaswiadczen, bedzie sie skladalo oswiadczenia. Czyli w sumie niewiele sie to panstwo "oswoilo" przez kilka lat dzialania komisji. Zreszta, w dupie mam takie oswajanie tego panstwa, skoro cena euro 95 kosztuje na najblizszej stacji 4.95zl. Zal dupe sciska, jak widzi sie te uciekajace zlotowki przy kazdym tankowaniu.
Było jakieś referendum na ten temat? A demokracja to nie rządy większości zgodnie z prawem dżungli, a rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości.
Primo - referendum de facto nie jest do niczego potrzebne, poniewaz juz z samej definicji demokracji wynika, ze osoby zasiadajace w parlamencie reprezentuja poglady osob, ktore je wybraly. Czyli logicznie wnioskujac - skoro zdecydowana wiekszosc poslow jest przeciwna cyrkom z gwiazdami Dawida, to oznacza to, ze przeciwna jest rowniez wiekszosc spoleczenstwa - w koncu wybory wiedzieli, na kogo glosuja, prawda?
Tylko prosze, nie mow, ze ludzie glosuja nieswiadomie, glosuja na mniejsze zlo czy inne tego typu bajki - bo tylko udowodnisz, ze demokracja to syf, jakich malo.
Secundo - demokracja to owszem, rzady z poszanowaniem praw mniejszosci, jednak poszanowanie =/= dyktat mniejszosci. A to obecnie widzimy. Co wiecej, najzabawniejsze jest to, ze o te tzw. prawa mniejszosci (!) walcza osoby nijak z tymi mniejszosciami niezwiazane. Bo powiedz mi, jakie prawo ma Palikot czy Senyszyn do obrony np. żydów, skoro nawet nie sa wyznawcami tej religii? Jest to jedna, wielka polityczna hucpa, a osobiscie bedac zydem ogladajac zagrania Palikota, czulbym sie tak, jakbym dostal w morde - tak samo, jak widze, jak kosciol pcha sie do polityki.
Nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie o to pytał. A katotalibskie statystyki jakoby 95% Polaków było katolikami są dalekie od prawdy.
Zyjesz w demokracji, tu nikt cie o zdanie nie pyta - wystarczy, ze 3 stereotypowe tzw. mohery zaglosuja inaczej, niz ty, a wtedy - zgodnie z wszelkimi regulami demokracji - jedynym twoim wyjsciem jest (za przeproszeniem) zamknac gebe i siedziec cicho.
Pomijajac oczywiscie to, ze dopoki nie dokonasz apostazji, dopoty swoja przynaleznoscia do organizacji koscielnej popierasz wszystko to, co wyczynia czarna mafia.
Palikot ma nawet fajne hasło: gospodarka jest najważniejsza.
Szkoda, ze konczy sie tylko na hasle. Osobiscie liczylem, ze persona ta wystepujac z PO zajmie sie faktycznie gospodarka - a jak na razie zgrywa pajaca, a propozycje odnosnie gospodarki (m.in. ograniczyc budzet wojska - spelniajac ten postulat chyba nie stac byloby tego wojska nawet na amunicje) sa po prostu smieszne.
Dalej mamy statystyki uczestnictwa w mszach (podawane zdaje się nawet przez KEP), wahające się od 25 do raptem 60%.
Te liczby sa podane bezcelowo, bo uczestnictwo w mszach nijak ma sie do gloszenia pogladow czy stanowisk, ktore wspiera (badz kreuje) kosciol.
Następnie wyniki badań opinii publicznej w sprawach światopoglądowych (dopuszczalność aborcji, in vitro itp).
Te rowniez moga byc mylace, co widac nawet na przykladzie PiSu - w sondazach ta partia jest zawsze niedoszacowana. Obecnie w spoleczenstwie panuje bzdurny poglad, ze trzeba byc "swiatowym", "postepowym" itd., dlatego tez ludzie wstydza sie ujawniac swoje konserwatywne poglady, niechcacy falszujac wyniki sondazy. Nie wspominajac o tym, ze sondaze czesto sa przeprowadzane wylacznie w miastach.
Primo - referendum de facto nie jest do niczego potrzebne, poniewaz juz z samej definicji demokracji wynika, ze osoby zasiadajace w parlamencie reprezentuja poglady osob, ktore je wybraly. Czyli logicznie wnioskujac - skoro zdecydowana wiekszosc poslow jest przeciwna cyrkom z gwiazdami Dawida, to oznacza to, ze przeciwna jest rowniez wiekszosc spoleczenstwa - w koncu wybory wiedzieli, na kogo glosuja, prawda?
Akurat to jest dość naiwne rozumowanie, bo posłowie mają swobodę działania i nie są rozliczani przez wyborców, więc nie należy oczekiwać, że to co robią jest w 100% odzwierciedleniem woli narodu.
Te liczby sa podane bezcelowo, bo uczestnictwo w mszach nijak ma sie do gloszenia pogladow czy stanowisk, ktore wspiera (badz kreuje) kosciol.
Te liczby są podane dla podkreślenia tego, że w stosunku do połowy (lub ponad połowy) społeczeństwa nie należy oczekiwać popierania dewocyjnych szopek tylko i wyłącznie z tego tytułu, że kiedyś zostali (z pominięciem własnej woli) ochrzczeni i wpisani do ksiąg parafialnych jako wierzący.
NO chyba, że spodziewasz się po osobie, która do kościola uczęszcza tylko przy okazji ślubów i ew. świąt Wielkiej Nocy fanatycznego zaangażowania w sprawę np. Intronizacji i przekonania, że bez niej kraj upadnie. Jeśli tak to przepraszam.
Obecnie w spoleczenstwie panuje bzdurny poglad, ze trzeba byc "swiatowym", "postepowym" itd., dlatego tez ludzie wstydza sie ujawniac swoje konserwatywne poglady, niechcacy falszujac wyniki sondazy. Nie wspominajac o tym, ze sondaze czesto sa przeprowadzane wylacznie w miastach.
Skoro już domniemujesz tego typu faktów, to może pokuś się jeszcze o estymację wielkości tego zjawiska ? ;d
Akurat to jest dość naiwne rozumowanie, bo posłowie mają swobodę działania i nie są rozliczani przez wyborców, więc nie należy oczekiwać, że to co robią jest w 100% odzwierciedleniem woli narodu.
Naiwne badz nie, zalezy. Ktos na nich jednak glosuje, wiec chyba popieraja te poglady? I jak to nie sa rozliczani? Przeciez teraz wszyscy mowia, zeby isc na wybory i "rozliczyc politykow ze skladanych obietnic"! :)
Te liczby są podane dla podkreślenia tego, że w stosunku do połowy (lub ponad połowy) społeczeństwa nie należy oczekiwać popierania dewocyjnych szopek tylko i wyłącznie z tego tytułu, że kiedyś zostali (z pominięciem własnej woli) ochrzczeni i wpisani do ksiąg parafialnych jako wierzący.
Przykladowo ja nie chodze do kosciola, bo dzialania wyzszych hierarchow tej organizacji wydaja mi sie byc szkodliwe (a nie chce firmowac tego swoja osoba), jednakze wartosci chrzescijanskie sa mi bliskie i w pewnej czesci pokrywaja sie z tym, co mowi kosciol. I mysle, ze w takim podejsciu nie jestem odosobniony (przy czym czesc osob moze do kosciola nie chodzic z powodu np. lenistwa, lub moga chodzic nie w kazda niedziele - co badanie nie uwzglednia). Co wiecej, chodzenie do kosciola nie jest obowiazkiem chrzescijanina, wiec nadal uwazam, ze podawanie tego argumentu za spore naduzycie.
PS. Ciekawe, dlaczego "mlodzi gniewni" nie dokonuja apostazji, skoro tak bardzo sa przeciwni kosciolowi :)
NO chyba, że spodziewasz się po osobie, która do kościola uczęszcza tylko przy okazji ślubów i ew. świąt Wielkiej Nocy fanatycznego zaangażowania w sprawę np. Intronizacji i przekonania, że bez niej kraj upadnie. Jeśli tak to przepraszam.
Intronizacja to jest bzdura i ten przyklad niczego nie dowodzi. Chyba, ze porownujemy polityczne cyrki bylego posla LPRu do rzeczy naprawde istotnych (in vitro, aborcja).
Skoro już domniemujesz tego typu faktów, to może pokuś się jeszcze o estymację wielkości tego zjawiska ? ;d
Nie domniemuje, wystarczy posluchac opinii socjologow po kazdym glosowaniu. W tej kwestii wydaje mi sie, ze doktor/profesor socjologii jest madrzejszy ode mnie, a to, co mowi, wydaje mi sie byc prawdziwe, wiec nie mam podstaw do negowania tego.
A skala zjawiska? Ciezko mi powiedziec. W ostatnich wyborach prezydenckich Kaczynski otrzymal okolo 20% wiecej glosow, niz dawaly mu sondaze, wiec to moze okreslac szacunkowo skale tego zjawiska.
Duch Niespokojny
05-03-2011, 11:10
dopoki nie dokonasz apostazji, dopoty swoja przynaleznoscia do organizacji koscielnej popierasz wszystko to, co wyczynia czarna mafia
No nie, równie dobrze mógłbym sobie założyć dowolną organizację, przyjąć do niej bez pytania o zgodę wszystkich jak leci i miałbym 7 miliardów "popierających" mnie członków tejże organizacji.
PS. Ciekawe, dlaczego "mlodzi gniewni" nie dokonuja apostazji, skoro tak bardzo sa przeciwni kosciolowi :)
W imieniu "młodych gniewnych" - dlatego, że zwyczajnie im się nie chce. O ile mi wiadomo apostazja to straszne męczenie d*py i droga przez barykady, a koniec końców w statystykach i tak pozostaniesz. edit: oczywiście są jeszcze ci, którzy się boją.
... tu był 3-akapitowy wywód odnośnie tego, czy posłowie wybrani przez naród rzeczywiście mogą być uznani za głos tego narodu - oczywiście uważam, że nie - ale potem stwierdziłem, że jest mało składny. Jak to w sobotę rano.
edit: jeszcze co do Kościoła - same krzyże w miejscach publicznych mnie szczególnie nie bolą (chociaż i tak jestem im przeciwny), boli mnie natomiast to, co wyrabia się z moimi pieniędzmi. Ostatnio przypadkiem w pizzerii usłyszałem z telewizorka, że mieszkańcy jakiejśtam miejscowości domagają się odszkodowań, bo nie dostali od samorządu kasy na odbudowę domów po powodzi - w sumie kilkadziesiąt rodzin po pół miliona każda. O ile nie podoba mi się rozdawnictwo kasy - ja rozumiem, zniszczony dom to tragedia, ale ludzie, którzy przeżywają mniej widowiskowe tragedie nie dostają nic (i tu znowu Smoleńsk), to po chwili dotarło do mnie, że możnaby dać im to odszkodowanie, a kasę na to wziąć z równowartości kilku dni przeznaczania przez państwo pieniędzy na Kościoły i związki wyznaniowe, czyli na szerzenie zabobonu.
No nie, równie dobrze mógłbym sobie założyć dowolną organizację, przyjąć do niej bez pytania o zgodę wszystkich jak leci i miałbym 7 miliardów "popierających" mnie członków tejże organizacji.
Przykro mi, ale gadasz glupoty. Pretensje mozesz miec tylko i wylacznie do swoich rodzicow. Czemu? Otoz do 13 roku zycia jestes calkowicie ubezwlasnowiolniony i to wlasnie oni, w swietle prawa, decyduja o calosci tego zycia. Wiec nie ma tu czegos takiego, jak "nie pytanie o zgode", bo ciebie nikt pytac nie moze - wszakze nie masz nic do gadania - a jedynie twoich rodzicow. Skoro oni swiadomie (w koncu to ludzie dorosli) zapisali cie do organizacji, jaka jest kosciol, to czemu masz pretensje do kosciola? Ze postapil zgodnie z wola dwojga doroslych ludzi?
Przymusu zapisu do kosciola nie bylo, nie ma i nie bedzie - a skoro nie zgadzasz sie z decyzja swoich rodzicow (czy z samym kosciolem), to furtka jest otwarta - idz i sie wypisz.
Tylko prosze, nie sprzedawaj mi glodnych kawalkow o tym, ze presja spoleczna; ze tak wypada itd., bo przez cale moje zycie nie spotkalem sie z presja spoleczna ani w stosunku do tych, ktorzy nie chodza do kosciola, ani w stosunku do tych, ktorzy nie maja slubu czy chrztu.
W imieniu "młodych gniewnych" - dlatego, że zwyczajnie im się nie chce.
No to "skoro ci sie nie chce", to chyba dyskusja jest bezpodstawna - jak mozna spierac sie o cos, jesli nie podejmujemy mozliwych srodkow, by sytuacje zmienic?
O ile mi wiadomo apostazja to straszne męczenie d*py i droga przez barykady, a koniec końców w statystykach i tak pozostaniesz.
http://apostazja.pl/jak.html
Z czego wynika, ze "zalatwienia" wymaga tylko uzyskanie odpisu swiadectwa chrztu, co moze byc problematyczne, jesli znajdujesz sie poza swoim miejscem zamieszkania. Oprocz tego roboty jest mniej, niz stania w ZUSie czy przy wypelnianiu PIT.
Co do reszty - zgadzam sie w pelni, sytuacja finansowania jakichkolwiek zwiazkow wyznaniowych z kasy panstwowej jest chora. Organizacje takie powinny utrzymywac sie wylacznie ze skladek swoich czlonkow.
Może odpuścimy sobie dyskusję o KK, apostazjach i innych srazjach? Z gruntu jest bezcelowa i bezsensowna bo z jednej strony macie demokrację a zdrugiej własne zdanie, a na upartego można udowodnić że jedno drugie wyklucza.
Dwie rzeczy mnie rozwaliły ostatnimi czasy. Obie donoszą się do tak kochanej przezemnie poprawności politycznej. Numero UNO: tęczowa trybuna 2012. Wyobraźcie sobie że kochający inaczej domagają się specjalnej wydzielonej trybuny tylko dla pedałów (lesbijki nie wnioskują o to, widać mądrzejsze) na stadionach euro 2012. Pomijając fakt, że inicjatywa to jawne dopominanie się o wpierdol od kiboli oraz znienawidzenia przez służby porządkowe, wydawało mi się że naczelną inicjatywą tęczowych jest udowodnienie że tęczowy to człowiek taki jak nie tęczowy (potocznie zwany heterykiem). A tu taka siurpryza. Czyli jednak są inni i dopomagają się specjalnych praw. Powariowali. Ciekawe jak miałaby się odbywać selekcja na taką trybunę? Specjalny pokój do mierzenia fi odbytu? Książeczka honorowego dawcy dupy? A może lista stworzona przez nadpedała Biedronia?
Numero DUE: nasza wspaniała UE (sarkazm und ironia zamierzone) zadecydowała że niższe OC/AC dla kobiet to dyskryminacja mężczyzn. Oczywiście debile którzy podjęli tą decyzję zlekce sobie ważyli to że taka a nie inna składka jest naliczana zgodnie ze statystykami na temat wypadków, która pokazuje że najczęściej powodują je mężczyźni w wieku 20 - 30 lat (z grubsza). Ale nie, jest to dyskryminacja i koniec. No pojebało do reszty. Aha żeby nie było, akcja ta uderzy także w ubezpieczenia zdrowotne, ponieważ tutaj z kolei mężczyźni płacili mniejsze składki, ponieważ statystycznie mężczyźni mniej korzystają z usług lekarzy w wieku 20 - 30 lat (nie musimy chodzić do ginekologa chociażby :D:D). No cóż poprawność polityczna uber alles.
UE zawsze miało bardzo ciekawe pomysły, jak człowiekowi utrudnić życie. Skoro niższe stawki dla kobiet to dyskryminacja mężczyzn, to może także wyższe składki dla osób młodych to ich dyskryminacja? Płaćmy wszyscy tyle samo, będzie sprawiedliwie! Nawet niech płacą ci, którzy nie mają prawka/samochodu, bo przecież jak można kazać płacić tylko kierowcom?
Tylko prosze, nie sprzedawaj mi glodnych kawalkow o tym, ze presja spoleczna; ze tak wypada itd., bo przez cale moje zycie nie spotkalem sie z presja spoleczna ani w stosunku do tych, ktorzy nie chodza do kosciola, ani w stosunku do tych, ktorzy nie maja slubu czy chrztu.
Bo mieszkasz w mieście, gdzie spojrzenie na życie jest cywilizowane. Na wsiach bywa inaczej.
No to "skoro ci sie nie chce", to chyba dyskusja jest bezpodstawna - jak mozna spierac sie o cos, jesli nie podejmujemy mozliwych srodkow, by sytuacje zmienic?
Stosunek nakładu pracy do rzeczywistych zmian jest... niekorzystny ; )
Z czego wynika, ze "zalatwienia" wymaga tylko uzyskanie odpisu swiadectwa chrztu
No właśnie czytałem relacje apostatów, że to wcale nie jest takie hop siup, że księża utrudniają etc.
Numero DUE: nasza wspaniała UE (sarkazm und ironia zamierzone) zadecydowała że niższe OC/AC dla kobiet to dyskryminacja mężczyzn. Oczywiście debile którzy podjęli tą decyzję zlekce sobie ważyli to że taka a nie inna składka jest naliczana zgodnie ze statystykami na temat wypadków, która pokazuje że najczęściej powodują je mężczyźni w wieku 20 - 30 lat (z grubsza). Ale nie, jest to dyskryminacja i koniec. No pojebało do reszty. Aha żeby nie było, akcja ta uderzy także w ubezpieczenia zdrowotne, ponieważ tutaj z kolei mężczyźni płacili mniejsze składki, ponieważ statystycznie mężczyźni mniej korzystają z usług lekarzy w wieku 20 - 30 lat (nie musimy chodzić do ginekologa chociażby :D:D). No cóż poprawność polityczna uber alles.
Poprawność polityczna kiedyś nas zniszczy. Ludzie przy władzy powinni zdać sobie sprawę, że wszyscy są równi, ale każdy jest INNY. Statystycznie kobiety są minimalnie mniej inteligentne od mężczyzn, za to mężczyźni np. dużo bardziej porywczy i nie mają cycków, hie hie. Żadne nie jest gorsze od drugiego, przede wszystkim dlatego, że słowo "gorsze" jest bardzo subiektywne - ale nie są identyczni.
Najbardziej skrajnym przykładem tego idiotyzmu są parytety. A niech sobie rządzą same kobiety, byle były kompetentne.
UE zawsze miało bardzo ciekawe pomysły, jak człowiekowi utrudnić życie. Skoro niższe stawki dla kobiet to dyskryminacja mężczyzn, to może także wyższe składki dla osób młodych to ich dyskryminacja? Płaćmy wszyscy tyle samo, będzie sprawiedliwie!
Ale oczywiście podnieśmy tym, co płacą mniej, nie na odwrót - wszak wiadomo, że szkoda bliźniego cieszy bardziej niż własny zysk.
@down: cóż, ja na przykład prowadzę rozsądnie, bez szaleństw. Ale na razie OC nie płacę (pożyczam czasem furę od matki po prostu), więc nie narzekam - a wiem, jak wygląda przeciętny młody chłopak, zwłaszcza w nastoletnim BMW lub VW. Prymitywna, kierowana instynktami, uzależniona od adrenaliny, popisująca się przed kumplami/foczkami chmura testosteronu ; )
Swoją drogą, nie rozumiem jak można szaleć w dzień po odebraniu prawka - ja osobiście podczas pierwszej jazdy bez kogoś, kto depnie hamulec w razie czego, srałem ; ]
A sprawdzanie każdego kierowcy z osobna oczywiście byłoby dużo lepsze, ale niestety kosztowne i trudne w realizacji. A kosztowny proces wystawiania opinii do ubezpieczenia na pewno nie wpłynąłby korzystnie na cenę tegoż.
Ale oczywiście podnieśmy tym, co płacą mniej, nie na odwrót - wszak wiadomo, że szkoda bliźniego cieszy bardziej niż własny zysk.
Idealnie byłoby, jakby w ogóle nie brano danych statystycznych pod uwagę przy wysokości oc, jedynie oceniano 'stopnień zagrożenia' na podstawie zachowania samego kierowcy, ilości wypadków, stłuczek, mandatów i takie tam. Nie dziwie się, że wiele młodych mężczyzn się buntuje (kobiety podobno tak źle nie mają) będąc ocenianym przez pryzmat chłopczyka sprawdzającego samochodzik tatusia dzień po odebraniu prawka.
Numero UNO: tęczowa trybuna 2012. Wyobraźcie sobie że kochający inaczej domagają się specjalnej wydzielonej trybuny tylko dla pedałów (lesbijki nie wnioskują o to, widać mądrzejsze) na stadionach euro 2012. Pomijając fakt, że inicjatywa to jawne dopominanie się o wpierdol od kiboli oraz znienawidzenia przez służby porządkowe, wydawało mi się że naczelną inicjatywą tęczowych jest udowodnienie że tęczowy to człowiek taki jak nie tęczowy (potocznie zwany heterykiem). A tu taka siurpryza. Czyli jednak są inni i dopomagają się specjalnych praw. Powariowali. Ciekawe jak miałaby się odbywać selekcja na taką trybunę? Specjalny pokój do mierzenia fi odbytu? Książeczka honorowego dawcy dupy? A może lista stworzona przez nadpedała Biedronia?
Co zabawne, same srodowiska pederastow do tego pomyslu odniosly sie negatywnie :) Natomiast sytuacja wyglada tak, ze im wiecej geje upominaja sie o swoje "prawa" i wymyslaja takie bzdury, tym bardziej spoleczenstwo ich nienawidzi.
Numero DUE: nasza wspaniała UE (sarkazm und ironia zamierzone) zadecydowała że niższe OC/AC dla kobiet to dyskryminacja mężczyzn. Oczywiście debile którzy podjęli tą decyzję zlekce sobie ważyli to że taka a nie inna składka jest naliczana zgodnie ze statystykami na temat wypadków, która pokazuje że najczęściej powodują je mężczyźni w wieku 20 - 30 lat (z grubsza). Ale nie, jest to dyskryminacja i koniec. No pojebało do reszty. Aha żeby nie było, akcja ta uderzy także w ubezpieczenia zdrowotne, ponieważ tutaj z kolei mężczyźni płacili mniejsze składki, ponieważ statystycznie mężczyźni mniej korzystają z usług lekarzy w wieku 20 - 30 lat (nie musimy chodzić do ginekologa chociażby :D:D). No cóż poprawność polityczna uber alles.
Co zabawne, nie zmieniaja tylko tego - obecnie standardowo wejsciowki do klubow byly tansze dla kobiet (ktore placily np. 5zl) od tych dla mezczyzn (ktorzy placili np. 15zl). Obecnie durna UE stwierdzila, ze jest to "dyskryminacja mezczyzn" i kobiety musza placic tyle samo. W przypadku zachowania "zlych" cen przez klub, mozna pozwac wlasciciela do sadu.
Jednym zdaniem - kobiety tak walczyly o durne rownouprawnienie, ze teraz zacznie im to wychodzic bokiem :)
No właśnie czytałem relacje apostatów, że to wcale nie jest takie hop siup, że księża utrudniają etc.
No popatrz, pierwsze slysze, zeby ksiadz utrudnial wydanie odpisu aktu chrztu, co jest jego obowiazkiem...
Idealnie byłoby, jakby w ogóle nie brano danych statystycznych pod uwagę przy wysokości oc, jedynie oceniano 'stopnień zagrożenia' na podstawie zachowania samego kierowcy, ilości wypadków, stłuczek, mandatów i takie tam. Nie dziwie się, że wiele młodych mężczyzn się buntuje (kobiety podobno tak źle nie mają) będąc ocenianym przez pryzmat chłopczyka sprawdzającego samochodzik tatusia dzień po odebraniu prawka.
A jak ocenisz kierowce, ktory dopiero co zdal prawo jazdy, kupil samochod i chce go ubezpieczyc?
A jak ocenisz kierowce, ktory dopiero co zdal prawo jazdy, kupil samochod i chce go ubezpieczyc?
Równa dla wszystkich wyjściowa stawka, która ulegnie zmianie po np pół roku ;]. Na pewno idzie to rozwiązać tak, by było bardziej sprawiedliwie.
Równa dla wszystkich wyjściowa stawka, która ulegnie zmianie po np pół roku ;]. Na pewno idzie to rozwiązać tak, by było bardziej sprawiedliwie.
Zdefiniuj sprawiedliwie ;p bo dla mnie jako mężczyzny w wieku lat 27 jest całkowicie zrozumiałe dlaczego mam płacić wyższe AC/OC.
Aber wracając do meritum. Kwestie przyznawania AC/OC były rozwiązane naprawdę dobrze, statystyki i reszta mówią niestety prawdę, a jeśli chciałeś mieć mniejsze AC/OC rejestrowałeś się jako współwłaściciel z tatą albo mamą i wszystko. Korzystałeś z części ich zniżki i samemu nie szalałeś bo w razie czego zabierali zniżkę właśnie tej drugiej osobie. To nie, UE musiało się wtrącić.
Skoro zahaczaliśmy ostatnio o katolicyzm, to mam tu ciekawy wywiad z włoskim medioznawcą, w którym sporo miejsca poświęca wpływowi religii, w naszym przypadku katolicyzmu (jako kultury katolickiej, a nie instytucji kościelnych) na kształt polityki:
http://www.polityka.pl/swiat/rozmowy/1512660,1,rozmowa-z-medioznawca-prof-paolo-mancinim.read
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/skandaliczny-film-uczniow-o-papiezu-janie-pawle-ii,1,4208958,wiadomosc.html
Zlodzieje z SLD zaskakuja mnie coraz bardziej - teraz nawet udaje im sie wypuscic cos, co ma sens ;)
Szkoda tylko, ze zajmuja sie nie tym, co wazne.
Ogladalem ten filmik i nawet dobry. Co do projektu zaloze sie, ze PiSaki beda znowu kwakac, a PO i PSL machnie reka.
spider-bialystok
13-03-2011, 19:00
Ogladalem ten filmik i nawet dobry.
Ubolewam nad twoim poczuciem humoru:D
Zlodzieje z SLD zaskakuja mnie coraz bardziej - teraz nawet udaje im sie wypuscic cos, co ma sens
Rzeczywiście pomysł dobry, raz im się trafiło.
Inna sprawa że młode SLD jest tak durnowate i naiwne, że aż bije po oczach, stara załoga stwarzała choc resztki pozorów. Teraz wg SLD najważniejsze problemy Polski to prawa gejów, kler i in vitro :D
Ubolewam nad twoim poczuciem humoru:D
A ja nad twoim, kolo sie zamyka.
Duch Niespokojny
15-03-2011, 17:16
Ech, no to o elektrowniach atomowych sobie możemy pomarzyć... Oficjalnego stanowiska na ten temat nie słyszałem, ale raczej jest łatwe do przewidzenia - ukłon w stronę spanikowanej publiki. Według Wikipedii awaria Fukushimy nastąpiła na skutek trzęsienia ziemi, ale co tam, np. Szwajcarzy i tak narobili w gacie.
Ech, no to o elektrowniach atomowych sobie możemy pomarzyć... Oficjalnego stanowiska na ten temat nie słyszałem, ale raczej jest łatwe do przewidzenia - ukłon w stronę spanikowanej publiki. Według Wikipedii awaria Fukushimy nastąpiła na skutek trzęsienia ziemi, ale co tam, np. Szwajcarzy i tak narobili w gacie.
To samo bylo z Czarnobylem, bo polski ciemny lud lubi zyc w panice. :D
To samo bylo z Czarnobylem, bo polski ciemny lud lubi zyc w panice. :D
Polski ciemny lud wbrew pozorom nie ulega panice. Polski ciemny lud zwyczajnie boi się że obsługa takiej elektrowni atomowej nie będzie przebiegać jak w Japonii tylko jak w polskim ciemnogrodzie, gdzie cięcie wydatków wszędzie jest standardem, gdzie kolesiostwo jest sposobem rekrutacji, a chlanie na służbie jest normą. Mało mamy przykładów tego? Ostatnio było głośno o autostradzie która zaraz po oddaniu musi być naprawiana. Ludzie boją się samego atomu, ale nie dlatego że wyrośnie im trzecia ręka, tylko dlatego że jak pizgnie to będzie dość ostro pozamiatane a aktualnie elektrownia atomowa może pizgnąć na dwa sposoby, albo katastrofa naturalna albo błąd człowieka.
Niemcy też panikują:
http://wyborcza.pl/1,75477,9255561,Brandenburgia_i_Berlin_do_Polski__ nie_budujcie_elektrowni.html
Nie wiem, co mają wspólnego problemy Japończyków z niemieckimi elektrowniami, ale zamykają.
Warto przeczytać to:
http://wyborcza.pl/1,75248,9258884,Ekspert__Do_powtorki_z_Czarnobyla_ jest_bardzo_daleko.html
i to: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,9258739,Jesli_atom_na_Pomorzu__to_najlepi ej_po_francusku.html
A na inny temat:
http://www.rp.pl/artykul/2,627214_Alarm-internautow---rzad-chce-cenzury-sieci.html
A na inny temat:
http://www.rp.pl/artykul/2,627214_Alarm-internautow---rzad-chce-cenzury-sieci.html
No i masz odpowiedz.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9264365,Ustawa_medialna__Tusk__rezygnujemy _z_przepisow_o_internecie.html
http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,9268733,Internet_kontrolowany_tylko_troch e_.html - zgadzam się z Katarzyną Szymielewicz.
http://wyborcza.pl/1,75248,9275545,Lagodniej_z_posiadaniem_narkotykow _.html
Nareszcie! Przyjamniej drobna nutka optymizmu. Chociaż odrzucenie wniosku Balickiego trochę go burzy.
---
Jak właśnie czytam, poprawkę Marka Balickiego poparł jedynie Marian Filar (zresztą profesor nauk prawnych). Ogólnie ze wszystkich posłów obecnej kadencji jedynymi wyróżniającymi się w głosowaniach i wypowiedziach w sprawie polityki narkotykowej są właśnie Balicki, Filar, a do tego jeszcze Andrzej Celiński. Czasem także Jan Widacki (też profesor nauk prawnych).
Po poprzedniej wiadomości zacząłem się zastanawiać, ilu mamy w Sejmie posłów z tytułem naukowym profesora. Ci, o których ja wiem, to:
Jan Widacki (SD) - profesor nauk prawnych
Marian Filar (SD) - profesor nauk prawnych
Zdzisława Janowska (SDPL) - profesor nauk ekonomicznych
Tadeusz Iwiński (SLD) - profesor nauk humanistycznych
Stefan Niesiołowski (PO) - profesor nauk biologicznych
Ryszard Terlecki (PiS) - profesor nauk humanistycznych
Czy znacie jakichś innych? Pytam z czystej ciekawości.
----
Przejrzałem sejmową listę posłów i znalazło się jeszcze dwóch:
Jan Kaźmierczak (PO) - profesor nauk technicznych
Jan Szyszko (PiS) - profesor nauk leśnych
Ogólne zestawienie prezentuje się następująco:
1) Profesorowie:
PO - 2
PiS - 2
SD - 2
SLD - 1
SDPL - 1
2) Doktorzy habilitowani:
PiS - 1
SLD - 1
3) Doktorzy:
PO - 16
PiS - 10
SLD - 2
PSL - 2
niezrzeszeni - 2
SDPL - 1
Jeśli chce się z tego wyciągać jakieś wnioski, trzeba oczywiście wziąć pod uwagę liczebność reprezentacji danych partii w Sejmie.
Nie wiem, czy kogokolwiek to interesuje, ale ja miałem zabawę, kiedy robiłem to zestawienie :)
Z ogólnych spostrzeżeń - dominują nauki humanistyczne, prawne i... techniczne. Jest też kilku reprezentantów nauk ekonomicznych, medycznych i rolniczych. Pozostałe dziedziny to raczej pojedyncze przypadki, wiele zaś nie ma żadnych reprezentantów, np. nauki farmaceutyczne, wojskowe czy nauki o Ziemi.
Yoh Asakura
20-03-2011, 22:55
Nie nudzi ci się pisać do siebie?
Nie nudzi ci się pisać do siebie?
Nie piszę do siebie. Ale jeśli inni nie czytają, to ich strata (poza tym ostatnim postem, który, jak podkreśliłem, napisałem dla własnej satysfakcji).
Ogólne zestawienie prezentuje się następująco:
1) Profesorowie:
PO - 2
PiS - 2
SD - 2
SLD - 1
SDPL - 1
2) Doktorzy habilitowani:
PiS - 1
SLD - 1
3) Doktorzy:
PO - 16
PiS - 10
SLD - 2
PSL - 2
niezrzeszeni - 2
SDPL - 1
Ilu z nich jest w rzadzie?
Ilu z nich jest w rzadzie?
Marek Sawicki z PSL jest ministrem rolnictwa i rozwoju wsi, a także doktorem nauk rolniczych. W rządzie jest też trochę utytułowanych osób, które nie sprawują równocześnie mandatu posła, np. Michał Boni (doktor), Barbara Kudrycka (profesor), Andrzej Kraszewski (doktor habilitowany). Ale to nie jest tak istotne, można przecież być dobrym ministrem bez tytułu naukowego, a złym z tytułem.
P.S.
http://www.rp.pl/artykul/19,629785-Zak-zaplaci-za-nauke--doktorant-z-ulga.html
Skandaliczna poprawka Senatu i skandaliczna postawa Parlamentu Studentów RP.
Fajnie! Niech jeszcze bardziej popsują szkolnictwo wyższe, będzie ciekawiej.
Nie piszę do siebie. Ale jeśli inni nie czytają, to ich strata (poza tym ostatnim postem, który, jak podkreśliłem, napisałem dla własnej satysfakcji).
ROTFL : DDDDDDDDDDDDDDDD
Co sądzicie o bulu Komorowskiego?
A co mozna o tym sadzic? To po prostu kompromitacja dla calego kraju, ze niedouk jest prezydentem. No, ale czego mozna wymagac od Bredzisława.
W ogole, widac wyraznie, ze PiS uczy sie od Partii Oszustow zagrywek PR. Moze sie okazac, ze wykorzysta sztuczki z zeszlej kampanii i bedzie gral pod najbiedniejszych - z jednej strony straszyl drozyzna (za ktora rzad oczywiscie czesciowo odpowiada), z drugiej - promowal pomysly rodem z glebokiego socjalizmu, tj. zasilkami dla najbiedniejszych. Chociaz doskonale wie, ze takiego dodatku nie mozna wprowadzic, bo byloby to szkodliwe dla panstwa.
Śmieszy mnie idea przeprowadzenia referendum w sprawie budowy elektrowni atomowej.
Nie dość, że są to wysokie koszty to jeszcze pewnie ciemny i zacofany naród zagłosuje na "nie".
Chyba po coś wybieramy naszych przedstawicieli w wyborach... Po co jeszcze pytać nas o zdanie? Chyba rząd wie lepiej, jakie są korzyści (i zagrożenia) z wybudowania elektrowni atomowej, od jakiegoś Pana Stefana lat 90.
A ma być referendum? Teraz?!
Duch Niespokojny
24-03-2011, 04:06
Boję się referendów i wyborów. Głosowałem za wejściem do Unii, teraz zaczynam żałować tego coraz bardziej. Głosowałem na PO i już wiem, że był to bardzo kiepski pomysł. Nie wiem, czy powinienem w ogóle głosować...
http://kwejk.pl/obrazek/26361/list,z,polski.html?back=1249&id=4
http://kwejk.pl/obrazek/26470/unia.html?back=1248&id=4
Duzo w tym prawdy, niestety.
Duch Niespokojny
24-03-2011, 12:27
http://kwejk.pl/obrazek/26361/list,z,polski.html?back=1249&id=4
Szkoda, że nie zacząłem czytać od końca: "Komentarz użytkownika Miłośnik PO w serwisie wp.pl". Resztę bym sobie już odpuścił.
Głosowałem za wejściem do Unii, teraz zaczynam żałować tego coraz bardziej.
A co takiego się dzieje? Gdzie byśmy dzisiaj byli, gdyby nie akcesja do UE? Unia to jedyny bodziec do jakiegokolwiek rozwoju w tym kraju (chociaż i tak nie zawsze skuteczny), a jeszcze nieraz daje na to pieniądze.
Co do referendum w sprawie budowy elektrowni jądrowej: jestem za. I za budową, i za referendum. To jest taka kwestia, w której społeczeństwo powinno mieć prawo bezpośrednio wyrazić swoją akceptację lub jej brak. Nie wiem, na jakiej podstawie Tompior wnioskuje, że politycy wiedzą lepiej, zresztą jest to nie tylko kwestia jakiejś obiektywnej wiedzy, tylko właśnie akceptacji zagrożeń, społecznego przyzwolenia.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,9312559,Przeciw_polskiej_elektrowni_jadro wej_32_proc__Polakow_.html
A co takiego się dzieje? Gdzie byśmy dzisiaj byli, gdyby nie akcesja do UE? Unia to jedyny bodziec do jakiegokolwiek rozwoju w tym kraju (chociaż i tak nie zawsze skuteczny), a jeszcze nieraz daje na to pieniądze.
Od czasu akcesji do UE z funduszy dostalismy 25 mld euro netto. Natomiast polscy emigranci (z calego swiata) w tym samym okresie wyslali do Polski 44 mld euro netto. To pokazuje, ze te europejskie fundusze wcale nie sa tak ogromne, jak ludzie mysla.
Nie wspominajac juz o tym, ze na razie jest kolorowo, bo jednak te fundusze dostajemy. Ciekawe, jak ludzie zareaguja na horrendalne wzrosty cen pradu za 2 lata (w koncu wchodzi podatek od CO2, trzeba byc ekologicznym :) ) czy ladowaniu pieniedzy w Ukraine, ktora jest jeszcze wiekszym zadupiem niz my. Szczerze licze na to, ze euro upadnie predzej, niz my bedziemy spelniac standardy wejscia do eurolandu - wg francuskich ekonomistow stanie sie to za jakies 2-5 lat.
Co do referendum w sprawie budowy elektrowni jądrowej: jestem za. I za budową, i za referendum. To jest taka kwestia, w której społeczeństwo powinno mieć prawo bezpośrednio wyrazić swoją akceptację lub jej brak. Nie wiem, na jakiej podstawie Tompior wnioskuje, że politycy wiedzą lepiej, zresztą jest to nie tylko kwestia jakiejś obiektywnej wiedzy, tylko właśnie akceptacji zagrożeń, społecznego przyzwolenia.
Bzdury gadasz. Pol niedoedukowanego narodu zaglosuje na "nie", bo Czarnobyl, bo bomba atomowa, bo promieniowanie i bo trzecia reka ci z plecow wyrosnie. A potem bedzie placz, ZE PRUND DROGI, PANIE. Mamy 3 wyjscia:
a) zaplacic grube siano za elektrownie atomowa,
b) zaplacic grube siano na tzw. zielona energie (co jest oczywista bzdura) i drugie tyle placic, zeby sciagnac prad zza granicy, bo ekologiczne elektrownie nie dadza rady
c) zostac przy weglu i placic grube siano co roku za nadwyzke emisji CO2
Bo obecnie zamienianie wegla w gaz (i to pod ziemia), to piesn przyszlosci, a nie obecnie mozliwosci wykorzystania wegla w produkcji energii.
Inna sprawa - http://www.facebook.com/event.php?eid=175623129152546&ref=notif¬if_t=event_invite
Zly Kaczynski opisal rzeczywistosc i Mlodzi, Wyksztalceni z Duzych Miast juz sie burza. Ciekawi mnie tylko, dlaczego nie chodza na zakupy do Piotra i Pawla czy do Almy :)
Czy tak zły Kaczyński opisał rzeczywistość... Owszem, wszystko drożeje, lecz nie wiem dla kogo on te zakupy robił i gdzie. Mniej wydaję w ciągu tygodnia dla siebie i kota ;].
Nie wiem, na jakiej podstawie Tompior wnioskuje, że politycy wiedzą lepiej, zresztą jest to nie tylko kwestia jakiejś obiektywnej wiedzy, tylko właśnie akceptacji zagrożeń, społecznego przyzwolenia.
To gupek, nie słuchaj go :s
Duch Niespokojny
24-03-2011, 18:26
Unia to jedyny bodziec do jakiegokolwiek rozwoju w tym kraju (chociaż i tak nie zawsze skuteczny), a jeszcze nieraz daje na to pieniądze.
Kolega opowiadał mi o darmowym szkoleniu za pieniądze unijne, w którym uczestniczył. Na koniec zorganizowali sobie imprezę z cateringiem za kilkanaście tysięcy złotych.
Rozdawnictwo pieniędzy to nie jest sposób na rozwój. Po pierwsze, zabieramy innym krajom, spowalniając ich gospodarkę. Wiem, nikogo to nie ruszy - "jak dają to trzeba brać" i tyle. Ale w przyszłości będzie to dotyczyć nas.
Po drugie, jak w powyższym przykładzie, takie pieniądze są często trwonione. O ich przyznawaniu decydują urzędnicy, a urzędnikom, zwłaszcza w Polsce (najlepszym fachowcem jest zwykle kumpel szwagra czy kuzyn ciotki Jadzi), nie dałbym do dyspozycji złamanego grosza. O wspaniałym polu do nadużyć chyba nawet nie muszę wspominać.
No i po trzecie, dawanie pieniędzy demoralizuje. Zamiast myśleć, jak zrobić opłacalny, przyszłościowy, dobrze przemyślany interes, lepiej kombinować jak dostać dotację z Unii.
I dlaczego piszesz, że to jedyny bodziec do rozwoju? Bez pieniędzy z Unii skakalibyśmy po drzewach i rzucali w siebie bananami?
Od czasu akcesji do UE z funduszy dostalismy 25 mld euro netto. Natomiast polscy emigranci (z calego swiata) w tym samym okresie wyslali do Polski 44 mld euro netto.
Skąd pochodzą Twoje informacje? Wg rządowego opracowania obejmującego lata 2004-2009:
"Dodatnie saldo przepływów finansowych z UE po sześciu latach członkostwa ukształtowało się więc na poziomie 21,4 mld EUR." (to jest zbliżone do Twojej informacji)
"Według szacunków NBP po 1 maja 2004 roku wielkość transferów prywatnych wzrosła dwukrotnie osiągając łącznie do końca 2009 roku pulę ok. 24,7 mld EUR." (to już niezbyt; czyżbyśmy w zeszłym roku dostali z tego źródła prawie 20 mld euro? zresztą to już chyba nie są dane netto)
wg francuskich ekonomistow stanie sie to za jakies 2-5 lat
Wg jakichś ekonomistów może się to stanie, wg innych nie stanie się w żadnej przewidywalnej przyszłości.
I dlaczego piszesz, że to jedyny bodziec do rozwoju? Bez pieniędzy z Unii skakalibyśmy po drzewach i rzucali w siebie bananami?
Nie chodzi o pieniądze, tylko o konieczność dostosowania polskiego prawa i instytucji do wymogów unijnych. Co, nawiasem mówiąc, jeszcze w pełni nie nastąpiło.
PBS DGA podaje, że największy odsetek przeciwników elektrowni jądrowej - 41 proc. - zanotowano w grupie osób mających więcej niż 59 lat.
Z kolei najwięcej zwolenników budowy elektrowni - również 41 proc. - odnotowano u respondentów z wyższym wykształceniem.
I jak zwykle to samo - wieś i emeryci vs wykształcenie i młodzież. Wg mnie zdanie profesora jest tysiąc razy ważniejsze od zdania Zdziśka z traktora, który o elektrowni atomowej słyszał tylko tyle, że wybucha i zabija.
@Ashlon: W 2010 r. środki z UE i innych źródeł niepodlegające zwrotowi: 3370417000 - czyli niecałe 3,5 mld zł.
W 2009 r. było tego 10x więcej. W 2008 r. kwota podobna do tej z 2009.
A jak będzie w tym roku? Tylko ~~2 mld z hakiem.
Zauważcie, że ten właśnie spadek był jednym z kluczowych powodów, dla których rząd był zmuszony podnieść VAT o 1%
Zly Kaczynski opisal rzeczywistosc i Mlodzi, Wyksztalceni z Duzych Miast juz sie burza.
Zly Kaczyński udał się do sklepu oddalonego od miejsca jego pracy o kilka kilometrów, takiego, aby możliwie jak najbardziej na użytek propagandy wyeksponować wzrost cen, a młodzi się burzą.
Vasudanin
24-03-2011, 20:38
Albo w obrębie sejmu zaczęli sprzedawać cukier. Żadna to tajemnica, że mają tam dużo drożej, niż w normalnych sklepach.
I jak zwykle to samo - wieś i emeryci vs wykształcenie i młodzież. Wg mnie zdanie profesora jest tysiąc razy ważniejsze od zdania Zdziśka z traktora, który o elektrowni atomowej słyszał tylko tyle, że wybucha i zabija.
Czyli ufasz statystykom na bazie 1000 osob. Hiehiehie.
Czyli ufasz statystykom na bazie 1000 osob. Hiehiehie.
Myślę, że nawet przy grupie 100000 osób wyniki byłyby podobne. Przecież nawet przed przeprowadzeniem tej ankiety byłem w stanie w 100% przewidzieć jej wyniki.
Emeryci na nie, młodzież na tak. Niewykształceni na nie, wykształciuchy na tak.
I jak zwykle to samo - wieś i emeryci vs wykształcenie i młodzież. Wg mnie zdanie profesora jest tysiąc razy ważniejsze od zdania Zdziśka z traktora, który o elektrowni atomowej słyszał tylko tyle, że wybucha i zabija.
True...
Tak swoją drogą to one nie wybuchają. Nie istnieje elektrownia, która mogłaby zamienić się w grzybka.
Myślę, że nawet przy grupie 100000 osób wyniki byłyby podobne. Przecież nawet przed przeprowadzeniem tej ankiety byłem w stanie w 100% przewidzieć jej wyniki.
Emeryci na nie, młodzież na tak. Niewykształceni na nie, wykształciuchy na tak.
Niby Komorowski mial wysokie poparcie w ankietach, a jak co przyszlo do wyborow to wyniki byly zblizone. I dupa. Dlatego nie ufam zadnym ankietom.
Ciekawa rozmowa o katastrofie w Czarnobylu z prof. Zbigniewem Jaworowskim z Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej (w którym pracował również w momencie tamtej awarii):
http://www.polityka.pl/nauka/ekologia/1514110,1,zabojczy-mit-czarnobyla.read
Skąd pochodzą Twoje informacje? Wg rządowego opracowania obejmującego lata 2004-2009:
Z dodatku ekonomicznego Rzeczpospolitej. Rozbieznosci odnosnie pieniedzy od emigrantow moga brac sie stad, ze 24mld euro podane przez ciebie sa pieniedzmi, ktore wysylaja emigranci z krajow UE (jak wnioskuje z kontekstu), natomiast ja podalem dane z calego swiata.
Wg jakichś ekonomistów może się to stanie, wg innych nie stanie się w żadnej przewidywalnej przyszłości.
Biorac pod uwage, ze juz 3 kraj Unii Europejskiej ma klopoty z wyplacalnoscia, racje moga miec sceptycy unijnej polityki gospodarczej.
Zauważcie, że ten właśnie spadek był jednym z kluczowych powodów, dla których rząd był zmuszony podnieść VAT o 1%
I to tez pokazuje, jaki syf jest w Polsce, skoro "dobra" sytuacja w kraju byla wynikiem wylacznie dostawania pieniedzy z obcego zrodla...
@Litawor: ten wywiad kiedys juz czytalem, bardzo ciekawy.
Duch Niespokojny
27-03-2011, 20:43
Artykuł na temat straszliwych skutków depenalizacji narkotyków w Portugalii, dokonanej w 2001 roku:
http://www.time.com/time/health/article/0,8599,1893946,00.html
W skrócie:
Liczba ludzi zażywających narkotyki spadła od tego czasu.
Natomiast ja wczoraj czytałem artykuł przeglądowy w aktualnym numerze czasopisma "Alcohol and Drug Review" na temat holenderskich coffee shopów. Mówiąc ogólnie, tam spożycie marihuany i haszyszu od lat utrzymuje się na dość stałym poziomie i plasuje się nieco poniżej europejskiej średniej. Trochę powyżej średniej jest spożycie wśród ludzi młodych, ale i tak Holandia znajduje się pod tym względem poza czołówką. Zresztą autorzy sugerują, że może to być związane z ogólną kulturą młodzieży w tym kraju, bo spożycie alkoholu należy tam (w tej grupie) do najwyższych w Europie.
Abstrakt tego artykułu (dostęp do całego jest płatny, ale jeśli ktoś jest bardzo zainteresowany, mogę przesłać w PDF-ie): http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21375615
P.S.1
Wart przeczytania wywiad ze szwajcarskim ekspertem od uzależnień na temat tzw. heroin-assisted treatment, czyli podawania uzależnionym heroiny.
http://www.polityka.pl/nauka/zdrowie/1514162,1,narkomanie-narkotykiem.read
P.S.2
Ciekawostka na inny temat: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,9337206,Plan_na_2050_r__Miasta_bez_spalin .html
@up
Gdyby zalegalizować Marihuane w Polsce, to pół młodzieży sprałoby sobie łby i mielibyśmy ekspertów jadących na amfie, bo "narkotyki to taka fajna rzecz a to pomaga w nauce".
A tak poza podtopicem jaki tutaj prowadzicie, to denerwuję mnie sprawa Libii i Gadaffiego. Nato od razu tam poleciała, a pierwsza była Francja, której prezydent pewnie zrobi wszystko by zamknąć buźkę Muammarowi, byleby nie wydałoby się finansowanie jego programu wyborczego przez Libię, szkoda mi słów. W Sudanie nawalają się od ilundziesięciu tam lat lub w Somalii gdy Radykałowie Islamscy przejęli zbrojnie władzę, czy w Mauretani podczas zamachu stanu, a sprawę Libijską zaznaczono jako priorytet. Tutaj mamy klasyczną krucjątę, nie za Jerozolimę lecz za złoża pół naftowych. Atakują suwerenny kraj, który tylko odpierał zbrojny zamach stanu - a tak na marginesie to na prawdę ciekawe, by zdesperowani biedni mieszkańcy Libii mieli wystarczająco dużo pieniędzy by zaopatrzyć się w działka lotnicze, wozy bojowe, granatniki, moździeże itp hm. Wpaja się nam, że Kadafi to okrutny dyktator, czyżby? A kto w 2003 roku zrezygnował z programu budowy bomby jądrowej? Czyżby nie ten zły i okrutny dyktator? Zgadzam się, to okrutnik ale Libia bez niego sobie nie da rady, ponieważ tam nadal społeczeństwo jest zorganizowane w plemiona o odmiennych wierzeniach i będzie to samo co w Iraku, ciągłe despabilizacja polityczna i wojny domowe. Skoro Kadafii jest nienawidzony to kto za niego walczy... Apropo jestem ciekaw czy by Nato również nam pół Polski wysadziło, gdyby u nas jakaś grupka powstańców chciała obalić rząd zbrojnie? Nie, bo nie mamy ropy, zgraja kapitalistycznych i zachłannych darmozjadów, którzy wzbogacają się pod przykrywką obrony praw człowieka. Jeszcze Polski by tam brakowało, najwierniejszego pieska tej bandy sprawiedliwych inaczej.
@up
Gdyby zalegalizować Marihuane w Polsce, to pół młodzieży sprałoby sobie łby i mielibyśmy ekspertów jadących na amfie, bo "narkotyki to taka fajna rzecz a to pomaga w nauce".
Co ma legalizacja marihuany do amfetaminy? Jeśli miałaby w jakikolwiek sposób wpłynąć na spożycie amfetaminy, to tylko je zmniejszyć, marginalizując kontakt młodzieży z dilerami. Twoją pierwszą tezę pozostawię bez komentarza.
a tak na marginesie to na prawdę ciekawe, by zdesperowani biedni mieszkańcy Libii mieli wystarczająco dużo pieniędzy by zaopatrzyć się w działka lotnicze, wozy bojowe, granatniki, moździeże itp hm.
Kadafi sam finansuje wojnę. Przecież ma kilkutonowe zapasy w złocie, a ich wartość to podobno 10-20mld $$. Starczy mu na kolejne 2-3 miesiące ;)
Kadafi sam finansuje wojnę. Przecież ma kilkutonowe zapasy w złocie, a ich wartość to podobno 10-20mld $$. Starczy mu na kolejne 2-3 miesiące ;)
Chodziło mi o rebeliantów, bo skoro są tacy biedni i wgl to skąd ich byłoby stać na taką broń, nie podkreśliłem strony o którą mi chodzi. :confused:
Cała ta sytuacja nie ma konkretnego celu, obalać dyktatora z którym można siędogadać? Berlusconi całował jego łapę niedawno...
Jeżeli chodzi o marihuane to proste, że skoro dostęp do niej będzie powszechny to już to nie będą wypady raz-dwa na tydzień, tylko łepki będą palić ją codzien wdzień wdzień niczym papierosy, a do tego dochodzi jeszcze ciekawość poznania "mocniejszych rzeczy" i tutaj będzie problem, ponieważ młodzież znajdzie w odużaczach "pomoc" czyt. m. in. w amfie. Być może Holandii zmniejszyła się liczba młodzieży sięgająca po zielsko, toteż zaznaczę, iż to kompletnie odmienne społeczeństwo, w Polsce musiałoby minąć z 50 lat zanim ludzie przyzwyczailiby się do konopi suszonej, a sami wiemy jak szybko można doprowadzić kraj do ruiny - cuda Tuska hej hej.
Przecież nie każdy po wypiciu piwa od razu rzuca się niczym wygłodniały zwierz na wódkę, albo lepiej - spirytus. Osobiście sądzę, że większości spróbowanie trawki w zupełności starczy, zwłaszcza jak ona będzie legalna, a mocniejsze narkotyki nie.
Quezacoatl
31-03-2011, 01:07
Zalegalizowana trawka = wzrost spozycia innych narkotykow to imho bardzo cyniczne podejscie do sprawy. Idioci co nie znaja umiaru wypala sobie mozgi w miesiac czy dwa, zamiast zapijac sie na smierc przez kilka lat, w ktorym to czasie czesto rowniez doprowadzaja do przemocy domowej i wypadkow drogowych. Reszta bedzie wiedziec kiedy przestac. Legalna marihuana to dodatkowa kasa z podatkow, oraz kontrolowana jakosc towaru na rynku. Dobrej jakosci marihuana nie zaszkodzi ci bardziej niz kilka papierosow. Gdzie w obecnej chwili mamy pelno "wzbogacanych" tanich smieci ktore tylko szkodza wiec ryzyko jest tez wieksze. Jak by na to nie patrzec dzieciaki i mlodziez i tak sie do papierosow, alkocholu, i trawki dostanie, niezaleznie czy sa legalne czy nie.
Co do Libii to jesli zlamali limity nalozone przez UN to jak najbardziej ich przystrzyc do ziemi. Ostatnim razem kiedy kraje europy olaly to ze jakis kraj lamie nalozone limity zbrojeniowe byla to 3cia Rzesza, i skonczylo sie to kolejna wojna swiatowa.
Chodziło mi o rebeliantów, bo skoro są tacy biedni i wgl to skąd ich byłoby stać na taką broń, nie podkreśliłem strony o którą mi chodzi. :confused:
Cała ta sytuacja nie ma konkretnego celu, obalać dyktatora z którym można siędogadać? Berlusconi całował jego łapę niedawno...
Wiadomo, ze w Afryce, jak i na Bliskim Wschodzie spoleczenstwo jest odrobine zmilitaryzowane,a bron typu AK-47 jest dosc latwa do zdobycia. Widac, do czego do doprowadza, dlatego tez eurosocjalisci z UE beda teraz mieli kolejny argument, zeby nie dac Europejczykom broni do domu - bo obala ustroj!
A juz na powaznie - oprocz wspomnianych karabinow, reszta sprzetu wojskowego nie wziela sie znikad - po prostu czesc wojska, razem ze sprzetem, dolaczyla do powstancow, czesc juz podczas walk. Stad te transportery opancezone i czolgi w rekach rebelii. Z tego, co podaja wiadomosci internetowe, lojalna zostalo lotnictwo (w rekach powstancow byl tylko 1 helikopter) i marynarka wojenna.
Ale istnieja tez sluszne podejrzenia, ze Zachod potajemnie dozbraja powstancow, poniewaz na zdjeciu z regionow walk pokazana byla bron, ktorej armia Kaddafiego oficjalnie nie miala - wiec albo nielegalne zaopatrzenie w bron rebeliantow, albo wczesniej - samej armii.
Pisales m.in o braku interwencji w Sudanie - a ja sie temu wcale nie dziwie. W takich krajach jest brud, smrod i ubostwo. Interwencja zbrojna jest kompletnie nieoplacalna - koszty sie nie zwroca, sprzet i/lub zolnierze moga pojsc na zmarnowanie, a dodatkowo trzeba bedzie wymyslic, co zrobic z ogromna rzesza niewyuczonych i glodnych ludzi. A w Libii przynajmniej jest szansa na dorwanie sie do zloz ropy naftowej. Kaddafi popelnil ten blad, ze mial dobre stosunki z Zachodem, a nie z wlasnym spoleczenstwem - co dalo pretekst do poparcia rebeliantow, bo w polityce chodzi o wplywy dla wlasnego panstwa, a nie o stosunki dobrosasiedzkie, czym karmi nas propaganda Tuska.
No i na koniec - obalanie ustroju ludowo-socjalistycznego w Libii jest juz wystarczajcym powodem, by poprzec rebeliantow ;) Oby tylko nie wprowadzili tam u siebie pseudokapitalizmu i demokracji.
Jak by na to nie patrzec dzieciaki i mlodziez i tak sie do papierosow, alkocholu, i trawki dostanie, niezaleznie czy sa legalne czy nie.
I niemal wszyscy tego spróbują, nie ma wyjątków. ;]
Toteż kłociłbym się o z tym, czy taki joint jest zdrowszy od pajek czy alcoholu. Dla osób z cukrzycą i nadciśnieniem thc zawarte w nim powoduję 5 krotne większe ryzyko zawału lub zaburzeń pracy serca. Czytałem o tym dawno, bądź co bądź wiem z naocznego doświadczenia, że nawet zwykły średniach hodowli własnej może wpłynąć na akcję serca. Nie oszukujmy się, THC odwadnia mięśnie w tym mięsnie sercowe, obniża poziom testosteronu i destabilizuję regenerację mięsni, ludzie jarający po 40 najzwyczajniej w świecie umierają na zawały, a mit że nikt od maryśki nie umarł można o kant 4 liter potłuc. Dlatego jestem na nie legalizacji, to może zmarnować jedno pokolenie, a przynajmniej jego część, ponieważ zrobi się taki bum jak z dopalaczami, a może nawet jeszcze większy, a znając mentalność tego społeczeństwa to rzucą się na to i zamiast zarobić na podatkach z sprzedaży tego będziemy płacili za odwyki i leczenia kardiologiczne. Po prostu będzie jedna wielka kupa.
@up
Tak, Nato nie widzi racji obrony praw człowieka w innych krajach, jeżeli sama nie ma w tym interesu. Wiem że polityka jest okrutna, potrafię sobie wyobrazić to co sobie myślą ci popaprańcy, napadając na suwerenny kraj. Nie znam się kompletnie na prawie między narodowym, ale czy gdyby w takiej Argentynie wybuchła taka sama wojna domowa, to czy nato wsparłoby powstańców czy rzeczywisty rząd? Zapewne tych pierwszych i to powinno budzić nasze wątpliwości, czy aby znów sobie nie wpoili chrapki na powtórne "kolonizowanie" pół globu. Na pewno zachód dozbraja rebeliantów, a później zostawi Libię samą sobie tworząc kolejny Arabski brudny kraj, w którym kobieta ma praw tyle co kot napłakał w Koranie, a sami Libijczycy będą się zabijać o władzę tak jak to jest w Iraku. Obalenie dyktatora, który trzymał wszystkich w ryzach to będzie zniszczenie tego narodu, bo kto myśli że ludzie którzy chwycili za broń po tygodniu demonstracji będą w stanie utworzyć normalnie funkcjonujący rząd? Nie wszędzie demokracja działa, Chiny by sięrozpadły gdyby te ponad miliard ludzi chciało się dorwać do władzy. To wszystko jest chore, interweniują tam gdzie ropa, a ludzi zostawią na lodzie, toć oni będą teraz piach wpi****, a nie chleb jak za Kadafiego.
Nie jestem taka pewna, czy każdy spróbuje...
Poza tym, jeśli ktoś ma cukrzycę/problemy z ciśnieniem to idiotą jest jak jeszcze bierze narkotyki. To tak samo, jakby osoba silnie uczulona jadła akurat to, czego nie może.
Nie jestem taka pewna, czy każdy spróbuje...
Poza tym, jeśli ktoś ma cukrzycę/problemy z ciśnieniem to idiotą jest jak jeszcze bierze narkotyki. To tak samo, jakby osoba silnie uczulona jadła akurat to, czego nie może.
Spróbuję, bo wszystkich tych których się pytam o negatywne działanie zioła, nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie. ; P
"no co ty ono uspokaja to niemożliwe" - tak 99% tych, którzy nie palili sporą ilość czasu odpowiedzą.
To taka bomba zegarowa tyle że zielona bez kabelek.
No dobrze, lecz czy trzeba wymieniać wszystkie efekty uboczne by tego nie próbować? Nie wystarczy samo 'nie mam ochoty' czy 'nie interesuje mnie to'? Nie mam pojęcia o skutkach marihuany, nie interesują mnie także konsekwencje palenia papierosów, lecz jakiś cudem ani jednego, ani drugiego w życiu nie tknęłam.
Quezacoatl
31-03-2011, 14:23
Spróbuję, bo wszystkich tych których się pytam o negatywne działanie zioła, nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie. ; P
"no co ty ono uspokaja to niemożliwe" - tak 99% tych, którzy nie palili sporą ilość czasu odpowiedzą.
To taka bomba zegarowa tyle że zielona bez kabelek.
I wlasnie dlatego lepiej ja zalegalizowac, i na recepte. Dostaniesz ziele jak ci lekarz pozwoli, i od razu moze sie dowiesz jak masz cukrzyce. Do tego ulotka w opakowaniu opisujaca dzialanie i skutki uboczne. Myslisz ze nielegalny diler da palaczowi wiecej szczerych informacji niz wymuszona prawem instrukcja sporzycia?
I wlasnie dlatego lepiej ja zalegalizowac, i na recepte. Dostaniesz ziele jak ci lekarz pozwoli, i od razu moze sie dowiesz jak masz cukrzyce. Do tego ulotka w opakowaniu opisujaca dzialanie i skutki uboczne. Myslisz ze nielegalny diler da palaczowi wiecej szczerych informacji niz wymuszona prawem instrukcja sporzycia?
W Holandii raczej nie ma takich ulotek, z informacją o wszystkich skutkach ubocznych palenia, a w Polsce tymbardziej nie będzie, bo to dziki kraj i Tuskolandia. :D
W Holandii raczej nie ma takich ulotek, z informacją o wszystkich skutkach ubocznych palenia, a w Polsce tymbardziej nie będzie, bo to dziki kraj i Tuskolandia. :D
Nie pamiętam, czy w holenderskich coffee shopach są jakieś informacje o skutkach palenia marihuany. Natomiast sporo uwagi poświęca się temu w szkołach. A argument, że wszyscy spróbują, jest chybiony. Większość ludzi nie jest tym zainteresowana, zwłaszcza że już teraz praktycznie każdy licealista czy student miałby możliwość spróbowania, a jedycznie część wyraża ku temu chęć. To kwestia osobowości, a nie legalności. Chociaż niewątpliwie w krótkim okresie po legalizacji dużo osób by spróbowało, jednak nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że po tym pierwszym byłyby następne razy. Znam wiele osób, które po spróbowaniu marihuany, nigdy do niej nie wróciły.
Marihuana to nie heroina. W przypadku tej drugiej prawie nigdy nie kończy się na jednym kontakcie z narkotykiem, dlatego też uważam, że nie powinna zostać nigdy zalegalizowana.
@Quezacoatl
Recepty uważam za zły pomysł. Po pierwsze - nie ma sensu obciążać lekarzy taką pracą, system ochrony zdrowia ma trochę ważniejsze zadania, z którymi i tak trudno mu się uporać. Po drugie - wydanie takiej recepty byłoby swego rodzaju legitymizacją palenia marihuany przez lekarzy. Stwarzałoby wrażenie, że ten, komu lekarz pozwoli, może palić bezpiecznie. To bardzo ryzykowne.
Ciekawostka:
Pewnie większości osób znana mapka przedstawiająca status prawny marihuany na świecie (uaktualniona w styczniu tego roku):
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/fd/World-cannabis-laws.png
I wlasnie dlatego lepiej ja zalegalizowac, i na recepte. Dostaniesz ziele jak ci lekarz pozwoli, i od razu moze sie dowiesz jak masz cukrzyce. Do tego ulotka w opakowaniu opisujaca dzialanie i skutki uboczne. Myslisz ze nielegalny diler da palaczowi wiecej szczerych informacji niz wymuszona prawem instrukcja sporzycia?
Nie na receptę, bo recepty sugerują używanie tylko w celach leczniczych. A jeśli taka recepta miałaby po prostu zezwalać na spożycie w celach rekreacyjnych, to u lekarzy by się zrobiły spore kolejki, a już są wystarczająco duże ; )
Przymusowe badanie w ogóle jest bezsensu, osoby z nadciśnieniem afaik nie powinny spożywać alkoholu, a nie muszą mieć zgody lekarza przed spożyciem.
Po prostu - legalizacja dla osób powyżej 18 lat. Jeśli ktoś sobie zaszkodzi, to na swoją własną odpowiedzialność i z własnej głupoty. To, że ktoś może wziąć nóż kuchenny i wbić go sobie w gardło, żeby sprawdzić czy boli, nie znaczy, że należy zdelegalizować noże, prawda?
@janek@: mówisz, że wszyscy zaczną palić na codzień - spośród moich znajomych niemal wszyscy mogą marihuanę zdobyć bez większych trudności, jednak żaden z nich nie pali regularnie. Większość pali podobnie jak ja - pierwszy raz sprobowałem ponad rok temu, lada dzień zamierzam zapalić trzeci raz. Gdyby była legalna, nie paliłbym częściej, a oszczędziłoby mi to ryzyka ze strony prawa.
Marihuana (na wszelki wypadek użyję słówka "niemal") nie uzależnia fizycznie i słabo uzależnia psychicznie. Osobiście uważam, że łatwiej się uzależnić od kofeiny niż od THC [citation needed] (zwłaszcza, że od kofeiny sam jestem uzależniony) - zwłaszcza od kofeiny w formie energy drinków, gdzie jest połączona z dużą ilością cukru (po wypiciu mózg zaczyna wariować ; )). Swoją drogą, przedawkowanie kofeiny to nic przyjemnego (zdarzyło mi się). A jednak ED są legalne i dostępne dla osób poniżej 18 lat (czywiście nie sugeruję, że wypicie kawy bardziej wpływa na percepcję i reakcje człowieka niż spalenie jointa).
W Holandii raczej nie ma takich ulotek, z informacją o wszystkich skutkach ubocznych palenia, a w Polsce tymbardziej nie będzie, bo to dziki kraj i Tuskolandia. :D
Jeśli byłaby zalegalizowana, to muszą pisać co to powoduje, skutki uboczne itp. (jak np. na opakowaniach papierosów.)
Quezacoatl
31-03-2011, 19:54
Nie na receptę, bo recepty sugerują używanie tylko w celach leczniczych. A jeśli taka recepta miałaby po prostu zezwalać na spożycie w celach rekreacyjnych, to u lekarzy by się zrobiły spore kolejki, a już są wystarczająco duże ; )
Niby racja. Ale nie widze zwiazku. To ze sluzba zdrowia pada na leb to jakby nie patrzec odrebny problem.
Co do celow leczniczych, to wlasnie tak powinna byc uzywana. Isc do lekarza i skarzyc sie na bol lub depresje, poprosic o recepte na trawke, i tyle. Zalegalizowanie otwartej sprzedarzy byloby bardziej ryzykowne, bo potrzeba nowych przepisow gdzie kiedy i jak wolno marihuane palic, i co mozna pod jej wplywem robic. Trzeby by ja traktowac jak alkohol i bronic prowadzenia i operowania ciezkim sprzetem po zażyciu. Dlatego sprzedawanie trawki tak jak sprzedaje sie papierosy nie zadziala.
spider-bialystok
31-03-2011, 20:18
Niby racja. Ale nie widze zwiazku. To ze sluzba zdrowia pada na leb to jakby nie patrzec odrebny problem.
Co do celow leczniczych, to wlasnie tak powinna byc uzywana. Isc do lekarza i skarzyc sie na bol lub depresje, poprosic o recepte na trawke, i tyle.
Trawe na depresje może zapisac sadysta a nie lekarz %) Palenie trawy w czasie depresji to krótka droga do pogłębienia tego stanu a w efekcie - do samobójstwa.
Zalegalizowanie otwartej sprzedarzy byloby bardziej ryzykowne, bo potrzeba nowych przepisow gdzie kiedy i jak wolno marihuane palic, i co mozna pod jej wplywem robic. Trzeby by ja traktowac jak alkochol i bronic prowadzenia i operowania ciezkim sprzetem po zarzyciu. Dlatego sprzedawanie trawki tak jak sprzedaje sie papierosy nie zadziala.
I jaki w tym problem? Już teraz zakazane jest prowadzenie pojazdów pod wpływem narkotyków i zdarza się, że policja przeprowadza narkotesty u kierowców.
Inna sprawa, że nie ma nic lepszego na zmęczenie za kierownicą niż amfetamina. O wiele lepszy kierowca na fecie niż zmęczony i senny.
@up
Tak, Nato nie widzi racji obrony praw człowieka w innych krajach, jeżeli sama nie ma w tym interesu.
Interwencja ONZ miala na celu ochrone cywilow, NATO jest sojuszem wojskowym, a nie organizacja miedzynarodowa.
Wiem że polityka jest okrutna, potrafię sobie wyobrazić to co sobie myślą ci popaprańcy, napadając na suwerenny kraj. Nie znam się kompletnie na prawie między narodowym, ale czy gdyby w takiej Argentynie wybuchła taka sama wojna domowa, to czy nato wsparłoby powstańców czy rzeczywisty rząd?
Zakladajac, ze:
a) rebelianci walczyliby o prawa czlowieka i/lub demokracje (czy inne bzdury),
b) sytuacja moglaby zdestabilizowac pokoj na arenie miedzynarodowej,
c) w praktyce - oprocz powyzszych - intwerwencja przyniesie korzysci ekonomiczne i/lub polityczne,
to tak, ONZ zapewne wsparloby powstancow. Zawsze istnieje szansa, ze latwiej sie ulozyc z powstancami (raz, ze sa wdzieczni za pomoc, dwa - gdy sie burza, to zawsze latwiej obalic ich, niz legalny rzad)
Zapewne tych pierwszych i to powinno budzić nasze wątpliwości, czy aby znów sobie nie wpoili chrapki na powtórne "kolonizowanie" pół globu.
Przypominam, ze konflikty w Afryce rozpoczely sie zaraz po tym, jak wycofaly sie stamtad rzady europejskie. Innymi slowy - dopoki siedzieli tam biali, byl porzadek. Teraz jest syf, brud i malaria.
Na pewno zachód dozbraja rebeliantów, a później zostawi Libię samą sobie tworząc kolejny Arabski brudny kraj, w którym kobieta ma praw tyle co kot napłakał w Koranie, a sami Libijczycy będą się zabijać o władzę tak jak to jest w Iraku.
A czemu cywilizacja chrzescijanska ma narzucac innym swoje rodzaje zachowan? Jak przyjezdzaja do Unii Europejskiej muzulmanie i narzucaja swoje zasady (np. burki), to nam to raczej nie odpowiada - dlaczego wiec pchamy sie z wlasnymi tradycjami do nich? Oni sa u siebie, robia po swojemu - nam nic do tego.
Obalenie dyktatora, który trzymał wszystkich w ryzach to będzie zniszczenie tego narodu, bo kto myśli że ludzie którzy chwycili za broń po tygodniu demonstracji będą w stanie utworzyć normalnie funkcjonujący rząd? Nie wszędzie demokracja działa, Chiny by sięrozpadły gdyby te ponad miliard ludzi chciało się dorwać do władzy. To wszystko jest chore, interweniują tam gdzie ropa, a ludzi zostawią na lodzie, toć oni będą teraz piach wpi****, a nie chleb jak za Kadafiego.
Jesliby przypasowac twoj punkt widzenia do naszej narodowej historii, to slusznie, ze zaborcy zwalczali powstania poslkie w XIX wieku - no bo jak to bylibysmy w stanie utworzyc funkcjonujacy rzad? Analogicznie dobrze, ze Kim Dzong Il rzadzi w Korei, przynajmniej jest spokoj :)
Inna sprawa, że nie ma nic lepszego na zmęczenie za kierownicą niż amfetamina. O wiele lepszy kierowca na fecie niż zmęczony i senny.
A ja nie chcialbym, aby ani jeden, ani drugi prowadzil samochod - bo zarowno w jednym, jak i w drugim przypadku kierowca nie zachowuje sie normalnie i nie panuje w pelni nad swoimi odruchami. Ten zaspany moze albo w ogole zasnac (efekty - wiadome), albo ma bardzo zwolniony czas reakcji. Natomiast drugi, pod wplywem narkotyku, jest przesadnie pobudzony i agresywny, co ma bezposredni wplyw na styl jego jazdy i podejmowanie niczym nieuzasadnionego ryzyka.
spider-bialystok
31-03-2011, 22:13
Natomiast drugi, pod wplywem narkotyku, jest przesadnie pobudzony i agresywny, co ma bezposredni wplyw na styl jego jazdy i podejmowanie niczym nieuzasadnionego ryzyka.
Zależy od przyjętej dawki. We w miarę rozsądnej dawce amfetamina rozjaśnia umysł, często wręcz działa uspokajająco i klaruje myśli, wpływa na zwiększenie czujności i ostrożności w prowadzeniu auta.
Nie jest tajemnicą, że wielu kierowców, ktorzy są zmuszeni do pokonywania długich tras, spędzając po kilkanaście godzin na dobę za kierownicą przyjmują fetę.
Oczywiście najlepiej by było, żeby za kierownicę siadali kierowcy wypoczęci, wyspani ale obowiązki często zmuszają do bardzo długiej i męczącej jazdy i wówczas bezpieczniej jest się czymś pobudzic.
Nareszcie, choć trwało to niemal całą kadencję, doprowadzono (prawie) do końca nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii!
http://wyborcza.pl/1,75248,9358740,Ustawa_antynarkotykowa_zlagodzona_ przez_Sejm.html
Wyniki głosowania, jeśli ktoś ma ochotę sprawdzić szczegóły:
http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/glosowania?OpenAgent&6&89&11
Ponadto polecam wystąpienie Marka Balickiego z wcześniejszej debaty sejmowej na temat tej nowelizacji:
http://www.youtube.com/watch?v=oJ0YmPPyFtY
Są to bardzo drobne zmiany, ale stanowią pierwszy krok w stronę racjonalniejszej polityki narkotykowej. Pierwszy od 2000 roku, kiedy uchwalono prawo obligujące do karania za posiadanie nawet najmniejszej ilości narkotyku, niezależnie od intencji posiadacza (w 2005 roku Balicki, jako ówczesny minister zdrowia, przygotował nowelizację. która znosiłaby karanie za posiadanie małych ilości, jednak nie udało mu się przeforsować swojego pomysłu w rządzie). Bardziej rozbudowany komentarz tutaj:
http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/WalecikSmolenskiLegalnenarkotyki/menuid-1.html
Teraz tylko - jak piszą autorzy tekstu - trzymać kciuki, żeby Senat czegoś nie zepsuł.
P.S.
Warto również przeczytać wywiad z Balickim (już po przyjęciu ustawy):
http://www.rp.pl/artykul/15,636113-Teraz-latwiej-bedzie-pomagac-uzaleznionym.html
Chociaż wg mojej wiedzy Eliza Olczyk, która prowadzi rozmowę, ma błędne informacje - w 1997 nie złagodzono prawa antynarkotykowego. Po prostu wprowadzono wtedy pierwszą w Polsce ustawę, która faktycznie penalizowała posiadanie narkotyków, z wyjątkiem małych ilości na własny użytek.
To potwierdzone, czy april fools? ; )
To potwierdzone, czy april fools? ; )
Potwierdzone, chyba że na stronie Sejmu też się bawią w żarty :)
Swoją drogą, polecam stenogram, bo to jest bardzo zabawna lektura. Jako przykład niech posłuży wypowiedź Andrzeja Jaworskiego z PiS:
"Czy pan minister bardziej idzie w takim kierunku, że będzie dbał o osoby uzależnione, które bardzo często są także dilerami, czy będzie dbał o nasze dzieci, które w tym momencie – także wtedy, kiedy ta poprawka zostanie przyjęta – będą bardziej narażone na to, że będą atakowane przez pozbawionych uczciwego podejścia dilerów, którzy będą chcieli doprowadzić do tego, aby właśnie nasze dzieci także stały się dilerami."
Praktycznie każda wypowiedź posłów PiS-u zawiera odwołanie do "naszych dzieci".
Taki juz jest socjalizm, dzieci juz nie sa dziecmi rodzicow, sa tylko "naszymi dziecmi" - czyli wszystkich :)
Ja natomiast uwazam, ze cala ta sprawa z miekkimi narkotykami jest:
a) typowa zagrywka, ktora ma zajac opinie publiczna przed wyborami (coby jak najdluzej nie pokazywac, ze Polska jest w dupie)
b) zagrywka, dzieki ktorej PO zyska sobie poklask pryszczatych dzieciakow, ktore uwazaja, ze marihuana jest "elo"
c) sprawa kompletnie trzecio-, albo i nawet czwartorzedowa w obecnej sytuacji gospodarczej.
Widac, ze zblizaja sie wybory - bo juz pojawiaja sie pomysly tzw. dodatkow drozyznianych. A najbardziej zatrwaza to, ze duza czesc spoleczenstwa takich dodatkow chce, co pokazuje kompletna nieznajomosc nawet najbardziej podstawowych mechanizmow ekonomicznych panstwa.
Widac, ze zblizaja sie wybory - bo juz pojawiaja sie pomysly tzw. dodatkow drozyznianych. A najbardziej zatrwaza to, ze duza czesc spoleczenstwa takich dodatkow chce, co pokazuje kompletna nieznajomosc nawet najbardziej podstawowych mechanizmow ekonomicznych panstwa.
A najstraszniejsze jest to że taki dodatek promuje były premier oraz wódz jedynej opozycji do PO (wirtualnej bo wirtualnej ale opozycji).
BTW. Widzieliście jakiego samobója sobie wódz strzelił? Narodowość Śląska to opcja niemiecka. Ładnie.
BTW. Widzieliście jakiego samobója sobie wódz strzelił? Narodowość Śląska to opcja niemiecka. Ładnie.
Który to już samobój?
Ja natomiast uwazam, ze cala ta sprawa z miekkimi narkotykami jest
Trochę się czepiam, ale media powielają ten błąd - w nowelizacji nie mówi się wcale o miękkich narkotykach, tylko o natkotykach na własny użytek, także tych twardych. I nie zgadzam się, że jest to sprawa mało ważna, obecna polityka narkotykowa jest niemoralna i bardzo szkodliwa niezależnie od okoliczności. Szkoda tylko, że zmiany są tak kosmetyczne. To też jest elementem gry politycznej, bo eksperci wezwani przez komisję zalecali głębsze zmiany (np. dr hab. Monika Płatek bez ogródek zapytała, dlaczego marihuana jest nielegalna). Jednak na to rząd nie mógł się zgodzić. Niestety, w obecnej sytuacji nawet tak niewielką zmianą trzeba się cieszyć.
Swoją drogą, czytelnicy "Faktu" są pewnie przekonani, że rząd zalegalizował marihuanę...
I nie zgadzam się, że jest to sprawa mało ważna, obecna polityka narkotykowa jest niemoralna i bardzo szkodliwa niezależnie od okoliczności
Oczywiscie, ze jest to sprawa malo wazna, tak samo jak sprawa marginalna byly swego czasu dopalacze, ktore - podobnie jak teraz ta ustawa - dostaly range priorytetu, aby zakryc fatalny stan panstwa.
Na razie rzad powinien zajac sie problemem galopujacego dlugu panstwa (juz prawie 800mld zlotych), a nie takimi - za przeproszeniem - bzdurami. Bo co z tego, ze mozesz nie zostac ukaranym za giecika, skoro niedlugo na tego giecika nie bedzie cie stac?
Ale tutaj widzimy kolejny plus liberalizmu - w takim systemie malo kogo obchodziloby, czy palisz, cpasz czy pijesz. Teraz to zyskuje range Problemu Wymagajacego Natychmiastowej Reakcji i Przeciwdzialaniu Zagrozenia Dla Naszych Dzieci!
Na razie rzad powinien zajac sie problemem galopujacego dlugu panstwa (juz prawie 800mld zlotych), a nie takimi - za przeproszeniem - bzdurami. Bo co z tego, ze mozesz nie zostac ukaranym za giecika, skoro niedlugo na tego giecika nie bedzie cie stac?
Ministerstwo i komisja sprawiedliwości mają się tym zajmować?
Skoro widac, ze w tym ministerstwie zajmuja sie pierdolami, to moze wyslac ich tam, gdzie sa naprawde potrzebni?
Skoro widac, ze w tym ministerstwie zajmuja sie pierdolami, to moze wyslac ich tam, gdzie sa naprawde potrzebni?
To nie są pierdoły, tylko ważne zagadnienia w obrębie danego obszary funkcjonowania państwa. Jest rzeczą normalną i pożądaną, że rząd zajmuje się równolegle różnymi dziedzinami. To, że jakieś resorty sobie nie radzą, rzuca oczywiście cień na pracę całej Rady Ministrów, ale nie umniejsza ewentualnych osiągnięc innego resortu. A stan gospodarki nie jest odpowiedzialnością ministerstwa sprawiedliwości.
Nie ma sensu krytykować na oślep wszystkiego, co się tylko da.
Ale tu nijak nie chodzi o krytykowanie "wszystkiego, czego sie da". Juz na samym poczatku zaznaczylem, ze obecne zmiany w ustawie sa tylko zagrywka, ktora ma zrobic szum i zamaskowac nierobstwo rzadu. Co wiecej, wprowadza marginalne zmiany - bo dalej uwazam, ze madry sie zlapac nie da, a glupi nie powinien siegac po jakiekolwiek narkotyki.
Nie mowiac juz o tym, ze zmiana ta wprowadza chora sytuacje, w ktorej wytwarzanie narkotykow jest nielegalne, handel (czyli i kupno, i sprzedaz) jest nielegalny, ale juz posiadanie - bedzie dopuszczalne. Nie widzisz braku logiki?
A szum jest taki, jaki wprowadzili calkowita depenalizacje narkotykow - co osobiscie popieram. Do tego wprowadzic kare smierci dla osob, ktore zabija inna osobe, bedac pod wplywem narkotyku (czy to w zamiarze bezposrednim, czy ewentualnym, czy korzystajac z noza, piesci czy samochodu), a za uszkodzenia ciala - rekompensata finansowa i kara chlosty.
Dzieki temu ten, kto bierze, bralby legalnie i placil do budzetu panstwa (zamiast do kieszenii mafii), ten, kto nie bierze - nie bralby dalej, a wszystkich chcacych sprobowac "fazowac" taki zapis zapewne by odstraszal.
spider-bialystok
04-04-2011, 17:52
A szum jest taki, jaki wprowadzili calkowita depenalizacje narkotykow - co osobiscie popieram. Do tego wprowadzic kare smierci dla osob, ktore zabija inna osobe, bedac pod wplywem narkotyku (czy to w zamiarze bezposrednim, czy ewentualnym, czy korzystajac z noza, piesci czy samochodu), a za uszkodzenia ciala - rekompensata finansowa i kara chlosty.
Znaczy, że chcesz wprowadzic bycie pod wpływem jako dodatkowy czynnik obciążający? Jaki w tym sens i jak to uzasadnisz?
Za morderstwo umyślne, czy to pod wpływem czy na trzeźwo, powinna byc kara śmierci i tyle. Ale oczywiście dopiero gdy Polska będzie państwem prawa, a nie skorumpowanym cyrkiem którym rządzą układy.
Co wiecej, wprowadza marginalne zmiany - bo dalej uwazam, ze madry sie zlapac nie da, a glupi nie powinien siegac po jakiekolwiek narkotyki.
Nie doceniasz roli przypadku. Zresztą najbezpieczniejszy jest ten, kto nie wychodzi z domu...
Do tego wprowadzic kare smierci dla osob, ktore zabija inna osobe, bedac pod wplywem narkotyku (czy to w zamiarze bezposrednim, czy ewentualnym, czy korzystajac z noza, piesci czy samochodu), a za uszkodzenia ciala - rekompensata finansowa i kara chlosty.
A dlaczego taka zbrodnia pod wpływem narkotyków miałaby być karana surowiej niż zabójstwo dokonane na trzeźwo? Jeśli już bycie "pod wpływem" miałoby cokolwiek zmieniać, to łagodzić okoliczności (chociaż moim zdaniem karać należy tak samo).
Nikogo by to nie odstraszało, bo nikt, kto ćpa, nie bierze pod uwagę, że może przez to kogoś skrzywdzić. Zresztą to są wbrew pozorom marginalne przypadki (nagłaśniane przez media), nic nie sprzyja agresji bardziej niż alkohol, a jakoś obecne przepisy go dotyczące sprawdzają się dość dobrze.
http://vetulani.wordpress.com/2011/04/04/maly-krok-w-dobrym-kierunku/ - dobry komentarz neurobiologa.
Lechista
04-04-2011, 18:36
http://www.wykop.pl/link/689989/kampania-wyborcow-powiedz-nie-po-pis-sld-psl/
Serdecznie polecam akcje
Za morderstwo umyślne, czy to pod wpływem czy na trzeźwo, powinna byc kara śmierci i tyle. Ale oczywiście dopiero gdy Polska będzie państwem prawa, a nie skorumpowanym cyrkiem którym rządzą układy.
W jaki sposób ubędzie skorumpowanych i uwikłanych, jeśli postulujesz karę śmierci tylko za morderstwo ?
vBulletin® v3.7.0, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.